Pool pełen wyzwań, czyli jak idą prace nad ubezpieczeniem polskiej elektrowni jądrowej
Polscy ubezpieczyciele rozmawiają o tzw. poolu, w którym podzielą się ryzykiem przy wystawieniu polisy OC za szkody jądrowe. Konieczna będzie nie tylko współpraca krajowych graczy, ale też duże wsparcie z zagranicy. Aby to drugie było możliwe, najpierw trzeba zmienić prawo. TUW PZUW, który chce być liderem poolu, liczy, że w ciągu roku ustali z rynkiem formę i strukturę przedsięwzięcia. Warta analizuje, czy nie chciałaby sama pokierować takim poolem.
Z tego artykułu dowiesz się…
- W którym momencie budowy elektrowni jądrowej potrzebny będzie pool atomowy.
- Jak wyglądają prace nad jego utworzeniem i kto rywalizuje o pozycję lidera inicjatywy.
- Jakie zmiany w prawie będą konieczne, by zagraniczni gracze wzięli na siebie część ryzyka.
Gmina Choczewo na Pomorzu. Najwcześniej za trzy lata powinna rozpocząć się tutaj budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, produkcja energii ruszy w 2036 r. To wprawdzie dość odległa perspektywa, ale są branże, które już teraz toczą debaty nad tą inwestycją. Jedną z nich są ubezpieczyciele, którzy staną przed pierwszym w historii wyzwaniem zabezpieczenia tak dużej inwestycji i jej późniejszego funkcjonowania. Skala ryzyk jest tak ogromna i specyficzna, że konieczna będzie nie tylko współpraca wielu instytucji, ale też solidne wsparcie z zagranicy.
W pierwszym etapie ubezpieczyciele sobie poradzą
Wybudowanie takiej elektrowni to gigantyczne przedsięwzięcie. Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ), spółka Skarbu Państwa, która jest inwestorem elektrowni w Choczewie, a później ma być jej operatorem, złożyła we wrześniu 2024 r. wniosek notyfikacyjny do Komisji Europejskiej. Szacuje w nim, że koszt budowy trzech reaktorów AP1000 o mocy 3,75 GW wyniesie 192 mld zł.
Budowa elektrowni zaczyna się od przygotowania terenu, stworzenia infrastruktury, wszystkich obiektów towarzyszących, dróg dojazdowych, a następnie wznoszenia kluczowych części elektrowni, w tym tzw. wyspy jądrowej, obejmującej m.in. budynek reaktora z kopułą, budynek pomocniczy i basen wypalonego paliwa. Później powstaną jeszcze m.in. maszynownia z turbinami i generatorem oraz chłodnie kominowe.
Nie będzie to możliwe bez ubezpieczeń. To spore wyzwanie, ale komercyjny rynek ubezpieczeniowy jest w stanie odpowiedzieć na te potrzeby. Skorzysta w tym zakresie zapewne ze wsparcia reasekuratorów. To podmioty, głównie zagraniczne, które w zamian za składkę przejmują na siebie część ryzyka związanego z danym ubezpieczeniem.
Lista polis do wystawienia jest długa. Zacznijmy od ubezpieczenia prac budowlanych i montażowych. To tzw. polisy CAR/EAR, które zabezpieczają inwestora i wykonawców przed skutkami zdarzeń jak pożar, katastrofy naturalne, błędy projektowe, awarie montażowe i uszkodzenia w trakcie robót. Do tego dochodzą polisy cargo, zabezpieczające dostawę kluczowych materiałów i sprzętu wymaganego na etapie budowy. Całość dopełniają polisy ALoP i DSU, chroniące zamawiającego przed finansowymi skutkami wstrzymania prac. Trzeba też pamiętać o polisach związanych z odpowiedzialnością cywilną (OC) wobec osób trzecich.
Inwestor elektrowni ogłosił już przetarg na brokerów
W lutym 2024 r. PEJ przystąpił do Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych PZUW, kontrolowanego przez PZU, czyli największej w Polsce grupy ubezpieczeniowej. Spółka tłumaczyła wtedy, że dobrze zaprojektowane ubezpieczenie ochroni spółkę przed finansowymi konsekwencjami zdarzeń losowych, które mogą pojawić się na etapie budowy. PZUW nie zdradza szczegółów współpracy. Na rynku słyszymy jednak, że pierwsze polisy już obowiązują.
