Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Świat

Powraca pomysł nacjonalizacji ČEZ-u. Ucierpieć może także warszawska giełda

Choć wycofanie ČEZ-u z giełdy staje się coraz droższe – teraz mówi się nawet o 250 mld koron – partia Andreja Babiša nie rezygnuje z tego planu. Krytycy nacjonalizacji koncernu wskazują na jej liczne minusy, podkreślając m.in. osłabienie czeskiego rynku kapitałowego. Znacznie zmniejszyłaby się jednak również kapitalizacja giełdy w Warszawie, gdzie notowane są akcje ČEZ-u.

Elektrownia jądrowa Dukovany, czyli jedna z dwóch tego typu siłowni należących do ČEZ-u. (fot. Milan Jaros/Bloomberg)
Elektrownia jądrowa Dukovany, czyli jedna z dwóch tego typu siłowni należących do ČEZ-u. Fot. Milan Jaros/Bloomberg

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie argumenty za nacjonalizacją ČEZ-u przedstawiają politycy partii ANO Andreja Babiša.
  2. Dlaczego koszty wycofania akcji energetycznego koncernu są dziś tak wysokie i co oznacza „efekt Babiša”.
  3. Co usunięcie ČEZ-u z obrotu giełdowego mogłoby znaczyć dla parkietów w Pradze i Warszawie.

Na czeskim rynku finansowym nie ma obecnie gorętszego tematu niż możliwe wycofanie koncernu energetycznego ČEZ z giełdy. Pomysł ten od dłuższego czasu lansuje partia ANO Andreja Babiša – ugrupowanie opozycyjne, które jednak według wszystkich sondaży ma największe szanse na zwycięstwo w październikowych wyborach parlamentarnych. Kierownictwo ANO liczy, że obietnica przejęcia przez państwo pełnej kontroli nad energetycznym gigantem przełoży się na dalszy wzrost poparcia wyborców.

Plany wykupu 30,22 proc. akcji ČEZ-u, należących obecnie do akcjonariuszy mniejszościowych, potwierdził niedawno wiceszef ANO Karel Havlíček.

Grube miliardy koron

Polityk wyjaśnił na antenie telewizji ČTV, że operacja jest konieczna, aby zapewnić stabilność cen energii w Czechach oraz umożliwić dalsze inwestycje w tym sektorze, w tym budowę nowych reaktorów jądrowych. ČEZ dysponuje dwiema elektrowniami atomowymi – w Temelínie i Dukovanach. Havlíček zadeklarował również, że proces wykupu akcji koncernu energetycznego potrwa do półtora roku.

Wycofanie ČEZ-u z giełdowego parkietu już rok temu zapowiadał w rozmowie z agencją Bloomberg sam Andrej Babiš. Jednym z jego argumentów była analogia do Francji, która kilka lat wcześniej znacjonalizowała swój koncern energetyczny EdF.

Według Havlíčka łączne koszty operacji mogą sięgnąć 250 mld koron (prawie 44 mld zł). Odpowiadałoby to cenie ponad 1,5 tys. koron za akcję (obecna wycena na giełdzie w Pradze to nieco ponad 1,3 tys. koron). Dla porównania, przed rokiem koszty takiego procesu szacowano na około 150 mld koron (25,7 mld zł).

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Cios dla inwestorów

Wiceprzewodniczący ANO wyjaśnił, że to sam ČEZ powinien wykupić swoje akcje od akcjonariuszy mniejszościowych. Takie rozwiązanie pozwoliłoby uniknąć dodatkowego obciążenia budżetu państwa.

Analitycy podkreślają jednak, że tak duży skup akcji musiałby oznaczać znaczne ograniczenie lub nawet wstrzymanie wypłaty dywidendy przez ČEZ. Uderzyłoby to w akcjonariuszy, zwłaszcza tych traktujących papiery spółki jako stabilne źródło dochodu pasywnego.

– Zapowiedzi polityków ANO postrzegamy jako część kampanii przedwyborczej. Dopóki nie poznamy szczegółów ewentualnego wykupu, trudno ocenić faktyczny wpływ na akcje spółki. Na razie jednak podtrzymanie tych zamiarów ponownie winduje kurs ČEZ-u – komentuje Milan Lávička z Banku J&T.

