Opozycja twierdzi, że w samorządach sypie się władza KO. Czy Polacy chcą odwołania burmistrzów i prezydentów miast
Odwołanie prezydenta Zabrza z KO w referendum to wyjątek. Inicjatyw referendalnych w całym kraju jest niewiele i rzadko kończą się skutecznym odwołaniem włodarzy.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak politycy opozycji wiążą wyniki referendum w Zabrzu z sytuacją polityczną w kraju.
- Jak wygląda procedura odwołania wójta, burmistrza lub prezydenta miasta.
- W ilu gminach w Polsce zainicjowano wnioski odwoławcze oraz jak wiele z nich zakończyło się powodzeniem.
Kiedy aktualnie brak widoku na wybory ogólnopolskie, najważniejsze partie polityczne toczą bój w samorządach. Stąd emocje, jakie wywołało niedawne zwycięstwo Kamila Żbikowskiego w wyborach na prezydenta Zabrza. Lider lokalnego komitetu „Lepsze Zabrze” w drugiej turze wyborów o włos pokonał startującą z własnego komitetu kandydatkę KO Ewę Weber. Do przedterminowych wyborów prezydenta Zabrza doszło po tym, jak mieszkańcy w referendum odwołali dotychczasowego prezydenta Agnieszkę Rupniewską z KO.
O dziwo, ze zwycięstwa Żbikowskiego cieszyły się i KO i PiS. Koalicja Obywatelska przypominała, że Żbikowski w wyborach prezydenckich poparł Rafała Trzaskowskiego. Po ogłoszeniu wyników wyborów w Zabrzu sukces także ogłosił PiS, choć ich kandydat odpadł już w pierwszej turze. „Zabrze to dopiero początek” – skomentował Mateusz Morawiecki.
Zabrze ♥️ to dopiero początek ‼️
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) August 24, 2025
„Obywatele odzyskali w wyniku referendum, a następnie przyspieszonych wyborów swoje miasto. Kruszeje partyjna władza KO na Śląsku i w kraju. Wygrywają ludzie, wygrywają aktywiści. Wygrywa Polska! Pisze się historia! Zaczęło się w Zabrzu!” – napisała posłanka PiS Joanna Lichocka.
Prezydent Karol Nawrocki jeszcze jako kandydat odniósł się do referendum w Zabrzu.
– Mieszkańcy Zabrza odwołali w lokalnym referendum prezydent miasta z Koalicji Obywatelskiej! To sygnał, że Polacy mają dość tej nieudolnej ekipy – mówił prezydent Karol Nawrocki.
Zasady odwołania wójtów, burmistrzów i prezydentów
Mieszkańcy mogą żądać przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania wójta, burmistrza czy prezydenta dopiero 10 miesięcy po głosowaniu. Dlatego pierwsze wnioski o referendum mogły pojawić się z końcem lutego 2025 roku.
Samo zainicjowanie procesu jest stosunkowo proste, w przypadku gmin wystarczy pięć osób, jednak zdecydowanie trudniejsze jest doprowadzenie do referendum. By mieszkańcy poszli do urn w sprawie odwołania wójta, burmistrza czy prezydenta, należy w ciągu 60 dni zdobyć podpisy 10 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców gminy. Dla wielu inicjatyw to granicy trudna do przekroczenia. Jeszcze trudniej jest w dniu głosowania – referendum odwoławcze jest wiążące tylko wówczas, gdy weźmie w nim udział nie mniej niż 60 proc. osób biorących udział we wcześniejszym wyborze wójta, burmistrza czy prezydenta. Dlatego bardzo skuteczną metodą na uratowanie stołka jest namawianie do bojkotu głosowania.
Pozostaje jeszcze kwestia finansowania akcji referendalnej. „Inicjatywa przeprowadzenia referendum z wniosku mieszkańców jest stosunkowo skomplikowana, a na pewno wymaga dużego zaangażowania logistycznego i finansowego” – pisał Krzysztof Izdebski w analizie przygotowanej przez Fundację Batorego. Ekspert zwracał uwagę, że inicjatorzy referendum na własny koszt muszą powiadomić o nim wspólnotę lokalną.
