Prezes BFG: Podjąłem się zarządzania funduszem. Czasem czuję, jakbym kierował kancelarią prawną (WYWIAD)
Jeśli na koniec roku środki gwarantowane banków będą rosnąć mniej niż 7 proc. rok do roku, być może nie będzie potrzeby pobierania od banków składki na fundusz gwarancyjny – zapowiada Maciej Szczęsny, prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Mówi też o sporach sądowych, z którymi musi się mierzyć, nadchodzących zmianach regulacyjnych i postulacie BFG, który umożliwi elektroniczne wypłaty środków gwarantowanych w razie upadłości banku.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Z jakimi sprawami sądowymi mierzy się prezes Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
- Jakie mogą być składki banków na fundusze w BFG w 2026 r.
- Dlaczego – zdaniem prezesa BFG – nadmierne nadwyżki kapitałowe nie są korzystne.
Piotr Sobolewski, XYZ: Jak się czuje prezes nienadzorowanej instytucji? Według byłego już prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia, w Polsce nie ma żadnego systemu nadzoru nad działalnością Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG) w zakresie przymusowej restrukturyzacji.
Maciej Szczęsny, prezes BFG: To mylne twierdzenie. Podlegamy kontroli Rady BFG. Nasze decyzje są zaskarżalne w sądach. Przedstawiamy stanowiska na obradach Komitetu Stabilności Finansowej, a w kluczowych kwestiach musimy uzyskać zgodę Ministerstwa Finansów.
Rzeczywiście BFG w bardzo ograniczonym stopniu podlega za to kontroli NIK. Nie jesteśmy jednak jedynym podmiotem na rynku, który tak działa. Taka jest po prostu wola ustawodawcy i my tę wolę realizujemy. Przy kontroli NIK współpracowaliśmy w zakresie, na jaki pozwalały nam przepisy. Jesteśmy zobligowani dochować prawnych aspektów – ustawa o BFG narzuca nam zachowanie tajemnicy i musimy tego przestrzegać, jeśli nie chcemy być posądzeni o łamanie ustawy.
Warto wiedzieć
Maciej Szczęsny
Maciej Szczęsny kieruje Bankowym Funduszem Gwarancyjnym od maja 2024 r. Wcześniej pracował w brytyjskim funduszu Pioneer Investments jako dyrektor departamentu analiz odpowiedzialny za spółki finansowe na globalnych rynkach wschodzących. Po przejęciu funduszu przez Amundi kontynuował tę rolę do 2022 r. Wcześniej pracował w dużych amerykańskich bankach inwestycyjnych Morgan Stanley, Lehman Brothers (później przejętym przez Nomura International) oraz Merrill Lynch.
Sprawy Getinu i Idei będą się ciągnąć latami za BFG
Kiedy w maju 2024 r. obejmował pan stanowisko szefa BFG zdawał sobie pan sprawę, że kwestie Idei i Getinu będą się latami ciągnąć za funduszem?
Miałem taką świadomość, że ten temat będzie żył latami. Sama przymusowa restrukturyzacja [resolution – red.] Getinu zakończyła się formalnie w sierpniu 2024 r. wraz ze sprzedażą VeloBanku inwestorowi. Teraz jednak sprawa przenosi się na sale sądowe. Czasem wydaje mi się, że podjąłem się zarządzania funduszem, a w dużej części zarządzam dziś kancelarią prawną.
Nie jest to jednak odmienne od doświadczeń innych organów ds. resolution w Europie. Single Resolution Board [Jednolita Rada ds. Restrukturyzacji i Uporządkowanej Likwidacji, SRB – red.] nadal jest uwikłany w sprawy sądowe związane z Banco Popular [hiszpański bank, którego wszystkie akcje w 2017 r. trafiły do Santandera – red.]. Nie jest to zatem novum dla osób, które są blisko takich procesów.
Na każdym kroku staramy się podkreślać rolę BFG, który chroni deponentów. I robi to zarówno przez gwarancje, jak i właśnie procesy resolution. Dlatego zaskoczyło nas stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO), który mówił o braku ochrony konsumentów w kontekście umorzenia części instrumentów. Pomijał przy tym fakt, że deponenci też są konsumentami i jest ich dużo więcej niż osób, które posiadały akcje lub obligacje Getin Noble Banku.
