Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Obowiązkowy e-commerce i skupienie na klasie średniej. Pepco mierzy w 5 tys. sklepów

Największa w Polsce sieć niespożywczych dyskontów przyspiesza ekspansję, rusza z przygotowaniami do uruchomienia internetowej sprzedaży i rozszerza m.in. ofertę dla zwierząt. Chce też mocniej postawić na jakość i modną odzież dla kobiet.

Marcin Stańko, dyrektor operacyjny Pepco w Europie Środkowej i Wschodniej
Pepco, którym kieruje w regionie Marcin Stańko, chce zwiększyć liczbę sklepów w najbliższych latach z ok. 4 do 5 tys. Fot. materiały prasowe Pepco

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaką strategię pod względem rozwoju oferty i sieci sklepów obrało Pepco.
  2. Ile miejsc na nowe dyskonty planuje w Polsce i w jakich lokalizacjach.
  3. Jakie ma plany wobec e-commerce.

Kto zbuduje silną pozycję w polskim, bardzo konkurencyjnym handlu detalicznym, ten ma spore szanse na międzynarodowy sukces. Przykładem tego jest Pepco, sieć dyskontów działająca w tzw. segmencie value for money (wysoki stosunek jakości do ceny). Po ponad dwóch dekadach jest obecna już w prawie 20 europejskich krajach – od Łotwy po Portugalię. Nie wszędzie idzie jej świetnie. W Niemczech było trudno od samego początku (2022 r.), a w lipcu złożyła wniosek o wszczęcie postępowania upadłościowego, by zrestrukturyzować biznes bazujący na 64 sklepach.

Inne międzynarodowe sieci dyskontów niespożywczych dostrzegają w Polsce ogromny potencjał. Holenderski Action ma już w naszym kraju 400 sklepów i nie zamierza się zatrzymywać. Prawie 500 sklepów otworzył już niemiecki KiK, a pochodzący z tego samego kraju Woolworth widzi miejsce na 400 dyskontów (na razie ma ponad 50). Na tym lista konkurentów się nie kończy – np. Sinsay z grupy LPP ma w kraju już prawie 600 sklepów, a potencjał ocenia na 1,3 tys.

– Jesteśmy liderem polskiego rynku dyskontów niespożywczych. Liczba konkurencyjnych sieci oraz ich skala działalności jest pochodną naszego sukcesu. Gdyby nie to, konkurentów byłoby pewnie o połowę mniej. Obserwujemy, że to rywale otwierają się tam, gdzie my już działamy, bo nasza obecność jest oznaką lokalnego potencjału. W doborze lokalizacji idziemy własną drogą, nie oglądamy się na innych. Mamy już taką pozycję, że jesteśmy na liście kilku kluczowych najemców, do których deweloperzy budujący obiekty handlowe, zgłaszają się sami. Jednym z ważnych kryteriów jest dla nas jakość sąsiadującego z nami operatora, sklepu spożywczego, który generuje ruch – komentuje Marcin Stańko, dyrektor operacyjny Pepco w Europie Środkowej i Wschodniej od roku, rozwijający markę od jej powstania w 2004 r.

Więcej Pepco w małych i dużych miastach

Pepco Group zadebiutowała na GPW w maju 2021 r., przeprowadzając pierwszą ofertę publiczną (IPO) wartości 3,7 mld zł przy wycenie 23 mld zł (z czasem kapitalizacja drastycznie spadła, a w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrosła o jedną piątą do ok. 13,6 mld zł). Od tego czasu zwiększyła liczbę sklepów swojej kluczowej marki (Pepco) mniej więcej z 2,5 do 3,9 tys., z czego w Polsce z 1,1 do 1,4 tys. Równolegle prowadzi modernizację.

