Polski windsurfer Maciej Rutkowski chce przepłynąć na desce Morze Bałtyckie w siedem godzin. Dla córki przyjaciela
W windsurfingu Maciej Rutkowski zdobywał mistrzostwo świata, ale nowe wyzwanie wzbudza w nim pewne onieśmielenie. Na desce windsurfingowej przepłynie ponad 200 km, poprzedni rekord trasy ma zamiar pobić aż o 14 godzin. Chce nagłośnić zbiórkę na leczenie córki przyjaciela – terapia jest bardzo droga, kosztuje ok. 10 mln zł.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Maciej Rutkowski uważa, że jest w stanie poprawić poprzedni rekord aż o 14 godzin.
- Dlaczego Maciej Rutkowski ma nadzieję, że na Bałtyku będzie mu towarzyszyć tylko jedna łódź asekuracyjna.
- Jakie firmy dołączyły do akcji Macieja Rutkowskiego.
Rozmawiamy z Maciejem Rutkowskim w pierwszych godzinach od startu Misji Bałtyk. Rozpoczęła się 9 września, celem jest przepłynięcie na desce windsurfingowej z Sandhamn w Szwecji do Władysławowa. W linii prostej ten dystans wynosi 217 km.
Na razie Maciej Rutkowski jest obłożony modelami meteorologicznymi – ma ich w ręku siedem – które mają mu pomóc wybrać najkorzystniejszy pogodowo dzień na wyprawę. Musi zdążyć do 23 września. Wstępne oceny wskazują na to, że np. przyszły wtorek zapowiada się korzystnie. Obaj jednak zgadzamy się ze zdaniem Woody’ego Allena, iż prognozowanie to bardzo trudna rzecz – zwłaszcza jeśli dotyczy przyszłości.
– Ale trzeba tutaj powiedzieć, iż techniki w zakresie prognozowania pogody na morzu bardzo się poprawiły. To jest pierwsza przesłanka, która pozwala mi myśleć o pobiciu rekordu aż o 14 godzin. Kilkanaście lat temu (w 2012 lub 2013 r.) mój poprzednik nie miał tak dobrych prognoz. Druga przesłanka to oczywiście sprzęt – mówi Maciej Rutkowski.


Z jakiego powodu windsurferzy pływają teraz szybciej
W drugiej połowie ubiegłej dekady do windsurfingu oraz sportów mu pokrewnych weszło tzw. hydroskrzydło. Jest to niewielkie skrzydło z włókna węglowego, przymocowane od spodu do deski. Dzięki niemu opory wody są znacznie mniejsze, a deska zaczyna działać jak wodolot. Hydroskrzydło znajduje się głęboko pod deską, ale gdy windsurfer nabiera prędkości, to nagle deska przestaje dotykać wody, zostaje „wypchnięta” w powietrze – wody dotyka już tylko hydroskrzydło i to ono przejmuje całą siłę nośną. Dzięki temu można pływać przy słabszym wietrze i osiągać znacznie większe prędkości (hydroskrzydło można zobaczyć na zdjęciu znajdującym się pod tytułem tego tekstu).
Podczas poprzedniej próby przepłynięcia Bałtyku wspomniany już tu śmiałek nie miał takiego wspomagania.
– Oczywiście z hydroskrzydłem jego czas byłby znacznie lepszy. Ale też bez hydroskrzydła mógł osiągnąć wynik niższy niż 20 godzin. Miał pecha, w ostatnim etapie próby właściwie się „turlał” z powody braku wiatru – wspomina Maciej Rutkowski.
Maciej Rutkowski ma nadzieję, iż nie będzie się w ogóle „turlał”. Liczy wręcz, że pojawią się takie momenty na trasie, w których będzie mógł płynąć z prędkością ok. 65 km/h.
– Zdaję sobie jednak sprawę, że moja prędkość przelotowa będzie wynosić raczej 40 lub 45 km/h. Muszę odpowiednio rozłożyć siły i to jest dla mnie pewna nowość, bo w zawodach windsurfingowych jednak idzie się cały czas „pełnym piecem”. W tym przypadku to niemożliwe – mam płynąć przecież kilka godzin. I oczywiście wiem, że nawet jeśli rozłożę siły odpowiednio, to po trzech godzinach na pewno pojawi się spory ból, a po sześciu – skurcze – mówi Maciej Rutkowski, mistrz świata w windsurfingu z 2022 r.