Po tych doświadczeniach ma pan już jakieś postulaty co należałoby zmienić w resolution?
System zawsze warto poprawiać, wiem, że taką konieczność dostrzegła też Unia Europejska, przedstawiając pakiet CMDI [zarządzania kryzysowego i ochrony depozytów – red.]. To właśnie w czasie polskiej prezydencji Ministerstwu Finansów udało się osiągnąć w tej sprawie kompromis polityczny, a BFG blisko współpracując z ministerstwem, przyczynił się do tego sukcesu. Na podstawie doświadczeń podejmujemy próby zmian w ustawie o BFG. Mamy cały szereg propozycji.
BFG postuluje o elektroniczne wypłaty środków
Jakiś przykład?
Kluczową kwestią jest możliwość przetwarzania przez BFG danych w chmurze obliczeniowej. Umożliwi to funduszowi korzystanie z najnowszych narzędzi IT i wdrożenie elektronicznych wypłat środków gwarantowanych. W kontekście przetwarzania danych wrażliwych musimy mieć na to zgodę ustawodawcy.
Jeśli zaś chodzi o doświadczenia resolution to proponujemy, by wymogi MREL [wymóg kapitałowy ustalany indywidualnie dla każdego banku przez organ ds. resolution – red.] w części związanej z rekapitalizacją [środki, które bank powinien posiadać, by prowadzić działalność po momencie przymusowej restrukturyzacji – red.] mogły być wypełniane wyłącznie przez instrumenty dłużne.
Skąd taki apel?
Z doświadczeń BFG, między innymi dotyczących Getin Noble Banku. Pokazują one, że wymóg, który stawia UE, aby doszło do umorzenia instrumentów stanowiących 8 proc. sumy zobowiązań i funduszy własnych jest trudny do spełnienia, jeśli ten wymóg bank spełniał wyłącznie z pomocą podstawowych kapitałów własnych. Mówiąc wprost: im więcej instrumentów dłużnych, które w sytuacji konieczności będą mogły być umorzone, tym lepiej.
Przy ratowaniu Getin Noble banki utworzyły SOBK [System Ochrony Banków Komercyjnych, który obejmuje największe banki w Polsce – red.]. To niestandardowe działanie. Zmiany w pakiecie CMDI są częściowo inspirowane przykładem ratowania Getin Noble Banku.
CMDI obejmie samorządy gwarancją do 100 tys. euro
Kiedy ten pakiet wejdzie w życie?
Teraz na poziomie technicznym zajmuje się nim duńska prezydencja i myślę, że do końca roku będziemy znali treść trzech dyrektyw w tym zakresie. Potem zostanie kwestia wdrożenia.
Co jeszcze zmieni ta regulacja?
Depozyty będą niezmiennie chronione w całej UE na tych samych zasadach, do 100 tys. euro lub równowartości w walucie krajowej, ale zakres podmiotowy gwarancji poszerzy się o jednostki samorządu terytorialnego, których obecnie gwarancje nie obejmują.
Inna bardzo ważna zmiana to ułatwienie w wykorzystaniu funduszy gwarantowania depozytów w procesie resolution, aby uzupełnić niedobór środków wymaganych do umorzenia. Dzięki temu nie będzie potrzeby umarzania części depozytów, jak to miało miejsce np. podczas przymusowej restrukturyzacji PBS w Sanoku. To ważna zmiana, szczególnie że nie wszędzie w UE gwarant depozytów i organ resolution to jedna instytucja, jak to ma miejsce u nas.
Po wejściu w życie CMDI i polskiej transpozycji tych dyrektyw nie byłoby już konieczności tworzenia SOBK w razie problemu innego dużego banku?
Na szczęście to czysto hipotetyczne, bo system finansowy w Polsce jest na tyle odporny i stoi mocno na nogach, że nie musimy się tym na razie martwić. Natomiast w przyszłości chcielibyśmy działać w oparciu o standardowe instrumenty przewidziane w ustawie o BFG i rozwiązaniach unijnych. Rozwiązanie niestandardowe jak SOBK było konieczne, bo konsekwencje upadłości Getin Noble byłyby opłakane. Natomiast nigdy nie ma pewności, czy takie niestandardowe rozwiązania uda się w sytuacji kryzysowej wypracować. A taka niepewność w czasie kryzysu jest niepożądana.
