Podatek cyfrowy: jeśli powstanie, wesprze technologie czy będzie łatać dziury budżetowe?
O potrzebie wprowadzenia podatku od usług cyfrowych mówiło się od dawna, na razie w Polsce go nie ma. Ale trwa dyskusja. Zdaniem przedstawicieli firm opodatkowanie działalności bigtechów na lokalnym rynku jest potrzebne, ale efektywność daniny zależeć będzie od kilku istotnych czynników.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czy możliwe jest "wymuszenie uczciwego płacenia podatków przez międzynarodowe korporacje" w Polsce. Jakie jest nastawienie rządu do podatku od usług cyfrowych?
- Na jakie cele przeznaczone mają zostać pieniądze z podatku od usług cyfrowych. Czy jest ryzyko, że zamiast tego pieniądze zaczną łatać dziury budżetowe?
- Skąd obawy, że po ewentualnym wprowadzeniu podatku, międzynarodowe korporacje mogą ponoszonymi w związku z nim kosztami, obciążyć swoich klientów.
W Ministerstwie Cyfryzacji trwają prace nad modelem podatku od usług cyfrowych. Celem jest „wyrównywanie szans pomiędzy globalnymi graczami a europejskimi i polskimi przedsiębiorcami”. A mówiąc wprost, chodzi o opodatkowanie działalności na polskim rynku cyfrowym (od skonsolidowanych przychodów), globalnych gigantów. Jak podał niedawno resort, podatek zapłaciłyby firmy o przychodach powyżej 750 mln euro globalnie. Plan idealny zakłada, że pieniądze te mogłyby trafić „z jednej strony na wsparcie rozwoju polskich technologii i innowacji, z drugiej – na wsparcie tworzenia jakościowych treści medialnych”.
„Kluczowe jest dla nas to, by wymusić uczciwe płacenie podatków przez międzynarodowe korporacje, nie uderzając jednocześnie w uczciwe, dokładające się do budżetu firmy. Z naszej perspektywy taki zamiar najlepiej zrealizujemy, stawiając na niską, trzyprocentową stawkę podatku cyfrowego, i wprowadzając mechanizmy chroniące firmy, które płacą faktycznie należny CIT w Polsce. Te pieniądze powinny trafić na rozwój polskiego sektora technologicznego i wsparcie tworzenia jakościowych mediów, osłabionych przejęciem rynku reklamowego przez bigtechy” – zadeklarował Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji.
Kwestia podatku od usług cyfrowych podnoszona jest od lat. A nie jest prosta, bo w tle decyzji są polityczne i gospodarcze relacje ze Stanami Zjednoczonymi, promowane przez krajowe rządy inwestycje bigtechów w Polsce i silna, w wielu aspektach wręcz dominująca pozycja technologicznych gigantów itd.
Walka o "elementarną sprawiedliwość finansową"
– Ministerstwo Cyfryzacji działa zgodnie z przyjętym planem. W drugim roku funkcjonowania rządu minister Krzysztof Gawkowski zapowiedział realizację postulatów wyborczych, z którymi Lewica weszła do koalicji rządowej. Wiele z nich znalazło się w programie Cyfrowe państwo, w tym także wprowadzenie podatku cyfrowego. Zgodnie z założeniami miał on obejmować podmioty o globalnych przychodach przekraczających 1 mld euro, świadczące usługi reklamy profilowanej oraz przekazujące dane o użytkownikach. Pieniądze uzyskane z podatku miałyby zasilać rozwój rodzimych technologii przez Fundusz Technologii Cyfrowych – przypomina Piotr Mieczkowski, członek zarządu Krajowej Izby Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji (KIGEiT).
Resort cyfryzacji bazuje na ekspertyzie zleconej Fundacji Instrat (Opodatkowanie działalności cyfrowej. Ekspertyza w zakresie wprowadzenia podatku cyfrowego w Polsce). Analiza stanowi m.in. prezentację modeli podatkowych funkcjonujących w krajach takich jak Hiszpania czy Francja, fundacja przedstawia także warianty podatku możliwe do wprowadzenia w Polsce.
– Warianty podatku cyfrowego w dużym stopniu odpowiadają pierwotnym założeniom. Nowością jest jednak propozycja wyrównania warunków konkurencji podatkowej oraz wprowadzenie tarczy podatkowej CIT, która premiowałaby podmioty już dziś płacące podatki w Polsce. Takie rozwiązanie jest neutralne i powinno uchronić nas przed napięciami z sojusznikami, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. Trudno bowiem zaakceptować sytuację, w której np. Wirtualna Polska odprowadza wyższy podatek CIT niż globalni giganci technologiczni. Chodzi tu po prostu o elementarną sprawiedliwość finansową – podkreśla Piotr Mieczkowski.