Zamiana kalorii na pieniądze
Do Misji Bałtyk Maciej Rutkowski pozyskał bardzo mocnego sponsora – firmę Samsung. „Zabawki” tej marki będą transmitować wydarzenie oraz rejestrować przeróżne parametry związane z wyzwaniem podjętym przez 33-letniego Polaka (będzie on miał też zamontowany mikrofon). Liczba kalorii, które spali Maciej Rutkowski, zostanie pomnożona przez trzy lub cztery i uzyskana w ten sposób kwota zasili zbiórkę charytatywną na rzecz chorej córki przyjaciela Malwiny Marszałek.
To córka Bartosza Marszałka, jedynego Polaka startującego w mistrzostwach świata Formuły 1 na wodzie (F1 H2O). Urodziła się z Zespołem Retta, chorobą genetyczną, która wymaga niezwykle kosztownego leczenia – młoda Malwina potrzebuje ok. 10 mln zł.
– Nie wiem, jak bardzo będę w stanie pomóc. Jeśli chodzi o kalorie, to spalę ich pewnie ok. 6 tys., może więcej… Podczas transmisji widoczny będzie przez cały czas kod QR, który od razu będzie przenosił do strony zbiórki – mówi Maciej Rutkowski.
Do pomocy dołączyły też firma SFD (producent odżywek sportowych) oraz projekt Surf Stolica, nowa atrakcja Władysławowa zaplanowana na 2027 r. Ma być „hubem”, w którym każdy miłośnik sportów surfingowych będzie mógł realizować swoje pasje (powstanie m.in. szkoła surfingu).
Jak skomplikowany jest windsurfing
Maciej Rutkowski nie ukrywa, że jego Misja Bałtyk ma także promować sporty wodne – używa tu określenia: „To klasyczna historia niewykorzystanego potencjału”.
O sportach wodnych opowiada z pasją, przekonując, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką przyjemność daje deska. I nie chodzi mu wcale o prędkości.
– To są sporty techniczne. Do dzisiaj z wielką wdzięcznością wspominam to, że jako małolat byłem tak mizerny fizycznie w porównaniu z rówieśnikami. Przez to nauczyłem się techniki i to dzięki temu stawałem na podium mistrzostw świata – wspomina Maciej Rutkowski.

Kiedy mówi o technice w windsurfingu, przypominają się słowa mistrzów Formuły 1, którzy zgodnie twierdzą, że na torze najważniejszą częścią ciała kierowcy jest jego…pupa. Najwięksi mistrzowie, siedząc za kierownicą, wyczuwają przyczepność toru, czują, kiedy muszą nieco zwolnić, a kiedy mogą dodać gazu. W windsurfingu już delikatna zmiana ułożenia stopy na desce może mieć wielki wpływ na prędkość. Maciej Rutkowski jako młody windusurfer – słabszy fizycznie od reszty – nauczył się doskonale wyczuwać wiatr, wodę, żagiel i własne ciało.
– Ciało należy odpowiednio układać w zależności od wielu czynników. Od tego, jaki mamy wiatr i jakie ustawienie sprzętu. Jak rozłożona jest siła nośna na skrzydle i jaki mamy kąt wiatru. Skomplikowanie tego sportu najlepiej rozpoznać po tym, co nas boli po surfowaniu. Wbrew pozorom, nie są to ręce (na biodrach mamy trapez, do niego przymocowany jest żagiel; to zdejmuje bardzo dużo napięcia). Zdecydowanie bardziej będzie mnie boleć podczas Misji Bałtyk np. tylna noga, ta, na której się opieram. Jej mięsień dwugłowy. Nogą sterujemy, raz naciskamy mocniej, raz słabiej. No i oczywiście zacznie „puchnąć” kręgosłup na odcinku lędźwiowym… – prognozuje Maciej Rutkowski.

Jak to będzie wyglądało
Obok niego będzie płynąć łódź asekuracyjna i to jest źródłem naszych gorzkich żartów.
– Oby tylko jedna, prawda? Śmiejemy się, ale rzeczywiście obserwuję także sytuację „polityczną” na Bałtyku. O Flocie cieni słyszał chyba każdy… Sporo się tam teraz dzieje – uśmiecha się Maciej Rutkowski.
O dniu startu poinformuje swoich fanów we własnych mediach społecznościowych, na jego kanale w serwisie YouTube będzie można obejrzeć cały rajd.

Główne wnioski
- Maciej Rutkowski, mistrz świata w windsurfingu, zamierza w ciągu siedmiu godzin przepłynąć ze Szwecji do Władysławowa na desce windsurfingowej. Akcję będzie można oglądać na żywo na kanale YouTube sportowca, w transmisji pomoże wspierający go Samsung. Przy okazji każdy będzie mógł wspomóc Malwinę Marszałek, która potrzebuje pieniędzy na leczenie.
- Maciej Rutkowski uważa, że jest w stanie z sukcesem zakończyć Misję Bałtyk dzięki swojej technice. Tylko dzięki niej można płynąć na desce przez siedem godzin – żadna siła fizyczna i wytrzymałość nie pozwoliłaby na taki wysiłek, jeśli zabrakłoby umiejętności technicznych oraz „szóstego zmysłu”, którym można wyczuwać wiatr i wodę.
- Dodatkową adrenalinę podczas Misji Bałtyk zapewnia Maciejowi Rutkowskiemu geopolityka. Morze Bałtyckie jest bowiem od dłuższego czasu areną zmagań hybrydowych w wojnie Rosji z państwami Zachodu.


