Operacje plastyczne w USA na fali. Powiększanie ust i piersi żyłą złota dla całej branży
Gdyby na medycynie estetycznej zarabiały tylko przychodnie, nie byłaby ona tak lukratywnym biznesem, jak obecnie za oceanem. Branża, która przez lata była w stagnacji pod względem finansowym i wizerunkowym, zaliczyła nagły rozkwit. Wsparło ją kilka trendów oraz, co najważniejsze, wielomilionowy kapitał z Wall Street.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Kto zarabia dzięki wysokiej popularności chirurgii plastycznej.
- Czemu jest to specyficzna i jednocześnie dochodowa branża.
- Skąd wynika większe zapotrzebowanie na zabiegi medycyny estetycznej i rekonstrukcyjnej.
Szybki rzut oka na dane za 2023 r., przygotowane przez Amerykańskie Towarzystwo Chirurgów Plastycznych (ASPS), zrzeszające niemal wszystkich licencjonowanych specjalistów od medycyny estetycznej i rekonstrukcyjnej działających w Stanach Zjednoczonych:
- Liposukcja: najpopularniejszy zabieg chirurgiczny, z ponad 210 tys. przeprowadzonych procedur.
- Powiększanie piersi: ponad 190 tys. operacji, co stanowi wzrost o 4 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.
- Rhinoplastyka (operacja nosa): około 150 tys. zabiegów, utrzymuje stałą popularność.
- Blefaroplastyka (plastyka powiek): ponad 120 tys. operacji, z 6 proc. wzrostem w porównaniu z 2022 r.
- Lifting twarzy: około 100 tys. procedur, co oznacza wzrost o 5 proc. r/r.
Można by wyliczać bez końca, ponieważ w żadnej kategorii nie odnotowano spadku liczby zabiegów. Dane te szokują zarówno osoby niezaznajomione z tematem, jak i branżowych ekspertów – liczby podane w raporcie wydają się wręcz astronomiczne, a w porównaniu z poprzednimi latami są rekordowe pod każdym względem.
Jak zawsze w XYZ, postanowiliśmy poszukać wyjaśnień, mimo że zdobycie ich i pełne zrozumienie nie zapowiadało się na łatwe. Jak można uzasadnić, że w USA w 2023 r. wykonano aż 190 tys. zabiegów powiększania piersi i ponad 200 tys. operacji plastycznych brzucha? Co istotne, są to jedynie zarejestrowane dane – około 10 proc. licencjonowanych chirurgów nie udostępnia ich w raportach. Okazuje się, że wyjaśnienie jest stosunkowo proste: jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o…
Pieniądze
Każdy z tych zabiegów kosztuje niemało – zazwyczaj minimum 5 tys. dolarów w przypadku inwazyjnych operacji, które wymagają nie tylko doświadczonego chirurga, ale także odpowiednich narzędzi i materiałów medycznych. Choć w USA ubezpieczenie zdrowotne jest szeroko dostępne i wykorzystywane na, z perspektywy Polaka, dość nietypowe potrzeby, nie obejmuje operacji plastycznych. Skąd więc pacjenci zdobywają środki? Z pomocą przychodzi Wall Street, która jak komiksowy Garfield podąża za pieniędzmi jak za zapachem świeżo wyjętej z piekarnika lasagne.
Notowane na nowojorskiej giełdzie instytucje finansowe, takie jak Cherry Technologies, CareCredit czy Alphaeon, stworzyły specjalne pożyczki i nawiązały współpracę z największymi sieciami przychodni. Podobnie jak przy zakupie nowego odkurzacza z opcją „kup teraz, zapłać później” czy „kup na raty 0 proc.”, osoby w USA rozważające zabieg powiększenia ust mogą teraz szybko uzyskać kredyt, klikając zaledwie kilka razy. Początkowe raty często są bez odsetek, co dodatkowo zachęca pacjentów.
Finansiści pozyskują fundusze na te pożyczki, emitując specjalne obligacje. Z danych Bloomberga wynika, że w ubiegłym roku Cherry Technologies „spakowała” w papiery dłużne pożyczki na zabiegi plastyczne o wartości 250 mln dolarów, ale ostatecznie powiększono pakiet do 400 mln ze względu na ogromny popyt. Dlaczego wielkim finansistom opłaca się udzielać pożyczek na operacje plastyczne, a mniejsi inwestorzy również angażują się w ten sektor?
Studnia bez dna
Botoks utrzymuje się od trzech do czterech miesięcy, po czym wymaga kolejnego zabiegu. Wypełniacze ust działają około pół roku, po czym konieczny jest kolejny zastrzyk. Popularny w USA peeling chemiczny wykonywany jest co miesiąc. Rekiny finansjery dostrzegają tu regularne, duże przepływy pieniężne. Można by zapytać, skąd pewność, że klienci wrócą na kolejny zabieg, przecież mogłoby zabraknąć im funduszy. Większość pacjentów jednak nie ma z tym problemu, a jeśli tak się stanie, sprawa może trafić do komornika.
