Rafał Brzoska, prezes InPostu: Martwię się o Unię Europejską
Co jest największym czynnikiem ryzyka w 2025 r.? Jakie są najważniejsze trendy? Na czym buduje optymizm, o czym marzy i jaki ma cel na nadchodzący rok – na 5 kluczowych pytań odpowiada Rafał Brzoska, prezes InPost.
1. XYZ: Co jest największym czynnikiem ryzyka w 2025 r. i jak się do niego przygotować?
Rafał Brzoska: Moim zdaniem jest nim kryzys Unii Europejskiej – zarówno jako organizacji, jak i wizji rozwoju.
Chcę zostać dobrze zrozumiany. Piszę to jako zdecydowany euroentuzjasta. Mogę bez końca podkreślać, ile zawdzięczamy Unii Europejskiej my Polacy, oraz ile zawdzięcza jej InPost. Podbijamy coraz to nowe europejskie rynki. Nasze automaty paczkowe są już na ulicach Włoch, Francji czy Hiszpanii. Przed nami niezwykle trudny rynek niemiecki. Mamy wizję i siłę, aby zmieniać nawyki zakupowe Europejczyków. To my wyznaczamy trendy i wierzę, że już niedługo brand InPostu będzie czymś tak naturalnym dla całego europejskiego e-commerce, jak Spotify dla muzyki i jak Netflix dla rozrywki.
W tym roku minęło 20 lat naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Pamiętam rok 2004, jakby to było wczoraj. To właśnie wtedy nie przyjąłem oferty na – astronomiczne wówczas – 12 mln euro od amerykańskiego funduszu VC za INTEGER. Postanowiłem sam skonsolidować rynek. Dzisiaj, również dzięki europejskiej swobodzie przepływu kapitału, usług i osób, InPost jest europejskim czempionem innowacji w branży e-commerce.
Dlatego martwię się o Unię Europejską. Każda duża organizacja, wchodząc w fazę regresu, wykonuje nerwowe ruchy. Nadrabia brak spójnej wizji agresywną retoryką i chaotycznymi działaniami. Podobnie jest z korporacjami – tracąc strategiczną busolę, wdrażają desperackie kampanie marketingowe lub dokonują kosztownych, nieuzasadnionych względami rynkowymi przejęć i fuzji. Z kolei organizacje międzynarodowe, bojąc się utraty dawnej chwały, mnożą nieprzemyślane cele, a czasami nawet sięgają po represje wobec tych, którzy wskazują na popełniane błędy. Kryzys może przyjść w najgorszym możliwym momencie. Do ogromnych wyzwań z zakresu bezpieczeństwa dochodzą te o charakterze gospodarczym, handlowym oraz energetycznym.
W tym czasie Unia Europejska – przez dziesięciolecia wzór uporządkowanej, stopniowej integracji – sprawia wrażenie działającej w pośpiechu i ad hoc. Strategiczna wizja, tak potrzebna zwłaszcza w polityce energetycznej, klimatycznej czy migracyjnej, coraz częściej ustępuje miejsca działaniu impulsywnemu i reaktywnemu. To działanie bardziej w odpowiedzi na kolejne kryzysy niż na podstawie długofalowego planu. Zielony Ład – program w założeniach pozytywny i potrzebny – w praktyce jest chaotycznym kłębowiskiem sprzeczności. Próbujemy chronić klimat, a jednocześnie kupujemy panele fotowoltaiczne z chińskich fabryk o wysokiej emisji zanieczyszczeń. Deklarujemy walkę o ekosystemy, a chcemy importować produkty z rejonów, gdzie pod uprawy wycina się amazońską puszczę. W polityce migracyjnej Unia najpierw otworzyła szeroko drzwi, następnie – dostrzegając wyzwania kulturowe, społeczne i bezpieczeństwa – chaotycznie szuka sposobów na zaostrzenie kontroli. Jeszcze gorzej jest w sferze bezpieczeństwa. Przez dekady państwa zachodniej Europy liczyły na amerykański parasol, minimalizując własne wydatki na obronność. Dziś, w obliczu zmiany polityki Waszyngtonu, Unia nagle odkrywa, że w krytycznym momencie może zostać sama, osłabiona i nieprzygotowana na atak. Jednostronna i nagła decyzja o odejściu przez Niemcy od energetyki atomowej była nie tylko ciosem w ich własną gospodarkę, lecz również w klimat. Efekt tego jest taki, że Niemcy importują energię elektryczną z Francji – kraju, który w 2023 r. stał się czołowym eksporterem energii elektrycznej w Europie.
