Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Analizy Polityka

Rekonstrukcje rządów w III RP. Szansa na nowe otwarcie czy polityczny teatr? (ANALIZA)

W środę poznamy efekty rekonstrukcji rządu Donalda Tuska. Od tygodni słyszymy zapowiedzi rewolucji i restartu gabinetu. Czy za hasłem „rekonstrukcja” kryje się coś więcej niż próba odzyskania inicjatywy i scementowania koalicji? Sprawdziliśmy, jak wyglądały wcześniejsze rekonstrukcje i czy przynosiły realne zmiany w oczach wyborców.

Donald Tusk
Donald Tusk i Mateusz Morawiecki wielokrotnie sięgali po rekonstrukcję rządu w chwilach politycznych turbulencji. Czy te roszady naprawdę wpływały na poparcie społeczne i kształt sceny politycznej? Fot. PAP/Rafał Guz

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jak przebiegały rekonstrukcje rządów Donalda Tuska i jakie miały przełożenie na poparcie społeczne.
  2. Dlaczego rekonstrukcje w rządach Zjednoczonej Prawicy miały głównie charakter polityczny i nie wpłynęły trwale na notowania gabinetu.
  3. Czy rekonstrukcje w III RP mają rzeczywisty wpływ na scenę polityczną, czy raczej pełnią funkcję symbolicznego resetu.

W 2013 r., gdy świat żył wyborem nowego papieża i premierą serialu „House of Cards”, polska polityka koncentrowała się na rekonstrukcji drugiego gabinetu Donalda Tuska. Choć zapowiadano ją jako niewielką, ówczesny – i obecny – premier wymienił niemal połowę ministrów w 18 resortach, w tym wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego.

Tusk odwołał m.in. Sławomira Nowaka, Michała Boniego i Barbarę Kudrycką. Powody ich dymisji były różne. Nowaka obciążała „afera zegarkowa”, Boni i Kudrycka mieli przygotować się do wyborów europejskich, w których ostatecznie zdobyli mandaty.

Na Zachodzie bez zmian?

Na początku 2013 r., w siódmym roku rządów Donalda Tuska, poparcie dla gabinetu wynosiło 28 proc. (dane: CBOS). Przeciwnych było 35 proc. respondentów, a 34 proc. deklarowało obojętność. Miesiąc przed rekonstrukcją – w październiku 2013 r. – rząd popierało już tylko 20 proc. badanych, przy 46 proc. niezadowolonych i 30 proc. obojętnych.

Rekonstrukcja będąca odpowiedzią na spadki poparcia nie przyniosła przełomu. W grudniu 2013 r. rząd popierało 22 proc. respondentów, 43 proc. było mu przeciwnych, a 32 proc. pozostało obojętnych. W marcu 2014 r. poparcie wzrosło do 29 proc., ale odsetek przeciwników utrzymał się na poziomie 43 proc.

Tymczasem PO minimalnie pokonała PiS w wyborach europejskich, a we wrześniu 2014 r. Donald Tusk przekazał urząd Ewie Kopacz.

Hazard i Smoleńsk

O ile w 2013 r. Tusk miał na tyle silną pozycję, by samodzielnie decydować o składzie rządu, o tyle cztery lata wcześniej, w 2009 r., zmiany wymusiła afera hazardowa i presja opinii publicznej.

Wówczas premier odwołał m.in. Grzegorza Schetynę (ówczesnego wicepremiera i szefa MSWiA) oraz ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę. Mirosław Drzewiecki sam zrezygnował z funkcji ministra sportu.

W październiku 2009 r., tuż przed ujawnieniem stenogramów rozmów polityków z przedstawicielami branży hazardowej, rząd cieszył się 38-proc. poparciem, przy 25 proc. przeciwników. Po kilku miesiącach nastąpiły spadki. W listopadzie poparcie wynosiło 34 proc., a w grudniu po raz pierwszy liczba zwolenników i przeciwników zrównała się – po 31 proc.

Kilka miesięcy później, po katastrofie smoleńskiej i przedterminowych wyborach prezydenckich, temat rekonstrukcji zszedł na dalszy plan. Zaufanie do rządu wzrosło – w lipcu 2010 r. popierało go już 43 proc. badanych. Bronisław Komorowski został nowym prezydentem.

Rządowe (r)ewolucje Zjednoczonej Prawicy

Rekonstrukcje rządu nie były domeną wyłącznie Donalda Tuska. W okresie rządów Zjednoczonej Prawicy również dochodziło do zmian personalnych, którym często towarzyszyły szumne zapowiedzi.

Pierwsza taka rekonstrukcja dotyczyła samego stanowiska premiera – pod koniec 2017 r. Beatę Szydło zastąpił ówczesny minister finansów Mateusz Morawiecki. Decyzja zapadła poza rządem i miała wyraźne tło polityczne. Komitet Polityczny PiS postanowił odświeżyć wizerunek gabinetu i postawić na rozwój gospodarczy oraz wzrost znaczenia Polski na arenie międzynarodowej.

