Polityka

Odpartyjnienie spółek. Koalicjanci stawiają opór

Upartyjnienie państwowych spółek za rządów Prawa i Sprawiedliwości było często podnoszonym problemem przez polityków ówczesnej opozycji. Polska 2050 przygotowała projekt mający odpartyjnić państwowe stanowiska, jednak spotkała się z oporem nie tylko ze strony opozycji, ale również koalicjantów.

Rafał Komarewicz
Rafał Komarewicz (Polska 2050) chce odpartyjnić państwowe spółki. Koalicjanci stawiają opór. Fot. PAP/Rafał Guz

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są cele oraz główne założenia projektu Polski 2050 dotyczącego odpartyjnienia państwowych spółek.
  2. Dlaczego politycy Koalicji Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego stawiają opór.
  3. Jak projekt jest oceniany przez sejmową opozycję i jakie będą jego dalsze losy.

W środę nadzwyczajna sejmowa podkomisja ds. poselskiego projektu ustawy o odpartyjnieniu spółek Skarbu Państwa przyjęła sprawozdanie. Projekt ustawy został złożony przez klub Polska 2050-Trzecia Droga, a koordynuje go przewodniczący podkomisji, Rafał Komarewicz. W głosowaniu za przejściem projektu do kolejnego etapu opowiedzieli się przewodniczący oraz przedstawiciele Lewicy i Konfederacji. Przeciwni byli koalicjanci z Polskiego Stronnictwa Ludowego i Koalicji Obywatelskiej. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości, choć krytyczni wobec inicjatywy, nie wzięli udziału w głosowaniu.

Odpartyjnienie państwowych spółek

Projekt w pierwotnym kształcie zakładał, że rady nadzorcze spółek Skarbu Państwa miałyby liczyć siedem osób, z czego trzy musiałyby być niezależne od ministra aktywów państwowych. Niezależność oznaczałaby brak przynależności do partii politycznej, niepełnienie mandatu posła, senatora, europosła czy radnego w ciągu pięciu lat przed powołaniem, a także brak świadczenia usług lub zatrudnienia na rzecz partii w tym okresie.

– Projekt przewiduje także zakaz wpłat na komitety wyborcze i partie polityczne przez osoby zasiadające w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Wprowadza również karencję dla byłych parlamentarzystów, aby stanowiska nadzorcze nie były formą rekompensaty po przegranych wyborach. Zdajemy sobie sprawę, że państwo nie może stracić decydującego głosu w tych spółkach, dlatego proponujemy, by 30 proc. członków rad było niezależnych, a pozostałe 70 proc. zależało od ministra aktywów państwowych – wyjaśnia Rafał Komarewicz, poseł Polski 2050.

Zdajemy sobie sprawę, że państwo nie może stracić decydującego głosu w tych spółkach

Kandydaci do rad nadzorczych mieliby spełniać określone wymogi, takie jak wyższe wykształcenie oraz co najmniej pięcioletni staż pracy na umowę o pracę lub w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Dodatkowo musieliby wykazać się jednym z następujących osiągnięć: tytułem doktora nauk technicznych, ekonomicznych lub prawnych, zawodowym tytułem prawniczym (np. adwokata lub radcy prawnego), ukończeniem studiów MBA bądź zdaniem egzaminu przed specjalną komisją powołaną przez ministra aktywów państwowych.

Nad profesjonalnym nadzorem miałby czuwać Komitet Dobrego Zarządzania.

– Członków tego komitetu zgłaszaliby przedstawiciele środowisk akademickich, przedsiębiorców i pracowników. Komitet wskazywałby kandydatów spełniających kryteria niezależności do rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa – dodaje Rafał Komarewicz.

W trakcie prac nad projektem wielokrotnie zapraszano przedstawicieli Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP), jednak bezskutecznie.

– MAP nie jest skłonne do rozmów. Mam nadzieję, że po zakończeniu prac w podkomisji i przejściu ustawy do dalszego etapu legislacyjnego minister Kropiwnicki zmieni podejście i podejmie współpracę z posłami. Posłowie PO widzą potrzebę zmian, ale czekają na projekt ze strony MAP. Z kolei PSL wychodzi z założenia, że skoro rządzą, to ich ludzie powinni zasiadać w spółkach. My chcemy, żeby w radach nadzorczych byli najlepsi specjaliści. Najgorzej jest, gdy wszyscy w spółkach pochodzą z jednego politycznego nadania. Kilku niezależnych ekspertów z zewnątrz pozwala lepiej ocenić kompetencje każdego członka zespołu – podkreśla poseł Polski 2050.

Opór koalicjantów

Trzeba wprost powiedzieć, że koalicjanci na pomysł Polski 2050 patrzą raczej sceptycznie. Zastrzeżenia wobec jakości projektu ma poseł KO Zdzisław Gawlik, w latach 2007-2012 wiceminister Skarbu Państwa.

– Przeanalizowałem projekt gruntownie. Każdy akt prawny musi być spójny z całym systemem legislacyjnym. Nie mam problemu z odpartyjnieniem, ale dokument, pod którym się podpisuję, musi być logiczny, spójny i zgodny z konstytucją. W grudniu 2007 r. sam napisałem zarządzenie podpisane przez ministra Aleksandra Grada, które wprowadzało reguły przejrzystości w naborze do rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Zostało ono jednak zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego – podkreśla Zdzisław Gawlik.