W przyszłości chcielibyśmy działać w oparciu o standardowe instrumenty przewidziane w regulacjach. Rozwiązanie jak stworzenie systemu SOBK było konieczne, bo konsekwencje upadłości Getin Noble byłyby opłakane.
Ryzyko podważenia wskaźnika WIBOR jest niskie
Dostrzega pan teraz istotne czynniki ryzyka dla sektora?
Myślę, że na tle historycznym ryzyko w sektorze bankowym jest na bardzo niskim poziomie. W ostatnich latach banki zbudowały dużą poduszkę kapitałową, wszystkie spełniają wymogi MREL i mają wysoką płynność na bilansie, co obrazuje niski wskaźnik kredytów do depozytów. Większość ryzyk odnosi się do obszarów prawnych i choć konsekwencje niektórych, jak na przykład podważanie przez kancelarie wskaźnika referencyjnego WIBOR mogłoby mieć daleko idące negatywne skutki, to prawdopodobieństwo ziszczenia się tych ryzyk oceniam na niskie.
Ale musi pan przyznać, że do unijnego Trybunału Sprawiedliwości UE w ostatnich dwóch latach trafiło już całkiem sporo pytań o WIBOR, czy sankcję kredytu darmowego.
Te działania są inspirowane przez kancelarie prawne i profesjonalnych graczy na tym rynku. Bardzo ubolewam, że ochrona konsumentów poszła w tym kierunku, bo jeśli nawet instytucja wprowadza konsumenta w błąd i klient wygrywa w sądzie, to beneficjentem powinien być konsument, a nie kancelaria prawna, albo fundusz inwestycyjny, który skupuje wierzytelności.
Ponadto wydaje się, że stanowisko sieci bezpieczeństwa finansowego jest bardziej stanowcze i zharmonizowane niż przy sprawie frankowej. W kontekście SKD zwracamy uwagę na proporcjonalność, aby sankcja była dostosowana do skali naruszeń. Nie powinniśmy iść w kierunku, w którym brak przecinka lub kropki w umowie kredytowej powoduje pełną "odszkodowawczość" po stronie instytucji. Wtedy wychowamy całe pokolenie osób, które nie będą czytać umów przed podpisaniem. Dlatego, że znalezienie błędu przed podpisaniem umowy działałoby na ich niekorzyść. Świat nie powinien tak działać. Ważne, by takie ryzyka zamykać i czynić system szczelnym i odpornym na ryzyka prawne.
Możemy wychować całe pokolenie osób, które nie będą czytać umów przed podpisaniem. Dlatego, że znalezienie błędu przed podpisaniem umowy działałoby na ich niekorzyść. Świat nie powinien tak działać.
Nie można nadmiernie faworyzować konsumenta
Co zrobić, by tak było?
Ważne, aby dyskutować o rozwiązaniach systemowych i nie tworzyć rozwiązań prawnych, które w nadmierny sposób faworyzują konsumenta w relacji z sektorem finansowym. Nie mogą chronić go w sposób absolutny i nieproporcjonalny, kosztem banków, a pośrednio ich klientów. Za te ryzyka prawne na koniec płacą klienci banków.
Parę miesięcy temu mieliśmy w Polsce debatę o tym, czy marże kredytowe są w Polsce wysokie, czy niskie. To pokłosie tego, że kredytobiorcy i deponenci dziś płacą za wysokie rezerwy frankowe w bankach. Jeżeli doszłoby do sytuacji, że któreś z ryzyk prawnych podnoszonych przez kancelarie, się zmaterializuje, to ostatecznie zapłacą klienci. Będzie to wpływać na dostępność kredytów. Tymczasem w większości sytuacji wzrost gospodarczy wiąże się z rosnącą penetracją produktami finansowymi. W Polsce jest ona nadal na niskim poziomie.
BFG czeka na wpływy ze sprzedaży biznesów Getinu
Wróćmy do działalności BFG. W raporcie rocznym fundusz podaje, że dotychczas z przymusowej restrukturyzacji Getin Noble, Idea Banki i PBS Sanok udało się odzyskać 14 proc. wydanych środków. W tym roku ta statystyka się poprawi?