Według sondaży CBOS, po 100 dniach urzędowania rząd Beaty Szydło cieszył się poparciem 36 proc. Przez cały okres jej kadencji notował niewielkie, ale stabilne wzrosty. W 2017 r. wskaźniki poparcia oscylowały średnio wokół 40 proc., przy ok. 30 proc. przeciwników (dokładnie: 39 proc. poparcia i 30 proc. sprzeciwu w grudniu 2017 r.).

Po objęciu funkcji premiera przez Morawieckiego i dokonaniu kilku zmian w składzie rządu (odwołani zostali m.in. Antoni Macierewicz i Witold Waszczykowski), gabinet utrzymywał stabilne poparcie. W lutym 2018 r. popierało go 40 proc. ankietowanych (przy zaledwie 17 proc. przeciwników), a w kolejnych miesiącach – 41 proc. (przy 29 proc. sprzeciwu). Morawiecki poprowadził Zjednoczoną Prawicę do kolejnej kadencji po wyborach w 2019 r.

Jarosław Kaczyński pojawia się w rządzie

Faktyczna rekonstrukcja gabinetu nastąpiła dopiero w drugiej kadencji. Według zapowiedzi premiera miała przynieść oszczędności i zwiększyć efektywność. W październiku 2020 r. zmniejszono liczbę ministerstw z 20 do 14. Do rządu wszedł Przemysław Czarnek, a Jarosław Kaczyński objął funkcję wicepremiera.

Tuż przed zmianami (przełom września i października 2020 r.) rząd Morawieckiego popierało 38 proc. ankietowanych, przy 34 proc. przeciwników.

Po rekonstrukcji poparcie wyraźnie spadło. Przyczyną nie były zmiany kadrowe, lecz decyzja Trybunału Konstytucyjnego z końca października 2020 r., która zaostrzyła przepisy aborcyjne i wywołała ogólnopolską falę protestów.

W listopadzie 2020 r. CBOS odnotował 30 proc. poparcia i rekordowy – 45 proc. – poziom sprzeciwu wobec rządu. Warto podkreślić, że od tamtego momentu poparcie dla gabinetu Morawieckiego już nigdy nie wróciło do poziomu zbliżonego do 40 proc. Najwyższy odczyt po protestach – 34 proc. – zanotowano dopiero w lutym i marcu 2023 r.

Wyrzucenie z rządu Jarosława Gowina i jego lojalistów rok później oraz zastąpienie ich politykami z dawnego Porozumienia nie wpłynęło znacząco na poparcie dla rządu.

Ikona wykres interaktywny Wykres interaktywny
Ikona pełny ekran Pełny ekran

Dekonstrukcja znaczenia rekonstrukcji

„Wydarzenia, drogi chłopcze, wydarzenia” – tak miał odpowiedzieć dziennikarzowi były brytyjski premier Harold Macmillan, zapytany o najtrudniejszy aspekt sprawowania władzy. Podobnej odpowiedzi mogliby dziś udzielić Donald Tusk i Mateusz Morawiecki, którzy niejednokrotnie sięgali po rekonstrukcję rządu jako reakcję na wydarzenia polityczne.

Jak jednak pokazuje analiza trendów poparcia, efekty tych rekonstrukcji były co najwyżej symboliczne i szybko przyćmione przez inne, ważniejsze dla wyborców zdarzenia. Żadna z dotychczasowych prób nie przełożyła się na trwały wzrost poparcia ani na realne przetasowanie sceny politycznej.

Donald Tusk to najbardziej doświadczony premier w historii III RP, a rotacje w składzie jego gabinetów były wielokrotne. Jednak obecnie stoi przed jednym z najpoważniejszych wyzwań politycznych w swojej karierze. Musi nie tylko odpowiedzieć na spadające poparcie (32 proc. przy rekordowych 48 proc. przeciwników w badaniu CBOS z lipca), ale też pogodzić sprzeczne interesy własnej partii i koalicjantów.

Widoki na szybkie odbudowanie zaufania nie są optymistyczne. Wygrana Karola Nawrockiego nie poprawiła nastrojów, a historyczne trendy pokazują, że rekonstrukcje rzadko przynoszą przełom.

Czy zatem rekonstrukcje w polskim życiu politycznym mają jeszcze sens? Giuseppe Tomasi di Lampedusa w powieści „Gepard”, opisując społeczne przemiany na Sycylii, notuje znamienne zdanie: „Jeśli chcemy, by wszystko pozostało tak, jak jest, wszystko musi się zmienić. Rozumiesz?”

Być może właśnie ta zasada najlepiej oddaje sens politycznych rekonstrukcji w III RP.

Główne wnioski

  1. Rekonstrukcje rządów w Polsce rzadko przynoszą trwały wzrost poparcia – są zazwyczaj reakcją na kryzysy, ale szybko przyćmiewają je inne wydarzenia.
  2. Donald Tusk i Mateusz Morawiecki wielokrotnie korzystali z narzędzia rekonstrukcji, jednak w obu przypadkach efekty dla wizerunku rządu były ograniczone.
  3. Rekonstrukcje pełnią raczej funkcję politycznego teatru niż realnego resetu – pozwalają zachować wrażenie działania, bez rzeczywistej zmiany kursu politycznego.