Martwią mnie również regulacje prawne przyjmowane pod wpływem partykularnych interesów oraz przedkładanie biurokracji nad wolną konkurencję i przedsiębiorczość. W globalnym wyścigu technologicznym zostajemy z tyłu, np. w wykorzystaniu sztucznej inteligencji, ale też w zakresie technologii 5G, projektowania i budowy półprzewodników, a nawet produkcji aut elektrycznych i elementów do OZE. Zbyt często i zbyt łatwo Unia dokręca śrubę regulacyjną i popycha do rezygnacji z suwerennych interesów narodowych, a dyskusja nad przyszłością sprowadza się często do etykietowania krytyków jako wrogów Wspólnoty.
Oczywiście, za tymi nerwowymi ruchami kryje się lęk – lęk przed utratą globalnej pozycji i znaczenia. Unia – w założeniu projekt oparty na stabilności i przewidywalności – dzisiaj, pod presją szybko zmieniającego się świata, przyspiesza, ale robi to, biegając w kółko. Jeśli nie powróci do racjonalnej debaty, nie zaniecha używania represji wobec państw-sygnalistów, oraz nie opracuje strategii dopasowanej do globalnych realiów i wyzwań, może wejść w fazę schyłkową.
„InPost już dawno przestał być typową firmą logistyczną”
2. Trzy główne trendy biznesowe/społeczne i jak na nie pan odpowiada? Jak zmieniają pana firmę, styl pracy lub sposób życia?
Wykorzystanie sztucznej inteligencji
InPost już dawno przestał być typową firmą logistyczną. Jesteśmy przede wszystkim korporacją innowacyjną opartą na najnowocześniejszych technologiach. Innowacyjności tej nie traktujemy jednak jako modnego dodatku. Stanowi ona nieodłączny element naszej kultury korporacyjnej. Elementem tego jest oczywiście wykorzystanie sztucznej inteligencji w działalności operacyjnej firmy. Na ten temat nie mogę niestety powiedzieć więcej, gdyż jest to jeden z elementów naszej przewagi kompetencyjnej nad konkurencją. Mocno jednak inwestujemy w te rozwiązania.
Oczywiście sztuczna inteligencja, czyli duże modele językowe, ma swoje ograniczenia. Jej głównym tworzywem i rezultatem jest słowo. W przypadku liczb jej skuteczność jest bardziej ograniczona. Wyraźnie pokazały to ostatnie badania Imana Mirzadeha i jego grupy naukowców z Apple. Wykazały one, że modele językowe mają duże ograniczenia, jeżeli chodzi o rzeczywiste rozumowanie matematyczne. Na przykład, wprowadzenie do pytań, tak zwanych promptów, danych i elementów zmiennych, które jednak nie mają żadnego wpływu na wynik obliczeń (co mogłoby zostać łatwo rozpoznane przez człowieka), w przypadku LLM znacząco obniżały ich skuteczność, nawet do 65 proc.