– Mniej więcej trzy czwarte naszej sieci w Europie działa już w nowoczesnym koncepcie. Nie zatrzymujemy prac modernizacyjnych. Dajemy sobie jeszcze mniej więcej dwa lata, by domknąć transformację. Będziemy mieć wówczas prawdopodobnie już ok. 5 tys. sklepów i wszystkie powinny wyglądać tak, jak nowo otwierane placówki – informuje Marcin Stańko.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Polski rynek dzieli się na trzy grupy miejscowości: małe do 15 tys. mieszkańców, średnie 15-80 tys. i duże od 80-100 tys. w górę. Zagęszczenie sieci w średniej wielkości miastach jest spore – są w nich po 3-4 sklepy, priorytetem jest teraz ich powiększanie lub przenoszenie do lepszych lokalizacji.

– Wciąż duży potencjał widzimy natomiast w pierwszej i trzeciej grupie. Jest jeszcze sporo nawet 5-tysięcznych miejscowości, gdzie działa już kilka dużych sieci handlowych, a nie ma jeszcze nas. Wiemy o tym, bo mieszkańcy sami piszą do nas z pytaniami, kiedy otworzy się u nich Pepco. A nowoczesnych parków handlowych w obrębie mniejszych miejscowości ciągle przybywa. Natomiast duże miasta nadal intensywnie się rozbudowują. Powstają nowe dzielnice mieszkaniowe, czego dobrym przykładem jest warszawska Białołęka – pełna młodych rodzin. To dla nas idealny kierunek ekspansji – mówi Marcin Stańko.

Dyrektor widzi przestrzeń na jeszcze co najmniej 250-300 sklepów w Polsce i to wcale nie musi być koniec. Kiedyś Pepco chciało otworzyć ich w sumie około tysiąc, bo mniej więcej tyle jest miast, jednak po przekroczeniu tej liczby się nie zatrzymuje.

Nie być jak Żabka

– Nie dotyczy to tylko nas, cały rynek ewoluuje. Sądzę, że największe sieci handlowe w Polsce przebiły swoje cele sprzed dekady względem liczby sklepów o 50 albo nawet 80 proc. Nie będziemy nigdy Żabką [w niektórych miejscach działa kilka Żabek obok siebie – red.] i nawet nie mamy takich ambicji, bo działamy w zupełnie innym segmencie. Z naszych badań wynika, że optymalna odległość sklepu Pepco dla klienta to ok. 2,5 km, czyli jest on w stanie dotrzeć w ciągu 5-10 minut – wyjaśnia menedżer.

Zdaniem eksperta

Szanse i zagrożenia dla Pepco

Spółki z segmentu rynku, na którym działa Pepco, miały długo dość wysokie marże, ale w ostatnim czasie konkurencja mocno się w Polsce zwiększyła. Nie tylko inne, zagraniczne sieci dyskontowe jak Action, Kik czy Woolworth mają ambitne plany ekspansji, ale też np. Sinsay z rodzimej grupy LPP. Wszyscy chcą otwierać sklepy w naszym kraju, bo dostrzegają olbrzymi potencjał. Dotyczy to również innych detalistów jak np. CCC.

Presja na Pepco więc narasta, ale i tak wolniej, niż można było zakładać jeszcze rok temu. Po pierwsze, LPP przekonało się, że mniejszym sklepom Sinsay oraz tym z większym udziałem produktów nieodzieżowych codziennego użytku trudniej osiągać satysfakcjonującą rentowność. W związku z tym okroiło plan agresywnego powiększania sieci wszystkich marek w tym roku mniej więcej z 1,5 do 1,2 tys. placówek. Po drugie, Pepco w ramach ogłoszonej w tym roku strategii zdało sobie sprawę z potrzeby obecności w e-commerce, na razie tylko w zakresie informacji o produktach. Ponadto zaczyna stawiać na modowy charakter oferty odzieżowej, czego przykładem była wspólna kolekcja z Małgorzatą Sochą.

