Real Madryt sięga po gwiazdę Liverpoolu, Barcelona ratuje karierę Rashforda. Czy angielscy piłkarze podbiją Hiszpanię?
Trent Alexander-Arnold po dwudziestu latach w Liverpoolu opuszcza ukochany klub i przenosi się do Realu Madryt. FC Barcelona stawia na Marcusa Rashforda, który chce odbudować się po trudnym okresie w Manchesterze United. A w tle przypomnienie najgorszego transferu w historii „Królewskich”.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego pozyskanie przez Real Madryt jednego z najnowocześniej grających bocznych obrońców na świecie, czyli Trenta Alexandra-Arnolda, do tej pory reprezentującego barwy Liverpoolu, było ogromnym wyzwaniem.
- Co spowodowało, że FC Barcelona zdecydowała się wypożyczyć skreślonego w Manchesterze United, będącego na zakręcie kariery Marcusa Rashforda.
- Który angielski piłkarz Realu Madryt zyskał miano najgorszego transferu w historii klubu.
Przez lata gwiazdy wyspiarskiej piłki preferowały grę w rodzimej Premier League. Jednak w nowym sezonie w Hiszpanii będziemy świadkami sytuacji bez precedensu. W starciach FC Barcelony z Realem Madryt na boisku zobaczymy aż trzech piłkarzy z Anglii – po stronie Królewskich Jude’a Bellinghama i Trenta Alexandra-Arnolda, a w ekipie z Katalonii Marcusa Rashforda.
Przypadek Belinghama
Anglicy często chwalą się tym, że mają najbogatszą ligę na świecie, a najlepsi piłkarze z tego kraju w ostatnich dekadach zazwyczaj bronili barw klubów Premier League. Przypadek Jude’a Bellinghama jest jednak inny. Jako nastolatek robił furorę w Birmingham na poziomie Championship (druga klasa rozgrywkowa). Mając 17 lat, w 2020 r. dołączył do Borussii Dortmund. W Niemczech rozegrał trzy sezony, ponad 100 meczów, zdobywając cenne doświadczenie.
W czerwcu 2023 r. nie trafił do żadnego z angielskich gigantów. Zdecydował się podpisać kontrakt z Realem Madryt, który zapłacił aż 103 mln euro. W Hiszpanii świetnie się zaadaptował, zdobywając indywidualne nagrody, takie jak Golden Boy (dla najlepszego piłkarza poniżej 21 lat).
W pierwszym sezonie imponował umiejętnościami strzeleckimi – zdobył 19 bramek. Choć w Bundeslidze dał się poznać jako głęboko ustawiony pomocnik, w Madrycie przeszedł ewolucję i rozwinął swoje walory ofensywne. Zyskał uznanie chociażby wtedy, gdy wystąpił w roli kata Barcelony na Montjuïc. W październiku 2023 r. Real wygrał na wyjeździe z odwiecznym rywalem 2:1, a oba gole dla gości strzelił właśnie Bellingham.
W pierwszym sezonie w LaLiga, gdy robił furorę, zbierał pochwały za imponującą – jak na swój wiek – dojrzałość i odpowiedzialność. Jednak w minionej kampanii, która nie należała do udanych dla Realu, bywało, że nie potrafił zapanować nad emocjami. Zwracał się do sędziów w sposób obcesowy, okazując frustrację. Mimo to stał się jednym z ulubieńców kibiców na Santiago Bernabéu. W nowym sezonie ma być wiodącą postacią projektu, którym pokieruje Xabi Alonso. Kilka miesięcy temu spekulowano, że Bellingham pomógł przekonać swojego kolegę z reprezentacji – Trenta Alexandra-Arnolda – by zamienił deszczowy Liverpool na słoneczny Madryt. Dlaczego nie było to takie łatwe?
Transfer jak marzenie?
Trent Alexander-Arnold, prawy obrońca wyróżniający się ciągiem na bramkę, świetnym czytaniem gry i inklinacjami ofensywnymi, dorastał w Liverpoolu, w dzielnicy West Derby, w pobliżu ośrodka treningowego Melwood. Teraz ma 26 lat, a stadion Anfield odwiedził już w roku 2005, by kibicować miejscowym w ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów z Juventusem. Jako sześciolatek dołączył do klubowej akademii. Miał posłuch w drużynach młodzieżowych, dlatego nosił opaskę kapitańską w zespołach U-16 i U-18. Nigdy nie ukrywał, że jego idolem był Steven Gerrard, piłkarz postrzegany w czerwonej części Liverpoolu niemal pomnikowo. Po dwudziestu latach spędzonych w klubie bliskim sercu uznał jednak, że musi podjąć nowe wyzwanie.