Takie drastyczne sytuacje zdarzają się rzadko. W USA życie na kredyt jest postrzegane inaczej niż w Polsce – pożyczanie pieniędzy jest tam powszechne, nawet dla tych, którzy mają ich pod dostatkiem, by budować swój rating kredytowy. Z danych Cherry Technologies wynika, że ponad połowa pożyczek na zabiegi plastyczne w 2023 r. została udzielona osobom z ratingiem powyżej 700 (czyli bardzo wysokim). Średni rating klientów CareCredit, konkurencyjnej firmy, wynosi 710.
Ocena każdego kredytobiorcy wzrasta za każdym razem, gdy terminowo spłaca ratę, a spada, gdy tego nie zrobi. Ten drugi przypadek jest szczególnie dotkliwy, ponieważ wówczas pojawiają się dodatkowe odsetki karne lub, co gorsza, traci się możliwość darmowej spłaty długu (często w przypadku spłaty całości w ciągu pół roku nie ma żadnych opłat). W takich sytuacjach pożyczkodawca zarabia najwięcej, ponieważ zaczyna obowiązywać rzeczywista roczna stopa oprocentowania, która zwykle przekracza 30 proc.
Warto wiedzieć
Każda operacja to zarobek
Z perspektywy chirurga lub instytucji finansującej, rodzaj wybranej operacji i motywy pacjenta są zupełnie nieistotne. Dla obu stron im więcej zabiegów, tym lepiej dla portfela. Warto więc zwrócić uwagę na zabieg, który w 2023 r. odnotował największy wzrost popularności pod względem liczby wykonanych procedur rok do roku: przeprowadzono rekordowe 41 tys. zabiegów usunięcia implantów piersi (wzrost o 9 proc. r/r), które wcześniej były wykorzystane do ich powiększenia.
Poprawić, a naprawić
Chirurgia plastyczna kiedyś kojarzyła się głównie z show-biznesem, i choć na podstawie danych o zasobności portfela pacjentów medycyny estetycznej mogłoby się wydawać, że nadal tak jest, rzeczywistość wygląda inaczej. Dziś częstymi klientami przychodni są nowi celebryci – twórcy treści w mediach społecznościowych. Dla nich zabieg to inwestycja biznesowa, która, jak pokazują dane pożyczkodawców, często się zwraca. Co więcej, takich inwestycji jest coraz więcej – kiedyś, aby stać się sławnym, trzeba było pojawić się w telewizji; dziś wystarczy smartfon, co zwiększa szanse na sukces, a w konsekwencji także liczbę inwestycji w operacje plastyczne, mających ten sukces ułatwić.
Najbardziej spostrzegawczy czytelnicy zauważą, że dane przytoczone na początku tekstu zostały zebrane przez chirurgów plastycznych specjalizujących się zarówno w medycynie estetycznej, jak i rekonstrukcyjnej. Chociaż obecnie dużo mówi się o wzroście popularności zabiegów estetycznych, medycyna rekonstrukcyjna również odnotowała boom – głównie dzięki tzw. lekom na odchudzanie, takim jak Ozempic, Wegovy, ZepBound czy Mounjaro oparte na transporterze GLP-1. Dotychczas uwaga skupiała się na zyskach producentów tych leków – miesięczna kuracja każdym z nich może kosztować nawet 1 tys. dolarów. Tymczasem wydatki pacjentów na tym się nie kończą.
Po leki na odchudzanie sięgają często osoby o dużej otyłości, które dążą do utraty nawet 50 proc. masy ciała. Po zrzuceniu kilogramów wielu pacjentów musi zrobić kolejny krok – usunąć nadmiar skóry, nie tylko z brzucha czy ud, ale także z twarzy. Jest to zabieg nie tylko estetyczny, ale i zdrowotny, gdyż nadmiar skóry może powodować otarcia i zakażenia. Po wydaniu tysięcy dolarów na odchudzanie naturalnym wydaje się podjęcie dalszych działań w celu poprawy wyglądu. Szacuje się, że nawet 20 proc. amerykańskich pacjentów, którzy zdecydowali się na zabieg medycyny estetycznej lub rekonstrukcyjnej w ubiegłym roku, było w trakcie terapii odchudzającej lub stosowało leki na odchudzanie w przeszłości.
1 575 244 – tyle zabiegów medycyny estetycznej wykonano w USA w 2023 r., według danych Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgów Plastycznych.
Główne wnioski
- Popularność zabiegów medycyny estetycznej i rekonstrukcyjnej wyraźnie wzrosła w ubiegłym roku.
- Wzrost popytu na chirurgię plastyczną napędzają dwie nowe grupy pacjentów: internetowi celebryci oraz osoby odchudzające się przy pomocy leków.
- Firmy finansowe chętnie udzielają pożyczek na zabiegi, ponieważ kwoty potrzebne na ich pokrycie są wysokie, ale wiarygodność kredytobiorców również jest znaczna.