Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Polityka

Polska i Korea razem wyprodukują rakiety. Sukces? Tylko połowiczny

Nie było spektakularnie, ale to porozumienie, które nie może pozostać niezauważone. Koreańska Hanwha Aerospace i Grupa WB podpisały niezwykle istotną z punktu widzenia polskiego bezpieczeństwa umowę dotyczącą produkcji w Polsce pocisków rakietowych do wyrzutni K239 Chunmoo.

Podpisanie umowy między Grupą WB a Hanwha Aerospace
Prezes Grupy WB Piotr Wojciechowski (z lewej) i przedstawiciel Hanwha Billy Boohwan Lee (z prawej) podczas podpisania umowy. Fot.: PAP/Przemysław Piątkowski.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jaką umowę podpisano we wtorek w Warszawie.
  2. Jakie zdolności zyska dzięki temu polski przemysł zbrojeniowy i Wojsko Polskie.
  3. Co można – i trzeba było – zrobić w tym zakresie lepiej.

Artyleria nazywana jest „królową wojny” – nie bez powodu. Kolejne wojny i konflikty zbrojne dowodzą, że na polu walki jest nie tylko skuteczna, ale i niezbędna. Widać to także w działaniach w Ukrainie, gdzie wszelkiego rodzaju artyleria zadaje realne straty po obu stronach konfliktu.

Bardziej zaawansowaną formą artylerii jest artyleria rakietowa, wykorzystująca pociski rakietowe jako środki rażenia. Tego rodzaju uzbrojenia Polska zakupiła w ostatnich trzech latach bardzo dużo – mowa m.in. o amerykańskich wyrzutniach samobieżnych HIMARS oraz koreańskich K239 Chunmoo.

We wtorek zapisano kolejny rozdział historii polskiej artylerii rakietowej. Prezes Grupy WB Piotr Wojciechowski i przedstawiciel koreańskiego koncernu Hanwha Aerospace, Billy Boohwan Lee, podpisali umowę o utworzeniu spółki joint venture, której celem będzie produkcja w Polsce pocisków rakietowych CGR-080 do wyrzutni Chunmoo.

Umowa podpisana. Kiedy ruszy produkcja?

We wtorek, przy udziale wiceszefa resortu obrony Pawła Bejdy, w Warszawie podpisano umowę, na mocy której w Polsce powstawać będą pociski rakietowe CGR-080. Mają one zasięg około 80 km i są kierowane przy pomocy nawigacji satelitarnej oraz inercyjnej. Pocisk ma ok. 4 m długości, waży 340 kg, z czego ok. 90 kg przypada na głowicę bojową. Może mieć ona trzy warianty: penetrujący, termobaryczny lub kasetowy. Tzw. błąd kołowy trafienia, podawany przez producenta, nie przekracza 15 m.

Budowa zdolności do produkcji nie nastąpi od razu. W Polsce powstanie fabryka, w której będą tworzone pociski. Według słów ministra Bejdy – za około trzy lata. Nie wiadomo jeszcze, gdzie dokładnie zostanie wybudowany zakład, ale można oczekiwać, że stworzy wiele miejsc pracy i da polskiej armii nowe możliwości.

Wyrzutni Chunmoo mamy mieć docelowo aż 288 egzemplarzy. Zostaną one osadzone na podwoziach produkowanych przez należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej zakłady Jelcz, a także wyposażone w Zautomatyzowany Zestaw Kierowania Ogniem „Topaz”, opracowany przez WB Electronics.

Dzięki temu Polska stanie się największym europejskim posiadaczem tego rodzaju uzbrojenia. Dodając do tego wyrzutnie rakietowe HIMARS z USA – w 2023 r. ówczesny szef MON, Mariusz Błaszczak, podpisał umowę na zakup aż 486 wyrzutni – Wojska Lądowe zyskałyby ogromną siłę uderzeniową. Prawie 500 wyrzutni HIMARS oraz kolejne 288 koreańskich Chunmoo oznaczałyby zdolność do rażenia dużych sił potencjalnego przeciwnika – pod warunkiem dostępności pocisków rakietowych.

I tu zaczynają się schody.

Chunmoo może wykorzystywać różne typy pocisków. Jednym z nich jest CGR-080 kalibru 239 mm, którego produkcję w Polsce właśnie uzgodniono. To pocisk stosunkowo prosty w konstrukcji – jeden z kilku typów koreańskiej amunicji rakietowej możliwej do zastosowania w wyrzutniach HOMAR-K (taką nazwę nosić będą „spolonizowane” K239 w Wojsku Polskim). Dla Polski znacznie cenniejsza byłaby jednak współpraca przy konstrukcji pocisków balistycznych CTM-290 kalibru 600 mm, zdolnych do rażenia celów oddalonych nawet o 300 km.