To głównie środki, które dostaliśmy od syndyka masy upadłościowej Getin Noble. W tej chwili jednak syndyk podjął decyzję o wstrzymaniu wypłaty środków. To pokłosie skierowania przez sąd do Trybunału Konstytucyjnego sprawy dotyczącej sprawowania przez sądy kontroli nad kosztami przymusowej restrukturyzacji. Przypomnę, że wierzytelności funduszu z tego tytułu są w postępowaniu upadłościowym zaspokajane przed innymi wierzytelnościami z listy, jako następne po kosztach postępowania upadłościowego. To uprzywilejowanie funduszu wynika z dyrektywy unijnej i nawet przy negocjacjach zmian ram CMDI była to jedna z niepodważalnych kwestii, które muszą pozostać niezmienione.
Będziemy zatem cierpliwie czekać na kolejne wpływy. Wiemy, że syndyk dokonał sprzedaży Noble Securities i Noble Funds TFI.

I wierzy pan, że te środki trafią ostatecznie do BFG?
Jesteśmy przekonani, że prędzej czy później te środki do nas trafią. Przede wszystkim dlatego, że tak mówią przepisy, a żyjemy w państwie prawa. W sytuacji, gdy instytucja jest na skraju upadłości, fundusz dobrowolnie wkracza i zastępuje w roli poszkodowanego deponentów. Ta uprzywilejowana pozycja funduszu na późniejszym etapie jest zatem konsekwencją właśnie przyjęcia takiej roli i poniesionych w związku z tym kosztów. Gdyby nie interwencja funduszu, upadek instytucji przyniósłby wyższe koszty, w tym poszkodowani byliby również deponenci.
Odzyskiwanie kwot w Polsce jest niższe niż za granicą
Jakie mają państwo wyliczenia dotyczące odzyskania tych kwot w Getinie? Na 100-procentowe zaspokojenie nie ma szans?
Niestety nie dzielimy się szczegółowymi założeniami. Rzeczywiście wydaje się mało prawdopodobne na zaspokojenie w całości w tym resolution, dlatego, że w masie nie ma wystarczających aktywów. Często mamy debaty z organami ds. resolution w innych krajach. Wynika z nich, że w Polsce średni poziom zaspokojenia BFG jest na niższym poziomie niż za granicą.
Z czego to wynika?
Z innej natury upadłości. W Polsce dawno nie było przypadku, kiedy to problem z płynnością finansową był źródłem kłopotów. W takiej sytuacji często aktywa banków pozostają zdrowe, więc rola gwaranta depozytów ogranicza się do zapełnienia pewnej luki czasowej. Z tego powodu późniejszy poziom zaspokojenia jest wyższy. Tymczasem w Polsce zwykle problemy banków dotyczą niedoborów kapitałów własnych, co przekłada się na niższe odzyski.
Frankowiczom będzie trudno udowodnić stratę
Poza sprawą dotyczącą uprzywilejowania BFG jest jeszcze sprawa przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym dotycząca samej przymusowej restrukturyzacji Getina. W styczniu sąd nieprawomocnie uznał, że decyzja o wszczęciu resolution została podjęta z naruszeniem prawa. Frankowicze ogłosili sukces i liczą, że dzięki temu będą mogli odzyskać odszkodowania od spółek z udziałem Skarbu Państwa. Na jakim etapie jest ta sprawa?
Fundusz złożył skargę kasacyjną i jest na etapie przekazywania sprawy z WSA do NSA. To zatem sprawa w toku. Bardzo wierzymy, że argumenty, które znajdują się w skardze, otworzą drogę ku temu, by dowieść racji funduszu w tej sprawie. Według nas ta decyzja nie została wydana z naruszeniem prawa i nie ma w BFG konfliktu interesów.
Jeśli chodzi o akcjonariuszy i obligatariuszy, których instrumenty BFG umorzył w procesie resolution GNB, to pragnę zaznaczyć, że by otrzymać odszkodowanie, trzeba udowodnić, że poniosło się stratę. Trudno udowodnić, że jakaś strata miała miejsce, gdy w dniu rozpoczęcia przymusowej restrukturyzacji podmiot miał ujemne kapitały własne. Trudno dowieść, że instrument, który się posiadało, miał jakąś wartość.
Ale frankowicze mogą czuć się poszkodowani, bo klienci innych banków wygrywają w sądach, albo dostają atrakcyjne ugody.