To dopiero początek. PEJ prowadzi postępowanie, którego celem jest wybór brokerów ubezpieczeniowych. Mają oni obsługiwać bieżącą działalność i realizację projektu budowy elektrowni, szukając najlepszych ubezpieczeń na rynku. Głównym zadaniem brokerów będzie identyfikacja, ocena i właściwe zabezpieczenie tak unikatowej inwestycji. Będą musieli zaprojektować program ubezpieczeniowo-reasekuracyjny, spójny z harmonogramem, strukturą i specyfiką całego przedsięwzięcia.
"Ze względu na dobro trwającego postępowania nie możemy w tej chwili udzielić więcej informacji" – ucina biuro prasowe spółki w odpowiedzi na nasze pytania. Rozmówcy z branży ubezpieczeniowej twierdzą, że PEJ od lat zdobywa wiedzę w zakresie ubezpieczeń. Ma odpowiedzialny za to w strukturach dział, na czele którego stoi Renata Orzechowska. Wcześniej była związana z Polską Izbą Ubezpieczeń (PIU) i PZU.
PEJ prowadzi już postępowanie, którego celem jest wybór brokerów ubezpieczeniowych. Będą musieli zaprojektować program ubezpieczeniowo-resekuracyjny, spójny z harmonogramem, strukturą i specyfiką przedsięwzięcia.
Schody zaczynają się na etapie transportu paliwa
Największym wyzwaniem jest zapewnienie ubezpieczeń na drugim i trzecim etapie inwestycji, kiedy do elektrowni trafiają pierwsze transporty z paliwem jądrowym oraz gdy elektrownia zaczyna już działać. Polscy ubezpieczyciele nie mają w tym obszarze doświadczenia, a standardowe ogólne warunki ubezpieczeń nie obejmują w ogóle ryzyka jądrowego.
– Gdy zaawansowanie budowy elektrowni jest na poziomie ok. 80 proc., na plac budowy trafia paliwo uranowe. To wtedy po raz pierwszy zachodzi konieczność posiadania ubezpieczenia przed szkodami związanymi z promieniotwórczością – wyjaśnia Leon Pierzchalski, dyrektor zarządzający departamentu klientów strategicznych i reasekuracji w Warcie, drugim towarzystwie na polskim rynku.
Tu dochodzimy do pojęcia tzw. pojemności ubezpieczeniowej, czyli maksymalnej wartości ryzyka, jakie są w stanie przejąć na siebie ubezpieczyciele. Według Tomasza Libronta, prezesa brokera reasekuracyjnego Smartt Re, pojemność polskiego sektora na ryzyka majątkowe związane z budową i eksploatacją elektrowni wynosi ok. 500 mln zł. To wartość netto, a zatem bez udziału reasekuratorów (wtedy to tzw. pojemność ubezpieczeniowa brutto).
O tym, że trudno ubezpieczyć ryzyko jądrowe w Polsce, Tomasz Libront przekonał się już w 2010 r. Szukał wtedy dla klienta ubezpieczenia transportu radioaktywnych płyt do badań. Polscy ubezpieczyciele nie mogli odpowiedzieć na jego potrzeby, więc wyszedł z zapytaniem za granicę. Efekt? Polisę wystawił czeski tzw. pool jądrowy.
Cały czas mówimy o polisach majątkowych. Najważniejsze jednak będzie ubezpieczenie OC za szkodę jądrową. To obecnie największe obowiązkowe ubezpieczenie zapisane w polskim prawie. Obejmuje zarówno urządzenia jądrowe, jak i reaktor, wykorzystywany w elektrowni, miejsce składowania, jak i sam transport paliwa jądrowego. Bez takiej polisy Polska Agencja Atomistyki nie wyda operatorowi elektrowni pozwolenia na rozruch.
Prawdopodobieństwo szkód w tym zakresie jest niewielkie i wynosi 1:10 tys. Problem w tym, że gdy takie zdarzenia już nastąpią, to mają charakter masowy. Pojedynczy ubezpieczyciel nie jest w stanie temu sprostać. Ostatnim tego typu zjawiskiem była spowodowana trzęsieniem ziemi i falami tsunami katastrofa elektrowni Fukushima w 2011 r. Likwidacja szkód trwa do dziś.
