Prof. Hieronim Grala: Próba siłowego rozstrzygnięcia czy ustawka?
Wizyta Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie wywołała wiele emocji i wątpliwości co do przyszłości Ukrainy oraz jej prezydenta. Większość komentatorów uważa, że radość po spotkaniu może odczuwać przede wszystkim Władimir Putin. Prof. Hieronim Grala, były polski dyplomata i wykładowca akademicki, wskazuje jednak, że tak nie jest.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego polski dyplomata i znawca Rosji traktuje kłótnię prezydentów Zełenskiego i Trumpa jako ustawkę.
- Dlaczego podczas spotkania naruszony został protokół dyplomatyczny.
- Kto może stać się nieoczekiwanym wygranym konfliktu Rosji z Ukrainą.
Prof. Hieronim Grala jest historykiem specjalizującym się w dziejach Rosji (i Rusi), a także dyplomatą. W latach 2000–2009 pełnił służbę dyplomatyczną. Pracował m.in. jako radca ambasady w Moskwie oraz kierując Instytutami Polskimi w Petersburgu i Moskwie. Zasiadał również w rosyjskich gremiach i stowarzyszeniach historycznych. Obszar posowiecki nie ma dla niego tajemnic.
Zamiast gremialnego ataku na Wołodymyra Zełenskiego stawia w rozmowie z XYZ.pl pytanie: czy w Waszyngtonie mieliśmy do czynienia z realnym wydarzeniem, czy ustawką? Wcale nie wyklucza tej drugiej opcji. Być może Amerykanie zaczęli manipulować przy wypracowanych wcześniej warunkach i doszło do zaskakującego zwrotu akcji – Ukraińcy nie wyrazili na to zgody. Inna możliwość: Amerykanie chcieli zmienić już ustalone wcześniej warunki „na rympał”.
– Falujący sposób negocjacji jest dla Trumpa dość charakterystyczny – wskazuje prof. Grala.
Tego „nie przewiduje żaden protokół dyplomatyczny”. Dlaczego Vance mieszał się do rozmowy?
Zdaniem prof. Grali dużą rolę w spotkaniu Trump–Zełenski odegrał wiceprezydent JD Vance. To on doprowadził do wybuchu ukraińskiego prezydenta, co w konsekwencji sprawiło, że Trump zaczął atakować Zełenskiego. A potem rozmowa przerodziła się w zwykłą pyskówkę. Tu historyk i autor podręcznika protokołu dyplomatycznego wskazuje na jego naruszenie.
– Inną rzeczą jest to, że podczas tych rozmów doszło do zdarzenia, którego żaden protokół dyplomatyczny nie przewiduje. Do rozmowy włączył się wiceprezydent. A wiceprezydent USA ma podczas negocjacji na takim szczeblu jedno zadanie: milczeć. Zastępować prezydenta w chwilach jego nieobecności, reprezentować, ale podczas rozmów na poziomie głów państw – milczeć. Z mojej wiedzy wynika, że delegacja ukraińska była zaskoczona przebiegiem negocjacji i obecnością wiceprezydenta Vance’a jako de facto równorzędnego uczestnika – mówi prof. Hieronim Grala.
Z tego wynika dychotomia: albo była to – jak mówi – „ustawka, by obie strony mogły się rozejść i przystąpić do kolejnej rundy”, albo rzeczywiście próba siłowego rozstrzygnięcia. Sięga także po mocniejsze porównania.
Warto przy tym wyartykułować, że Trump zachowuje się jak mafioso oczekujący haraczu, a jego słowa „nie okazujesz mi szacunku” były jako żywo słowami don Vito Corleone z „Ojca Chrzestnego”.
– Warto przy tym wyartykułować, że Trump zachowuje się jak mafioso oczekujący haraczu. Jego słowa „nie okazujesz mi szacunku” były jako żywo słowami don Vito Corleone z „Ojca Chrzestnego”. Z małą poprawką: honorowy gangster w zamian za haracz gwarantował ochronę – dodaje historyk.
Milczenie hegemona i jeden istotny szczegół
Co jednak z efektami spotkania i ich odbiorem w Rosji? Warto podkreślić, że z Rosji faktycznie nie płyną głosy zachwytu. I o tym również mówi prof. Grala. Charakterystyczne jest to, że poważni rosyjscy politycy – nie mówiąc o opozycji – nie zabierają głosu. Milczą dyplomaci i parlamentarzyści.
