Premier – nad Francją wisi miecz Damoklesa, potrzebujemy reformy emerytalnej
Nasze zadłużenie to miecz Damoklesa. Francja nigdy w swojej historii nie była tak zadłużona – stwierdził premier François Bayrou w exposé w parlamencie. Szef rządu zapowiedział kontynuowanie „kluczowej dla państwa dobrobytu”, ale kontestowanej społecznie reformy emerytalnej. Skrajna Lewica zapowiedziała zaś wotum nieufności.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Realizację, jakich działań zapowiedział premier François Bayrou w swoim exposé oraz jak rosło zadłużenie Francji od 2000 r.
- Jakim poparciem społecznym cieszy się nowy premier i prezydent Emmanuel Macron realizujący.
- Czy opozycja poprze nowy rząd.
François Bayrou, nowy premier Francji, nie cieszy się poparciem społecznym. Pozytywnie ocenia go zaledwie 20 proc. respondentów sondażu Ipsos dla dziennika La Tribune opublikowanego w tym tygodniu. Podobnie oceniany jest prezydent Emmanuel Macron, który realizuje swoją drugą kadencję, rządząc od 2017 r.
Szef rządu wygłosił we wtorek exposé, wskazując kierunki działań swojego rządu, który ma niewielkie szanse na przetrwanie w podzielonym francuskim parlamencie. Centro-prawicowy premier Bayrou nawołuje do naprawy finansów publicznych niemal jak mityczna Kasandra, problem w tym, że prawie nikt nie chce go słuchać.
„Fatalne tango wydatków”
Prawie 2058 mld euro w ciągu ćwierćwiecza: tyle wzrósł dług publiczny Francji od początku 2000 r. do końca ubiegłego roku. To kolosalna suma, która dusi finanse publiczne Francji i ogranicza pole manewru kolejnych rządów. Aby podkreślić wagę tych kwestii, nowy premier François Bayrou poruszył ten temat już w pierwszych minutach swojego przemówienia na temat polityki ogólnej, wygłoszonego w Zgromadzeniu Narodowym.
„Naszym imperatywem jest odzyskanie stabilności politycznej” – stwierdził premier François Bayrou w swoim exposé, nawołując do oszczędności i likwidacji części z ponad tysiąca agend i instytucji około rządowych. Premier przeanalizował sytuację gospodarczą we Francji, której deficyt przekroczył (według prognoz za 2024 r.) 6 proc. PKB. „Dług jest naszym mieczem Damoklesa” – ubolewał szef rządu.
„Od czasów wojny Francja nigdy w swojej historii nie była tak zadłużona, jak dzisiaj” – podkreślił szef rządu. Za czasów prezydenta Jacques’a Chiraca rozpoczął się „upadek, którego nic nie jest w stanie powstrzymać” uważa Bayrou, wyliczając, że dług przyspieszył, zwiększając się o 25 pkt produktu krajowego za rządów Nicolasa Sarkozy’ego, następnie o 10 pkt za rządów François Hollande’a i o 12 pkt od 2017 r., tj. od prezydentury Emmanuela Macrona.
Liczby te są rzeczywiście oszałamiające: w 2003 r. dług przekroczył granicę 1 bilion euro, dziesięć lat później – 2 bln, a w 2023 r. – 3 bln. Wzrost o 2,058 bln euro w ciągu 17 lat jest szczególnie niepokojący zdaniem nowego premiera Francji.
Bayrou oskarżył wszystkie partie rządzące o odpowiedzialność za deficyt. „Wszystkie partie w rządzie ponoszą odpowiedzialność, bez wyjątku, za sytuację ostatnich kilku dekad” – powiedział premier na mównicy, odnosząc się w szczególności do „kaskady kryzysów”, której doświadczył prezydent Emmanuel Macron. „Wszystkie partie opozycyjne, ciągle domagające się dodatkowych wydatków, zatańczyły fatalne tango, które zaprowadziło nas na skraj przepaści” – skandował z mównicy szef rządu.
Bayrou wezwał również parlamentarzystów, aby „niezwłocznie się zjednoczyli” i przyjęli budżet państwa i budżet francuskiego odpowiednika ZUS. Francja wciąż nie uchwaliła budżetu na 2025 r., przedłużając prowizorium i rozwiązania z 2024 r.
