Padła kolejna bariera w kobiecym futbolu. Za piłkarkę zapłacono ponad 1 mln dolarów
Jesteśmy świadkami wydarzenia bez precedensu w kobiecym futbolu. Reprezentująca Stany Zjednoczone, grająca na pozycji obrońcy Naomi Girma dołączyła do zespołu mistrza Anglii Chelsea z San Diego Wave FC. Jest to rekordowy transfer – londyński klub zapłacił za nią 1,1 mln dolarów.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego zaskakujące jest to, że akurat Naomi Girma została rekordzistką pod względem kwoty zapłaconej za piłkarkę.
- Jaką politykę personalną prowadzi Chelsea.
- Jak wygląda popularyzacja kobiecej piłki ligowej w Anglii.
Naomi Girma ma 24 lata, a więc jeszcze wiele lat gry przed sobą. Chelsea kupiła tę piłkarkę za
900 tysięcy funtów i podpisała z nią kontrakt na cztery i pół roku. Girma ma w CV 44 występy
w reprezentacji USA i rozegrała pełne mecze podczas turnieju olimpijskiego w Paryżu, gdy drużyna Emmy Hayes zdobyła złoto. Co istotne, wspomniana trenerka Amerykanek zapisała się w historii The Blues jako żywa legenda.
Girma jest ważną postacią w ekipie USWNT [U.S. Women’s National Team – red.] od pewnego czasu. Spisywała się znakomicie już w finałach mistrzostw świata w Australii i Nowej Zelandii
w 2023 r., a po tym turnieju została piłkarką roku w USA. Jak podają amerykańskie media, jej dobra postawa na środku obrony, czyli na newralgicznej pozycji, sprawiła, że Girma jest już porównywana do byłej kapitan amerykańskiej kadry Becky Sauerbrunn.
„Sauerbrunn pełniła funkcję kapitana drużyny USA przez długi czas, a teraz widzimy kogoś, kto jest jeszcze dość młody i daje sobie radę” – powiedziała była kapitan Nowej Zelandii Rebecca Smith
w wywiadzie dla CNN Sport.
Zdaniem ekspertów jest to pewne zaskoczenie, że pierwszy milion w kobiecej piłce nie został zapłacony za napastniczkę, bo jednak solą piłki nożnej są gole, one dostarczają najwięcej emocji. A na kartach tej historii już na zawsze zapisze się właśnie Naomi Girma jako piłkarka grająca w defensywie. Przy czym jej talent jest już bardzo szeroko znany, nie tylko za oceanem, ale też w Europie, więc myślę, że kwota zapłacona za Girmę jest jak najbardziej zasadna, aczkolwiek rzeczywiście można było spodziewać się, że tę barierę miliona jako pierwsza przebije inna piłkarka z linii ataku, jakaś środkowa pomocniczka czy skrzydłowa.
Szła jak burza
W piłce klubowej Naomi Girma od samego początku imponowała talentem – trzy lata temu była pierwszym wyborem w drafcie NWSL, a ekipa San Diego Wave pozyskała ją przed swoim debiutanckim sezonem w lidze. Jej umiejętności i potencjał dostrzeżono już wcześniej – podczas występów na Uniwersytecie Stanforda, gdzie doskonaliła swoje piłkarskie rzemiosło.
Tytuł debiutantki roku w 2022 r. oraz nagroda dla najlepszej obrończyni NWSL w dwóch kolejnych sezonach zrobiły ogromne wrażenie na kibicach i ekspertach. Osiągnięcia Girmy odbiły się szerokim echem w piłkarskim środowisku za oceanem. CNN przypomina, że przed dwoma laty była kluczową zawodniczką San Diego Wave, które triumfowało w NWSL Shield, a rok później została nominowana do nagrody piłkarki roku w ramach FIFA Best Awards. W ciągu trzech sezonów w San Diego wystąpiła 72 razy, potwierdzając swoją wartość na boisku.
Traumatyczne przeżycie
Dotychczasowy opis jej kariery mógłby sugerować, że w życiu Naomi Girmy wszystko układało się idealnie, ale rzeczywistość była inna.