Sytuacja frankowiczów w postępowaniu Getin Noble Banku jest taka sama jak sytuacja wierzycieli w każdym innym postępowaniu upadłościowym. Nadal mogą wygrywać sprawy w sądach, bardziej chodzi o kolejność zaspokajania. Wynika ona z prawa upadłościowego i odbieram działania frankowiczów jako próbę „przeskoczenia kolejki”.
Dochodzenie praw jest jednak naturalnym procesem
No dobrze, ale w razie wygranej, klient nie ma szans na odzyskanie tych środków. Bo wobec podmiotu w upadłości nie może się toczyć np. postępowanie egzekucyjne.
Alternatywą dla przymusowej restrukturyzacji byłaby upadłość, niosąca za sobą ryzyko dla stabilności sektora finansowego – mówimy przecież o 10 największym banku w Polsce. Fundusz niezmiennie miałby pierwszeństwo do zaspokojenia z masy upadłości. Jak wynika z tzw. trzeciego oszacowania, przygotowanego przez niezależny podmiot, w wyniku przymusowej restrukturyzacji wierzyciele nie zostali zaspokojeni przez fundusz w stopniu niższym, niż zostaliby zaspokojeni w postępowaniu upadłościowym. Byłoby ono prowadzone w przypadku, gdyby w dniu decyzji o wszczęciu resolution sąd wydał postanowienie o ogłoszeniu upadłości dłużnika.
Mówił pan, że czuje się, jakby prowadził kancelarię prawną. Takie kwestionowanie resolution w sądach to już stały element działalności BFG?
Rozumiem to działanie, bo gdybyśmy czuli się poszkodowani w takim procesie, to też byśmy próbowali dochodzić praw wszelkimi sposobami. To zupełnie naturalny proces. Nie oznacza to jednak, że się z nim zgadzam. Uważam, że była ewidentna konieczność wszczęcia resolution. Gdyby do tego nie doszło, np. nie moglibyśmy stworzyć SOBK, to skutki byłyby dużo gorsze dla deponentów Getin Noble, ale i dla innych instytucji finansowych, niż przy resolution. To był jedyny słuszny kierunek, który można było podjąć w takiej sytuacji.
Wymóg wpłat do BFG jest wyższy niż w Europie
Odejdźmy od resolution. Związek Banków Polskich (ZBP) proponuje, by zamiast podnosić CIT, obniżyć dość ambitny na tle Unii Europejskiej docelowy wymóg w zakresie budowy funduszy gwarancyjnych w BFG. Dzięki obniżeniu wymogi z 1,6 do 1,2 proc. środków gwarantowanych banki mogłyby uwolnić na finansowanie gospodarki dodatkowe 5 mld zł. Co pan myśli o takim postulacie?
Anglicy mówią: Better safe than sorry [Lepiej dmuchać na zimne – red.]. Rzeczywiście ten wymóg na tle innych krajów jest wysoki. Nie do końca rozumiem tę koncepcję ZBP. Podatki wpływają do budżetu, a niski wskaźnik zabezpieczenia prowadziłby po prostu do niepobierania składki na fundusz gwarantowania depozytów. W żaden sposób budżet państwa by na tym nie skorzystał.
Tu prawdopodobnie się pojawia szersza narracja – skorzysta cała gospodarka.
Ale dzisiaj wyzwaniem nie jest brak kapitałów w bankach, tylko popyt na kredyt. Co do samej idei przesunięcia opodatkowania zysków zamiast aktywów, to myślę, że to krok w dobrą stronę. Opodatkowanie od aktywów zniechęca do akcji kredytowej.
I taka zmiana podatku CIT się panu podoba?
Zdaję sobie sprawę, że nikt nie lubi płacić wyższych podatków i w tym sensie rozumiem zastrzeżenia banków. Niemniej, Polska stoi przed koniecznością znacznych inwestycji w obronność, które są finansowane z budżetu i rozumiem potrzebę ministra finansów w poszukiwania dodatkowych źródeł dochodów budżetowych. Proszę zwrócić uwagę, że niedawno wyższe obciążenia podatkowe dotknęły banki brytyjskie, pomysł nie jest więc zupełnie odosobniony.
Nikt nie lubi płacić wyższych podatków. Niemniej Polska stoi przed koniecznością znacznych inwestycji w obronność. Niedawno wyższe obciążenia dotknęły też banki brytyjskie, pomysł nie jest więc zupełnie odosobniony.

