Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Piłkarski celebryta na politycznych salonach. Co prezydent FIFA robił na szczycie pokojowym ws. Strefy Gazy?

Prezydenci USA, Turcji, Francji i Egiptu, emir Kataru, premierzy Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii, sekretarz generalny ONZ oraz szef Rady Europejskiej. I Gianni Infantino. Przewodniczący FIFA znalazł się w elitarnym gronie uczestników szczytu pokojowego w sprawie Strefy Gazy. Kiedy przyleciał do Egiptu należącym do Kataru samolotem, wielu zadało sobie pytanie: co on tam właściwie robił?

Gianni Infantino w swoim żywiole. Przewodniczący FIFA regularnie pokazuje się na wydarzeniach politycznych. Źródło: Instagram.com/gianni_infantino

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak Gianni Infantino tłumaczył swoją obecność na szczycie pokojowym w Egipcie.
  2. W jakim stopniu wojna w Strefie Gazy dotknęła palestyńskich sportowców.
  3. Jak wygląda relacja Infantino z Donaldem Trumpem.
Loading the Elevenlabs Text to Speech AudioNative Player...

Gianni Infantino lubi bywać na salonach. Rzut oka na jego Instagrama wystarczy, by stwierdzić, że czerpie dziecięcą wręcz radość z podróżowania po świecie w przysługującym mu. jako szefowi FIFA trybie exclusive. Gdziekolwiek się pojawi, witany jest z honorami bardziej przystającymi głowie państwa niż działaczowi sportowemu.

Infantino chwali się w mediach społecznościowych spotkaniami z monarchami, prezydentami i premierami. Każdy chce dobrze żyć z szefem najpotężniejszej obok MKOl-u organizacji sportowej (a właściwie nawet pozarządowej, bo i w tej kategorii FIFA i MKOl są o kilka długości przed innymi). W końcu to FIFA decyduje nie tylko o tym, gdzie trafi mundial, ale też do kogo popłyną ogromne pieniądze w ramach różnorakich programów wspierania piłki.

Na początku października Infantino odebrał z rąk prezydent Kosowa medal za zasługi dla tego kraju. Kosowo docenia, że dzięki przynależności do FIFA może podkreślać swoją państwowość — państwowość uznawaną przez zaledwie 108 członków ONZ.

„Gianni Infantino — prawdziwy przyjaciel futbolu, prawdziwy przyjaciel Kosowa". Prezydent kraju Vjosa Osmani odznaczyła przewodniczącego FIFA medalem za zasługi na rzecz Kosowa. Fot. Erkin Keci/Anadolu via Getty Images

Gwiazda Instagrama

Zawsze szeroko uśmiechnięty Gianni Infantino zapewne rzeczywiście wzbudza sympatię polityków, którzy w większości sami są kibicami futbolu. Patrząc jednak na to, jak relacjonował w mediach społecznościowych swoją wizytę w Szarm el-Szejk, można odnieść wrażenie, że uczestniczył nie w szczycie pokojowym mającym zatrzymać krwawą wojnę, lecz w gali rozdania nagród albo innym wydarzeniu ze świata show-biznesu.

Gianni Infantino i Emmanuel Macron żartujący w kuluarach szczytu pokojowego w Szarm el-Szejk. Źródło: Instagram.com/gianni_infantino

Instagramowy profil Infantino obserwuje ponad 3,5 mln użytkowników. To zdecydowanie największy celebryta wśród sportowych działaczy – i trzeba przyznać, że doskonale rozumie mechanizmy autopromocji. Sumiennie dba o swoją publiczność, pielęgnując wizerunek człowieka, który zawsze jest tam, gdzie dzieje się coś ważnego.

Kibice każdej reprezentacji, która już wywalczyła awans na mundial 2026, mogli obejrzeć skierowane specjalnie do nich wideo: Infantino, stojący na tle flagi danego kraju, w jego języku urzędowym gratulował awansu i zapraszał do śledzenia turnieju, który – jak zawsze – nazywał „najlepszym mundialem w historii”. Widać, że nagrania powstały seryjnie, jedno po drugim, ale gest trudno uznać za czysto formalny. To zręczny marketingowy ruch.

FIFA a Izrael - strategiczne wyczekiwanie

W Szarm el-Szejk Gianni Infantino zapowiedział, że FIFA pomoże w odbudowie infrastruktury sportowej w Strefie Gazy, zniszczonej w wyniku izraelskich bombardowań. To właśnie ten gest – obok czysto towarzyskiej obecności na szczycie – można uznać za drugi powód jego udziału w spotkaniu przywódców.

Palestyńska Federacja Piłkarska wylicza, że w ciągu ostatnich dwóch lat, w wyniku wojny w Strefie Gazy i działań izraelskiej armii na Zachodnim Brzegu, zginęło ponad 800 palestyńskich sportowców, z czego połowa to piłkarze – często bardzo młodzi, dopiero rozpoczynający swoje kariery. Izraelskie rakiety zniszczyły lub uszkodziły około 300 obiektów sportowych.