Girma stała się symbolem nadziei w trudnym czasie dla amerykańskiego futbolu.
– Cieszy mnie, że w mediach zrobiło się głośniej o Naomi Girmie. Amerykanka stała się ikoną społeczną, angażując się w inicjatywy związane ze zdrowiem psychicznym. Trzy lata temu przeżyła ogromną tragedię – jej najlepsza przyjaciółka ze studiów, bramkarka Katie Meyer, popełniła samobójstwo. To wydarzenie mocno nią wstrząsnęło, ale zamiast się załamać, jeszcze mocniej zaangażowała się w działalność społeczną. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na jej dyspozycję sportową – wręcz przeciwnie. Girma stała się symbolem nadziei w trudnym czasie dla amerykańskiego futbolu. Była częścią reprezentacji USA na mistrzostwach świata, gdzie drużyna odpadła już w 1/8 finału, ale jej postawa w defensywie była jedną z nielicznych rzeczy, których nie można było krytykować. Zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie Naomi Girma miała największy wpływ na zdobycie przez Amerykanki złota w Paryżu – ocenia Sebastian Muraszewski, dziennikarz TVP Sport.
Atuty Girmy
Skoro mówimy o obrończyni, za którą zapłacono rekordową kwotę w kobiecej piłce, warto zwrócić uwagę na jej walory boiskowe.
– Dwudziestoczterolatkę wyróżnia niezwykła dojrzałość, zarówno na boisku, jak i poza nim. Potrafi idealnie przewidywać ruch piłki i ustawienie przeciwniczek, skutecznie powstrzymując rywalki. Jej celność podań i wpływ na kreowanie akcji ofensywnych to elementy, które cenię najbardziej. Girma może jeszcze bardziej przyczynić się do poprawy gry ofensywnej Chelsea, która już teraz jest znakomita – w zeszłym sezonie Women’s Super League londyński klub stracił tylko 18 bramek, a po rundzie jesiennej obecnych rozgrywek liczba ta wynosi zaledwie sześć. Chelsea zdominowała krajowe rozgrywki – od 2019 r. nieprzerwanie lideruje WSL i broni tytułu mistrza Anglii po raz piąty z rzędu. Cel na ten sezon jest jasny – zdobycie Ligi Mistrzyń. Trudno w to uwierzyć, ale Chelsea nigdy jeszcze nie triumfowała w tych rozgrywkach – komentuje Sebastian Muraszewski.
Warto wiedzieć
Wśród najwybitniejszych
Nominacja Naomi Girmy do FIFA Best Awards to ogromne wyróżnienie – znalazła się w gronie absolutnych gwiazd światowego futbolu. Oto pełna lista nominowanych zawodniczek:
- Aitana Bonmatí (Hiszpania, FC Barcelona)
- Barbra Banda (Zambia, Szanghaj Shengli/Orlando Pride)
- Caroline Graham Hansen (Norwegia, FC Barcelona)
- Keira Walsh (Anglia, FC Barcelona)
- Khadija Shaw (Jamajka, Manchester City)
- Lauren Hemp (Anglia, Manchester City)
- Lindsey Horan (USA, Olympique Lyon)
- Lucy Bronze (Anglia, FC Barcelona/Chelsea Londyn)
- Mallory Swanson (USA, Chicago Red Stars)
- Mariona Caldentey (Hiszpania, FC Barcelona/Arsenal Londyn)
- Ona Batlle (Hiszpania, FC Barcelona)
- Salma Paralluelo (Hiszpania, FC Barcelona)
- Sophia Smith (USA, Portland Thorns)
- Tabitha Chawinga (Malawi, Paris Saint-Germain/Olympique Lyon)
- Trinity Rodman (USA, Washington Spirit)
Coraz więcej pieniędzy w angielskiej piłce
Naomi Girma prezentowała się na tyle dobrze, że Chelsea ponownie postanowiła rozbić bank. Warto zauważyć, że choć poprzedni rekord transferowy w kobiecej piłce ustanowiono rok temu, gdy napastniczka z Zambii, Racheal Kundananji, dołączyła do Bay FC z Madryt CFF za
788 tys. dolarów, wcześniej to właśnie Chelsea regularnie podnosiła poprzeczkę w tej rywalizacji..