Możliwe odstąpienie od pobierania jednej ze składek
W lutym 2026 r. Rada BFG będzie podejmować decyzję o składkach banków na kolejny rok. W 2025 r. wyniosła ona 2,7 mld zł i była najwyższa od pięciu lat. Dlatego, że BFG po latach przerwy wrócił do pobierania składki na fundusz gwarancyjny banków. Jak będzie teraz?
Jeśli chodzi o fundusz gwarantowania i składkę na niego to balansujemy na granicy konieczności jej pobierania. Jesteśmy blisko poziomu docelowego w wysokości 1,6 proc. i jeśli na koniec roku środki gwarantowane w sektorze będą rosnąć o mniej niż 7 proc. rok do roku [po sierpniu dynamika wynosiła 8,3 proc. - red], to może ziścić się scenariusz, w którym nie będziemy pobierać tej składki. Jeśli jednak przyjmiemy założenie, że składka na fundusz gwarancyjny banków będzie pobierana, to łączna składka dla banków powinna kształtować się na poziomie podobnym do zeszłego roku.

Ten wymóg jest na tyle duży, że nie potrzebujemy budować jakiejś nadwyżki?
Z tymi poziomami minimalnymi i docelowym czujemy się bardzo komfortowo. Daje to nam bufor, by w razie zagrożeń w pełni wywiązywać się z naszej roli. Nie widzimy potrzeby "chomikowania" dodatkowych środków od banków.
BFG zwiększa udział instrumentów ze stałą stopą
Poza składkami banków fundusze są zasilane także zyskiem BFG. Jak będzie w tym roku?
Fundusz osiąga teraz bardzo dobry poziom zysków i 2025 r. będzie kontynuacją tego trendu. Staramy się tak zarządzać portfelem funduszy, by wysoka rentowność utrzymywała się przez najbliższe lata. Chcemy w ten sposób ograniczać obciążenia banków składkami. I nam się to udaje.
Chodzi o to, że środki w funduszach BFG lokuje np. w obligacje ze stałym oprocentowaniem?
Tak, udział papierów o stałym kuponie w portfelu funduszu wzrósł na koniec 2024 r. do 51 proc., podczas gdy na początku października 2022 r., kształtował się na poziomie zaledwie 17 proc.
A co z funduszem przymusowej restrukturyzacji? Ile potrzeba tam środków?
Do 2028 r. musi osiągnąć minimalny poziom 1 proc., a docelowy w 2034 r. ma wynieść 1,2 proc. środków gwarantowanych. Będziemy go systematyczne odbudowywać i na pewno będziemy go co roku pobierać. Natomiast chcę zaznaczyć, że to decyzja Rady BFG i nie chcę tutaj wchodzić w ich decyzje co do tempa odbudowy tego funduszu.
Poziom spełnienia wymogu zależy też od tego, czy odzyskacie środki z Getinu?
Tak, na ten fundusz składają się zarówno składki banków, jak i z odzysków z postępowań upadłościowych wynikających z czterech procesów resolution.
Aktualizacja MREL musi być przyjęta do końca roku
Poza ustalaniem składek, czy zarządzaniem funduszami, BFG co roku aktualizuje też wymóg MREL dla polskich banków. Czy znamy już wymogi MREL dla banków? Banki zwykle informowały o nich w okolicach listopada.
Bankowy Fundusz Gwarancyjny od początku jest w pełni przejrzysty i przewidywalny w zakresie wyznaczania MREL. Terminy publikacji raportów bieżących informujących o wymogach MREL są ściśle związane z kalendarzem cyklu planistycznego. W przypadku banków, które nie są podmiotami zależnymi wchodzącymi w skład transgranicznych grup finansowych, aktualizacje lub przeglądy planów muszą zostać przyjęte przed końcem roku kalendarzowego. To wynika z ustawy.
Ze względu na złożoność procesu planowania zwykle dzieje się to w listopadzie i grudniu. Jeżeli zaś chodzi o banki będące częścią grup transgranicznych, które są objęte grupowymi planami przymusowej restrukturyzacji, to kalendarz jest ustalany przez SRB i zwykłe decyzje o poziomach MREL zapadają w pierwszej połowie danego roku kalendarzowego.
Czy da się powiedzieć, że ten wymóg MREL będzie rósł?