– Gdy mówimy o ubezpieczeniu OC elektrowni jądrowej, do gry wchodzą konwencje międzynarodowe, które regulują minimalny limit odpowiedzialności operatora elektrowni. Żaden pojedynczy ubezpieczyciel na świecie nie jest w stanie udźwignąć takiego ryzyka. Aby temu sprostać, powstają poole jądrowe, czyli konsorcja krajowych firm ubezpieczeniowych, które wspólnie pokrywają to ryzyko – wyjaśnia Tomasz Libront.
Gdy zaawansowanie budowy elektrowni jest na poziomie ok. 80 proc., na plac budowy trafia paliwo uranowe. To wtedy po raz pierwszy zachodzi konieczność posiadania ubezpieczenia przed szkodami związanymi z promieniotwórczością
Rozwiązaniem byłoby stworzenie poolu jądrowego
Takie poole są niemal we wszystkich krajach, w których działa elektrownia jądrowa. To także państwa sąsiadujące z Polską: Czechy, Słowacja, Ukraina i Niemcy. Ten ostatni jest wyjątkowo ciekawym przykładem, bo od 2023 r. nie działa tam żadna elektrownia jądrowa. To jednak nie znaczy, że nie ma tam ryzyka atomowego.
Na całym świecie działa prawie 30 takich inicjatyw. Największym graczem jest brytyjski Nuclear Risk Insurers (NRI), który od 70 lat chroni cywilne instalacje jądrowe. Nie dziwi zatem, że to właśnie od tego gracza TUW PZUW rozpoczął zbieranie know-how w zakresie tego specyficznego ubezpieczenia. Podmioty współpracują ze sobą od końca 2023 r. W marcu prezes towarzystwa Andrzej Jarczyk odwiedzał też poole w Czechach i Słowacji, w kwietniu był w poolu niemieckim.
– Przez lata powstała siatka pooli jądrowych oplatająca całą kulę ziemską, a każdy krajowy pool ubezpiecza nie tylko własną elektrownię, ale też reasekuruje elektrownie zagraniczne. Zwiększa tym samym globalną pojemność ubezpieczeniową, jednocześnie zbierając za to część składki. Dlatego zagranicznym poolom zależy na tym, by Polska stworzyła swój własny pool, poszerzając tym samym światową sieć. W razie potencjalnego zdarzenia społeczność ubezpieczycieli uczestniczących w poolach zobowiązuje się w różnym stopniu pokryć koszty szkód, które są z nim związane. To ogranicza ryzyka dla poszczególnych ubezpieczycieli i krajów – wskazuje Andrzej Jarczyk.
O tym, jak ważne jest dołączenie Polski do globalnej sieci, mówił Mark Popplewell, dyrektor wykonawczy w brytyjskim NRIE, spółki-córki NRI. Pierwszego kwietnia brał udział w drugiej edycji Nuclear Insurance Day, organizowanej przez Smartt Re konferencji poświęconej ubezpieczeniom i reasekuracji sektora energetyki jądrowej.
– Mam nadzieję, że zanim ruszy jeszcze elektrownia, zaczniecie działać w systemie pooli, zwiększając globalną pojemność i reasekurując inne elektrownie. Dzięki temu możecie zdobyć wiedzę na temat tego specyficznego rynku, np. zasad wyceny i likwidacji szkód – podkreślał menedżer.
Każdy krajowy pool ubezpiecza nie tylko własną elektrownię, ale też reasekuruje elektrownie zagraniczne. Dlatego zagranicznym poolom zależy na tym, by Polska stworzyła swój własny pool, poszerzając tym samym światową sieć i globalną pojemność ubezpieczeniową.
Polscy ubezpieczyciele będą potrzebować wsparcia
Poole specjalizują się w budowie pojemności ubezpieczeniowej. Zbierają od swoich uczestników deklaracje dotyczące ryzyka ubezpieczeniowego, jakie są w stanie objąć za odpowiednią składkę. Tomasz Libront szacuje, że pojemność netto polskiego rynku związanego z ubezpieczeniem odpowiedzialności cywilnej (OC) na trzecim etapie inwestycji to maksymalnie ok. 200 mln zł. To mała część kwoty, jaka będzie potrzebna do ubezpieczenia elektrowni w Choczewie.