Teraz klub dokonał tego po raz trzeci. Wcześniej:
- 2020 r. – Chelsea zakontraktowała Pernille Harder za 355 tys. dolarów.
- 2024 r. – Chelsea sprowadziła Mayrę Ramírez za 542 tys. dolarów.
Premier League w wydaniu męskim kojarzy się kibicom z ogromnym bogactwem klubów, ale warto pamiętać, że również w kobiecej piłce przybywa funduszy. Anglia jest tego najlepszym przykładem.
– Nowe rekordy transferowe nie byłyby możliwe bez dużych przepływów finansowych, których
w końcu doświadcza kobieca piłka. Potwierdza to Women’s Super League – od przyszłego sezonu wejdzie w życie nowy, pięcioletni kontrakt na prawa transmisyjne w Wielkiej Brytanii, wart
65 milionów funtów (czyli 13 milionów na sezon). To blisko dwa razy więcej niż w przypadku poprzedniej umowy. Rosnąca frekwencja na stadionach pozytywnie wpływa nie tylko na przychody z biletów, ale też przyciąga coraz bardziej intratnych sponsorów – podsumowuje Sebastian Muraszewski.
Naomi Girma przetarła szlak innym. Teraz czekamy na kolejne tego typu transfery, które są symbolem rozwoju kobiecej piłki.
Mini wywiad
Przypadki kobiecej piłki
Skąd właściwie wzięła się Naomi Girma?
Weronika Możejko, ekspertka w dziedzinie kobiecej piłki: Sądzę, że to współpraca Girmy z Emmą Hayes miała ogromny wpływ na rozwój tej pierwszej. A Emma Hayes przez 12 lat była trenerką Chelsea, która po igrzyskach olimpijskich, już jako selekcjonerka reprezentacji Stanów Zjednoczonych, stwierdziła, że Naomi Girma jest najlepszą obrończynią, jaką kiedykolwiek widziała. A jeśli Hayes mówi takie rzeczy, to coś musi być na rzeczy. Naomi Girma uchodzi za wielki talent w piłce kobiecej, a ma dopiero
24 lata, więc przed nią jeszcze bardzo długa kariera.
Emma Hayes zdobyła tyle trofeów, że klubowa gablotka musiała się już solidnie ugiąć. Brakuje w niej tylko jednego pucharu – Ligi Mistrzyń. W 2021 r. Chelsea była blisko, ale
w finale lepsza okazała się Barcelona. Mimo to trudno cokolwiek zarzucić Hayes – zdobyła siedem mistrzostw Anglii, w tym pięć z rzędu w ostatnich pięciu sezonach. To naprawdę imponująca historia i niesamowity dorobek, który zostawiła po sobie w Chelsea.
Dzięki jej pracy zespół stał się prawdziwą maszyną do wygrywania, a także drużyną mocno zahartowaną mentalnie, zdolną podnieść się w najtrudniejszych momentach. Po 12 latach
w Chelsea stała się legendą klubu, a na jej cześć umieszczono tablicę pamiątkową na Stamford Bridge – co jest wyjątkowym wyróżnieniem, ponieważ kobiecej piłki w galerii sław tego stadionu wcześniej praktycznie nie było. Hayes jest pierwszą przedstawicielką kobiecego futbolu, która tam się znalazła, co tylko podkreśla, jak bardzo klub docenił jej wkład w rozwój drużyny. Ale przyszedł czas na kolejny krok w karierze. Kiedy dzwoni reprezentacja USA, długo się nie zastanawiasz – to drużyna, która od wielu lat należy do ścisłej światowej czołówki kobiecego futbolu.
Czy kobieca piłka w USA otworzyła się na świat?