Podobne uwagi zgłasza poseł PSL Adam Dziedzic, który uważa, że projekt jest niedopracowany i wprowadzenie go w życie mogłoby ograniczyć nadzór ministra aktywów państwowych nad spółkami. Jego zdaniem sztywne określenie liczby siedmiu członków rad nadzorczych może być nieadekwatne dla mniejszych spółek. Wreszcie, jego zdaniem, przynależność partyjna nie powinna dyskwalifikować z pracy w spółkach państwowych.

– Konstytucja gwarantuje każdemu prawo do przynależności partyjnej i nikt nie powinien ponosić z tego tytułu konsekwencji. Wykluczenie z rad nadzorczych osób przynależnych do partii oznaczałoby eliminację około 200 tys. ludzi – w tym radnych, posłów i samorządowców – z funkcjonowania w radach nadzorczych spółek prawa handlowego. W USA politycy często przechodzą do korporacji. Nie widzę powodu, by karać ludzi za działalność na rzecz rozwoju kraju poprzez odbieranie im prawa do pracy w spółkach – argumentuje Adam Dziedzic.

Konstytucja gwarantuje każdemu prawo do przynależności partyjnej i nikt nie powinien ponosić z tego tytułu konsekwencji

Poseł PSL podkreśla, że podstawowym kryterium powinny być kompetencje.

– Dla mnie kluczowe jest, aby osoba kończąca studia wyższe zdała egzamin przed odpowiednią komisją, która potwierdzi jej kwalifikacje do pracy w radzie nadzorczej. Tworzenie dodatkowych certyfikatów tylko komplikuje proste przepisy. Próba poprawy ładu korporacyjnego nie powinna prowadzić do destrukcji systemu – dodaje Adam Dziedzic.

Choć poseł PSL krytykuje projekt, przyznaje, że razi go obsadzanie stanowisk w spółkach przez działaczy PiS bez odpowiednich kwalifikacji i wykształcenia. Podkreśla, że nepotyzm powinien być surowo karany, a przepisy dotyczące obsady rad nadzorczych – maksymalnie przejrzyste.

Posłowie Koalicji Obywatelskiej i PSL oczekują na propozycje ze strony Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP), które ma przygotować nowe przepisy dotyczące rad nadzorczych. Resort jednak nie udzielił komentarza przed publikacją artykułu.

Sprzeciw PiS

Podobne stanowisko prezentują politycy Prawa i Sprawiedliwości. Poseł Janusz Kowalski, były wiceminister aktywów państwowych, który reprezentował PiS w podkomisji razem z Maciejem Małeckim, również byłym wiceszefem MAP, określił projekt jako „bubel prawny”. Obaj politycy zrezygnowali z udziału w pracach podkomisji.

– Ten projekt wybija polskiemu państwu zęby. Odbiera mu skuteczność w sprawowaniu nadzoru nad spółkami Skarbu Państwa. Założenie, że profesjonaliści z wieloletnim doświadczeniem w służbie cywilnej zostaną zastąpieni przez osoby z zewnątrz, prowadziłoby do faktycznej likwidacji Ministerstwa Aktywów Państwowych, co jest kompletnym absurdem. Zgadzam się w tej sprawie z podejściem MAP – mówi Janusz Kowalski

Ten projekt wybija polskiemu państwu zęby

Kowalski wyraził szczególną krytykę wobec idei powołania Komitetu Dobrego Zarządzania, który miałby wskazywać kandydatów do rad nadzorczych, oraz wobec zaostrzenia kryteriów dotyczących przynależności do rad.

– Pomysł, by osoby z zewnątrz, bez związku z właścicielem i odpowiedzialności za majątek narodowy, mogły lepiej sprawować nadzór, jest absurdem. W ramach reformy Kodeksu Spółek Handlowych, zakończonej w 2022 r., zaostrzyliśmy wymagania wobec członków rad nadzorczych spółek kapitałowych, w tym spółek Skarbu Państwa. Dalsze zaostrzenie tych przepisów jest nieuzasadnione – twierdzi Janusz Kowalski.

Były wiceszef MAP Janusz Kowalski opowiada się za modelem, w którym to minister aktywów państwowych powołuje władze spółek i ponosi polityczną odpowiedzialność za swoje nominacje oraz wyniki takich firm jak Orlen, PZU czy PKO BP. Uważa, że obecni nominaci koalicji rządzącej nie wykazują dostatecznej inicjatywy w rozwijaniu tych spółek. Janusz Kowalski zasugerował jednak, że warto byłoby rozważyć zakaz pełnienia funkcji nadzorczych przez wójtów i burmistrzów. Podaje tu przykład sieci powiązań prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, który wraz z innymi samorządowcami z południa Polski miał wzajemnie mianować się do miejskich spółek. Przypomina też, że sam – jako wiceprezydent Opola – nadzorował lokalną spółkę ciepłowniczą i skutecznie zablokował jej prywatyzację przez niemieckiego inwestora.

Projekt ustawy o odpartyjnieniu spółek Skarbu Państwa, przygotowany przez Polskę 2050, trafi teraz do dalszych prac w połączonych komisjach gospodarki i aktywów państwowych. Sprawozdawcą został poseł Rafał Komarewicz.

Główne wnioski

  1. Projekt Polski 2050 zakłada, że do władz państwowych spółek będą trafiać osoby niezależne, czyli niezwiązane z partiami politycznymi oraz niepełniące funkcji politycznych przynajmniej kilka lat przed objęciem stanowiska.
  2. Koalicjanci z PSL-u i KO krytykują projekt. Ich zdaniem może on ograniczać nadzór ministra aktywów państwowych nad majątkiem narodowym. Czekają na propozycje przepisów, które ma przygotować ministerstwo.
  3. W podobnym tonie wypowiada się przedstawiciel PiS, który broni prawa ministra do obsady stanowisk w spółkach.