– W zasadzie ściągnięcie Trenta Alexandra-Arnolda przez Real wydaje się nie mieć wad. Po pierwsze, Anglik trafił do Królewskich tylko za niewielką opłatą, by mógł wystąpić już na klubowym mundialu. Po drugie, jest to zawodnik mający duże doświadczenie z gry na najwyższym poziomie, a jednocześnie wciąż stosunkowo młody. Poza tym, po trzecie, znany jest z dostarczania co najmniej kilku goli i asyst w sezonie. W ostatnich kampaniach bocznym obrońcom Realu często tego brakowało. Po czwarte, Dani Carvajal miewa regularnie mniej lub bardziej poważne problemy ze zdrowiem. Przyda mu się więc ktoś nie tylko do sportowej rywalizacji, ale także równorzędny zastępca. Taką osobą w ostatnich latach nie był Lucas – mówi Adam Musialik, redaktor realmadryt.pl.
Co ciekawe, już wcześniej, w 2005 r., na Santiago Bernabéu z Anfield powędrował inny angielski piłkarz – Michael Owen. Ten napastnik jednak nie zrobił wielkiej kariery w stołecznym klubie, spędził w La Liga tylko jeden sezon, po czym wrócił na Wyspy, gdzie pozyskała go ekipa Newcastle United.
Wielka gwiazda, ale wyników brak
22 lata temu David Beckham miał być kolejną twarzą galaktycznego projektu, który powstawał w Madrycie. W Realu dostał koszulkę z numerem 23, kojarzącym się z legendą sportu – Michaelem Jordanem. W ciągu jednego dnia klub zarobił na sprzedaży trykotów z jego nazwiskiem ponad 600 tys. euro, a z tytułu praw do wizerunku Anglika konto Realu miało wzbogacać się co roku o 15 mln euro.
Beckham, który wcześniej grał w Manchesterze United, był ikoną sportowego marketingu. Jako mąż Victorii Adams ze Spice Girls generował ogromne zainteresowanie na całym świecie. Choć na boisku nie imponował tak często, jak oczekiwano, znajdował się w centrum uwagi ze względu na swój status sportowego celebryty. Z pewnością nie pomagały mu częste w tamtym okresie zmiany trenerów w Realu oraz fakt, że szkoleniowcy różnie wyobrażali sobie jego rolę w zespole, przesuwając go na różne pozycje. W Madrycie spędził lata 2003-2007, a gdy przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, nikt w klubie nie rozpaczał z tego powodu.
Najgorszy Anglik w historii Realu?
Jonathan Woodgate nabawił się urazu na finiszu sezonu 2003/2004, a mimo to Real Madryt pozyskał go z Newcastle United za 18,3 mln euro. Problem w tym, że środkowy obrońca był permanentnie kontuzjowany i w barwach Królewskich rozegrał zaledwie dziewięć meczów. Zyskał przez to niechlubne miano najgorszego transferu Realu w XXI wieku.
W wyniku kontuzji czekał na pierwszy występ w Hiszpanii aż 398 dni. Zadebiutował 22 września 2005 r. – w 25. minucie meczu z Athletikiem strzelił efektownego gola szczupakiem, tyle że... do własnej bramki, a w 66. minucie sędzia usunął go z boiska po drugiej żółtej kartce. Mimo niefortunnej gry Anglika Real pokonał zespół z Bilbao 3:1.
W 1999 r. do Realu przeniósł się Steve McManaman, który spędził w klubie cztery lata. Warto jednak wspomnieć także o innym piłkarzu z Wielkiej Brytanii – Lauriem Cunninghamie. W 1979 r. na pięć lat trafił na Santiago Bernabéu. Był pierwszym Anglikiem w historii Realu, znakomitym dryblerem, który potrafił oczarować publiczność nawet na Camp Nou.