Aktywiści, kibice, a także niektórzy byli piłkarze i działacze apelowali do FIFA o wykluczenie Izraela z międzynarodowych rozgrywek. Argumentowali, że skoro Rosja jest zawieszona za wojnę prowadzoną przeciwko Ukrainie, Izrael powinno spotkać to samo, za działania jego armii w Strefie Gazy.

Palestyńczycy domagali się zawieszenia Izraela już wcześniej. W kierowanych do FIFA pismach wskazywali, że Izraelczycy zakładają na okupowanych terytoriach kluby piłkarskie, które występują w lidze izraelskiej. A to jest niezgodne z regulacjami samej FIFA.

Być może FIFA podzieliłaby tę interpretację i ukarała Izraelską Federację Piłkarską, gdyby sprawą się zajęła. Ale od 2017 roku, kiedy Palestyńczycy podnieśli ten temat, na poważnie tego nie zrobiła. Pod koniec 2024 zapowiedziała przeprowadzenie śledztwa w tej sprawie. Od tego czasu nie wydarzyło się nic, poza kilkoma zapowiedziami monitorowania tematu.

W ostatnich tygodniach związana z Izraelem presja na FIFA była coraz większa (podobnie jak na MKOl i UEFA). Ale Gianni Infantino doskonale wiedział, że jedyne co może robić, to grać na zwłokę. Zachód nie nałożył na Izrael politycznych czy gospodarczych sankcji, więc świat sportu nie wychodzi przed szereg. Zwłaszcza, że amerykański Departament Stanu ogłosił, że "będzie dążyć do całkowitego powstrzymania wszelkich prób wykluczenia reprezentacji Izraela z mistrzostw świata".

W efekcie FIFA znalazła się w pozycji, którą zna aż nazbyt dobrze – między moralnym obowiązkiem a politycznym pragmatyzmem.

Szansa na wizerunkową bramkę

Gdy w Egipcie podpisano porozumienie w sprawie wojny w Strefie Gazy, na horyzoncie pojawiła się krucha nadzieja na zakończenie najbardziej niszczycielskiej od lat fazy izraelsko-palestyńskiego konfliktu. Gianni Infantino mógł uznać, że to dobry moment, by wreszcie wyciągnąć głowę z piasku.

„Rolą piłki nożnej musi być wspieranie, jednoczenie i dawanie nadziei. To naprawdę ważne, aby FIFA była tutaj, aby wspierać i pomagać. I upewnić się, że ten proces pokojowy dobiegnie końca. Pomożemy odbudować wszystkie obiekty piłkarskie w Strefie Gazy. Przywrócimy futbol i stworzymy dzieciom możliwości rozwoju poprzez grę w piłkę” – powiedział Infantino po podpisaniu dokumentu.

Zrobił więc to, w czym czuje się najlepiej: na wielkiej scenie wcielił się w gołąbka pokoju.

FIFA potrafiła już wcześniej wykorzystać podobny moment. Palestyńska Federacja Piłkarska, działająca jeszcze od czasów mandatu brytyjskiego, została przyjęta w poczet członków FIFA dopiero w 1998 r. – po porozumieniach pokojowych z Oslo.

Swego czasu po Bliskim Wschodzie podróżował poprzednik Infantino, Sepp Blatter. Naiwnie bądź cynicznie zapowiadał, że Palestyna musi zagrać z Izraelem w piłkę i wtedy wszystko inne jakoś się ułoży.

Infantino, jak dotąd, nie wyszedł z podobnym pomysłem. Obie drużyny zresztą nie mają okazji się spotkać: Palestyna gra w strefie azjatyckiej, z której Izrael został wyrzucony w latach 70. Od lat 90. izraelska reprezentacja występuje w UEFA.

Teoretycznie mogłyby trafić na siebie na mundialu, ale w 2026 r. żadna z nich nie zagra. Po porażkach z Norwegią i Włochami w grze o wyjazd na turniej Izrael już się nie liczy. Palestyńczycy stracili swoją szansę, gdy w 98. minucie meczu z Omanem, rywale wyrównali po bramce z bardzo kontrowersyjnego rzutu karnego

„Bromance” z Trumpem

Gianni Infantino przekonuje, że na szczyt w Egipcie przyleciał na osobiste zaproszenie Donalda Trumpa. Obaj panowie mają zresztą wspólny, bardzo konkretny cel – organizację mundialu w 2026 r. Choć turniej współorganizują USA, Kanada i Meksyk, to właśnie Stany Zjednoczone będą jego faktycznym centrum. W amerykańskich miastach odbędzie się ponad 80 proc. ze 104 meczów, które składają się na rekordowo rozbudowany turniej. Po raz pierwszy zagra w nim 48 reprezentacji.

Infantino był jednym z gości honorowych podczas zaprzysiężenia Donalda Trumpa, siedząc wśród światowych liderów, tuż za byłymi prezydentami USA. Poza tym przeprowadził się do Miami, skąd nadzoruje ostatni etap przygotowań do mistrzostw świata.