Rząd postawił sobie w tym roku za cel osiągnięcie deficytu na poziomie 5,4 proc. PKB, jak podkreślił premier w swoim przemówieniu. Rząd pogodził się z sytuacją (niższego niż prognozowano) wzrostu gospodarczego. Bayrou zapowiedział w tym roku korektę prognozy z 1,1 proc. PKB na 0,9 proc., co jest zgodne z prognozami Banku Francji. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) również prognozuje, że Francja osiągnie w 2025 r. stopę wzrostu na poziomie 0,9 proc.
Znany ze swoich proeuropejskich poglądów Bayrou podkreślił też, że nie chce „podporządkować się” Donaldowi Trumpowi na kilka dni przed jego powrotem o Białego Domu. Premier Francji opowiedział się za „silną, strategiczną Europą”, także finansowo.
Premier ujawnił również, że chce utworzenia „banku demokracji” na finansowanie kampanii partii politycznych, aby nie zależały one od banków prywatnych, lecz od „organów publicznych”. Premier, a wcześniej lider centrowej partii Modem poruszał już tę kwestię kilkukrotnie, przytaczając przypadek Marine Le Pen, która nie mogła uzyskać finansowania swojej kampanii prezydenckiej w 2017 r. od francuskiego banku i poszła do Rosjan.
Bez tabu o wieku emerytalnym
Po tygodniowych negocjacjach z lewicą, poza skrajnie lewicową Francją Nieujarzmioną, François Bayrou podjął również trudną decyzję w kwestii emerytur: „żadnego zawieszenia ani uchylenia” reformy z 2023 r. – zapowiedział szef rządu.
François Bayrou planuje zorganizować, jak ujął, „konklawe” z partnerami społecznymi, którzy spotkają się w tym tygodniu, aby debatować o reformie emerytalnej. „Jeśli partnerzy społeczni nie dojdą do porozumienia, obecna reforma będzie nadal obowiązywać” – ostrzegł premier, wygwizdany przez deputowanych lewicy.
Premier przyznał, że podwyższony wiek przejścia na emeryturę o dwa lata (do 64 roku życia) „wciąż niepokoi” Francuzów. Bayrou obiecał, że „nie będzie żadnych totemów ani tabu”, nawet w kwestii ustawowego wieku emerytalnego. Premier postawił jednak warunek: „Nie możemy podważyć równowagi finansowej, do której dążymy i co do której zgadzają się niemal wszyscy, ponieważ byłby to niewybaczalny błąd wobec naszego kraju” – ostrzegł szef rządu.
Bayrou zaproponował też powrót do „kumulacji funkcji”, np. łączenia stanowiska mera i posła oraz wprowadzenie proporcjonalnego systemu w wyborach parlamentarnych, nie precyzując jednak, czy chce wprowadzić go częściowo, czy w całości. Jest to jeden z postulatów francuskiego ruchu protestu „żółtych kamizelek”.
Premier obiecał również wejście w życie w 2025 r. reformy statusu Korsyki, należącej do Francji wyspy, która domaga się większej autonomii.
Polityk przyznał również, że „imigracja jest kwestią proporcji”. „Osiedlenie się rodziny zagranicznej w wiosce w Pirenejach to gest hojności. (…) Ale jeśli osiedli się trzydzieści rodzin, wioska poczuje się zagrożona” – podsumował premier.
Największa porażka to poziom edukacji
Zdaniem Bayrou „największą z naszych porażek” jest poziom edukacji we Francji. „Wykładowcy przedstawiają studentów pierwszego roku, którzy nie potrafią napisać prostego, zrozumiałego tekstu z akceptowalną pisownią. To nasza największa porażka” – ubolewał szef rządu. Wygwizdany przez lewicę premier przyznał, że program orientacyjny dla absolwentów szkół średnich również jest problemem i nie spełnia swojej roli.
Premier obiecał również programy rozwojowe (również dla młodzieży) dla terytoriów zamorskich Francji oraz ułatwienia dla rolników i producentów żywności, którzy „są zalani biurokracją” i zbyt wyśrubowanymi normami, jak przyznał szef rządu. Bayrou przyrzekł też, że nie będzie cięć w refundacji leków na receptę, a wózki inwalidzkie będą w 100 proc. refundowane przez państwo. Premier obiecał również prace nad poprawą systemu leczenia chorób psychicznych.
