Pompy ciepła rozgrzały branżę
Walkę polskich i zagranicznych producentów źródeł ciepła wygrywają ci pierwsi. Ich konkurenci ostrzegają, że może to oznaczać mniejszy wybór i wyższe ceny. NFOŚiGW zapowiada możliwość zmian.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego wsparcie z programu Czyste Powietrze dostają tylko osoby, które kupują urządzenia grzewcze z listy Zielonych Urządzeń i Materiałów.
- Dlaczego od 1 stycznia 2025 r. lista się prawdopodobnie skurczy.
- Jak prezes IGU OZE wyjaśnia wprowadzone i planowane zmiany.
W tym roku w programie Czyste Powietrze złożono więcej wniosków na zakup kotłów na biomasę niż na pompy ciepła. Paradoks? Nie – efekt walki krajowych producentów z zagranicznymi koncernami. Walka między nimi się zaostrza. Rozpoczęła się w ubiegłym roku. Pod jego koniec, po miesiącach rozmów, organizacje zrzeszające producentów – Izba Gospodarcza Urządzeń OZE, Stowarzyszenie Producentów i Importerów Urządzeń Grzewczych (SPIUG) oraz Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC) – podpisały z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) porozumienie. Zgodnie z nim pompy ciepła objęte dofinansowaniem muszą mieć raporty z badań jednego z 23 akredytowanych europejskich laboratoriów. Było to odpowiedzią na napływ tanich azjatyckich urządzeń, niespełniających norm i często zużywających bardzo dużo prądu. W kwietniu NFOŚiGW wprowadził nowe zasady, publikując listę Zielonych Urządzeń i Materiałów (ZUM), na której znalazły się produkty spełniające wymagania, głównie polskich firm. Mimo że zagraniczne produkty również przeszły badania w akredytowanych laboratoriach, konieczne stało się przeprowadzenie ich ponownie, ze względu na zmienione kryteria. Polskie firmy nie cieszyły się jednak długo zwycięstwem, bo już w maju Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) ogłosiło, że na listę dopuszcza urządzenia mające europejskie znaki jakości używane przez zagranicznych producentów. Rozwiązanie miało być tymczasowe – zagraniczne firmy liczyły, że potrwa do końca 2025 r., ale ostatecznie potrwa krócej, tylko do końca 2024 r.
– Od 14 czerwca wszyscy beneficjenci programu Czyste Powietrze są zobowiązani do wyboru pompy ciepła z listy ZUM. Obecnie czasowo dopuszczamy na liście urządzenia z europejskimi znakami jakości HP Keymark, EHPA Q i Eurovent. Od 1 stycznia 2025 roku będą tam już tylko urządzenia przebadane w akredytowanym laboratorium. Trwają jednak konsultacje społeczne dotyczące zmian w programie, co może oznaczać dalsze zmiany w podejściu do pomp ciepła w przyszłości – mówi Magdalena Skłodowska, rzeczniczka NFOŚiGW.
Jednym się podoba, innym nie
Decyzja wywołuje emocje.
– Większość branży nie akceptuje nowych warunków dotacji. Rząd i władze NFOŚiGW podważają wartość renomowanych europejskich certyfikatów jakości dla pomp ciepła, którymi posługuje się przeważająca część producentów obecnych na polskim rynku. To wręcz rujnuje nasz rynek – mówi Paweł Lachman, prezes PORT PC.
– Polska, wbrew polityce KE zmierzającej do wzmocnienia europejskiego przemysłu, kwestionuje uznane znaki i certyfikaty, które zapewniają jakość europejskich produktów i są stosowane w takich krajach jak Francja, Niemcy czy Wielka Brytania – wtóruje Rafał Rudziński, prezes Boscha w Polsce.
W kwietniu 2023 r. Bosch ogłosił plan budowy fabryki pomp ciepła w Dobromierzu pod Wałbrzychem za 1,2 mld zł, w której zatrudnienie znajdzie około 500 osób. Rozpoczęcie produkcji przewidziano na przełom lat 2025/26, jednak ze względu na zmiany na rynku i niski popyt na pompy ciepła, firma podjęła decyzję o odroczeniu rozpoczęcia produkcji o ponad rok.
– Obecnie przygotowujemy teren, prowadzimy rozmowy z dostawcami i projektantami, jednak otrzymuję od przełożonych pytania, co się dzieje w Polsce – mówi Rafał Rudziński.
Do sprawy włączyło się europejskie stowarzyszenie pomp ciepła EHPA, które wraz z sekretariatem Keymark zwróciło się do Komisji Europejskiej z prośbą o interwencję. W piśmie z 7 października 2024 r. wnioskuje o usunięcie barier dla wolnego przepływu pomp z certyfikatem Keymark, które pojawią się po 31 grudnia 2024 r. EHPA apeluje, by certyfikaty Keymark były w pełni uznawane w Polsce, a polskie władze wyjaśniły swoje stanowisko oraz kontynuowały wsparcie dla europejskich celów dekarbonizacyjnych.