W pierwszych miesiącach prezydentury Trumpa szef FIFA wielokrotnie odwiedzał Biały Dom. M.in. wtedy, gdy wręczał amerykańskiemu przywódcy trofeum Klubowych Mistrzostw Świata, rozgrywanych latem w USA. Puchar najwyraźniej tak spodobał się gospodarzowi, że pozostał w Gabinecie Owalnym. Dla zwycięzców trzeba więc było wykonać trzeci egzemplarz trofeum – obok tego znajdującego się w muzeum FIFA w Zurychu.

Puchar za wygranie Klubowych Mistrzostw Świata FIFA trafił do Gabinetu Owalnego. Gianni Infantino podarował Donaldowi Trumpowi także replikę Pucharu Świata. Fot. Chris Kleponis/CNP/Bloomberg via Getty Images

Niełatwo precyzyjnie scharakteryzować relację Donalda Trumpa z Giannim Infantino. Być może najtrafniej ujął ją dziennikarz Piotr Żelazny, stosując trudne do sensownego przełożenia na polski określenie „bromance” (połączenie „brother” i „romance”). Obaj wydają darzyć się szczerą sympatią, choć powszechnie wiadomo, że cementują ją głównie interesy.

W maju, zaaferowany towarzyszeniem Donaldowi Trumpowi w czasie jego wizyty w Zatoce Perskiej, Infantino spóźnił się na odbywający się po drugiej stronie świata kongres FIFA. Oczekujący na niego w stolicy Paragwaju delegaci nie szczędzili byli wobec tego bardzo krytyczni. Kilkoro z nich demonstracyjnie nie zaczekało na przyjazd spóźnionego szefa FIFA.

„Zmiana harmonogramu w ostatniej chwili, wyłącznie po to, by dostosować się do prywatnych interesów politycznych, nie przynosi piłce żadnych korzyści i sprawia wrażenie, że jej interesy są drugorzędne” – napisano w ostrym oświadczeniu UEFA.

Mundial na zawołanie

Infantino doskonale wie, że porywczy charakter i nieprzewidywalność Donalda Trumpa mogą odbić się na organizacji mundialu. Przedsmak tego mieliśmy już przy Klubowych Mistrzostwach Świata. Frekwencję obniżyły doniesienia, że służby migracyjne planują kontrole na trybunach, by wyłapywać osoby przebywające w USA nielegalnie.

Donald Trump ogłosił zakaz wjazdu na teren USA dla obywateli 12 państw i ograniczenia dla kolejnych 7. Wśród nich mogą być potencjalni kibice. Zwłaszcza, że przewodniczący FIFA ogłosił (oczywiście na swoim Instagramie), że wejściówki na mecze już zakupili obywatele ponad 200 państw i terytoriów.

Awans na mundial wywalczył śmiertelny wróg USA, Iran (Irańczycy objęci są całkowitym zakazem wstępu do USA). Być może FIFA zdecyduje się na wariant, w którym irańska reprezentacja rozegra swoje mecze grupowe w Meksyku lub Kanadzie.

Gianni Infantino jest niesłychanie cierpliwy i dyplomatyczny. Doskonale wie, że w relacji z Donaldem Trumpem to nie on rozdaje karty. Być może właśnie dlatego tak chętnie obdarowuje amerykańskiego prezydenta piłkarskimi błyskotkami i zjawia się na każde jego wezwanie. Z kolei Trump może na bliskim trzymaniu się z sympatycznym Szwajcarem skorzystać wizerunkowo. A przy tym mieć pewność, że mundial zostanie zorganizowany po jego myśli.

Kiedy Trump rzucił ostatnio, że być może trzeba będzie zmienić listę miast-gospodarzy mundialu – oficjalnie z powodów bezpieczeństwa, a nieoficjalnie dlatego, że rządzą w nich znienawidzeni przez niego Demokraci – Infantino zareagował natychmiast i bez sprzeciwu.

„Jeśli taka będzie wola prezydenta, FIFA się do niej przychyli” – oświadczył.

Główne wnioski

  1. Gianni Infantino wykorzystał szczyt pokojowy w sprawie Strefy Gazy do poprawy wizerunku FIFA. W Szarm el-Szejk ogłosił, że organizacja pomoże w odbudowie infrastruktury sportowej zniszczonej przez izraelskie rakiety.
  2. Regularna obecność Infantino na politycznych salonach wynika nie tylko z jego dyplomatycznej roli, lecz także z zamiłowania do prestiżu i autopromocji – które z zapałem pielęgnuje na swoim Instagramie.
  3. Relacja Infantino z Donaldem Trumpem ma charakter wyjątkowo bliski i pragmatyczny. Obu zależy, by przyszłoroczny mundial – rozgrywany głównie w USA – był nie tylko sportowym sukcesem, lecz także spektaklem politycznego PR-u.