W ostatnich latach reprezentacja USA nie uniknęła potknięć, czego najlepszym przykładem były mistrzostwa świata w Australii i Nowej Zelandii, gdzie Amerykanki odpadły bardzo szybko. Warto spojrzeć na ten aspekt przez pryzmat transferu Naomi Girmy. Potęga amerykańskiego futbolu zaczęła się w latach 90., kiedy drużyna USA seryjnie zdobywała najważniejsze trofea, ale kluczowe zawodniczki grały wyłącznie w Stanach Zjednoczonych. Rozwój kobiecego futbolu w USA przebiegał głównie wewnątrz kraju, podczas gdy w Europie zainteresowanie piłką kobiecą rosło, zwłaszcza w ostatnich latach.
Brutalne zderzenie z rzeczywistością przyszło właśnie podczas MŚ 2023, gdy Amerykanki zobaczyły, że Europa zrobiła krok do przodu i że dziś rywalizacja z wieloma europejskimi drużynami jest znacznie trudniejsza niż wcześniej. Optymalnym rozwiązaniem okazało się wypuszczenie amerykańskich zawodniczek do europejskich klubów, aby mogły grać z czołowymi piłkarkami świata i lepiej poznać europejską szkołę futbolu. Efekty już widać
– USA ponownie zdobyły złoto olimpijskie na Igrzyskach w Paryżu.
Nie ulega wątpliwości, że Emma Hayes jako selekcjonerka chce kontynuować ten trend. Naomi Girma trafiła do Chelsea, a można przypuszczać, że wcześniej odbyła rozmowę
z Hayes na temat tego transferu. Gdyby selekcjonerka miała jakiekolwiek wątpliwości co do jej przyszłości w Londynie – braku minut czy innych zagrożeń – z pewnością by ją ostrzegła. Trzeba jednak pamiętać, że to właśnie Hayes przez lata budowała Chelsea jako klub
o najwyższych standardach, z doskonałą opieką i warunkami treningowymi. Dlatego transfer Girmy do Chelsea może przełożyć się nie tylko na jej rozwój i sukcesy klubu, ale także na przyszłość reprezentacji USA.
Gdzie w hierarchii angielskiej piłki znajduje się kobieca drużyna Chelsea?
Jeśli spojrzymy na ostatnie sezony, to Chelsea dominuje w lidze angielskiej. W ostatnich pięciu latach mistrzostwo zdobywał tylko jeden klub – Chelsea. To najlepiej pokazuje skalę potęgi, jaką udało się zbudować w niebieskiej części Londynu.
Arsenal od lat próbuje przełamać dominację Chelsea i choć pod względem wyników nie zdołał jej przeskoczyć, to w innych aspektach, zwłaszcza marketingowych i frekwencyjnych, wyznacza nowe standardy. Arsenal regularnie wypełnia Emirates Stadium, bijąc rekordy frekwencji w Anglii – zdarza się, że na mecze kobiecej drużyny przychodzi ponad 60 tys. widzów. Chelsea wciąż się tego uczy – pod kątem sportowym wszystko działa perfekcyjnie, ale marketingowo klub może jeszcze sporo czerpać z doświadczeń Arsenalu.
Rywalizacja o mistrzostwo toczy się głównie między tymi dwoma klubami, choć Manchester City i Manchester United również starają się włączyć do walki. Chelsea jednak pozostaje niemal bezbłędna i kontynuuje potęgę, którą w Anglii zbudowała Emma Hayes. Obecnie rolę trenerki przejęła Sonia Bompastor, która ma ogromne doświadczenie i może jeszcze przeskoczyć swoją poprzedniczkę, jeśli już w pierwszym sezonie doprowadzi Chelsea do pierwszego w historii triumfu w Lidze Mistrzyń.
Nie można zapominać, że inne męskie kluby Premier League również coraz bardziej inwestują w kobiecą piłkę – Tottenham, Liverpool czy Brighton to drużyny, które warto obserwować.
Jak często kobiecy zespół rozgrywa mecze na Stamford Bridge?