Nie. Metodyka wyznaczania MREL w bieżącym cyklu planistycznym pozostaje niezmieniona. Jesteśmy zdania, że stabilność otoczenia regulacyjnego jest jednym z kluczowych czynników wspierających rozwój sektora bankowego i nie chcemy nikogo zaskakiwać. Może się oczywiście zdarzyć, że dla konkretnego banku wymóg się zmieni, ale to nie wynika ze zmiany podejścia funduszu. To raczej np. efekt zmiany preferowanego instrumentu przymusowej restrukturyzacji wskazanego w planie [przejęcie, wydzielenie praw majątkowych, stworzenie instytucji pomostowej, umorzenie lub konwersja albo upadłość banku – red.].
BFG obserwuje coraz więcej emisji obligacji
Jednocześnie w życie wchodzą nowe bufory kapitałowe. We wrześniu pisaliśmy, że 1-procentowy bufor antycykliczny dla banków zabierze 12 mld zł nadwyżek kapitałowych.
Proszę pamiętać, że, co do zasady, wymóg połączonego bufora nie stanowi elementu kalkulacji MREL. Zgodnie z metodyką stosowaną przez fundusz zmiana poziomu bufora nie wpływa na poziom wymogu MREL. Oczywiście każdy wzrost buforów kapitałowych oznacza wzrost całkowitych wymogów obowiązujących banki, ale sam MREL pozostaje niezmieniony. Kapitał, który banki utrzymują na potrzeby wypełnienia wymogu połączonego bufora nie może jednocześnie zostać wykorzystany na potrzeby MREL.

Zauważa pan, że banki teraz chętniej wychodzą na rynek z emisjami różnych instrumentów? Od lat zachęcała je do tego np. Komisja Nadzoru Finansowego.
Widzimy coraz większe zróżnicowanie instrumentów. Pierwotnie to były senior unsecured [uprzywilejowanych niezabezpieczonych – red.], teraz pojawiają się obligacje AT1, nawet senior preferred [uprzywilejowanych – red.]. To wzbogaca polski rynek kapitałowy instytucjonalny.
Banki będą dalej emitować masowo obligacje?
Tak, to będzie rozwijający się rynek. Będą pojawiać się zarówno emisje wynikające z refinansowania, jak i te wynikające ze wzrostu bilansów banków. Z ekonomicznego punktu widzenia to dość drogi instrument i emituje się go tyle, ile trzeba. Takie obligacje nie są emitowane dla przyjemności, ale z konieczności.
Nadmiar kapitału utrudnia wysoki zwrot z inwestycji
Te środki, które skumulował sektor bankowy, wystarczą na finansowanie gospodarki? Banki zarzucają, że gdyby nie rezerwy na kredyty frankowe te zdolności byłyby dużo większe.
Nie podzielam poglądu, że im więcej kapitałów własnych w sektorze bankowym, tym lepiej. Uważam, że kapitały w instytucjach finansowych muszą być zarządzane w sposób efektywny. Pamiętajmy, że każdy inwestor chce, by instytucje osiągały pewien zwrot z kapitału. Jeśli tego kapitału jest za dużo, to coraz trudniej osiągnąć dobry zwrot. Bo, by to zrobić, trzeba podnieść marżę, a to zwiększa cenę kredytu. W związku z tym nie do końca tak jest, że lepiej, aby banki miały 30-procentowy współczynnik Tier1 zamiast 20 proc.
O chęci do finansowania dużych projektów infrastrukturalnych czy obronnych, powinna decydować ekonomika. Jeśli będzie to atrakcyjny produkt dla banków, to one znajdą kapitały, bo wtedy zwrot na kapitale będzie atrakcyjny.
O chęci do finansowania dużych projektów infrastrukturalnych czy obronnych, powinna decydować ekonomika. Jeśli będzie to atrakcyjny produkt dla banków, to znajdą kapitały.
To bardzo inwestorskie podejście.
Takie mam tło.
Był pan wcześniej analitykiem w bankach inwestycyjnych. Praca w BFG bardzo odbiega od doświadczeń z tych instytucji?
Na pewno są widoczne różnice, ale odmienne też są cele działania BFG. Dbanie o bezpieczeństwo środków deponentów i stabilność systemu bankowego to bardzo duża odpowiedzialność i w funduszu da się wyczuć silne poczucie tej misji. Myślę, że w BFG jest znacznie mniejszy margines błędu, gdy włączamy tryb zarządzania kryzysowego i dlatego na co dzień dużą część pracy poświęcamy testowaniu i usprawnianiu naszych procedur. To, co mnie zaskoczyło to duża wiedza o sektorze bankowym, którą instytucje sieci bezpieczeństwa, w tym BFG, mają. Będąc po stronie rynku kapitałowego, nie miałem takiej świadomości.