Lubię wykorzystywać sztuczną inteligencję również w życiu codziennym. Duże modele językowe mogą być niezwykle kreatywnym narzędziem do czerpania z kultury. Używam ich na przykład do uzyskiwania rekomendacji książek, seriali i muzyki na podstawie obejrzanego filmu i odwrotnie, przeskakując – jak Ciri z Wiedźmina w wymiarach i czasach – między różnymi dziedzinami rozrywki. Polecam czytelnikom zabawę polegającą na szukaniu książki lub playlisty na Spotify, na podstawie tego, co – zdaniem LLM – wybrałby ulubiony bohater naszego serialu. Tutaj im bardziej szczegółowy prompt, tym lepiej. Może brzmieć on na przykład tak – „wyobraź sobie Logana Roya, pijącego w wiejskiej posiadłości lampkę Barolo Riserva rocznik 2000, zmęczonego, ale i zadowolonego, po ciężkim i udanym dniu, kiedy udało mu się udaremnić hostile takeover, ze strony technologicznego konkurenta, i sięgającego po książkę fabularną dotyczącą mechanizmów władzy… jak brzmi tytuł tej książki?”. Odpowiedzi bywają… zaskakująco insiderskie. Polecam też każdą z zaproponowanych książek przy użyciu tego promptu.
Niedobór wykwalifikowanych pracowników
Problem ten stawia przed firmami – zwłaszcza innowacyjnymi – duże wyzwania. Nie mogą one dopuścić, aby zagrożona stała się planowana ekspansja, a tym bardziej ciągłość operacyjna. Istnieje szereg środków zaradczych, lecz główne zadanie spoczywa na władzach publicznych oraz szkolnictwie wyższym. Powinny one działać wyprzedzająco i ściśle współpracować z biznesem.
Opowiem o tym na pewnym inspirującym przykładzie. Jednym z kluczowych „zasobów” strategicznych, decydujących o bezpieczeństwie i rozwoju państw, są półprzewodniki. Na tym rynku dominuje Tajwan. Dlatego administracja amerykańska podjęła zdecydowane działania, aby wzmocnić krajowy potencjał. Narzędziem do tego stał się tak zwany CHIPS Act of 2022, czyli Ustawa o tworzeniu korzystnych zachęt do produkcji półprzewodników (Creating Helpful Incentives to Produce Semiconductors). To dzięki niemu, na zagłębie półprzewodników wyrasta Arizona. Największy na świecie producent tych części, tajwański TSMC, zdecydował się otworzyć w Phoenix dwa ultranowoczesne, ogromne zakłady produkcyjne. Wyposażone zostały w najnowocześniejsze w USA technologie. Jest to też największa zagraniczna inwestycja w całej historii tego stanu. Dodatkowo, oprócz TSMC, w rejonie Phoenix swoje inwestycje ulokowało ponad 75 producentów półprzewodników, w tym Intel, który wycofał się z planów inwestycji w Polsce. Wokoło fabryk wyrastają setki innych firm, dostawców oraz usługodawców.
W naturalny sposób stworzyło to ogromne zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników. Błyskawicznie zareagował Uniwersytet Stanowy w Arizonie. Od początku nawiązał ścisłą współpracę z TSMC, zwiększając liczbę miejsc na studiach inżynierskich, wprowadzając nowe kierunki nauk ścisłych ukierunkowane na sektor półprzewodników, ale przede wszystkim dopasował formę i zakres nauki do wymagań dużego biznesu (zamiast do wygody kadry uniwersyteckiej). Ogromny nacisk położony na zajęcia praktyczne w laboratoriach sprawia, że po zakończeniu edukacji, absolwenci są już gotowi do pracy z nowoczesnymi technologiami. Rozwiązaniem problemu niedoboru pracowników i niedopasowania umiejętności absolwentów do wymagań nowoczesnego biznesu jest więc edukacja dopasowana do potrzeb rynku oraz ścisła współpraca nauki, biznesu oraz władz krajowych. Działanie takie może być uzupełnione o automatyzację oraz – na ostatnim etapie – wykwalifikowaną imigrację.