– To był Johan Cruyff, ale – jak wówczas mówiono – „Czarna Perła”. Ten chłopak z piłką potrafił zrobić wszystko – zachwycał się po meczu wygranym przez Real 2:0 jeden z kibiców Barcelony. Za Anglika, który nosił ten przydomek, Real zapłacił West Bromwich Albion 950 tys. funtów. W tamtym czasie była to fortuna. Wymowne jest to, że po tym transferze został drugim najdroższym piłkarzem w historii futbolu. Zapisał się w dziejach piłki nożnej jako pierwszy czarnoskóry reprezentant Anglii. Choć doświadczał rasistowskich ataków, wielu kibiców go pokochało, ponieważ swoimi zagraniami uatrakcyjniał mecze – wspomina Adam Musialik.
Drugi Anglik w Barcelonie
W latach 1899-1923 w klubie ze stolicy Katalonii występowało dziesięciu Anglików, jednak są to już zamierzchłe czasy. Co więcej, wszyscy ci piłkarze z dzisiejszej perspektywy jawią się jako postaci anonimowe. Po tym, jak Gary Lineker został królem strzelców mundialu w 1986 r., Barcelona pozyskała go za 2,8 mln euro. W debiucie strzelił dwa gole Racingowi Santander, a sezon zakończył z 21 trafieniami. Popisał się m.in. hat-trickiem w wyjazdowym meczu z Realem Madryt.
Jednak gdy drużynę przejął Johan Cruyff, pozycja Anglika w zespole została zmarginalizowana. Środkowy napastnik był wystawiany na skrzydle, co nie pozwalało mu w pełni wykorzystać potencjału. Dlatego zdecydował się na powrót do ojczyzny. W 1989 r. osiągnął porozumienie z Tottenhamem Hotspur.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej zyskał sławę jako telewizyjny ekspert. Był także zaangażowany politycznie. W maju br., po 26 latach pracy, odszedł z BBC, publikując wpis ze zdjęciem szczura, który odnosił się do działań Izraela wobec Palestyńczyków.
Gdy okazało się, że po 36 latach Anglik ponownie zagra w Barcelonie, Lineker bardzo się ucieszył. A nawet zmienił zdjęcie profilowe na Instagramie.
Marcus Rashford, nowy nabytek Barcelony, to 62-krotny reprezentant Anglii. Przed laty uchodził za jeden z największych młodych talentów europejskiego futbolu. W Manchesterze United spędził dwie dekady, rozegrał 429 oficjalnych meczów i zdobył 138 goli. Dwukrotnie triumfował w FA Cup i Pucharze Ligi, a raz w Lidze Europy. W drugiej fazie minionego sezonu był wypożyczony do Aston Villi. Teraz w Barcelonie ma się odrodzić.
Katalończycy będą mogli wykupić go za 30 mln euro. 27-letni Anglik jest piłkarzem uniwersalnym. Barça nie zdołała pozyskać ani Nico Williamsa, ani Luisa Díaza na lewe skrzydło. Dlatego właśnie to Rashford ma wzmocnić tę pozycję i odciążyć Raphinhę. Jego wszechstronność sprawia, że w razie potrzeby może również występować na środku ataku, stanowiąc alternatywę dla Roberta Lewandowskiego i Farrana Torresa.
Miniwywiad
Anglicy w La Liga
Barcelona w letnim oknie transferowym szukała wzmocnień w ataku. Dokonała właściwego wyboru?
Fakt, że Marcus Rashford został wypożyczony z Manchesteru United do katalońskiego klubu, postrzegam jako ciekawe posunięcie FCB, ponieważ Anglik to wciąż piłkarz o dużym potencjale. Pokazał to podczas wypożyczenia do Aston Villi. W drużynie Hansiego Flicka może być zarówno dublerem dla Roberta Lewandowskiego, jak i dla Raphinhi. W meczach sparingowych grywał na środku ataku – tak jak kiedyś w United – ale był też wystawiany na skrzydle.
Dlaczego to wypożyczenie może przyczynić się do odrodzenia Rashforda?
Myślę, że przenosiny do Hiszpanii to dla niego dobry wybór i szansa na zmianę środowiska. W United spadek jego formy miał także powody pozasportowe i być może wyjazd do zupełnie innego kraju jest okazją dla zawodnika, by porzucić złe nawyki, które denerwowały trenerów Ten Haga i Amorima.