Minimalna suma gwarancyjna polisy OC to 300 mln SDR (tzw. specjalnych praw ciągnienia). Pod tym skrótem kryje się jednostka rozrachunkowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), na którą składa się pięć walut w różnych wagach (dolar, euro, juan, japoński jen i funt brytyjski). Ten poziom został ustalony na konwencji wiedeńskiej z 1963 r. (VC) i jej późniejszej nowelizacji w 1997 r. (RVC), której sygnatariuszem m.in. jest Polska. Przy obecnym kursie walutowym byłaby to równowartość 1,6 mld zł. To jednak tylko minimalna suma ubezpieczenia, górny limit nie jest określony. Niektórzy, jak Słowacja, stosują się do niego (górny limit to właśnie 300 mln SDR), inni, jak Niemcy ustalają limit na dużo wyższym poziomie (2,5 mld euro).
Pewne jest, że brakującej pojemności trzeba będzie szukać za granicą. Teoretycznie nie powinno być z tym problemu, bo pojemność wszystkich pozostałych pooli jądrowych na świecie to ok. 2-3 mld dol., czyli ok. 12 mld zł. W praktyce, zanim do tego dojdzie, potrzebne są np. zmiany w prawie, bo obecne regulacje skutecznie odstraszają przed polskim rynkiem zagranicznych graczy.
Konieczne są zmiany w polskim prawie
O tym, że konieczna jest zmiana przepisów, doskonale wiedzą nie tylko ubezpieczyciele, ale też przedstawiciele resortu finansów i przemysłu. Największe kontrowersje budzi kwestia terminu na dochodzenie roszczeń, po którym nie będzie to możliwe. Obecnie art. 103 prawa atomowego zakłada, że zakład ubezpieczeń nie może umownie ograniczyć wypłat, co stoi w sprzeczności z RVC, według którego prawo do odszkodowania na osobie wygasa po 30 latach. Jeszcze inna jest praktyka zagranicznych pooli, gdzie dominuje okres dziesięcioletni. W uproszczeniu – im dłuższy okres zgłaszania roszczeń, tym większe ryzyko i możliwe odszkodowania.
Na konferencji Nuclear Insurance Day Beata Sparażyńska, radca z departamentu energii jądrowej Ministerstwa Przemysłu, zwróciła uwagę na inną nieścisłość.
– Konwencja wprowadza możliwość, by kilka urządzeń eksploatowanych przez jednego operatora i znajdujących się w jednej lokalizacji, mogło być objęte jedną polisą. Wtedy na potrzeby ubezpieczenia byłyby traktowane jako jedno urządzenie. Polskie prawo atomowe nie wdrożyło jednak tego rozwiązania, więc każde urządzenie jądrowe, czyli każdy reaktor i przechowalnik paliwa, musiałby mieć osobną polisę – podkreśliła.
Jeszcze inną kwestią jest ograniczanie wypłat przez ubezpieczycieli. Prawo atomowe mówi, że zakład nie może ich umownie ograniczyć, co uderza w swobodę umów.
– W teorii zakres odpowiedzialności ubezpieczenia jest identyczny jak zakres odpowiedzialności operatora, ale w praktyce szkody wynikające z aktów terroryzmu bywają wyłączane z zakresu polis. Pojawia się zatem pytanie, czy można wprowadzić ograniczenie w tym zakresie [by było to możliwe także w Polsce – red.] Na dziś ten przepis nam tego zabrania – dodaje radca.
Andrzej Jarczyk dodatkowo wskazuje, że regulator będzie musiał zdecydować, co zrobić w razie przekroczenia limitowanej sumy gwarancyjnej i wystąpienia szkód masowych.
– Czy sektor wypłaca poszkodowanym odszkodowanie na zasadzie kto pierwszy, ten lepszy aż do wyczerpania sumy? Kto odpowiada po przekroczeniu sumy gwarancyjnej - operator, czy państwo? Czy sektor powinien tworzyć jakiś fundusz na przyszłe roszczenia, a jeśli tak, to jak długo go utrzymywać? – pyta prezes TUW PZUW.
Zapytaliśmy resort, kiedy mogłyby rozpocząć się prace nad zmianami w prawie, ale nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Sektor rozmawia, kolejne spotkanie w maju
W lipcu 2024 r. resort przemysłu poprosił PIU, zrzeszającą towarzystwa, by podjęła się organizacji sektorowej debaty na temat poolu atomowego. Po analizie zaangażowania poszczególnych graczy stowarzyszenie stwierdziło, że ubezpieczyciele mają już sporą wiedzę w tym zakresie i są już gotowi do podjęcia rozmów biznesowych.
"W związku z tym PIU stwierdziła, że nie może zaangażować się w prace na tym etapie, ponieważ mogłoby to stanowić ingerencję w działalność biznesową zakładów" – precyzuje Izba w odpowiedzi na nasze pytania.