Kluczowe będzie właściwe przeznaczenie daniny
Zdaniem przedstawiciela KIGEiT podatek od usług cyfrowych może okazać się racjonalnym rozwiązaniem… pod warunkiem, że faktycznie przyczyni się do zwiększenia inwestycji w krajowe technologie, badania i rozwój, a także ograniczy negatywne skutki działalności wielkich platform, takie jak spadek jakości treści, rozpowszechnianie fake newsów czy problemy ze zdrowiem psychicznym dzieci.
– Kluczowe będzie jednak zagwarantowanie, aby pozyskane środki zostały przeznaczone na jasno określone cele. W przeciwnym razie posłużą jedynie do łatania deficytu budżetowego. Równie ważny będzie skuteczny nadzór nad funduszem, gdyż doświadczenia z funduszem szerokopasmowym czy funduszem sprawiedliwości pokazują, że środki publiczne bywają wydatkowane niezgodnie z pierwotnym przeznaczeniem – dodaje Piotr Mieczkowski.
– Ważne, aby wpływy z tego podatku były przeznaczone np. na cyfryzację usług publicznych, cyberbezpieczeństwo czy wsparcie B+R. Inaczej będzie to kolejna „danina fiskalna” – potwierdza Przemysław Marcol, członek zarządu Digitree Group.
Konieczna ochrona lokalnych MŚP i konsumentów
Mówiąc o założeniach podatku cyfrowego, dotykamy kilku elementów, w tym sprawiedliwości podatkowej, finansowania transformacji cyfrowej i utrzymania konkurencyjności gospodarki. W grę wchodzi udział bigtechów w kosztach ekosystemu, w którym zarabiają.
– Kluczowe są jednak zasady: umiarkowana stawka (2-3 proc.) powiązana z wysokim progiem globalnych i krajowych przychodów (np. zgodnym z rozwiązaniami unijnymi/OECD) pozwoliłaby skupić ciężar wyłącznie na największych graczach, by obciążać tylko gigantów. Równolegle potrzebny jest wyraźny „bezpiecznik” dla MŚP: wyłączenie sprzedawców, korzystających z marketplace’ów i minimalizacja ryzyka pośredniego obciążenia podmiotów krajowych – podkreśla Przemysław Marcol.
Zaznacza, że potrzebne byłoby monitorowanie cen (np. przez UOKiK) i zakaz automatycznego „dodatku do podatku cyfrowego” dla polskich klientów.
Zdaniem eksperta
Koszty podatku cyfrowego przerzucone na konsumentów
Doświadczenia innych państw pokazują, że ciężar nowych regulacji rzadko spada wyłącznie na gigantów technologicznych. OECD wskazuje, że często koszty w praktyce przerzucane są na reklamodawców i użytkowników końcowych. We Francji po wprowadzeniu podobnej daniny reklamy online podrożały o 2-3 proc., w Hiszpanii Amazon podniósł opłaty dla sprzedawców o 3 proc. Google także wzmacnia presję kosztową po stronie reklamodawców.
A marketing w 2025 r. nie daje się już łatwo zamknąć w stabilnym schemacie. Klasyczna konstrukcja oparta na trzech filarach: ruch organiczny, płatne kampanie i własne kanały, coraz częściej chwieje się pod naporem rosnących kosztów, nieustannych zmian w SEO i wyzwań związanych z budowaniem rozpoznawalnej marki. Utrzymanie równowagi wymaga dziś większej integracji i świadomych inwestycji w konkretne kanały sprzedaży. Bez prawidłowej analityki danych firmy będą błądzić i ponosić coraz to większe koszty pozyskania klienta.
Globalne mechanizmy trudne do wprowadzenia
Opodatkowanie gospodarki cyfrowej jest jednym z istotnych wyzwań współczesnych systemów podatkowych.
– Polska, podobnie jak wiele innych państw Unii Europejskiej, podejmowała próby wprowadzenia własnego podatku cyfrowego – pierwsze projekty pojawiły się już w 2019 r. Celem było przede wszystkim opodatkowanie gigantów technologicznych, którzy dzięki globalnemu charakterowi działalności potrafią minimalizować obciążenia podatkowe w poszczególnych jurysdykcjach. Podatek cyfrowy w Polsce pozostaje dalej w fazie projektowej. Natomiast w państwach takich jak Włochy, Hiszpania, Austria, Węgry czy Turcja już obowiązuje – w wysokości od 2 do 7,5 proc. – wskazuje Bartosz Ulczycki, starszy prawnik w kancelarii DGTL Kibil Piecuch i Wspólnicy.