Korzystając z tej okazji, chciałbym skierować apel do polskiego rządu. Nie da się zbudować potencjału gospodarczego kraju, tworzyć wartościowych miejsc pracy i sprostać wymogom prorozwojowym, jeżeli krajowe firmy prywatne, będące motorem wzrostu i innowacji, nie są traktowane po partnersku. Dysponujemy wiedzą, doświadczeniem, zaangażowaniem i wolą walki, którą chcemy się podzielić. Działajmy razem dla dobra kraju.
Back to office
Coraz mocniej widoczny jest trend polegający na wymuszaniu powrotu pracowników z tak zwanego home office do pracy biurowej. Są firmy, które dostrzegają odwrotną korelację między liczbą menadżerów i specjalistów pracujących z domu a efektywnością, innowacyjnością, wymianą doświadczeń i taką ludzką socjalizacją oraz team buildingiem. Od stycznia takie zmiany zapowiedział amerykański Amazon. Jego CEO Andy Jassy nakazał pracownikom powrót do pracy biurowej pięć dni w tygodniu. Głosy krytyczne wobec pracy zdalnej pojawiają się też od szefów największych banków, np. JP Morgan oraz firm IT, jak Dell. Czy mogę wyciągnąć z tego wnioski dla InPostu? Wrócę do tego już w nowym roku.
Europa się odrodzi!
3. Optymizm na 2025 r. buduję na…
Wierzę, że Europa się odrodzi i przejmie utracony przez ostatnie lata leadership. Potrzebujemy czegoś, co postanowiłem nazwać Europejskim renesansem gospodarczym.
Do najbliższego paczkomatu mam równo 58 metrów i wciąż jestem pod dużym wpływem ostatniej książki, którą stamtąd wyjąłem, czyli Why nations fail. Jej autorzy to laureaci Nagrody Nobla z ekonomii w 2024 r. Jej główny przekaz? Gospodarka kraju nie zależy od ekonomistów, jest bowiem wypadkową działań polityków, obowiązujących zasad, regulacji prawnych, sposobu sprawowania rządów, a przede wszystkim instytucji. To one mają kluczowy wpływ na losy ekonomiczne krajów. Z czasem każde państwo zaczyna oplatać sieć powiązań i zależności. W interesie tych formalnych i nieformalnych struktur nie jest pomnażanie bogactwa, lecz konsumowanie tego już wyprodukowanego. Instytucje państwowe mogą być nastawione na inkluzywność – włączanie. Wtedy wspierają konkurencję, innowacyjność, edukację i przedsiębiorczość, a przez to państwo i jego gospodarka się rozwija. Może być też tak, że prymatem dla tych instytucji staje się interes wąskiej klasy politycznej. Prowadzić musi to jednak do biedy i upadku.
W XV i XVI w. Europa przeżywała swój renesans. Nasz kontynent aż iskrzył od światła, energii i wiary w człowieka i jego możliwości. Teraz potrzebujemy podobnego odrodzenia, ale na płaszczyźnie gospodarczej. Jedynie Europejski renesans gospodarczy może zapewnić nam nową energię i impuls konieczny do odzyskania miejsca, jakie nasz kontynent powinien zajmować na globalnej scenie.
Renesans kulturalny sprzed ponad pięciu wieków uwolnił twórczy i kulturalny potencjał Europy, pozwalając jednostkom znowu uwierzyć we własne możliwości. Dzisiejszy Europejski renesans gospodarczy powinien wyzwolić podobną energię w gospodarce. Tak jak wtedy w postrzeganiu człowieka i teraz Europa potrzebuje podobnego impulsu, jednak ukierunkowanego na przedsiębiorczość, innowacyjność i wolną konkurencję. Spróbujmy przenieść fundamenty europejskiego renesansu kulturowego na wyzwania, szanse i możliwości, jakie stoją przed dzisiejszą Europą:
1. Światło – renesans oparty został na harmonii i poszukiwaniu ładu. Dzisiejsze społeczeństwo i gospodarka też potrzebują światła. Niech będzie nim tania i dostępna energia, szczególnie ta oparta na atomie. Energia z odnawialnych źródeł to też podstawa, jednak powinna zachęcać swoją dostępnością i niskim kosztem, a nie prawnymi obostrzeniami i sztucznymi kosztami dla alternatywnych rozwiązań. To jest punkt wyjścia i podstawa konkurencyjności europejskich firm na globalnym rynku.
