Papierek lakmusowy dla crowdfundingu. Zakończyły się pierwsze w tym roku emisje
Za nami dwie emisje przeprowadzone w ramach crowdfundingu inwestycyjnego, jedyne, jakie odbyły się w tym roku w Polsce. Reclimb i Fintecom (GG) znalazły chętnych do współfinansowania ich rozwoju, choć – jak przyznają przedstawiciele firm – było to wymagającym procesem.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Z jakim efektem zakończyły się dwie emisje crowdfundingu inwestycyjnego, pierwsze w tym roku.
- Jakie jest nastawienie inwestorów do finansowania społecznościowego. Czy stali się bardziej ostrożni?
- Czego potrzeba, aby rynek crowdfundingu inwestycyjnego zaczął się w Polsce mocniej odradzać.
Spółka Reclimb, współtworzona przez Marcina Perego, współzałożyciela Gemiusa, i Aleksandrę Mirosław, mistrzynię olimpijską we wspinaczce na czas, a wspierana m.in. przez Marka Dietla, byłego prezesa GPW, zebrała od inwestorów 1,638 mln zł. Taka jest wartość zapisów na akcje, w większości już przypieczętowanych umowami. To więcej niż oczekiwano – firma budująca własne interaktywne ścianki do wspinaczki pierwotnie chciała uzyskać 1,5 mln zł (maksymalna kwota emisji).
Wartość zapisów na akcje spółki Fintecom, zarzadzanej przez Romualda Remusa (należy do niej komunikator GG; dawniej Gadu Gadu), która zabiegała o kapitał inwestorów niemal w tym samym czasie, wyniosła ponad 2,017 mln zł. Oczekiwana przez spółkę, maksymalna kwota emisji – 1,9 mln zł.
Obydwie emisje prowadzono za pośrednictwem platformy crowdfundingu inwestycyjnego Emiteo, obecnie jedynej tego rodzaju aktywnej na rynku.
Kto inwestował w spółkę Reclimb
W ramach emisji w Reclimb zainwestowały 93 osoby.
– To bardzo różnorodna grupa zarówno pod względem aktywności zawodowej, motywacji i celów udziału w emisji, jak również poziomu zaangażowania finansowego w nasze przedsięwzięcie. Inwestycje wahały się od kilku tysięcy złotych do ponad 100 tys. zł. Naszym projektem zainteresowali się pasjonaci wspinaczki, entuzjaści nowych technologii i inwestorzy szukający możliwości dywersyfikacji portfeli – mówi Marcin Pery.
Z jakim nastawieniem inwestorów się spotkał?
– Przeprowadzona przez nas emisja wyraźnie pokazała, że w crowdfundingu wciąż widoczny jest „efekt Palikota”. Inwestorzy bardzo ostrożnie podchodzą do emisji, mają wiele obaw i zastanawiają się, czy wybrać udziały w spółce, czy postawić na inne aktywa. Alternatywą dla wielu, z którymi rozmawiałem, były najczęściej nieruchomości i kryptoaktywa – wskazuje Marcin Pery.
Crowdfunding rządzi się swoimi zasadami
Emisję Reclimb cechowała nierównomierna aktywność inwestorów.
– Z różnych, w tym formalno-prawnych powodów, wystartowaliśmy z emisją w czerwcu 2025 r. Jak się okazało, ze względu na wakacje, mieliśmy dwie fale napływu inwestorów – w pierwszych i ostatnich dniach emisji. W jej trakcie prowadziliśmy bezpośrednie rozmowy z potencjalnymi inwestorami i, z tego samego powodu, było to w tym czasie dość trudne, część osób była niedostępna. Po pierwszym doświadczeniu z crowdfundingiem, wybrałbym inny termin na rozpoczęcie emisji – twierdzi zarządzający Reclimb.
Obecnie spółka do dalszego rozwoju potrzebuje uzyskać zdolność produkcyjną.
– Aktualnie mamy dwie zainstalowane już i stacjonarnie udostępniane użytkownikom interaktywne ścianki wspinaczkowe i jedną mobilną. Ich budowa to manufaktura. Pozyskany od inwestorów kapitał przeznaczymy na zwiększenie zdolności produkcyjnych spółki – wyjaśnia Marcin Pery.
Dwie osoby podbiły stawkę w emisji GG
W Fintecom zainwestowało 145 osób, z czego dwie wpłaciły po około milion złotych. W ramach emisji można było zaobserwować dwa „wzrosty” – jeden na ponad tydzień przed zakończeniem, drugi dosłownie w ostatnich godzinach.
Zdaniem przedsiębiorcy
Pierwsze doświadczenie z crowdfundingiem
Jesteśmy jedną z pierwszych firm przeprowadzających crowdfunding już na nowych zasadach. Zarówno potencjalni akcjonariusze, jak i cały rynek dopiero się ich uczą – wymaga to czasu, ale strategia chroniąca portfele inwestorów jest słuszna.