Wraca „efekt Babiša”

W ciągu ostatniego miesiąca akcje czeskiego koncernu na giełdzie w Pradze podrożały o 7 proc., a w Warszawie – o prawie 7,5 proc. W skali roku wzrost (bez uwzględnienia dywidend) wyniósł odpowiednio 55 proc. i aż 65 proc. Już rok temu analitycy określili ten skok notowań mianem „efektu Babiša”.

Negatywnie do pomysłów ANO odnoszą się przedstawiciele obecnego rządu. Zdaniem ministra przemysłu i handlu Lukáša Vlčka nacjonalizacja ČEZ-u nie ma ekonomicznego sensu i pogorszyłaby sytuację finansową spółki, w tym jej zadłużenie. To z kolei ograniczyłoby możliwości rozwojowe koncernu i obniżyło dochody budżetu państwa.

Krytycy wskazują również, że zdjęcie ČEZ z giełdy zmniejszyłoby przejrzystość funkcjonowania spółki. Po ewentualnej nacjonalizacji w jej działalność mogliby wprost ingerować politycy – co dotąd w Czechach się nie zdarzało.

Złe wieści dla giełd

Konsekwencją byłoby także osłabienie czeskiego rynku kapitałowego. ČEZ jest obecnie największym emitentem notowanym w Pradze, a jego zniknięcie oznaczałoby odpływ znaczących inwestorów.

Już w ubiegłym roku krytycznie oceniał te pomysły Michal Šnobr, jeden z najbardziej znanych prywatnych inwestorów ČEZ-u. Podkreślał, że obowiązkiem zarządu spółki giełdowej jest maksymalizacja zysków dla wszystkich akcjonariuszy, a nie realizacja celów politycznych.

Wycofanie czeskiego koncernu z obrotu zmniejszyłoby kapitalizację GPW o blisko 87,7 mld zł (według obecnej wyceny ČEZ-u).

Przypomnijmy, że ČEZ jest również notowany na giełdzie w Warszawie. Wśród akcjonariuszy posiadających znaczące, warte ponad 100 mln zł pakiety akcji są m.in. OFE Nationale Nederlanden, OFE PZU Złota Jesień, OFE UNIQA i OFE Generali. Wycofanie czeskiego koncernu z obrotu zmniejszyłoby kapitalizację GPW o blisko 87,7 mld zł (według obecnej wyceny ČEZ-u).

Warto wiedzieć

Kara dla ČEZ-u

Najwyższy Sąd Administracyjny w Czechach utrzymał w mocy decyzję tamtejszego banku centralnego ČNB o nałożeniu na ČEZ kary w wysokości 1 mln koron. Powodem było zbyt późne ujawnienie informacji o planowanym podwyższeniu dywidendy za 2021 r. – z 44 do 48 koron na akcję.

Sąd uznał, że propozycja państwa, czyli większościowego akcjonariusza, była wystarczająco konkretna i stanowiła informację poufną, która mogła wpłynąć na kurs akcji. W związku z tym powinna zostać ujawniona natychmiast. Tymczasem ČEZ opublikował ją dopiero po sześciu dniach, razem ze stanowiskiem zarządu. Argumenty spółki, że potrzebne było uzupełnienie kontekstu, zostały odrzucone. Według sądu priorytetem jest przejrzystość rynku i szybki dostęp inwestorów do kluczowych danych.

irozhlas.cz

Główne wnioski

  1. Plany nacjonalizacji ČEZ-u. Największa obecnie czeska partia – ANO Andreja Babiša – chce wykupić 30,22 proc. akcji koncernu. Przejęcie papierów od akcjonariuszy mniejszościowych miałoby prowadzić do wycofania spółki z giełdy. Koszt operacji szacowany jest na 250 mld koron – o 100 mld więcej niż rok wcześniej.
  2. Kontrowersje i krytyka. Przeciwnicy planu wskazują na ryzyko ograniczenia wypłat dywidendy, wzrost zadłużenia spółki, osłabienie przejrzystości i zwiększoną ingerencję polityków w jej działalność. Obawy budzi także uderzenie w dochody budżetu państwa.
  3. Konsekwencje dla rynków kapitałowych. Wycofanie ČEZ-u z obrotu osłabiłoby zarówno giełdę w Pradze, jak i GPW, gdzie koncern jest jednym z większych emitentów. Kapitalizacja warszawskiego parkietu mogłaby spaść w wyniku tej operacji o prawie 88 mld zł.