Pepco nigdy nie będzie modową siecią w takim stopniu jak Sinsay – nie mówiąc już o pozostałych markach LPP czy Inditexu – ale wdrażane zmiany pozwalają w jakimś stopniu rozwiać jeszcze niedawne obawy inwestorów o to, czy ten koncept nadal się sprawdza. Widać już poprawę rentowności w grupie i powrót do dodatniej dynamiki LFL. Utrzymująca się niepewność co do perspektyw firmy w długim terminie bierze się przede wszystkim z dwóch czynników.

Pepco w większym stopniu niż inni detaliści modowi jest narażone na ryzyko wynikające z niekorzystnych trendów demograficznych, bo ma wyjątkowo duży na tle konkurencji udział odzieży dziecięcej. Ponadto wydaje się, że w obliczu szybkiego wzrostu realnych płac [dynamiki wynagrodzeń po uwzględnieniu wskaźnika inflacji – red.] zyskiwać będą przede wszystkim sieci pozycjonujące się w średniej półce cenowej. Koncepty z segmentu „value for money” świetnie radziły sobie w ostatnich latach, gdy dochody rozporządzalne gospodarstw domowych były pod presją w ujęciu realnym z powodu wysokiej inflacji. Teraz mogą mierzyć się ze stopniowym odpływem klientów, skoro konsumenci mają więcej pieniędzy w portfelu.

Kluczowa klientka – młoda kobieta z rodziną

Z tegorocznego badania Pepco wynika m.in., że 86 proc. jego klientów to kobiety (prawie połowa z nich ma 25-45 lat), średnia wieku to ponad 41 lat, niemal 80 proc. deklaruje „dobrą lub średnią” sytuację finansową, a ponad jedna trzecia ma dzieci poniżej 14. roku życia.

– Potrafimy dobrze rozszyfrować potrzeby konsumentów i zaoferować im w najniższych cenach szeroki, a przede wszystkim różnorodny asortyment – wprowadzamy rocznie ok. 130 nowych kolekcji, a niemal każdego tygodnia pojawia się w naszych sklepach ok. 250 nowych produktów. Cieszymy się z takiego odsetka kobiet w wieku 25-45 lat wśród klientów. To najlepsza grupa docelowa – bardzo lojalna, odpowiadająca w dużym stopniu za budżet domowy i zakupy dla całego domu. Każdy detalista marzy o byciu dla niej pierwszym wyborem – mówi Marcin Stańko.

Podkreśla, że prowadząc sklepy zarówno na wschodzie, jak i zachodzie Europy, można dostrzec różnice w modelu rodziny i to, że polskie społeczeństwo jest coraz bardziej nowoczesne. Niemniej to ciągle najczęściej kobiety podejmują decyzje zakupowe dotyczące wyposażenia domu oraz produktów dla siebie, dzieci, a często nawet mężczyzn.

– Nie jestem zaskoczony, że średnia wieku naszych klientów to ok. 40 lat. W centrum naszej uwagi jest rodzina. Jesteśmy liderem m.in. w odzieży niemowlęcej – a model rodziny się zmienia i pierwsze dziecko pojawia się statystycznie coraz później. Niemniej naszym potencjalnym klientem jest tak naprawdę każdy w wieku mniej więcej 20-60 lat. Pracujemy nad atrakcyjniejszą ofertą dla różnych grup. Przykładowo oferta odzieży dla kobiet jest zdecydowanie bardziej modowa niż jeszcze kilka lat temu – mówi Marcin Stańko.

Cieszymy się z takiego odsetka kobiet w wieku 25-45 lat wśród klientów, bo to najlepsza grupa docelowa – bardzo lojalna, odpowiadająca w dużym stopniu za budżet domowy i zakupy dla całego domu.

Oferta dziecięca a problemy demograficzne

Struktura demograficzna w wielu krajach rozwiniętych systematycznie się pogarsza. W Polsce zapowiada się pod tym względem kolejny rekordowy zły rok. W pierwszym półroczu liczba urodzeń żywych spadła rok do roku o ponad 10 tys. do ok. 115,5 tys., a liczba zgonów wzrosła o prawie 6 tys. do ok. 209 tys. – wynika ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego.