2. Wolność – renesansowa Europa odrzuciła średniowieczne dogmaty. Dzisiaj europejscy politycy oraz nowoczesny biznes powinni zakwestionować regulacje, które są nieuzasadnione, nadmierne i niezgodne z potrzebami i oczekiwaniami obywateli. Europejski renesans gospodarczy to przywrócenie ducha przedsiębiorczości, hamowanie biurokracji i uproszczenie procedur ograniczających wzrost gospodarczy. Unia Europejska powinna wspierać innowatorów, a nie szczycić się, że pierwsza na świecie stworzyła szczegółowe rozporządzenia dotyczące technologii (SI), w której rozwoju się sama nie liczy.
3. Dziedzictwo – renesansowa Europa chroniła swoje antyczne dziedzictwo jako gwarant przetrwania naszej tożsamości. My – na gruncie gospodarczym – powinniśmy taką samą opieką otoczyć europejskie rolnictwo oraz przemysł. Tylko to zagwarantuje, że nie staniemy się skansenem turystycznym i rynkiem zbytu dla chińskich paneli fotowoltaicznych, czy brazylijskiej wołowiny i cukru. Nie ma żadnej sprzeczności w jednoczesnym wspieraniu innowacyjnych czempionów europejskiego biznesu oraz chronieniu naszego przemysłu i rolnictwa. Wręcz odwrotnie, każda sięgająca chmur wieża potrzebuje stabilnego fundamentu, na którym zostanie wzniesiona.
4. Człowiek – człowiek renesansu – to brzmi dumnie. Obecnie jego rolę przejęli wybitni naukowcy i innowatorzy. Należy im się taki sam szacunek, wsparcie i uznanie, jakie mamy dla najwybitniejszych artystów, poetów i malarzy Odrodzenia. Z zawstydzeniem obserwowałem więc sposób, w jaki potraktowany został Piotr Sankowski, twórca IDEAS NCBR. Podstawą jest eliminacja barier administracyjnych, łatwość w dostępie do kapitału oraz o wiele większe inwestycje w edukację, naukę, badania i rozwój, a także instytuty naukowe i startupy. Zacznijmy jednak, zwłaszcza władze publiczne, od oddania ludziom nauki szacunku, na jaki zasługują.
Mówiąc o „człowieku” jako jednym z fundamentów odrodzenia Europy, powinniśmy najpierw powiedzieć o „człowieczeństwie”. To przede wszystkim dzielenie się z innymi, bycie z nimi i wspieranie tych, którzy nas potrzebują. To chwile, które mogą zmienić na lepsze całe życie, dodać skrzydeł i sił, by walczyć o swoje marzenia. Człowieczeństwo to bycie dla kogoś, kto tego potrzebuje – bycie taką morską latarnią, która w najbardziej pochmurne dni wskazuje właściwy kierunek.
Margaret Mead, amerykańska antropolożka, słusznie zauważyła – „nie wątp nigdy, że mała grupa troskliwych ludzi mogłaby zmienić świat. Tak naprawdę to jedyna rzecz, która go kiedykolwiek zmieniła.”
I to również mój przekaz przede wszystkim do nas, przedsiębiorców – mamy nieustającą szansę zmieniania życia tych, którym się nie powiodło i są na marginesie naszego społeczeństwa – często nie ze swojej winy!
