Polacy w FC Porto. Bednarek i Kiwior idą śladami legendy
Legendą FC Porto jest Józef Młynarczyk – bramkarz, który w latach 80. triumfował z tą drużyną zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i na arenie międzynarodowej. Teraz, po dłuższej przerwie, w ekipie „Smoków” istotne role mają odgrywać dwaj obrońcy reprezentacji Polski: Jan Bednarek i Jakub Kiwior.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Który polski piłkarz rozsławił nasz futbol w Porto przed laty.
- Dlaczego transfer Jana Bednarka mógł być dla wielu osób zaskoczeniem.
- Z czego wynika, że Bednarek i Kiwior niekoniecznie muszą stworzyć duet środkowych obrońców w nowym klubie.
Młynarczyk, obecnie trener bramkarzy w sztabie reprezentacji Polski, przed laty zrobił świetną reklamę naszej piłce, przyczyniając się do zdobycia prestiżowych trofeów przez Porto. Z nim w składzie zespół sięgnął po Puchar Mistrzów (ówczesna Champions League), Superpuchar UEFA oraz Puchar Interkontynentalny w latach 1987-1988. Do tego doszły dwa tytuły mistrza Portugalii (1986, 1988) oraz krajowy puchar (1988).
Jan Bednarek po zakończeniu poprzedniego sezonu ligowego postanowił opuścić Anglię i podjąć wyzwanie na Półwyspie Iberyjskim. W Southampton spędził osiem lat, zdobył doświadczenie w Premier League, a po spadku klubu do Championship kibice „The Saints” nie zaliczali go do głównych winnych tego stanu rzeczy. Nic dziwnego, że został doceniony w FC Porto. Portugalczycy zapłacili za niego 7,5 mln euro, a kontrakt Polaka obowiązuje do czerwca 2029 r. Mamy do czynienia z potęgą portugalskiej piłki – drużyną z aspiracjami, by sięgnąć po 31. mistrzostwo w historii. Jednak wbrew pozorom w ostatnim czasie w Porto nie było sielanki.
Reforma nowych władz
„Smoki” zmieniają się nie tylko pod względem personalnym, jeśli chodzi o kadrę zespołu, ale także w aspekcie instytucjonalnym.
– W minionym sezonie wiele spraw w tym klubie – nie tylko w drużynie, ale szerzej – nie funkcjonowało prawidłowo ze względu na ogromne, strukturalne zmiany, jakie przechodziła ta instytucja. André Villas-Boas wygrał wybory na stanowisko prezydenta FC Porto, kończąc 42-letnią kadencję 87-letniego Jorge Nuno Pinto da Costy, który zmarł w lutym 2025 r. – tłumaczy Michał Świerżyński, komentator Eleven Sports.
Nowe kierownictwo niezwłocznie przyjrzało się dotychczasowej polityce transferowej.
– Od początku AVB nie ukrywał sporych problemów finansowych, które za kadencji jego poprzednika nie ujrzały światła dziennego. Stąd duże transfery – z klubem odeszli kluczowi piłkarze: Galeno (50 mln euro), Nico (60 mln euro), Evanilson (37 mln euro) czy Conceição (32 mln euro). Warto dodać, że w czerwcu 2024 r. Sérgio Conceição zakończył siedmioletnią pracę w FC Porto jako trener. W grudniu zwolniono jego następcę, Vítora Bruno, a zatrudniony przez nowego prezydenta klubu Martín Anselmi okazał się kompletnym niewypałem – dodaje nasz rozmówca.
Następca legendy?
Bednarek zadebiutował w wyjściowym składzie „Smoków” w pierwszym spotkaniu ligowym z Vitórią Guimarães. Rozpoczął rywalizację u boku Nehuéna Péreza.
– Portugalczycy od początku wiązali nadzieje z Bednarkiem, ponieważ Porto w tym sezonie ma się odbudować po fatalnych Klubowych Mistrzostwach Świata, zmianie trenera i licznych transferach. To zapowiedź budowy wielkiego zespołu. Bednarek jest jedną z twarzy projektu – nowym Pepe. Ma iść ze sztandarem FC Porto na wojnę z drużynami z Lizbony: Sportingiem i Benficą. Polak jest kapitanem bez opaski. Momentami mam obawy, że skoro teraz są takie zachwyty, można zapeszyć. Niemniej ma to, czego w Porto brakowało po odejściu Pepe. Inni gracze mogą prezentować wyższą kulturę piłkarską, ale obrońca musi być przede wszystkim liderem. Gra w Premier League teraz procentuje – zdecydowanie, pewność, agresywność działają na korzyść naszego obrońcy – mówi Adam Rybczyński, ekspert od ligi portugalskiej.
Sporo odejść
– Świeżo przed sezonem przybycie do klubu nowego lidera projektu, trenera Farioliego, nadało rytm zmianom, których doświadczamy obecnie. Konkretny pomysł na grę i więcej niż solidne wyniki (komplet zwycięstw na starcie i tylko jeden stracony gol w czterech meczach), w połączeniu z pokonaniem dwukrotnego mistrza Sportingu na jego terenie, dają kibicom dużą nadzieję, że klub w końcu obrał właściwy kierunek. Latem kompletną odmianę przeszła formacja defensywna. Odeszli Otavio, Zé Pedro, Fábio Cardoso i João Mário, a wcześniej także David Carmo i Wendell. Mówiło się również o transferze do Anglii reprezentanta Portugalii, bramkarza Diogo Costy – mówi Michał Świerżyński.
W gruncie rzeczy FC Porto pilnie potrzebowało doświadczonego obrońcy, który miał do czynienia z futbolem na najwyższym poziomie. Idealnymi kandydatami do wypełnienia luki w defensywie okazali się Polacy.