Wiele osób dobrze życzy Rashfordowi, ponieważ pomagał potrzebującym?
To prawda – we wcześniejszych latach Rashford znany był z zaangażowania w działalność społeczną. Szczególną troską otaczał głodujące dzieci. Protestował, gdy konserwatywny rząd Borisa Johnsona cofnął vouchery żywnościowe dla dzieci na czas wakacji. Za swoją działalność Rashford otrzymał tytuł Sportowej Osobowości Roku BBC, został również najmłodszym doktorem honoris causa w historii Uniwersytetu Manchesterskiego.
To pierwszy Anglik, który będzie grał w Barcelonie w XXI wieku. A jak wypadł ten poprzedni?
Zastanawiam się, jak Rashford wypadnie na tle poprzedniego Anglika w Barcelonie – Gary’ego Linekera. Na Camp Nou trafił z Evertonu jako król strzelców mundialu w 1986 r. Pierwszy sezon pobytu w Katalonii był całkiem udany – Lineker zdobył 20 goli w lidze i został wicekrólem strzelców. Barcelona zajęła „tylko” drugie miejsce, ustępując Realowi Madryt.
Kolejne rozgrywki (1987/1988) przyniosły sukces w Copa del Rey, ale zupełną klęskę w lidze (dopiero szóste miejsce). Lineker w meczach ligowych strzelił 16 goli. Ostatni sezon (1988/1989) gry dla Barçy zakończył się triumfem w Pucharze Zdobywców Pucharów i wicemistrzostwem Hiszpanii. Jednak pod względem skuteczności Anglik zawiódł – zdobył tylko 4 gole w rozgrywkach międzynarodowych i 6 w lidze. Po sezonie wrócił do Anglii, przyjmując propozycję Tottenhamu.
Czy Rashford przebije jego osiągnięcia? Dużo zależy od mentalności zawodnika. Jeśli upora się ze złymi przyzwyczajeniami, ma szansę na sukces w La Liga i w Lidze Mistrzów.
Główne wnioski
- Trent Alexander-Arnold dorastał w Liverpoolu, w dzielnicy West Derby, w pobliżu ośrodka treningowego Melwood, co sprawiło, że od najmłodszych lat utożsamiał się z tamtejszym klubem piłkarskim i lokalną społecznością. Teraz ma 26 lat, a stadion Anfield odwiedził już w 2005 r., by kibicować miejscowym w ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów z Juventusem. Jako sześciolatek dołączył do akademii Liverpoolu. Miał posłuch w drużynach młodzieżowych, dlatego nosił opaskę kapitańską w zespołach U-16 i U-18. Nigdy nie ukrywał, że jego idolem był Steven Gerrard, piłkarz postrzegany w czerwonej części Liverpoolu niemal pomnikowo. Po dwudziestu latach spędzonych w klubie bliskim sercu uznał jednak, że nadszedł czas na nowe wyzwanie.
- FC Barcelona wypożyczyła Marcusa Rashforda, z opcją wykupu za 30 mln euro. Anglik, chcący odbudować formę za granicą, przekonał Katalończyków swoją uniwersalnością. Barça nie zdołała pozyskać ani Nico Williamsa, ani Luisa Díaza na lewe skrzydło, dlatego to Rashford ma wzmocnić tę pozycję i odciążyć Raphinhę. Jako wszechstronny zawodnik może również grać na środku ataku, stanowiąc alternatywę dla Roberta Lewandowskiego i Farrana Torresa.
- Jonathan Woodgate nabawił się urazu na finiszu sezonu 2003/2004, a mimo to Real Madryt pozyskał go z Newcastle United za 18,3 mln euro. Problem w tym, że środkowy obrońca był permanentnie kontuzjowany – w Madrycie rozegrał zaledwie dziewięć meczów. Zyskał niechlubne miano najgorszego transferu Realu w XXI wieku. Na debiut czekał aż 398 dni, a gdy wreszcie wybiegł na boisko 22 września 2005 r. w meczu z Athletikiem, w 25. minucie strzelił gola samobójczego szczupakiem, a w 66. został usunięty z boiska po drugiej żółtej kartce.