Na zapowiedzi premiera zareagowała już opozycja. Liderka skrajnej lewicy w parlamencie Mathilde Panot zapewnia, że premier François Bayrou „upadnie”, mimo że nie poprosił parlamentu o wotum zaufania. We francuskim systemie szef rządu namaszczony przez prezydenta może nie prosić o wotum zaufania, jeśli obawia się, że mógłby go nie uzyskać. Rządzi wówczas bez jego poparcia. Taka sytuacja miała już miejsce w przypadku poprzednich premierów: Michela Barniera, Gabriela Attala czy Elisabeth Borne. Nie oznacza to jednak, że nie grozi mu wotum nieufności.
Wotum nieufności dla rządu od skrajnej lewicy
Panot zapewniła, że Lewica i deputowani narzucą rządowi konieczność uzyskania poparcia parlamentu wraz z „wnioskiem o wotum nieufności”. „Zobaczymy, kto popiera ten rząd, a kto jest w opozycji” – zagroziła liderka skrajnej lewicy. Zdaniem Panot budżet, który proponuje premier, jest nawet gorszy od jego poprzednika, Michela Barniera, który upadł po trzech miesiącach, usiłując wprowadzić cięcia.
Reszta lewicy i socjaliści oraz skrajna prawica automatycznie nie popierają wotum nieufności Francji Nieujarzmionej.
Jednak skrajni politycy głośno nawołują do buntu przeciwko establishmentowi. Eric Coquerel, deputowany z podparyskiego Saint-Denis „ma nadzieję, że socjaliści pójdą za rebeliantami”, aby odwołać Bayrou. Coquerel ma już poparcie Zielonych i komunistów.
Sondaże nie rozpieszczają francuskich liderów
Popularność prezydenta Emmanuela Macrona spadła na początku roku o dwa punkty procentowe i wynosi około 20-21 proc. Jest to praktycznie najniższy wynik w historii Ipsos od czasu kryzysu „żółtych kamizelek”. W sondażu Elabe opublikowanym w czwartek, Emmanuel Macron pobił nowy rekord niepopularności od czasu objęcia urzędu w Pałacu Elizejskim w 2017 r., zyskując zaufanie zaledwie 18 proc. Francuzów.
Premier François Bayrou ma 20 proc. poparcia, co jest najniższym wskaźnikiem popularności premiera od początku drugiej pięcioletniej kadencji Emmanuela Macrona, i daleko za premierami: Gabrielem Attalem (37proc.), Michelem Barnierem (34 proc.) i Elisabeth Borne (27 proc.) na początku funkcjonowania ich rządów.
Najpopularniejszymi członkami rządu są minister spraw wewnętrznych z prawicowych Republikanów Bruno Retailleau (35 proc.) i minister sprawiedliwości Gérald Darmanin (33 proc.). Obaj wyprzedzili znacznie minister kultury Rachidę Dati i ministra terytoriów zamorskich Manuela Vallsa (18 proc.).
Barometr potencjalnych następców Emmanuela Macrona plasuje wysoko polityków skrajnej prawicy: Marine Le Pen (34 proc.) i Jordana Bardellę z 33 proc. poparciem społecznym. Na trzecim miejscu znalazł się były premier Edouard Philippe (30 proc.).

Główne wnioski
- Premier François Bayrou zapowiedział obniżenie deficytu z 6,1 do 5,4 proc. PKB w 2025 r., kontynuowanie reformy emerytalnej oraz ograniczenie wydatków na agencje rządowe. Zapowiedział prace nad poprawą systemu edukacji i zdrowia oraz nie wykluczył reformy systemu wyborczego, wprowadzając elementy systemu proporcjonalnego. Prawie 2058 mld euro w ciągu ćwierćwiecza: tyle wzrósł dług publiczny Francji od początku 2000 r. do końca ubiegłego roku.
- Skrajna lewica, Zieloni i komuniści zapowiedzieli już wotum nieufności dla rządu, jednak do jego odwołania potrzebne są jeszcze głosy pozostałej części lewicy oraz skrajnej prawicy.
- Zarówno premier François Bayrou, jak i prezydent Emmanuel Macron cieszą się około 20 proc. poparciem społecznym. Tymczasem politycy skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego zdecydowanie przekraczają 30 proc. poparcia z tendencją wzrostową.