– Sytuacja demograficzna jest, jaka jest. Dramatu nie ma, a my jesteśmy sklepem dla wszystkich. Uważnie obserwujemy zmiany demograficzne i dostrzegamy, że sytuacja różni się nawet w obrębie Europy. Wyraźnie lepiej niż w Polsce jest pod tym względem np. w Serbii – ocenia Marcin Stańko.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Jest spokojny o perspektywy rozwoju Pepco z uwagi na dywersyfikację nie tylko geograficzną, ale też produktową. Ok. 15 proc. oferty odzieżowej to produkty dla niemowlaków, a 25 proc. dla dzieci. Te kategorie pozostaną kluczowe, przy czym cała odzież odpowiada za nieco ponad połowę asortymentu.

– To dobre, bezpieczne poziomy i pozostaną zbliżone – nieduże zmiany będą wynikać m.in. z rozszerzania oferty damskiej odzieży. Poza tym obserwujemy, że klienci, nawet jeśli kupują nieco mniej, to wydają tyle samo lub nawet więcej, bo z ilości stawiają na jakość. Systematycznie poszerzamy ofertę odzieży z organicznej bawełny dla najmłodszych. Wprowadzamy też lepsze jakościowo kolekcje w kolejnych kategoriach, np. w wyposażaniu domu. Współpracujemy z takimi licencjodawcami jak Disney czy Warner Bros, którzy nie pozwoliliby sobie na inną jakość niż dobra, bo to zaszkodziłoby ich wizerunkowi. Sprzedaż kolekcji, której twarzą była Małgorzata Socha, przekroczyła nasze oczekiwania – mówi dyrektor operacyjny Pepco.

Klasa średnia przede wszystkim

Sieć kojarzona powszechnie z wyjątkowo niskimi cenami i adekwatną do tego jakością nie chce być miejscem zakupów wyłącznie dla osób, których nie stać na coś droższego. Podkreśla, że na tzw. klasie średniej skupia się niemal każdy biznes detaliczny z uwagi na duży potencjał. Jej przedstawicieli stać już na więcej niż podstawowe produkty. Jednocześnie jednak ciągle podchodzą oni do zakupów bardzo racjonalnie i praktycznie, nie pozwalając sobie na duże wydatki na mało istotne rzeczy.

– Dla nas klasa średnia to kluczowa grupa, bo może odwiedzać nas regularnie i zawsze znajdzie coś dla siebie. Jesteśmy dyskontem. Musimy więc mieć ofertę w tzw. segmencie entry price, czyli najniższych cenach, ale chcemy oferować asortyment atrakcyjny dla każdego. I bardziej zamożni klienci mogą liczyć u nas na dobrą relację jakości do ceny. W naszym przeciętnym koszyku, w zależności od kraju, są trzy-cztery produkty o łącznej wartości 10-15 euro. To oznacza, że klienci przychodzą do nas głównie po przemyślane zakupy, a nie impulsowe, i to dla nas dobrze. Bardzo duża grupa kupuje u nas regularnie raz lub nawet dwa razy w miesiącu – mówi Marcin Stańko.

Dla nas klasa średnia to kluczowa grupa, bo może odwiedzać nas regularnie i zawsze znajdzie coś dla siebie.

Jego zdaniem bogacenie się społeczeństwa nie zmienia nawyków zakupowych. W przeciwnym razie dwie sieci dyskontowe (Biedronka i Lidl) nie miałyby wyjątkowo dużego udziału w polskim rynku handlu FMCG (tzw. produktów szybkozbywalnych jak żywność, kosmetyki itd.).

