Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Świat

Plany militaryzacji Unii Europejskiej. Skąd wziąć na nie pieniądze i jakie są największe zagrożenia

Od napaści Rosji na Ukrainę Unia Europejska zwiększyła wydatki na zbrojenia o 30 proc. To jednak wciąż za mało wobec zagrożenia ze Wschodu. Unię czekają więc zmiany gospodarcze i polityczne, by mogła zwiększyć swoją obronność.

Na zdjęciu: Niemieckie czołgi Leopard 2
Skąd Europa weźmie pieniądze na zbrojenia? Fot. PAP/DPA

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Ile pieniędzy UE potrzebuje na obronność i jak planuje je pozyskać (długi krajowe, programy wspólne, inwestycje).
  2. Jakie problemy z produkcją sprzętu i inwestycjami w przemysł zbrojeniowy mają małe firmy i innowatorzy.
  3. Jakie są wyzwania strategiczne UE.


Krajom UE brakuje 250-300 mld euro rocznie, by spełnić nowy cel wydatkowy NATO (3,5 proc. PKB) – wynika z raportu Moody's. Według Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych wydatki, które pozwolą Europie zastąpić w pełni amerykański parasol obronny, to około 920 mld euro, czyli 5,1 proc. PKB Wspólnoty w 2024 r. Z kolei think tank Breugel sugeruje, że wydatki w całej Wspólnocie powinny wzrosnąć przynajmniej o 250 mld euro rocznie. Nawet szacunki Komisji Europejskiej w Planie Gotowości na 2030 r. mówią o 800 mld euro, których potrzebuje UE w ciągu najbliższych czterech lat.

Jak UE sfinansuje wzrost wydatków?

Jak UE sfinansuje wzrost wydatków? W krótkim terminie, jak uważają analitycy Moody's, stanie się to głównie przez dalsze zadłużanie – tak jak robią to Niemcy czy Polska. Inne kraje, jak Belgia, rozważają prywatyzację sektora bankowego czy innych gałęzi gospodarki, które znacjonalizowano m.in. podczas pandemii COVID-19. By jednak dług zaciągnięty przez poszczególne państwa nie doprowadził do bankructwa, Unia wprowadziła "klauzulę narodowej ucieczki". Pozwala ona nie wliczać tego typu wydatków do długu publicznego. Skorzystało z niej już 16 państw bloku, w tym Niemcy.

Rządy muszą też opracować długoterminowe finansowanie. Europejczycy muszą spodziewać się cięć wydatków, także socjalnych, oraz wzrostu podatków. Są już pierwsze kraje, które to wprowadzają. Na nowe obciążenia zdecydowały się państwa bałtyckie i Dania.

Jak jednak zauważa Moody's, zmiany w budżetach będą czasowe. Z wzrostem produkcji i zysków sektora obronnego przyjdzie bowiem wzrost podatków płaconych przez te firmy. Pozwoli to obniżyć obciążenia obywatelom i utrzymać wydatki socjalne na wysokim poziomie. Analitycy wyliczyli, że inwestycje w przemysł podniosą wzrost gospodarczy od 0,9 do 1,5 proc.

Innym sposobem zdobycia pieniędzy na obronność są wspólne wydatki – choćby program SAFE, czyli pożyczki na kwotę 150 mld euro. Program został zaprojektowany tak, by państwa kupowały sprzęt głównie u europejskich dostawców, co będzie mieć pozytywny wpływ na gospodarkę Europy. Wkrótce pojawią się kolejne programy, jak Wieloletni Plan Finansowy, który ma przeznaczyć na obronność 130 mld euro. Z finansowaniem na poziomie europejskim jest jednak problem – wiele krajów Wspólnoty nie zgadza się na wspólne zadłużanie. Te programy i tak będą stanowiły niewielki procent sum, których kraje potrzebują na wydatki obronne.

Dlatego pojawił się pomysł stworzenia Banku Obrony i Bezpieczeństwa. Kupowałby on dla państw Wspólnoty sprzęt, a wydatki nie obciążałyby budżetów państw UE. Prawdopodobnie jednak ze względu na sprzeciw wielu europejskich krajów, w tym Niemiec, pomysł ten nie wejdzie w życie.