Nasi rozmówcy twierdzą dziś, że PIU zbyt szybko oddała inicjatywę. Być może pojawi się szansa, by izba wróciła do gry. Andrzej Jarczyk zapowiada, że w maju będzie chciał zorganizować kolejne spotkanie ubezpieczycieli. Liczy, że zrobi wtedy rozeznanie rynku i zbierze wstępne deklaracje towarzystw co do uczestnictwa w poolu.
– Chcemy, aby takie spotkanie odbyło się w siedzibie PIU. Wyszedłem już z taką inicjatywą. Izba dysponuje zasobami, by reprezentować sektor w pracach legislacyjnych niezbędnych do utworzenia w Polsce poolu jądrowego – mówi prezes TUW PZUW.
PIU zapowiada, że zaangażuje się w prace legislacyjne nad koniecznymi z punktu widzenia sektora ubezpieczeń zmianami. Przypomina, że proces legislacyjny jest inicjowany przez rząd.
Prace nad poolem jądrowym, z racji swoich przeszłych doświadczeń, stara się organizować Smartt Re. Tomasz Libront wspomina rozmowy w 2012 r. z przedstawicielami czeskiego poolu, którzy już wtedy sygnalizowali, że skoro myślimy o budowie elektrowni jądrowej, to branża ubezpieczeniowa musi się do tego przygotować odpowiednio wcześniej. Od tego czasu broker nawiązywał kontakty z reasekuratorami i międzynarodowymi poolami jądrowymi. Jednym z najbardziej zaangażowanych w tym zakresie jest pool brytyjski, NRI.
W drugiej połowie marca to właśnie ten podmiot zorganizował w ambasadzie brytyjskiej spotkanie ubezpieczycieli, inwestorów elektrowni, przedstawicieli resortu przemysłu, ale też zagranicznych pooli, którzy dzielili się tam swoim doświadczeniem. Na spotkaniu pojawili się przedstawiciele wszystkich większych zakładów w Polsce. To może sugerować, że żaden z nich nie mówi definitywnie "nie" angażowaniu się w ten projekt. Co więcej, jeden z mniejszych graczy, którego nie było na spotkaniu, sam poprosił TUW PZUW, by uwzględniło go w projekcie.
W marcu odbyło się spotkanie w ambasadzie brytyjskiej. Pojawili się tam przedstawiciele wszystkich większych zakładów w Polsce, co może sugerować, że żaden z nich nie mówi definitywnie "nie" angażowaniu się w tej projekt.
Uczestnictwo w poolu jądrowym jest dobrowolne
Czy jest limit dotyczący liczby graczy tworzących pool atomowy? Zagraniczne przykłady pokazują, że nie. W słowackim SJPP jest wprawdzie ośmiu członków, a w czeskim CJPP dziesięciu, ale już w ukraińskim UNIP 15, w niemieckim dkvg 23, a w brytyjskim NRIE aż 31.
– Dołączenie do poolu atomowego jest dobrowolne i jest autonomiczną decyzją każdego ubezpieczyciela. Musi wziąć pod uwagę swój apetyt na ryzyko w zamian za odpowiednią składkę. W związku z tym, że duża część sektora ma jednak zagranicznych właścicieli, role odgrywają też polityki poszczególnych grup ubezpieczeniowych – wskazuje Andrzej Jarczyk.
Przykład? Austriacka Uniqa uczestniczy w czeskim, ale nie w słowackim poolu, ponieważ, podobnie jak rząd Austrii, nie angażuje się w nowe projekty atomowe. Niemiecki Allianz z kolei ograniczył w ostatnich latach zaangażowanie w czeskim poolu, choć równocześnie jego spółka zależna pozostaje liderem poolu atomowego na Słowacji.
Decyzje o zaangażowaniu w pool atomowy nie są ostateczne i mogą się zmieniać. Spora część zagranicznych pooli co roku dopasowuje strukturę w zależności od apetytu na ryzyko poszczególnych graczy.
Andrzej Jarczyk nie boi się, że liczba uczestników poolu w Polsce mogłaby mocno się wahać. Zauważa, że po niechęci do atomu spowodowanego Fukushimą, a później także mocniejszym postawieniem na odnawialne źródła energii (OZE), biznes atomowy jest ponownie na fali wzrostowej. Badanie na zlecenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska z listopada 2023 r. pokazuje, że budowę elektrowni jądrowej w Polsce popiera niemal 90 proc. badanych. To absolutny rekord prowadzonych od 2012 r. badań. Poparcie dla budowy takiej elektrowni zaczęło dynamicznie rosnąć od 2019 r., tuż po tym, jak osiągnęło dołek na poziomie 46 proc.