– Cieszymy się z tego, że zarobki Polaków rosną. Dzięki temu wydają w naszych sklepach coraz więcej – są ciągle z nami. Tzw. smart shopping [wyszukiwanie najlepszych okazji – red.] dominuje. Konsumenci oczekują wygodnych zakupów w dobrej cenie. Duży gracz może być blisko i ma odpowiednią siłę przetargową, by uzyskać korzystne warunki u swoich biznesowych partnerów. Cieszy nas szczególnie gdy odwiedza nas zamożna rodzina z dużego miasta, bo nie musi kierować się głównie ceną, a jednak nas wybiera. Klient zawsze musi widzieć wartość w tym, co kupuje – bez względu czy cena wynosi 10, czy 50 zł – mówi Marcin Stańko.

Więcej produktów dla zwierząt i nie tylko

Menedżer przekonuje, że Pepco stoi na dwóch silnych nogach – odzieżowej i towarów ogólnego przeznaczenia – bo widzi, że właśnie tego chcą klienci. Oczekują w obu obszarach szerokiej oferty, regularnej i sezonowej.

– W zależności od rynku nieznacznie przeważa jedna kategoria lub druga i tak pozostanie, bo chcemy rozwijać je obie równolegle. Umożliwia to nam większy format sklepów. Standardowa placówka ma 450 m kw., a większe 500-700 m kw. Otwieramy je przede wszystkim w parkach handlowych i planujemy nadal rozwijać, bo osiągają bardzo dobre wyniki – tłumaczy Marcin Stańko.

Przyznaje, że jest sporo kategorii, w których sieć ma jeszcze ogromny potencjał wzrostu i powinna wzmocnić ofertę. Jedną z nich są produkty dla zwierząt domowych, wszystkie poza karmą.

– Coraz częściej w Polsce czworonogi są traktowane jak członkowie rodziny. Klienci oczekują więc większej dostępności oferty kojarzonej jeszcze nie tak dawno wyłącznie ze sklepami zoologicznymi. Rozszerzymy też asortyment dekoracyjny, a analizujemy jeszcze uważnie kategorie obuwia – w tym sezonowego i sportowego – oraz fitnessu – zapowiada Marcin Stańko.

Coraz częściej w Polsce czworonogi są traktowane jak członkowie rodziny. Klienci oczekują więc większej dostępności oferty kojarzonej jeszcze nie tak dawno wyłącznie ze sklepami zoologicznymi.

Technologiczny postęp w handlu

Pepco podkreśla, że przeszło taką samą ewolucję jak polska gospodarka i polscy konsumenci. Przed wstąpieniem do Unii Europejskiej byliśmy w innej epoce, handel był prowadzony trochę po partyzancku.

– Dziś nowoczesny, zachodni standard sklepów i produktów jest powszechny i oczywisty dla Polaków. Jeszcze kilkanaście lat temu był czymś odległym. Musimy nadążać za tym, jak zmienia się podejście konsumentów m.in. do spędzania czasu i zakupów – mówi Marcin Stańko.

Nadążać trzeba też w obszarze technologii, w obu obszarach. Pierwszy dotyczy działalności operacyjnej, niewidocznej dla klienta: zakupów, logistyki itd.

– W ostatnich latach skróciliśmy czas od wyprodukowania produktu do dostarczenia go na półkę. To umożliwia nam nie tylko większą dynamikę wymiany sezonowej oferty, ale też bieżące zarządzanie zapasami i zatowarowaniem poszczególnych sklepów. Natomiast drugi obszar to technologia, z którą klienci stykają się bezpośrednio. Chcą być coraz sprawniej obsługiwani, więc od dwóch lat wprowadzamy kasy samoobsługowe. Chciałbym, byśmy docelowo, za mniej więcej dwa lata, mieli jedną-trzy kasy samoobsługowe we wszystkich placówkach, gdzie oczekują tego klienci – mówi dyrektor operacyjny Pepco.

