Premier Francji blokuje Shein. Histeria, polityka czy obrona rynku?
Francja chce zablokować Shein po serii skandali – od lalek erotycznych przypominających dzieci po nielegalną sprzedaż broni i fałszywe promocje. Premier zapowiada śledztwa i kontrole innych chińskich platform, a francuscy politycy, niezależnie od barw partyjnych, mówią jednym głosem: czas skończyć z „ultra fast fashion”. Eksperci ostrzegają jednak, że decyzja może odbić się rykoszetem – zarówno na rynku, jak i w europejskim prawie handlowym.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego premier Francji zlecił zablokowanie Shein.
- Co o Shein mówią klienci, politycy i branża tekstylna we Francji.
- Czy prawnicy przewidują sukces w próbie zablokowania chińskiej platformy.
Kolejka na Rue de Rivoli zdawała się nie mieć końca. W środę rano setki paryżan ustawiły się przed domem towarowym BHV Marais, by jako pierwsi zobaczyć pierwszy na świecie stały sklep chińskiego giganta – platformy Shein. Policja utworzyła kordon, a po drugiej stronie ulicy protestowali przeciwnicy marki – od ekologów po deputowanych. Pomiędzy nimi – zwykli klienci, głównie kobiety o skromnych dochodach, które tłumaczyły: „Wszyscy już chodzimy w chińskich ubraniach”.
Tego samego dnia, gdy Frédéric Merlin – młody, ambitny właściciel BHV – przecinał wstęgę butiku Sheina, premier Sébastien Lecornu ogłaszał wszczęcie procedury zawieszenia działalności Sheina we Francji. W tle: skandal z lalkami erotycznymi przypominającymi dzieci, sprzedaż broni kategorii A i rosnąca presja polityczna, by Unia Europejska uderzyła w symbol „ultra fast fashion”.
Polityka, moralność i bieda na jednej ulicy
Sytuacja ma wymiar symboliczny: po jednej stronie francuscy parlamentarzyści wzywający do „zakazu Shein”, po drugiej – kobiety z przedmieść, pracownice hoteli i studentki chcące kupować w butiku. Dla nich niskie ceny chińskiej platformy to nie moralny wybór, lecz ekonomiczna konieczność.
„Nie stać mnie na ubrania francuskie ani nawet w sieciówkach H&M czy Zara” – przyznała jedna z kobiet w kolejce. Inna dodała: „Jakość nie jest idealna, ale za 10 euro mam to, co gdzie indziej kosztuje 40”.
Dla wielu komentatorów to właśnie ten kontrast – między elitarną retoryką ochrony klimatu i francuskich przedsiębiorstw, a codziennością uboższych Francuzów – uczynił sprawę Sheina politycznie wybuchową.
Człowiek, który „zawarł pakt z diabłem”
W centrum cyklonu znalazł się Frédéric Merlin, 34-letni przedsiębiorca z Lyonu, który w 2023 r. przejął BHV, by – jak mówi – przywrócić mu rentowność. Otwierając sklep Sheina na szóstym piętrze paryskiego domu towarowego, zaryzykował wszystko.
Jego motywacja była czysto biznesowa: przyciągnąć młodszych, mniej zamożnych klientów.
– „To nie jest sklep-witryna, to sklep, gdzie ludzie naprawdę kupują” – przekonywał biznesmen.
Przeciwnicy widzą w nim jednak zdrajcę francuskiego handlu. „Zawarł pakt z diabłem” – grzmiał Emmanuel Grégoire z paryskiego ratusza, a minister handlu Serge Papin zapowiedział „nieustępliwość wobec produktów Sheina”.
Afera sex-lalek i błyskawiczna reakcja Sheina
Iskrą, która rozpaliła kryzys, była sprzedaż lalek erotycznych przypominających dzieci. Odkrycie doprowadziło do interwencji rządu i czterech śledztw prowadzonych przez francuski urząd ds. ochrony nieletnich. W ślad za tym poszły kolejne skandale – od broni sprzedawanej jako „gadżety świąteczne” po fałszywe promocje.
W reakcji Shein 3 listopada przesłał do mediów, w tym do redakcji XYZ, oświadczenie. Ogłosił w nim „surowe sankcje wobec sprzedawców” i „pełne wycofanie kategorii produktów dla dorosłych”. Firma powołała Zespół ds. Integralności Marketplace i zapowiedziała ścisłą współpracę z regulatorami.
„Walka z wykorzystywaniem dzieci jest dla Sheina absolutnym priorytetem. Zaufanie jest naszą podstawą i nie pozwolimy na nic, co mogłoby je naruszyć” – oświadczył Donald Tang, szef Sheina.