– Mamy opinię renomowanej polskiej kancelarii prawnej, która analizuje sytuację z zablokowaniem europejskich znaków jakości dla pomp ciepła przy publicznych dofinansowaniach i potwierdza, że nie jest w Polsce przestrzegane prawo Unii Europejskiej. PORT PC zamierza wystąpić do Komisji Europejskiej ze skargą przeciwko działaniom polskich władz – zapowiada Paweł Lachman
Polskie technologie kontra świat
Przedstawiciele IGU OZE zapewniają, że ich celem jest utrzymanie jakości.
– Kotły na pelet muszą przejść pełne badania zakończone raportem wydanym przez akredytowane laboratorium. Jeszcze do wiosny tego roku w przypadku pomp ciepła wystarczała jedynie deklaracja producenta. Mimo że technologia pomp ciepła jest przyszłościowa, polski rynek zalały urządzenia, które nie powinny być dopuszczone do sprzedaży. Kontrola pomp ciepła przeprowadzona przez Krajową Administrację Skarbową we współpracy z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumenta oraz Inspekcją Handlową, wykazała, że do obrotu nie należało dopuścić prawie wszystkich zbadanych pomp, choć część z nich miała znaki jakości dopuszczone w Programie Czyste Powietrze – mówi prezes IGU OZE.
Zagraniczni producenci twierdzą, że polskie firmy nie mają własnej technologii.
– Firmy zrzeszone w IGU OZE sprowadzają od 50 do 90 proc. elementów z Azji i składają je na miejscu. Nazywają się polskimi producentami, ale to jedynie PR-owa zagrywka. Mają 2 proc. rynku pomp ciepła, a zarabiają głównie na kotłach na pelet – mówi Tomasz Dobryniewski, prezes Daikina, który produkuje pompy ciepła od 50 lat i ogłosił w 2022 r. budowę fabryki w Ksawerowie pod Łodzią.
Zdążyć z certfykacją
Zagraniczni producenci obawiają się, że nie zdążą z certyfikacją.
– Akredytowane laboratoria nie mają mocy, by certyfikować wszystkie nasze urządzenia. Firma z IGU OZE może mieć np. sześć urządzeń, podczas gdy Daikin ma ich 12 tys. Poza tym nasze urządzenia mają już certyfikaty renomowanych europejskich instytucji – wyjaśnia Tomasz Dobryniewski.
– Akredytowane laboratoria nie mają mocy, żeby certyfikować wszystkie nasze urządzenia. Firma z IGU OZE może mieć jeden produkt w kilku mocach, łącznie np. sześć urządzeń. Daikin ma 12 tys.! Poza tym nasze urządzenia mają już certyfikaty europejskich instytucji - mówi Tomasz Dobryniewski.
– Nie ma wystarczająco dużo czasu na przeprowadzenie nowych testów wymaganych w Polsce. Producentom, którzy mają szerokie portfolio, zajmie to co najmniej kilkanaście miesięcy. Oczywiście przymierzamy się do przetestowania urządzeń zgodnie z nowymi wymogami, rozpoczęliśmy proces, w którym trzeba zebrać dokumentację i przygotować budżet. Po pierwsze jednak w naszym przypadku to kilkaset urządzeń, a po drugie będziemy musieli wydać kilkaset tysięcy euro – mówi prezes Boscha.
Przedstawicielka NFOŚiGW twierdzi, że przeprowadzenie badań nie będzie aż tak uciążliwe, jak twierdzą firmy.
– Badania wymagane są dla co piątego typoszeregu, a nie urządzenia. Producenci mający nawet kilka tysięcy pomp mają tak naprawdę urządzenia z maksymalnie kilku typoszeregów. Urządzenia ze zbiornikiem na cwu i bez, z wifi i bez w przypadku wpisywania na listę ZUM mogą być w jednej pozycji – zaznacza Magdalena Skłodowska.
– Badania wymagane są dla co piątego typoszeregu, a nie urządzenia. Producenci mający nawet kilka tysięcy pomp mają tak naprawdę urządzenia z maksymalnie kilku typoszeregów. Urządzenia ze zbiornikiem na cwu i bez, z wifi i bez w przypadku wpisywania na listę ZUM mogą być w jednej pozycji – zaznacza Magdalena Skłodowska.
Ekologiczny jak kocioł
Prezes IGU OZE twierdzi, że kotły na pelet i pompy są równie potrzebne.
– Ideą programu Czyste Powietrze jest wymiana nieefektywnych tzw. kopciuchów na bardziej ekologiczne rozwiązania. Proces powinien rozpocząć się od audytu energetycznego, zakończonego raportem dotyczącym możliwości termomodernizacji oraz wyboru optymalnych źródeł ciepła, takich jak pompy ciepła czy kotły na biopaliwa stałe. Mogę podać wiele przykładów, w których nie powinno montować się pomp ciepła i wiele, w których nie powinno montować się kotłów na pelet – mówi dr Adam Nocoń.