Dlaczego podpisaliśmy umowę na produkcję pocisków do Chunmoo, które z punktu widzenia wojska są mniej istotne niż wyrzutnie HIMARS? A kolejne pytania brzmią: gdzie i kiedy powstanie fabryka oraz jakie będą jej zdolności produkcyjne?

Generał Kraszewski ma wątpliwości

Tak się jednak nie stało. Dlaczego? To pytanie stawia nasz rozmówca, gen. bryg. Jarosław Kraszewski – były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii oraz były dyrektor Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego.

– Postawiłbym pytanie: dlaczego podpisaliśmy umowę na produkcję pocisków do Chunmoo, które z punktu widzenia wojska są mniej istotne niż wyrzutnie HIMARS? Dlaczego? Bo to HIMARS-ów będziemy mieli więcej. A kolejne pytania brzmią: gdzie i kiedy powstanie fabryka oraz jakie będą jej zdolności produkcyjne? – formułuje wątpliwości oficer.

Innymi słowy – jak mówi – czy będzie to jedynie montownia komponentów dostarczanych z Korei, czy pełnoprawna fabryka, w której powstaje wszystko: głowice, zapalniki, korpusy – słowem: kompletna amunicja?

Generał Kraszewski wskazuje przykład Ukrainy, zależnej od dostaw amunicji z zagranicy, m.in. z USA, które coraz wyraźniej naciskają na naszego wschodniego sąsiada, by zakończył konflikt z Rosją – nawet na niekorzystnych dla siebie warunkach.

– My natomiast – licząc, że będziemy dysponować około 1000 luf „en bloc” – musimy mieć odpowiednie zapasy amunicji. De facto powinniśmy mieć fabryki pocisków zarówno do Chunmoo, jak i do HIMARS-ów. W tym drugim przypadku mówię o pociskach GMLRS i ATACMS. A tego nie robimy. I znowu: dlaczego? – pyta dalej gen. Kraszewski.

Podkreśla przy tym, że wyrzutnia HIMARS przeszła chrzest bojowy i udowodniła swoją skuteczność w wielu konfliktach zbrojnych – także na Ukrainie. To jedno. Drugie – HIMARS-ów będzie więcej niż Chunmoo, dlatego powinniśmy dysponować albo dużymi zapasami pocisków, albo zdolnościami produkcyjnymi.

Najpierw lecą rakiety

Ge. Kraszewski wyjaśnia też, że pierwsze uderzenie na przeciwnika wykonują lotnictwo i wojska rakietowe.

– W przedziale 40-100 km uderzamy artylerią rakietową – czyli w naszym przypadku wszelkiego rodzaju Homarami, Langustami, HIMARS-ami, Chunmoo i innymi systemami. I dziś powinniśmy mieć pełną samodzielność w produkcji amunicji! Jesteśmy największym w Europie użytkownikiem wyrzutni HIMARS i Chunmoo, i dziwi mnie, że np. MESKO – największy krajowy producent w tym obszarze – nie wchodzi w temat dostatecznie głęboko. Powinno się rozbudowywać zdolności, współuczestniczyć w programach i budować – już, teraz! – kolejne linie i fabryki pocisków rakietowych. Do obu typów wyrzutni – podsumowuje nasz rozmówca.

Należy zatem mieć nadzieję, że w przyszłości będziemy dalej rozwijać zdolności polskiego przemysłu obronnego – niezależnie od tego, czy w oparciu o technologię amerykańską, czy koreańską.

Warto jednak podkreślić, że wraz z podpisaną umową Polska nabywa prawa do eksportu produkowanego pocisku. Jeśli inne kraje europejskie zdecydują się na zakup wyrzutni z Korei, będziemy mogli dostarczać im rakiety – i na tym zarabiać.

Główne wnioski

  1. Umowa między Koreą Południową a Polską dotycząca wspólnej produkcji rakiet do wyrzutni K239 tylko częściowo – ale nie w pełni – zabezpiecza interesy polskiej armii i przemysłu.
  2. Wspólnie produkować będziemy jedynie mniej zaawansowane pociski kalibru 239 mm.
  3. Warto zadać pytanie, czy pojawią się kolejne tego rodzaju umowy – takie, które przyniosą większe korzyści polskiemu przemysłowi zbrojeniowemu?