Shein tymczasowo wstrzymał sprzedaż produktów od zewnętrznych sprzedawców we Francji. Zapewnił przy tym, że „bezpieczeństwo klientów i wiarygodność platformy” to jego „priorytet absolutny”.
Europa reaguje, Francja boksuje
Francuscy deputowani zapowiedzieli rezolucję europejską, która ma zaostrzyć regulacje wobec gigantów fast fashion. Inicjatywa ma poparcie posłów z prawicy, lewicy i Zielonych – rzadki przypadek jedności w podzielonym parlamencie.
Bruksela formalnie powiadomiono o „systemowych naruszeniach” Sheina. W tle toczy się spór o to, czy Francja rzeczywiście broni konsumentów, czy raczej chroni własny przemysł tekstylny.
Rząd zainicjował również kontrole innych chińskich platform – Temu, AliExpress i Wish – by sprawdzić, czy nie dopuszczają do sprzedaży treści pornograficznych dostępnych dla nieletnich. Shein został już wcześniej ukarany we Francji łączną kwotą 191 mln euro za fałszywe promocje i naruszenia przepisów o plikach cookies.
Rząd argumentuje, że chodzi o bezpieczeństwo i etykę, nie o protekcjonizm. Jednak eksperci przypominają, że podobne przypadki – jak blokada platformy Wish w 2021 r. – miały niewielki wpływ na rynek. „Jeśli powodem jest ochrona konsumenta, sąd to poprze. Jeśli chodzi o obronę handlu francuskiego – decyzja może zostać obalona” – ostrzega prawnik Éric Barbry, cytowany przez „Le Figaro”.
Paryska kolejka jako metafora
Na Rue de Rivoli emocje nie gasną. Z jednej strony transparenty z hasłem „Shein, non merci” zwisające z fasady ratusza. Z drugiej – tłum ludzi, którzy po prostu chcą kupić kurtkę za 30 euro.
W tym sporze o moralność, globalizację i nierówności, Shein stał się lustrem francuskich sprzeczności: między ekologiczną troską a ekonomiczną bezradnością, między retoryką suwerenności a realiami konsumpcji. Jak powiedziała jedna z klientek BHV: „Może i Shein jest problemem. Ale to jedyny problem, na który mnie stać.”
Ale chiński ekspansjonizm gospodarczy i coraz większe uzależnienie świata od chińskich produktów w niemal każdej branży to kolejny problem, o którym francuski prezydent i rząd mówią od dawna. Chcieliśmy tanio – i mamy sytuację, w której europejskie, mniej konkurencyjne cenowo produkty są wypierane przez chińskie odpowiedniki. Pytanie tylko, kiedy chińskie stanie się droższe – jeśli europejskie sektory zostaną całkowicie zmarginalizowane.
Główne wnioski
- Iskrą, która rozpaliła kryzys Shein we Francji, była sprzedaż na platformie lalek erotycznych przypominających dzieci – odkrycie, które doprowadziło do interwencji rządu i czterech śledztw prowadzonych przez francuski urząd ds. ochrony nieletnich. W ślad za tym poszły kolejne skandale – od broni oferowanej jako „gadżety świąteczne” po fałszywe promocje.
- Francuscy klienci o niższych dochodach z przedmieść chcą kupować w Shein, podczas gdy branża odzieżowa i politycy są zgodni: platformę należy zablokować. Francuscy deputowani zapowiedzieli rezolucję europejską, która ma zaostrzyć przepisy wobec gigantów fast fashion. Inicjatywa ma poparcie posłów z prawicy, lewicy i Zielonych – rzadki przypadek jedności w podzielonym francuskim parlamencie. Bruksela została formalnie powiadomiona przez Paryż o „systemowych naruszeniach” Shein. W tle trwa spór o to, czy Francja rzeczywiście broni konsumentów, czy raczej chroni własny przemysł tekstylny. Władze rozpoczęły również kontrole innych chińskich platform – Temu, AliExpress i Wish – aby sprawdzić, czy nie dopuszczają do sprzedaży treści pornograficznych dostępnych dla nieletnich. Shein był już wcześniej we Francji karany – łącznie na 191 mln euro – za nieprawdziwe promocje i naruszenia przepisów dotyczących plików cookies.
- Rząd argumentuje, że chodzi o bezpieczeństwo i etykę, a nie o protekcjonizm. Eksperci przypominają jednak, że podobne przypadki – jak blokada platformy Wish w 2021 r. – miały niewielki wpływ na rynek. „Jeśli powodem jest ochrona konsumenta, sąd to poprze. Jeśli chodzi o obronę handlu francuskiego – decyzja może zostać obalona” – ostrzega prawnik Éric Barbry, cytowany przez dziennik „Le Figaro”.