Rekordowe nagrody, trójka Polaków i 18-letni faworyt. Ruszyła najważniejsza darterska impreza roku
Najlepsi darterzy na świecie zjechali do Londynu, bu wziąć udział w mistrzostwach świata federacji PDC. W turnieju wystartuje trzech polskich zawodników. Bierze w nim udział także pięć kobiet, które będą rywalizować razem z mężczyznami. Popularność darta rośnie - również w Polsce. A wraz z nią rosną zarobki najlepszych darterów.
Z tego odcinka dowiesz się…
- Ile wynosi rekordowa nagroda dla nowego mistrza świata w darcie.
- Dlaczego darterzy nie nazywają swojego sportu "rzutkami".
- Czy dart ma szansę stać się sportem olimpijskim.
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
Tradycyjnie w okresie świąteczno-noworocznym najlepsi na świecie gracze darta rywalizują w londyńskim Alexandra Palace o tytuł mistrza świata. W tym roku po raz pierwszy w historii o tytuł walczy 128 zawodników i zawodniczek. Prawo startu otrzymało 5 kobiet, które będą grać przeciwko mężczyznom.
- Jest wśród nich Beau Greaves, Angielka, która przebojem wydarła się do świata darta. W tym roku ograła mistrza świata Luke'a Littlera - mówi Kuba Łokietek, komentator darta i redaktor naczelny portalu Łączy Nas Dart.
Littler jest zdecydowanym faworytem do zdobycia mistrzostwa. Gdyby tak się stało, obroniłyby tytuł zdobyty przed rokiem. Według Kuby Łokietka zagrozić mu może właściwie jedynie dwóch zawodników - Anglik Luke Humphries i Walijczyk Gerwyn Price.
- Oczywiście inni też mogą zaskoczyć. W darcie się mówi, że przy odpowiednim dniu każdy jest w stanie wygrać z każdym. I to jest racja, bo pewnie luźną ręką około 60-70 zawodników spośród tych, którzy wystartują, mogliby zostać mistrzem. Mają sufit zawieszony tak wysoko, że byliby w stanie to zrobić - dodaje Kuba Łokietek.
W turnieju zagra też trójka Polaków: Krzysztof Ratajski, Sebastian Białecki i Krzysztof Kciuk. Ich mecze będzie można oglądać w TVP Sport.
- Po Krzysztofie Ratajskim możemy spodziewać się minimum dwóch wygranych spotkań. Rywalem Krzysztofa Kciuka jest William O'Connor - on przy dobrym dniu jest do pokonania, aczkolwiek rozgrywa jeden z lepszych sezonów w swojej karierze. Najgorzej wylosował Sebastian Białecki, po już w pierwszym meczu zmierzy się z turniejową "czwórką" Stephenem Buntigiem. Gdyby wygrał, byłaby to sensacja - ocenia szanse polskich zawodników Kuba Łokietek.
Dart wychodzi z barów
Dart powszechnie postrzegany jest jako sport barowy. Nawet na dużych turniejach, rozgrywanych m.in. w halach sportowych, atmosfera towarzysząca rozgrywkom przypomina radosną biesiadę. Poprzebierani i rozśpiewani kibice nierzadko raczą się piwem, żywiołowo reagując na wyniki zawodników.
- Nie da się oderwać tej publiczności od sportu. To jest element, jeden z ważniejszych, dla którego ta dyscyplina zyskała bardzo dużą popularność. Oczywiście są pewne granice, ale i sami zawodnicy często powtarzają, że bez tego szumu kibiców za plecami ten sport byłby w kompletnie innym miejscu - mówi Kuba Łokietek.
Rosnąca popularność i coraz większa komercjalizacja dyscypliny przekładają się na wzrost nagród dla zawodników. Pula nagród na mistrzostwach świata w ciągu roku wzrosła o 100% i wynosi 5 mln funtów. Milion trafi do mistrza świata.
- Najlepsi zawodnicy z samych turniejów PDC potrafią wyciągać od około kilkuset tysięcy do nawet - jak Littler czy Humphries - ponad miliona funtów na rok. Do tego dochodzą turnieje pokazowe, gdzie w ciągu jednej nocy można zgarnąć kilkanaście tysięcy. Prawdopodobnie znalazłoby się już kilkudziesięciu darterów, którzy nie pracują. Kiedyś to było nie do pomyślenia. Ścisły top, czwórka-piątka zawodników, mogła sobie pozwolić na to, by utrzymywać się tylko z darta - mówi Kuba Łokietek.
Poza rosnącymi nagrodami dla profesjonalistów, zwiększa się także liczba turniejów dla amatorów. Również w Polsce przybywa tych, którzy chcą naśladować Luke'a Littlera czy Krzysztofa Ratajskiego, a dart zakrada się do sportowego mainstreamu.