Moi rozmówcy, także ci z „urzędowym rodowodem”, oficerowie rosyjskich służb, których znam, dość jasno wskazują – nawet mówią wprost: „hegemon zakazał się cieszyć”.
– Moi rozmówcy, także ci z „urzędowym rodowodem”, oficerowie rosyjskich służb, których znam, dość jasno wskazują – nawet mówią wprost: „hegemon zakazał się cieszyć” – że nie mają jeszcze szczególnego powodu do radości. Oczywiście może odbyć się teatrum dla rosyjskiej gawiedzi, w którym rzeczniczka MSZ będzie rytualnie cieszyć się z tego, że „banderowiec dostał po gębie”. Przypomnę, jednak że niemal tego samego dnia Trump utrzymał sankcje na Rosję. Zatem nie jest to takie zwycięstwo Putina, jak niektórzy obwieszczają lub chcą obwieścić – wskazuje prof. Grala.
Co więcej, mimo trwającego od paru tygodni festiwalu oficjalnych pochwał pod adresem Trumpa w rosyjskich mediach społecznościowych dominuje zjadliwa ironia i intelektualna pogarda wobec prezydenta USA i jego „pokojowych inicjatyw”. Na dowód przytacza m.in. cytat z jednego z rosyjskich mediów, skierowany do Donalda Trumpa: „Kto powie wreszcie temu durniowi, że w strefie Gazy nie ma gazu?”
To oczywiste nawiązanie do „planu pokojowego” Trumpa dla Bliskiego Wschodu, zakładającego wysiedlenie Palestyńczyków ze Strefy Gazy i stworzenie tam… luksusowych kurortów. Trump sam pochwalił się tym pomysłem w swoich mediach społecznościowych.
Prof. Hieronim Grala zwraca uwagę na jeden interesujący wątek: trop chiński.
– Rozpaczliwe dążenie Trumpa, by położyć łapy na surowcach ukraińskich, wskazuje, że bardzo serio obawia się, iż to Chiny go wyprzedzą. Co jest prawdopodobne, bo Chińczycy już sygnalizowali, że mogliby zaangażować się np. w wysłanie do Ukrainy żołnierzy mających tworzyć ewentualne siły rozjemcze. A duża część ukraińskich złóż znajduje się – co zastanawiające – w pobliżu linii frontu – mówi dyplomata.
Zdradza też ciekawostkę: wedle jego wiedzy, już ponad tydzień temu Ukraina sondowała możliwość pozyskania życzliwości Chin, które mają większą możliwość nacisku na Rosję niż USA.
– Chińczycy myślą długofalowo. Dla nich ułożenie sobie kontaktów z Europą, możliwość pchania towarów do Europy (via Ukraina!), przy efekcie synergii, tworzy perspektywy, które w strategicznym ujęciu są dla USA o wiele bardziej zabójcze niż konflikt z Rosją – wskazuje prof. Grala.
Faktem jest, że Chińczycy wykazują zainteresowanie obecnością w Ukrainie. Jak przekazał w rozmowie z „Deutsche Welle” chiński ekspert ds. wojskowości Zhou Bo, rola Państwa Środka może mieć wiele wymiarów.
Po pierwsze, chińska armia mogłaby pojawić się na Ukrainie jako uczestnik i gwarant bezpieczeństwa militarnego. Po drugie, jej obecność byłaby dla Moskwy łatwiejsza do zaakceptowania. Opcję udziału krajów europejskich Zhou Bo uznał za nierealną, gdyż Kreml potraktowałby to jako „inny wariant obecności NATO”. Po trzecie, Chiny mogłyby odegrać kluczową rolę w odbudowie Ukrainy po wojennych zniszczeniach.

Główne wnioski
- Kłótnia Trumpa, Vance’a i Zełenskiego mogła być formą teatru, odegranego w związku ze zmianami wprowadzonymi przez Amerykanów do zapisów „porozumienia surowcowego”.
- Rosjanie, zdaniem prof. Hieronima Grali, nie mają poczucia, że odnieśli zwycięstwo w wyniku sporu polityków USA z Zełenskim.
- Nieoczekiwanym elementem nacisku na USA mogą okazać się Chiny, które wykazują zainteresowanie bogactwami naturalnymi Ukrainy.