BFG czeka na decyzję w sprawie resolution ubezpieczycieli
Przejdźmy jeszcze na koniec do przygotowań do roli organu ds. przymusowej restrukturyzacji ubezpieczycieli. Polska ma czas do końca stycznia 2027 r., by przyjąć regulację wdrażającą unijną dyrektywę IRRD. Jak wyglądają prace w tym obszarze?
Na bazie decyzji Komitetu Stabilności Finansowej z 10 grudnia 2021 r. w BFG powołano zespół do spraw przymusowej restrukturyzacji dla zakładów ubezpieczeń i zakładów reasekuracji. Zespół ten współpracuje z Ministerstwem Finansów i EIOPA [nadzorca unijny ds. ubezpieczeń – red.] nad regulacjami drugiego i trzeciego szczebla. Jest to dyrektywa minimalnej harmonizacji, więc kraje członkowskie będą miały wolną rękę, co do wyznaczenia zasad na danym rynku.

Kiedy dostaniemy potwierdzenie, że BFG rzeczywiście będzie polskim organem ds. resolution?
Wraz z trafieniem projektu do wykazu prac RCL, ministerstwo powinno wyznaczyć taki podmiot. Czekamy na decyzję.
BFG ma spore doświadczenie w resolution bankowym. Czy mimo różnych branż można czerpać z tych doświadczeń przy przygotowywaniu się na ratowanie ubezpieczycieli?
Rynki są oczywiście zupełnie inne i specyfika rozwiązań też jest inna. W bankach jest dużo większy efekt "zarażania", więc bardziej zasadne jest budowanie funduszy, które mają temu zaradzić. Dlatego mamy wysoki poziom zabezpieczenia w funduszach w BFG. W ubezpieczeniach jest więcej czasu po wydarzeniu, by zbierać środki. Dlatego ten fundusz niekoniecznie musi być ex-ante, a może być ex-post w znacznej części.
Możemy na pewno wzorować się na sposobie organizacji procesów. Chodzi zarówno o komunikację z interesariuszami, jak i samo przygotowanie i realizację planów. To może być dobrym punktem startu do stworzenia tych ostatnich.
Główne wnioski
- Prezes BFG Maciej Szczęsny zapowiada, że jeśli depozyty gwarantowane w sektorze bankowym będą rosły o mniej niż 7 proc. rok do roku, to może ziścić się scenariusz, w którym BFG nie będzie pobierał od banków składki na fundusz gwarancyjny. Składka na drugi z funduszy – przymusowej restrukturyzacji – na pewno będzie pobierana co roku. Decyzję o wysokości składek podejmie w lutym 2026 r. Rada BFG, na której czele stoi przedstawicielka resortu finansów.
- Fundusz mierzy się z licznymi zarzutami i sporami sądowymi. NIK zarzuca, że decyzje o przymusowej restrukturyzacji nie są nadzorowane. – Podlegamy kontroli Rady BFG, a nasze decyzje są zaskarżalne w sądach – odpowiada prezes BFG. Mówi też o sporze w Trybunale Konstytucyjnym, na mocy którego syndyk zawiesił wpłaty do BFG, a także o sprawie w sądzie administracyjnym, w którym sąd nieprawomocnie orzekł, że decyzja o resolution została podjęta z naruszeniem prawa. – Fundusz złożył skargę kasacyjną, sprawa jest w toku – tłumaczy szef funduszu.
- Maciej Szczęsny mówi też o spodziewanym pakiecie unijnych regulacji CMDI, na który wpływ miał m.in. sposób ratowania Getin Noble Banku. Chodzi m.in. o możliwość szerszego wykorzystywania instrumentów dłużnych przy wymogu MREL związanym z rekapitalizacją, a także o objęciu gwarancjami depozytów samorządów do 100 tys. euro. Osobno BFG postuluje także o możliwość przetwarzania danych wrażliwych w chmurze. Otworzyłoby to drogę do elektronicznych wypłat środków gwarantowanych w razie upadłości banku.