W Polsce prace legislacyjne zostały jednak wstrzymane w oczekiwaniu na rozwiązanie międzynarodowe.
Takim mechanizmem ma być tzw. Pillar One – uzgodniona w ramach OECD i G20 reforma, która przewiduje nowe zasady alokacji części zysków największych grup cyfrowych do państw, w których faktycznie działają użytkownicy ich usług. Problem w tym, że prace nad międzynarodowym rozwiązaniem przeciągają się, a luka fiskalna i nierówność konkurencyjna wobec polskich firm pozostają faktem. Lokalne przedsiębiorstwa płacą pełne podatki w Polsce, podczas gdy globalne korporacje cyfrowe często wykazują zyski w krajach o niskiej stawce CIT. Taka asymetria budzi uzasadnione poczucie niesprawiedliwości i osłabia konkurencyjność polskich firm – podkreśla Bartosz Ulczycki.
Warto wiedzieć
Skuteczna i sprawiedliwa ochrona prawna
Z perspektywy prawa kluczowe jest, aby konstrukcja podatku cyfrowego:
- była proporcjonalna i niedyskryminacyjna wobec podmiotów unijnych,
- precyzyjnie definiowała próg przychodowy (tak, by obejmował jedynie największe koncerny globalne),
- uwzględniała zasady międzynarodowego prawa podatkowego, w tym umów o unikaniu podwójnego opodatkowania.
Możemy, ale nie musimy być biernym obserwatorem
Uważa on, że Polska w tym zakresie powinna działać dwutorowo: uczestniczyć w działaniach OECD i pracach prowadzonych w skali globalnej, a także utrzymać gotowość legislacyjną do wprowadzenia krajowego podatku cyfrowego, gdyby reforma międzynarodowa znów utknęła. Projekt daniny powinien być skonstruowany w sposób precyzyjny, by nie wprowadzał przy okazji barier dla mniejszych przedsiębiorców e-commerce czy startupów.
– Podatek cyfrowy nie jest panaceum, ale jego wprowadzenie – czy to na poziomie globalnym, czy krajowym – jest niezbędnym krokiem ku większej sprawiedliwości podatkowej i wyrównaniu warunków konkurencji. Polska nie może pozwolić sobie na pozostawanie biernym obserwatorem w tej kluczowej dla przyszłości gospodarki debacie – podkreśla Bartosz Ulczycki.
Zdaniem przedsiębiorcy
Wpływy z podatku reinwestowane w badania i rozwój
Oczywiście kluczowe będzie znalezienie równowagi, tak, by mechanizm podatkowy nie ograniczał innowacyjności. Warto myśleć o scenariuszach, w których wpływy z tego podatku są reinwestowane w badania, rozwój AI oraz w programy wspierające transformację cyfrową. To byłby krok w stronę nowoczesnej, proeuropejskiej gospodarki cyfrowej, w której np. nasze rodzime startupy nie tylko powstają, ale mają szansę rosnąć i konkurować globalnie.
Jako polski startup działający na styku AI i „mental health” wiemy, że bez europejskiej odwagi nie dogonimy Doliny Krzemowej ani chińskich graczy. A przecież mamy tutaj talenty, umysły i krzepę, żeby konkurować o pierwsze miejsce z największymi.
Główne wnioski
- Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad modelem podatku od usług cyfrowych. "Kluczowe jest dla nas to, by wymusić uczciwe płacenie podatków przez międzynarodowe korporacje, nie uderzając jednocześnie w uczciwe, dokładające się do budżetu firmy. Z naszej perspektywy taki zamiar najlepiej zrealizujemy, stawiając na niską, trzyprocentową stawkę podatku cyfrowego" – zadeklarował Krzysztof Gawkowski, minister cyfryzacji.
- Zdaniem Piotra Mieczkowskiego, członka zarządu KIGEiT, istotne będzie zagwarantowanie, aby pozyskane z podatku pieniądze zostały przeznaczone na jasno określone cele, w tym wsparcie rozwoju nowych technologii, badania. W przeciwnym razie posłużą do łatania deficytu budżetowego.
- Przedstawiciele rynku obawiają się, czy wraz z podatkiem cyfrowym, jeśli zostanie wprowadzony, dobrze zabezpieczone zostaną także interesy lokalnych małych i średnich przedsiębiorstw, a także konsumentów.