Od nas wszystkich zależy, czy Europejski renesans gospodarczy stanie się czymś więcej niż teorią. Niech będzie zalążkiem strategii przywrócenia Europy jej świetności. Wierzę, że nasz kontynent wciąż może wyznaczać światowe standardy, jednak potrzebuje dobrego kierunku żeglugi i mocnego wiatru w żaglach. Stabilny wzrost nie wynika z doraźnych rozwiązań czy krótkotrwałych impulsów, lecz z instytucji i zasad wspierających rozwój.
4. Gdyby złota rybka mogła spełnić pana jedno marzenie, byłoby to…
Ciężko wybrać jest jedno życzenie, zwłaszcza gdy obok nas trwa wojna, a Bliski Wschód płonie. Jednak w tym roku chciałbym złotą rybkę prosić o coś szczególnie dla mnie ważnego. O zniknięcie hejtu i mowy nienawiści z mapy świata. O to, żeby zniknęły z naszego życia. Ze sklepowych kas, gdzie starsza osoba, z trudem wkładająca zakupy do siatki, musi wsłuchiwać się w sączone pod nosem komentarze i docinki. Ze szkolnych korytarzy i sal, ale przede wszystkim z sieci, czatów i mediów społecznościowych, Facebooka, TikToka czy Instagrama. Z tych wirtualnych przestrzeni, gdzie nastolatki są wykluczane przez rówieśników i osamotnione padają ofiarą hejtu na żywo. Marzę, żeby hejt zniknął z szatni i boisk, gdzie zwłaszcza chłopcy, od których często niepotrzebnie wymagamy grubszej skóry, muszą radzić sobie z przezwiskami. Kilka słów rzuconych za nimi w złej chwili, może iść za nimi przez lata, przekształcając się w urazy i upokorzenia. Chłopcy często nie mają się do kogo z tym zwrócić. Ich… nasz lęk, smutek i strach często nie znajduje zrozumienia, bywa lekceważony i zbywany. Hejt i mowa nienawiści to przekleństwo. Nawet pojedyncze słowa potrafią zniszczyć, zarówno w młodej osobie, jak i też w dorosłym, poczucie własnej wartości i pasję, która dawała radość. Tam, gdzie kiedyś była beztroska zabawa, pojawia się strach, wstyd i wycofanie. Pogarda rani i zabija na co dzień, a czasami robi to na naszych oczach. Zacznijmy od wyrugowania jej z życia. Szanujmy się, wspierajmy, działajmy razem.
Rafał Brzoska o planach na 2025 r.
5. Pana cel na 2025 r. zawodowy i prywatny?
Cel zawodowy – w 2025 r. otworzymy zupełnie nowy rozdział w historii firmy. InPost wejdzie w całkowicie nowy obszar, który wyznaczy nam i to na dłuższy okres istotną przewagę konkurencyjną. Czy spodziewam się reakcji WOW? Zaczekajmy. To już niedługo…
Prywatny… Marzę o kolejnym rekordzie na naszej wielkiej aukcji charytatywnej TOP CHARITY 2025. Chcę, aby nasze i Wasze dzieło, bo tworzymy je przecież razem z Wami – z darczyńcami, z naszą załogą i wszystkimi sympatykami – sięgnęło po miano największego wydarzenia charytatywnego na świecie.
Pisząc to, zdałem sobie sprawę, że nawet gdy mówię Wam o czymś, co wynika z potrzeby serca Omeny i mojego, z naszego ogromnego pragnienia, aby dzielić się dobrem i pięknem z tymi, którzy tego potrzebują, to do opisu tego przychodzą mi słowa, którymi na co dzień kreuję działania typowo biznesowe. Niech więc tak będzie. Naszym prywatnym celem jest wygenerowanie maksymalnej ilości DOBRA w trakcie Wielkiej Aukcji Charytatywnej TOP CHARITY 2025. Chcemy być najwięksi na świecie w wykorzystaniu sztuki dla szczytnych celów. Chcemy zostawić w tyle „konkurencję”. Wiem, że mogę liczyć na Waszą pomoc.