40 inicjatyw referendalnych w całej Polsce, skuteczna – tylko jedna
Trudności, o których piszemy, doskonale ilustrują liczby. W całej Polsce w 40 gminach chciano w trybie referendum odwołać wójtów, burmistrzów i prezydentów. Dla przypomnienia w całym kraju jest ich 2479.
W 11 przypadkach aktualnie trwa zbiórka podpisów pod wnioskiem o referendum. Taka sytuacja jest np. w Koszalinie, Cieszynie czy Przeworsku. W trzech przypadkach już zebrano podpisy, ale referendum jeszcze się nie odbyło. Do urn wkrótce pójdą mieszkańcy Janowa Podlaskiego, Grodkowa czy Nowogródka Pomorskiego.
Aż w 14 gminach, np. we Wrocławiu, Władysławowie czy Zawierciu, nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów.
W 11 gminach referendum się odbyło, ale mieszkańcy nie odwołali swoich włodarzy. We wszystkich przypadkach zdecydowała niska frekwencja. Tak było np. w Zgorzelcu, Tymbarku czy Nysie.
Jak nie udało się odwołać Jacka Sutryka?
Jedną z pierwszych dużych inicjatyw referendalnych, którą obserwowaliśmy w tym roku była próba odwołania prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka. Ten rządzi miastem od 2018 roku, wybory w 2024 roku wygrał z poparciem Donalda Tuska, choć niektórzy lokalni działacze KO odmówili mu wsparcia.
Za inicjatywą referendalną odwołania Jacka Sutryka stali dawni radni PO, akcję wsparli politycy PiS, a referendum poparło szerokie spektrum wrocławskich środowisk społecznych i politycznych. Mimo to nie udało się zebrać wystarczającej liczby podpisów pod wnioskiem o referendum.
W Zakopanem za próbą odwołania burmistrza stał PiS, a w Cieszynie – Konfederacja
W niektórych przypadkach w inicjatywy odwołania włodarzy zaangażowani są politycy partii parlamentarnych. Inicjatorem referendum w Zakopanem był Jacek Kalata, były kandydat Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Rady Miasta Zakopane w 2024 roku. Kalata przed rokiem nie uzyskał mandatu, z kolei w tym roku jego inicjatywa nie zdobyła wystarczającej liczby podpisów.
Za to w Cieszynie trwa właśnie zbiórka podpisów pod wnioskiem o odwołanie burmistrza Gabrieli Staszkiewicz. Niedawno ogłosiła swoje zaangażowanie w budowę nowej partii Nowa Polska, której liderem jest Wadim Tyszkiewicz. Pełnomocnikiem komitetu referendalnego jest Michał Wenglorz, który w 2023 roku kandydował do Sejmu z listy Konfederacji. Przeciwnicy Staszkiewicz zarzucają jej niegospodarne zarządzanie miastem, ale bezpośrednią przyczyną zawiązania komitetu był sprzeciw Gabrieli Staszkiewicz przed ściągnięciem ukraińskiej flagi z budynku ratusza.
Przeciwko flagom Ukrainy, które w geście solidarności z napadniętymi przez Putina Ukraińcami wywieszono w Cieszynie, interweniowali także posłowie Bronisław Foltyn (Konfederacja) i Roman Fritz (Konfederacja Korony Polskiej). Happeningi obu polityków miały miejsce tego samego dnia. Najpierw Bronisław Foltyn wtargnął na balkon ratusza i ściągnął flagi Ukrainy. Kiedy symbole wróciły na budynek ratusza, z interwencją do budynku wszedł Roman Fritz i ściągnął flagi.
Główne wnioski
- Stosunkowo łatwo jest rozpocząć procedurę referendalną, dużo trudniej jest jednak skutecznie zebrać podpisy – a najtrudniej jest doprowadzić do skutecznego odwołania włodarza miasta.
- Prawo referendalne faworyzuje urzędujących włodarzy – prościej zarządcom miast namówić swoich zwolenników do pozostania w domu niż organizatorom akcji referendalnych do uczestnictwa w głosowaniu.
- Dotychczas tylko w Zabrzu udało się doprowadzić do odwołania dotychczasowego zarządcy.