Dołączenie do poolu jądrowego jest autonomiczną decyzją każdego ubezpieczyciela. Musi on wziąć pod uwagę swój apetyt na ryzyko w zamian za odpowiednią składkę. Rolę odgrywają też polityki międzynarodowych grup ubezpieczeniowych.
Mniejsi ubezpieczyciele obserwują i analizują
Zapytaliśmy głównych graczy w Polsce, czy są chętni do uczestnictwa w tym projekcie. Wszyscy zgodnie przekonują, że w zakresie poolu jądrowego są na etapie prowadzenia analiz. Zarówno Allianz, jak i Uniqa przekonują za to, że już teraz są zainteresowani ubezpieczaniem etapu budowy elektrowni, w który mogliby zaangażować się bezpośrednio (nie poprzez pool).
"Na pewno interesują nas wszystkie inwestycje infrastrukturalne towarzyszące budowie elektrowni atomowej" – odpowiedziało biuro prasowe Uniqi.
"Jesteśmy bardzo zainteresowani i gotowi do uczestnictwa" – wtóruje Allianz.
Bardziej wyczerpujących odpowiedzi udzieliły Compensa, Generali i Ergo Hestia.
– Uważnie obserwujemy rozwój prac nad poolem i ewentualną modyfikacją polskiego prawa atomowego. Celem jest ustalenie naszego stanowiska co do zainteresowania i możliwości uczestnictwa w ubezpieczeniu elektrowni atomowych, zarówno w fazie budowy i eksploatacji – mówi Andrzej Liwacz, dyrektor underwritingu ubezpieczeń korporacyjnych w Generali Polska.
– Jesteśmy zainteresowani uczestnictwem w polskim poolu atomowym. Z uwagą przyglądamy się dyskusji i pracom nad powołaniem konsorcjum firm, które wezmą na siebie ryzyko ochrony tej strategicznej inwestycji. Prowadzimy wewnętrzne analizy i sięgamy po doświadczenie innych spółek z naszej grupy kapitałowej, które mają praktykę w obsłudze ryzyka związanego z energetyką jądrową w innych państwach naszego regionu. Samą decyzję o udziale w polskim poolu podejmiemy w momencie, gdy zostaną ustalone szczegółowe zasady uczestnictwa – wskazuje Adam Dwulecki, wiceprezes Compensy odpowiedzialny za ubezpieczenia korporacyjne.
Głos zabrała też Anna Majewska, dyrektorka zarządzająca biurem ubezpieczeń korporacyjnych w Ergo Hestii. Podkreśla, że towarzystwo jest "silnie zainteresowane współtworzeniem poolu". Podkreśla przy tym, że Ergo ma ku temu silne argumenty, m.in. silną pozycję jednego z liderów ubezpieczeń polskiej energetyki zarówno konwencjonalnej jak i opartej o inne źródła energii.
Są dwa podstawowe modele pooli atomowych
Do ustalenia jest m.in. forma działania takiego przedsięwzięcia. Poole na świecie funkcjonują zwykle w jednym z dwóch modeli. Pierwszy, wdrożony w Czechach i na Słowacji, zakłada, że jest jeden lider poolu ubezpieczeniowego. W wewnętrznej strukturze wyodrębnia on specjalną jednostkę do ubezpieczenia elektrowni atomowej, np. w formie departamentu. W Czechach w takiej jednostce pracują cztery osoby, na Słowacji dwie.
Taka komórka jest uprawniona przez członków poolu do wystawiania i rozliczania polis, inkasowania składki czy raportowania do ubezpieczycieli. Działa tam też specjalny komitet sterujący. Trafiają do niego m.in. wnioski o zmiany udziałów w poolu, dołączenie nowych graczy czy wzięcia nowego ryzyka do ubezpieczenia.
Alternatywnym rozwiązaniem jest stworzenie osobnej spółki – w takiej formule działają poole w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. To jednak oznacza konieczność powołania osobnego zarządu, rady nadzorczej, ale też posiadania osobnych systemów IT i oddzielnej sprawozdawczości. To też konieczność spełniania ustawowych obowiązków i wymogów kapitałowych, np. w zakresie dyrektywy Solvency II. Koszty tego rozwiązania są zatem wyższe niż pierwsza opcja.