Proces jest wymagający dla drobnych inwestorów, bo nie dość, że na początku muszą przejść tzw. test wiedzy, segregujący ich na doświadczonych i niedoświadczonych, to na końcu mogą tylko elektronicznie podpisać formularz zapisu na akcje. Komentarzem niech będzie SMS, jaki dostałem: „Tak, chciałem i chcę kupić akcje za 1000 zł, ale niestety trzeba mieć podpis elektroniczny lub profil zaufany, a niestety nie mam ani tego, ani tamtego”. W pewnym sensie mamy do czynienia z rodzajem cyfrowego wykluczenia i wiemy, że sporo naszych potencjalnych inwestorów nie przeszło ostatecznie całego procesu z sukcesem.
Wśród 145 inwestorów dwóch zapisało się na akcje o wartości blisko miliona złotych, pozostali inwestowali mniejsze kwoty, zarówno po 10 tys. zł jak i po 100 zł (czyli minimalnej cenie; wartość 1 akcji).
Cały proces jest również skomplikowany i kosztowny dla spółki. Po zmianie przepisów jedynie spółki akcyjne mogą kierować ofertę do nieoznaczonego adresata, więc w naszym przypadku zachodziła konieczność przekształcenia spółki z o.o. w spółkę akcyjną. Koszty związane z takim procesem i samą kampanią – od opłat dla platformy za przygotowanie prekampanii, poprzez opracowanie planu przekształcenia spółki, powołanie biegłego rewidenta, aż po wycenę spółki i emisję – przekraczają 200 tys. zł. Tylko zebranie pokaźnego kapitału może sprawić, że ostateczny koszt jego pozyskania nie będzie absurdalnie wysoki.
My natomiast będziemy nadal pracować, aby GG stało się polską wizytówką w Unii Europejskiej w obszarze komunikacji, płatności p2p [między osobami fizycznymi– red.] i rozrywki.
Szansa na odbudowę osłabionego rynku
Jak wskazuje Dawid Paczka, współzałożyciel Emiteo, obecnie zainteresowanie przedsiębiorców przeprowadzeniem emisji na Emiteo jest największe w historii platformy.
– Napływa do nas po kilkadziesiąt zapytań miesięcznie. Myślę, że nowe standardy regulacyjne, a także zapewniana przez na przejrzystość prowadzenia emisji i edukacja rynku powoli odbudowują zaufanie do crowdfundingu. Odcięliśmy się od wszelkich złych praktyk, z jakimi sektor miał do czynienia w przeszłości. Crowdfunding się „cywilizuje” – mówi Dawid Paczka.
Z jego obserwacji wynika, że z drugiej strony przedsiębiorstwa mają dziś bardzo duże potrzeby w zakresie pozyskiwania zewnętrznego finansowania.
– Wierzę, że rynek crowdfundingu inwestycyjnego może się jeszcze w Polsce odrodzić. Emiteo jest aktualnie jedyną tego rodzaju platformą, jednak do sprawnego funkcjonowania sektora konieczna jest odbudowa konkurencyjność. Będzie to korzystne także dla nas, bo część kosztów, np. związanych z marketingiem, promocją, edukacją w zakresie udziałowego finansowania społecznego zacznie się rozkładać na większą grupę uczestników rynku. Nie obawiam się przy tym o pozycję Emiteo. Myślę, że – także w warunkach większej konkurencyjności – będziemy w stanie utrzymać czołową pozycję – podkreśla Dawid Paczka.
Zapowiada, że jeszcze w tym roku mogą zostać przeprowadzone kolejne emisje na Emiteo.
Zdaniem eksperta
Crowdfunding potrzebuje konkurencji i zachęt dla inwestorów
Nie do końca wierzę, że inwestorzy w Polsce po nienajlepszych rynkowych doświadczeniach z minionych lat wyciągnęli lekcję i stali się ostrożniejsi. To raczej Emiteo dba o dobór spółek i wybiera te, których projekty mają faktyczną szansę na realizację. Jakość „wystawianych” firm może przyciągać nieco doświadczonych, bardziej profesjonalnych inwestorów, chcących zdywersyfikować portfele. W poprzednich latach mieliśmy do czynienia z większą liczbą przypadkowych uczestników emisji.
Wciąż jednak rynek crowdfundingu inwestycyjnego pozostaje mocno osłabiony. Do odbudowy potrzeba zwiększenia liczby platform, choć obecnie np. w Wielkiej Brytanii czy Niemczech działa ich po 2-3. Z drugiej strony, zachętą dla inwestorów crowdfundingowych byłoby wprowadzenie np. ulg podatkowych wzorem rynku brytyjskiego.
Główne wnioski
- Reclimb i Fintecom zakończyły emisje prowadzone w modelu crowdfundingu inwestycyjnego prowadzone na platformie Emiteo. Ich przebieg i wyniki w dużej mierze odzwierciedlają nastawienie inwestorów, którzy wybierają dziś między akcjami spółek a np. nieruchomościami czy kryptoaktywami.
- – Nie do końca wierzę, że w Polsce inwestorzy po nienajlepszych rynkowych doświadczeniach z minionych lat wyciągnęli lekcję i stali się ostrożniejsi – mówi dr Artur Trzebiński z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
- Czy rynek crowdfundingu inwestycyjnego w Polsce ma szanse się odrodzić? Jego uczestnicy i obserwatorzy są dobrej myśli. Wskazują jednak na potrzebę m.in. zwiększenia liczby dostępnych platform i wprowadzenia zachęt dla inwestorów.