Problemy i wyzwania europejskiej zbrojeniówki

Okazuje się, że europejskie firmy zbrojeniowe także potrzebują inwestycji w rozwój możliwości produkcyjnych. W latach 2022-2024 tylko 52 proc. europejskich zakupów pochodziło z firm z kontynentu. Brakuje mocy do produkcji m.in. myśliwców, rakiet balistycznych czy systemów obrony powietrznej. Firmy zwiększają możliwości produkcyjne, jednak prawdziwie duże inwestycje planują dopiero po pierwszych poważnych kontraktach na zakup sprzętu. Dzięki zamówieniom nie będą musiały korzystać z własnej gotówki lub kredytów. Wiele projektów wojskowych trafi potem do użytku cywilnego, co przyspieszy rozwój gospodarki UE – przewiduje Moody's.

Największe problemy mają jednak małe firmy – poddostawcy koncernów zbrojeniowych czy innowacyjne firmy w przemyśle obronnym. 44 proc. z nich ma kłopoty z dostępem do kredytów bankowych, a 40 proc. uważa, że dostęp do finansowania jest bardzo trudny. Inwestorzy boją się w nie wkładać pieniądze, bo prace badawcze trwają długo i są ryzykowne. Dlatego największe banki Europy wraz z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI) chcą zmienić tę sytuację. Pieniądze na finansowanie takich biznesów mają wynosić 3,5 proc. portfela kredytowego EBI. Razem z Deutsche Bankiem EBI chce udostępnić małym firmom zbrojeniowym dostęp do tanich kredytów w łącznej puli 1 mld euro.

Problem leży także w samej strukturze Unii Europejskiej. Każdy kraj ma własne prawo administracyjne, system podatkowy i przepisy dotyczące niewypłacalności, co utrudnia dostęp do zewnętrznego kapitału z innych państw. Rozwiązaniem byłby wspólny rynek kapitałowy, na co jednak nie ma zgody politycznej

Pozagospodarcze wyzwania planów remilitaryzacji UE

Jakie jeszcze wyzwania stoją przed planem zmilitaryzowania UE? Przede wszystkim trzeba pomyśleć o ujednoliceniu armii. Według raportu firmy McKinsey kraje UE mają na stanie 179 rodzajów uzbrojenia, podczas gdy w USA jest ich 39. To oznacza problemy logistyczne w zapewnieniu części, obsługi i serwisu. Nie są też prowadzone wspólnie prace badawczo-rozwojowe.

Bruksela tworzy takie plany jak Europejski Fundusz Obrony czy Akt Wsparcia Produkcji Amunicji. Wspólne zamówienia pozwolą ujednolicić sprzęt i wynegocjować lepsze warunki kontraktów.

Innym problemem jest dostęp do kluczowych surowców, jak metale ziem rzadkich, potrzebnych do produkcji nowoczesnej broni i systemów obronnych. Głównym dostawcą są Chiny, które mogą utrudniać militaryzację Europy. Bruksela szuka alternatywnych źródeł, jednak proces ten potrwa, zwłaszcza z uwagi na wymagania etyczne wobec producentów, co eliminuje wiele krajów afrykańskich.

Problemem jest także polityczne wsparcie dla rozwoju obronności. Kraje dalekie od wschodniej flanki NATO nie widzą potrzeby inwestowania w jej wzmocnienie. Spośród europejskich państw NATO tylko w Holandii i na Litwie ponad połowa obywateli uważa, że kraj powinien bronić zaatakowanego sojusznika. Część państw nie chce zwiększonego zaangażowania Komisji Europejskiej, obawiając się transformacji Wspólnoty w "superpaństwo".

Moody's zauważa jednak, że ostatnie rozszerzenie NATO o Szwecję i Finlandię oraz wsparcie dla Ukrainy pokazują, że w Europie istnieje chęć wspierania innych krajów. Raport przypomina, że nawet jeśli uda się przezwyciężyć bariery kapitałowe i polityczne, odbudowa zdolności obronnych Europy nie wydarzy się z dnia na dzień. Osiągnięcie gotowości bojowej, by zastąpić amerykański parasol obronny, potrwa co najmniej pół dekady, a w przypadku bardziej skomplikowanej broni, jak samoloty bojowe następnej generacji, może zająć jeszcze dłużej.

Główne wnioski

  1. Unia Europejska potrzebuje znacznego wzrostu wydatków na obronność, aby w pełni zastąpić amerykański parasol bezpieczeństwa i sprostać nowym celom NATO.
  2. Finansowanie wzrostu wydatków będzie wyzwaniem, zarówno na poziomie krajowym (zadłużanie, podwyżki podatków, cięcia socjalne), jak i europejskim (sprzeciw państw wobec wspólnego zadłużania i ograniczone programy UE).
  3. Rozwój przemysłu zbrojeniowego i współpraca w UE są kluczowe, ale problemy dotykają szczególnie małych firm i poddostawców, a cała odbudowa zdolności obronnych będzie procesem wieloletnim.