– Naszym zdaniem w Polsce najbardziej ekonomicznie rozsądnym modelem byłby model, oparty na ubezpieczycielu. Liczymy, że będzie nim krajowy TUW PZUW – mówi Andrzej Jarczyk.
Warta apeluje o działanie i bada, czy warto być liderem
Swoją otwartość na udział w poolu, być może nawet pokierowanie nim, wyraża też Warta. Kontrolują ją niemiecka grupa Talanx i japońska Meiji Yasuda.
– Warta jest wiceliderem rynku, dlatego rozważamy zaangażowanie w organizację poolu. Naszym priorytetem jest jednak rozpoczęcie prac branżowych. Powinniśmy przechodzić z etapu dyskusji to etapu działania. W naszej ocenie wybór lidera jest ważny, natomiast kluczowym obszarem jest wybór modelu funkcjonowania poolu i określenie warunków współpracy między uczestnikami rynku – komentuje Grzegorz Bielec, wiceprezes Warty.
Jak dodaje Leon Pierzchalski, Warta ma wiele atutów umożliwiających sprawną organizację i prowadzenie tego typu inicjatyw. Do tych wyróżników zalicza potencjał organizacyjny, technologię IT, jakość likwidacji szkód i bezpośredni dostęp do „nuklearnego know-how” grupowych spółek o światowym zasięgu. Chodzi o specjalizującego się w obsłudze firm HDI Global i reasekuratora Hannover Re.
Oficjalna decyzja jeszcze nie zapadła. Warta chce przeanalizować wszystkie wady i zalety zaangażowania jako lider projektu. Podobnie jak TUW PZUW uważa, że optymalnym modelem działania byłoby wyodrębnienie jednostki w towarzystwie ubezpieczeń.
– Lider poolu bierze na siebie całą organizację, a później jej administrowanie lub nadzorowanie w zależności od formy poolu. Natomiast codzienna praca takiej jednostki to wystawianie i rozliczanie polis, obsługa klientów, organizacja reasekuracji, poszukiwanie klientów na zewnętrznych rynkach, czy ewentualna likwidacja szkód, także drobnych. Obecnie priorytetem jest porozumienie wszystkich podmiotów na rynku, aby wypracować najlepszą formę działania. Chcemy wiedzieć jakie prawa i obowiązki będzie miał lider poolu, czy i jakie wynagrodzenie będzie pobierał, a jakie koszty ponosił. Dopiero po takich ustaleniach będziemy decydować, czy chcemy być członkiem poolu i na jakich warunkach – czy jako lider, współlider, czy jako członek, dostarczyciel pojemności – precyzuje Leon Pierzchalski.
Wskazuje też na konieczność dokładnej analizy warunków uczestnictwa w poolu, aby być w pełni świadomym odpowiedzialności biznesowej. Takim przykładem jest np. odpowiedzialność solidarna, a zatem sytuacja, w której w przypadku np. upadłości jednego z ubezpieczycieli pozostali muszą ponieść w pełni jego zobowiązania odszkodowawcze.
Warta chce wiedzieć jakie prawa i obowiązki będzie mieć lider poolu, czy i jakie wynagrodzenie będzie pobierał, a jakie koszty ponosił. Po tych ustaleniach będzie decydować, czy chce być członkiem poolu i na jakich zasadach - jako lider, współlider, czy dostarczyciel pojemności.
Branża powinna przyspieszyć prace nad poolem
Osiągnięcie porozumienia co do formy, struktury i lidera poolu będzie niezbędne, aby ruszyć dalej. Nasi rozmówcy mają ambitne plany co do harmonogramu dalszych prac.
– Chcę, byśmy w ciągu roku zdefiniowali już formę działania, strukturę organizacyjną takiego poolu, zasady zarządzania, a także przygotowali się do prac związanych z wymaganą legislacją. Dzięki temu będziemy mogli rozpocząć rozmowy z poolami zagranicznymi. Jeśli nie będziemy mieli ustalonych tych kwestii, żaden zagraniczny pool nie usiądzie z nami do szczegółowych rozmów – podkreśla Andrzej Jarczyk.
W podobnym tonie wypowiada się Leon Pierzchalski. Wskazuje, że w 2026 r. musi zapaść decyzja, kto będzie liderem poolu i które towarzystwa dostarczą pojemność ubezpieczeniową.