Zaznacza, że kotły na pelet są – przynajmniej w Polsce – równie ekologiczne co pompy ciepła.
– Zgodnie z unijnym rozporządzeniem dopuszczalny poziom emisji nie może przekraczać 40 mg/m sześc. pyłów, natomiast program Czyste Powietrze stawia jeszcze bardziej rygorystyczne wymagania, ograniczając emisję pyłów do 20 mg/m sześc. Obecnie ponad 60 proc. energii w Polsce pochodzi z węgla, dodatkowo dochodzą jeszcze straty związane z przesyłem i w sieciach dystrybucyjnych. W tym kontekście w Polsce kocioł na pelet nie jest mniej ekologicznym rozwiązaniem niż pompa ciepła – podkreśla Adam Nocoń.
Nowy sektor zduszony w zarodku
Co dalej?
– Jestem optymistą. Wierzę w zdrowy rozsądek i liczę, że zwycięży wspólny interes Polski i Europy, pozwalając na wprowadzenie regulacji, które nie będą kolidować z przepisami unijnymi. Mamy dwa miesiące. Zaakceptujemy każdą decyzję rządu, podobnie jak akceptujemy podatki, ale nieuznawanie europejskich certyfikatów to, naszym zdaniem, działanie na szkodę europejskiego przemysłu – mówi Rafał Rudziński.
Według informacji XYZ ostatnie spotkania z przedstawicielami Ministerstwa Klimatu nie przynoszą nadziei na pozytywne zmiany.
– Musimy liczyć się z tym, że od 1 stycznia 2025 r. lista ZUM będzie mocno ograniczona w stosunku do oferty rynkowej, która obejmuje pompy ciepła o wysokiej jakości potwierdzonej europejskimi certyfikatami. Już teraz proces wpisywania tych urządzeń na listę jest bardzo oporny. Chociaż producenci wciąż składają wnioski, a niektórzy rozpoczęli ponowne badania według wymogów NFOŚiGW, urzędowe decyzje ograniczają dostęp konsumentów do jakościowych pomp ciepła. Trzeba też brać pod uwagę, że koszty dodatkowych badań, zdaniem branży nieuzasadnionych, obciążą klientów oraz budżet programu Czyste Powietrze – ocenia Paweł Lachman.
Dodaje, że polityka rządu zniechęca do inwestowania w rozwój produkcji pomp ciepła w Polsce.
– W zeszłym roku w Europie sprzedano około 3 mln pomp ciepła, a za dekadę ma to być już 60 mln. Polska mogłaby stać się hubem produkcyjnym dla całego kontynentu, stanowiąc trzeci filar gospodarki obok motoryzacji i AGD. Za takimi firmami jak Bosch, Daikin, Viessman, Aira czy Nibe, które już zainwestowały w budowę dużych fabryk w Polsce, przyciągnęlibyśmy dalszych kooperantów. Wzrosłyby możliwości rozwoju lokalnych firm z polskim kapitałem, które oferują komponenty, usługi i transport dla sektora pomp ciepła. Obecnie komponenty są głównie importowane z Dalekiego Wschodu, ale to może się radykalnie zmienić. Nowa strategia Unii Europejskiej, zawarta w Net Zero Industry Act z 2024 roku, wspiera kluczowe technologie niskoemisyjne, co otwiera ogromny potencjał. Wystarczy przestrzegać reguł rynkowych zgodnych z prawem UE i nie blokować strategicznych inwestorów poprzez ograniczenia sprzedaży ich produktów – wyjaśnia Lachman.
Po wybuchu wojny w Ukrainie popyt na pompy ciepła w Polsce wzrósł do ponad 200 tys. sztuk rocznie. W ubiegłym roku sprzedaż do hurtowni i dystrybutorów spadła jednak o 39 proc., a w tym – według szacunków prezesa PORT PC – nawet o 70 proc.
Główne wnioski
- Od 1 stycznia 2025 r. na liście ZUM znajdą się wyłącznie urządzenia, które mają odpowiedne badania przeprowadzone w akredytowanym laboratorium. Międzynarodowe firmy, których urządzenia mają europejskie certyfikaty, muszą przeprowadzić ponowne badania.
- Zagraniczne firmy twierdzą, że nie zdążą z badaniami wszystkich urządzeń, których mają nawet kilkanaście tysięcy. Przedstawiciele polskich producentów twierdzą, że oni się wyrobili, a rzeczniczka NFOŚiGW uspokaja: nie trzeba badać wszystkich pomp, żeby znalazły się na liście ZUM.
- Zagraniczne firmy inwestujące w Polsce miliardy złotych są zaskoczone działaniami polskiego rządu. Bosch rozpocznie produkcję w budowanej dopiero fabryce z rocznym opóźnieniem.