Pierwsze kasy samoobsługowe Pepco wprowadziło w Polsce na początku 2023 r. Dostawianie kolejnych to jeden z elementów przedstawionej w marcu bieżącego roku strategii cyfrowej transformacji. Priorytetem jest w niej jakość zmian, a nie tempo.

E-commerce musi być w Pepco – pytanie tylko, kiedy i w jakiej formie, żeby był atrakcyjny dla klienta i opłacalny dla firmy.

Stopniowy powrót do internetowej sprzedaży

W niespożywczych dyskontach zakupy trzeba robić stacjonarnie, nie dotyczy to wyłącznie Pepco.

– E-commerce musi być w Pepco. Pytanie tylko, kiedy i w jakiej formie, żeby był atrakcyjny dla klienta i opłacalny dla firmy. Wróciliśmy do tego projektu i pracujemy nad nim. Trudno jeszcze zadeklarować, kiedy pojawią się efekty – na realizację cyfrowej strategii dajemy sobie dwa lata. Zaczniemy od prostszych technologicznie rozwiązań jak cyfrowe kupony rabatowe czy internetowa dostępność informacji o produktach w sklepie stacjonarnym. W pierwszej połowie 2026 r. uruchomimy w Polsce aplikację mobilną. W pierwszej kolejności posłuży nam do komunikacji z klientami, a dopiero w następnym kroku umożliwimy zakupy – zapowiada Marcin Stańko.

Pierwsze podejście do e-commerce Pepco zrobiło jesienią 2021 r., gdy trwał jeszcze boom na zakupy internetowe. Przez rok testowało sprzedaż ponad 2 tys. produktów na kilku platformach handlowych, w tym Allegro, Empik.com i Morele.net.

– Testy z definicji służą testowaniu i zawsze pojawia się moment, w którym trzeba zrezygnować z projektu bądź wdrożyć go na szerszą skalę. Rezygnacja była bardzo dobrą decyzją przede wszystkim z jednego powodu – nie byliśmy wtedy jeszcze gotowi, by zapewnić odpowiednią jakość serwisu. Żeby uniknąć rozczarowania klientów, musieliśmy zrobić krok w tył i przygotować się wewnętrznie, żeby wejść w e-commerce z pełnym przekonaniem odniesienia sukcesu. Dziś jesteśmy w takim momencie. Otrzymaliśmy cenną lekcję, odrobiliśmy zadanie i jesteśmy mądrzejsi o kolejne lata postępu technologicznego rynku – wyjaśnia menedżer.

Zdaniem eksperta

Pepco wejdzie w e-commerce lub straci istotną część rynku

Pepco kojarzy się w Polsce głównie z silną ofertą w kilku kategoriach produktowych: odzież (w tym głównie dziecięca) zabawki, kosmetyki oraz dekoracje i różnego rodzaju artykuły do domu. Na pewno liczy się z tym, że nie sprzedając w internecie, oddaje część rynku chińskim gigantom pokroju Sheina i Temu, rodzimym platformom handlowym, a także dużym markom oferującym podobny asortyment.

Można sobie wyobrazić, że dziś wejście w e-commerce byłoby dla Pepco nierentowne z uwagi na stosunek kosztów do średniej wartości koszyka i preferencje lwiej części klientów, którzy wolą zakupy stacjonarne. Jednak za kilka lat, wraz ze zmieniającą się demografią, sytuacja może być już inna.

Wydaje się nieuniknione, że w kluczowych dla Pepco kategoriach konsumenci będą przenosić coraz większą część zakupów do internetu lub przynajmniej do firm prowadzących omnikanałową sprzedaż. Niska cena jednostkowa produktu nadal może być barierą dla sensownego zaangażowania się w e-commerce, ale dzięki postępującej automatyzacji procesów technologicznych oraz zmieniającemu się zachowaniu konsumentów staje się ona mniejsza niż choćby kilka lat temu.