– W takich okolicznościach wejście do składu jest nieco łatwiejsze dla naszych rodaków – po pierwsze dlatego, że trafiają na bardzo dobre środowisko przy niewielkiej konkurencji. Pierwsze mecze Bednarka pokazały też, że w takiej atmosferze oprócz solidnego piłkarza Polak jest mentalnym liderem na boisku i w szatni, już wskazywanym jako jeden z „kapitanów bez opaski” – podkreśla ekspert Eleven Sports.
Korzyści dla reprezentacji Polski?
To, jaką pozycję mają polscy piłkarze w FC Porto, interesuje kibiców w naszym kraju również w kontekście ich występów w reprezentacji. Tym bardziej że drużyna narodowa jest w przebudowie. Nowy selekcjoner Jan Urban musi odpowiednio poukładać zespół, dokonując właściwych wyborów personalnych i taktycznych.
– To świetna wiadomość dla reprezentacji Polski, że Kiwior dołączył do Bednarka. Portugalczycy cenią Polaków za to, że nie boją się ciężkiej pracy i poświęcenia – w przeciwieństwie do siebie, bo jako nacja nie są do tego predestynowani. Gdy odszedł Pepe, brakowało lidera. Portugalsko-brazylijski duet środkowych obrońców nie spełnił oczekiwań, ponieważ brakowało w nim zawodnika z cechami przywódczymi – uważa Adam Rybczyński.
Podobnego zdania jest Matheus Barbosa de Lima Silva, autor profilu „Porto Insider” na portalu X.
– 29-letni środkowy obrońca wyraźnie wzmocnił defensywę FC Porto. Bednarek po raz kolejny wniósł do drużyny pewność siebie, przywództwo, a przede wszystkim poświęcenie i zaangażowanie. Udowodnił to w pierwszych kilku meczach, wraz ze swoim partnerem z obrony, Néhuenem Pérezem – zauważył Barbosa de Lima Silva.
Obaj przybyli z Wysp
O ile Bednarek trafił na Półwysep Iberyjski ze spadkowicza z Premier League, to Jakub Kiwior jeszcze niedawno bronił barw Arsenalu. A to w końcu czołowa drużyna Anglii, która w ostatnich latach aspirowała do zdobycia mistrzostwa. Choć te próby kończyły się niepowodzeniem, szkoleniowiec londyńczyków Mikel Arteta w każdym oknie transferowym wzmacniał zespół (ostatnio sprowadził m.in. Cristhiana Mosquerę i Piero Hincapié). Konkurencja w obronie rosła więc naturalnie, dlatego Kiwior musiał odejść.
– Rola Jakuba Kiwiora w Porto wykrystalizuje się najprawdopodobniej już w nadchodzących meczach. Naturalnym rozwiązaniem byłoby ustawienie pary Polaków jako dwóch stoperów, licząc na ich zgranie i łatwiejszą komunikację na boisku – mówi Michał Świerżyński.
Matheus Barbosa de Lima Silva uważa, że Kiwior może zrobić użytek ze swojej uniwersalności.
– Wierzę, że Jakub Kiwior sprawdzi się na lewej obronie, choć może występować również na środku defensywy – ocenia ekspert.
Przypomnijmy, że mówimy o piłkarzu, który potrafił stawić czoła tuzom europejskiego futbolu. W kwietniu br. zastępował w składzie Arsenalu kontuzjowanego Gabriela Magalhãesa, jednego z liderów defensywy. Stało się to w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt. „Kanonierzy” spisali się wspaniale na The Emirates, rozbijając faworyta z Hiszpanii 3:0. Polak rozegrał solidne spotkanie. Początkowo niepewny, z minuty na minutę zyskiwał pewność i stał się ważnym ogniwem zespołu, który zachwycił piłkarski świat.
A jak wygląda sytuacja w FC Porto?
– Jest jeden znak zapytania związany z bokami obrony. O ile na prawej stronie świetnie odnajduje się Alberto Costa, nowy nabytek, tak lewa strona wciąż kuleje. Wydaje się, że Moura nie do końca przekonuje trenera Farioliego. Z kolei Zaidu od wielu sezonów wskazywany jest jako piłkarz, który powinien opuścić Porto. Niesamowicie ważna może okazać się wszechstronność Kiwiora, który grał już na lewej obronie w Premier League, Champions League i w reprezentacji – podsumowuje Michał Świerżyński.
Główne wnioski
- Legendarny bramkarz Józef Młynarczyk miał istotny wkład w imponujące pasmo sukcesów FC Porto. Gdy stał między słupkami, drużyna zdobyła Puchar Mistrzów (ówczesną Champions League), Superpuchar UEFA oraz Puchar Interkontynentalny w latach 1987-1988. Do tego należy dodać dwa tytuły mistrza Portugalii (1986, 1988) oraz krajowy puchar (1988).
- W poprzednim sezonie Jan Bednarek spadł z Southampton z Premier League, jednak nie był uznawany za głównego winowajcę degradacji. Przeciwnie – angielscy eksperci wskazywali go jako lidera defensywy. To doświadczenie wyniesione z brytyjskich boisk przekonało do niego kierownictwo jednego z potentatów portugalskiego futbolu.
- Bednarek to nominalny środkowy obrońca, natomiast Jakub Kiwior znany jest ze swojej uniwersalności – potrafi grać nie tylko w centrum defensywy, ale też na lewej stronie. A że ta pozycja w Porto pozostawia wiele do życzenia – Francisco Moura i Zaidu Sanusi nie prezentują najwyższego poziomu – być może Kiwior częściej będzie występował właśnie tam.