Gdyby udało się dotrzymać tego terminu, być może już za dwa lata pool jądrowy zdolność operacyjną, by rozpocząć reasekurację pooli zagranicznych. Pozwoliłoby to nie tylko pobierać składkę, ale także zbierać kompetencje przydatne przy ubezpieczaniu polskich elektrowni. Tomasz Libront nie ma wątpliwości: pool powinien powstać jak najszybciej.
– Dlaczego pojemność rynku polskiego nie miałaby zacząć pracować wcześniej, zanim jeszcze powstaną pierwsze elektrownie? – pyta prezes Smartt Re.
Czasu jest niewiele, bo na horyzoncie są też SMR-y
Liczba mnoga w powyższej wypowiedzi nie jest przypadkowa. Dziś branża skupia się przede wszystkim na elektrowni w Choczewie, jednak na horyzoncie są też tzw. małe reaktory modułowe (SMR). Czwartego kwietnia w Kanadzie wydano pierwszą w świecie zachodnim zgodę na stworzenie takiego reaktora. To ta sama technologia, którą w Polsce chce wykorzystywać Orlen Synthos Green Energy (OSGE), czyli konsorcjum Orlenu i Synthosu.
"Pozwolenie na budowę pierwszego reaktora BWRX-300 wydane dla Ontario Power Generation to przełomowy sukces projektu Darlington New Nuclear oraz kamień milowy dla technologii GE Hitachi Nuclear Energy. To inspiruje nas do rozwijania programu budowy floty reaktorów BWRX-300 w Polsce i całej Europie. OSGE jest w trakcie opracowania strategii ubezpieczeniowej dla programu budowy floty SMR" – odpowiada na nasze pytania biuro prasowe OSGE.
Jeśli plany OSGE się powiodą, być może to właśnie ta spółka zostanie pierwszym polskim klientem poolu jądrowego. To jednak oznacza, że czasu zostało już bardzo mało. W Korei Południowej stworzenie poolu trwało dekadę, w Czechach blisko sześć lat.
Tomasz Libront zauważa, że prace nad strategią przyspieszają. Widzi to w rozmowach, zaangażowaniu poszczególnych instytucji i konkretach, które pojawiają się na stole.
– Pool jądrowy i cały system ochrony sektora jądrowego budujmy razem, nie obok siebie. Tak naprawdę liczy się współdziałanie, a nie rywalizacja – apeluje do sektora menadżer.
– Pool jądrowy jest arcyważny dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, szczególnie w obecnej sytuacji geopolitycznej – dodaje Andrzej Jarczyk.
Główne wnioski
- Polscy ubezpieczyciele dyskutują o stworzeniu poolu jądrowego, czyli konsorcjum firm, które podzieli między sobą ryzyko związane ze szkodami jądrowymi. Chodzi o ubezpieczenie pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej w Choczewie, która ma zacząć produkować energię w 2036 r. Możliwe, że zanim to nastąpi pool będzie mógł już ubezpieczyć małe reaktory SMR. Operatorzy takich elektrowni są zobowiązani do posiadania polisy OC od szkód jądrowych. W przeciwnym razie Polska Agencja Atomistyki nie wyda im zgody na rozruch.
- Rozmowy koncentrują się obecnie na konieczności zmian w polskim prawie, bez których do ubezpieczenia nie dołączą zagraniczne podmioty. Ich wsparcie jest niezbędne, bo tzw. pojemność ubezpieczeniowa netto polskiego sektora w zakresie szkód osobowych to zaledwie 200 mln zł, podczas gdy określona przepisami minimalna suma ubezpieczenia to równowartość 1,6 mld zł.
- PZUW chce w maju zorganizować spotkanie z branżą, by zebrać wstępne deklaracje dotyczące wejścia do projektu. Równolegle Warta, drugi gracz na rynku, sama zastanawia się nad tym, w jakiej formie chciałaby uczestniczyć w poolu – jako lider, wicelider, czy jedynie członek poolu. Mniejsi gracze wyrażają zainteresowanie uczestnictwem w poolu, ale czekają na szczegóły. Prezes TUW PZUW Andrzej Jarczyk ma nadzieję, że najpóźniej za rok struktura i forma poolu będzie już znana.
Aktualizacja 24 kwietnia: Dodaliśmy stanowisko Ergo Hestii