Balast zrzucony, pora przyspieszyć

Pepco Group ogłosiła w tym roku wycofanie się z biznesu FMCG (branża dóbr szybkozbywalnych). W czerwcu sprzedała brytyjską sieć Poundland, a podobny los może czekać ponad 340 sklepów Dealz w Polsce.

– Wycofanie się grupy z biznesu spożywczego służy wykorzystaniu pełni potencjału sieci Pepco. Mamy nowych menedżerów w europejskich strukturach, nową strategię i jasno nakreślony plan na najbliższe trzy-pięć lat. W handlu detalicznym nie można stać w miejscu, bo branża się rozwija. Mamy teraz dobrą pozycję, by zwiększać udział w rynku. Rezygnacja z segmentu FMCG pozwoli nam rozwijać się jeszcze szybciej niż dotychczas – komentuje Marcin Stańko.

W latach 2021-2024 grupa zwiększyła przychody i bazowy zysk EBITDA mniej więcej o połowę, odpowiednio: z 4,1 do 6,2 mld euro oraz z 0,65 do 0,94 mld euro. Za gros wyników odpowiada sieć Pepco. Po słabszym roku 2023 nadeszło odbicie, które ma być kontynuowane. Po trzech kwartałach roku obrotowego 2024/2025 (do końca czerwca) Pepco zwiększyło sprzedaż r/r o 8,5 proc. do 3,2 mld euro. Cała grupa (wyłączając sprzedany Poudland) – o 8,7 proc. do 3,4 mld euro. Sprzedaż LFL (bez uwzględnienia nowych sklepów) wzrosła w Pepco o 2,4 proc.

– Przechodziliśmy w ostatnich latach zmiany, które wpływały na nasze wyniki, ale to już za nami. Mierzymy w wysoki, jednocyfrowy wzrost wskaźnika LFL rok do roku. Pracujemy nad tym, by był wyższy z miesiąca na miesiąc, z kwartału na kwartał. Zamierzamy zrealizować w tym roku zapowiedziane cele – to będzie dobry punkt wyjścia do tego, co chcemy osiągnąć w kolejnych latach. Nasze plany są ambitne, biorąc pod uwagę coraz silniejszą konkurencję i większą presję na promocje. Są jednak jak najbardziej realne – podsumowuje Marcin Stańko.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Główne wnioski

  1. Sklepy
    Pepco ma ok. 4 tys. sklepów w Europie, a za dwa lata chciałoby ich mieć ok. 5 tys. Najwięcej placówek, ponad 1,4 tys., prowadzi w Polsce, a miejsca widzi jeszcze co najmniej na 250-300. Będzie je otwierać przede wszystkim w małych miejscowościach i nowych dzielnicach mieszkaniowych największych miast. Zagęszczenie w średniej wielkości miastach uznaje za duże, więc skupia się na powiększaniu lub zmianie lokalizacji sklepów.
  2. Oferta
    Kluczowa grupa klientów dla Pepco to klasa średnia. Jako dyskont musi mieć ofertę w tzw. segmencie entry price, czyli najniższych cenach, ale chce oferować asortyment atrakcyjny dla każdego. Rozszerza ofertę odzieży z organicznej bawełny dla najmłodszych, mocniej stawia na modowy asortyment dla kobiet, a także poszerza asortyment produktów dla zwierząt domowych oraz analizuje kategorie obuwia i fitnessu.
  3. E-commerce
    Jesienią 2021 r. Pepco rozpoczęło roczny test sprzedaży internetowej na platformach handlowych, w tym Allegro. Zrezygnowało z e-commerce, bo nie było jeszcze w stanie zapewnić odpowiedniej jakość serwisu. Teraz jest do tego gotowe. W pierwszej połowie 2026 r. uruchomi aplikację mobilną, która posłuży w pierwszej kolejności komunikacji z klientami, a później ruszy ze sprzedażą internetową. Obecność w tym kanale uznaje za obowiązkową.