W przypadku Chelsea mecze na Stamford Bridge są wciąż sporadyczne. Na tym ponad
40-tysięcznym stadionie odbywają się spotkania Ligi Mistrzyń, ponieważ mniejszy obiekt Kingsmeadow nie spełnia europejskich norm. Największe ligowe hity, jak mecze z Arsenalem czy Manchesterem United, również są przenoszone na Stamford Bridge.
Na ostatnim spotkaniu Chelsea z Arsenalem na stadionie pojawiło się 34 tys. kibiców, co jest znakomitym wynikiem w kobiecej piłce. Klub mocno promował to wydarzenie, oklejając Londyn plakatami i reklamami w metrze. Chelsea wynagrodziła fanom ich obecność – tuż przed meczem oficjalnie zaprezentowano Naomi Girmę jako nową piłkarkę klubu, czym zaskoczono wszystkich.
Teraz pozostaje pytanie – czy Chelsea ma szansę na poczwórną koronę? Jeśli tak, byłoby to osiągnięcie historyczne dla kobiecego futbolu.
Kto jako pierwszy zaczął poważnie inwestować w kobiecy futbol?
W Anglii pionierem inwestycji w kobiecą piłkę był Arsenal. Klub wcześnie dostrzegł potencjał tej dyscypliny i przez lata konsekwentnie budował swój projekt, co dziś procentuje.
W przypadku Chelsea kluczowym momentem było przejęcie drużyny przez Emmę Hayes. To właśnie ona krok po kroku wymuszała zmiany, które doprowadziły do profesjonalizacji zespołu.
Na początku nie chodziło o pieniądze i kontrakty, ale o podstawowe warunki – treningi odbywały się w fatalnych warunkach, brakowało wsparcia dla zawodniczek w kluczowych momentach ich życia. Hayes zadbała o to, by:
- warunki treningowe były na najwyższym poziomie,
- klub zapewniał piłkarkom wsparcie w razie ciąży, by mogły liczyć na opiekuńczy urlop i komfortowy powrót do gry,
- logistyka, czyli podróże, zakwaterowanie, regeneracja i odżywianie, była taka sama jak w męskiej drużynie.
Dzięki tej transformacji Chelsea stała się jednym z najbardziej atrakcyjnych klubów dla najlepszych piłkarek świata. Dziś sztab szkoleniowy zespołu obejmuje specjalistów od każdego aspektu gry, a przykład Melanie Leupolz, która po ciąży miała nawet dedykowanego trenera od mięśni miednicy, pokazuje, jak daleko poszły zmiany w klubie.Wszystkie te działania sprawiają, że Chelsea jest dziś wzorem profesjonalizmu w kobiecej piłce, a transfer Naomi Girmy to kolejny krok w budowaniu jeszcze silniejszej drużyny.

Główne wnioski
- Naomi Girma jest obrończynią, co sprawia, że nie przyciąga uwagi przeciętnego kibica w takim stopniu, jak zawodniczki ofensywne. Jednak jej spokój, pewność siebie i sportowa klasa sprawiają, że wyróżnia się na boisku. To właśnie te cechy przekonały Chelsea do zapłacenia za nią rekordowej kwoty.
- Chelsea nie ogranicza się do monitorowania angielskiego rynku, ale aktywnie poszukuje talentów na całym świecie. Co więcej, klub ponownie pobił rekord transferowy, potwierdzając swoją strategię intensywnych inwestycji w kobiecą piłkę. Wydatki na wzmocnienia są ogromne, ale Chelsea konsekwentnie buduje zespół gotowy do walki o największe trofea.
- W Londynie, przed derbami Chelsea z Arsenalem, ulice były pełne brandingów związanych z The Blues, podkreślających wagę tego spotkania. Dodatkowo, możliwość gry na Stamford Bridge – stadionie o pojemności kilkudziesięciu tysięcy miejsc, na którym na co dzień występuje męska drużyna – daje kibicom komfortowe warunki i wyjątkową atmosferę, która przyciąga jeszcze większą publiczność na mecze kobiecej drużyny Chelsea.