
Rekordowe zyski, długi i obietnice nowego stadionu. Raków chce wrócić do gry w Europie
Po przerwie na grę reprezentacji, wraca piłkarska Ekstraklasa. Ostatnią fazę sezonu w fotelu lidera rozpoczyna Raków Częstochowa, marzący o zdobyciu drugiego w historii mistrzostwa Polski i powrocie do gry w europejskich pucharach. O ambicjach drużyny z Częstochowy, kondycji finansowej zespołu oraz przeciągających się dyskusjach o nowym stadionie opowiada w podcaście „Sport to pieniądz” prezes Rakowa, Piotr Obidziński.


Z tego odcinka dowiesz się…
- Ile Raków Częstochowa zarobi z tytułu sprzedaży powierzchni reklamowej na klubowych koszulkach.
- U kogo zadłużony jest klub z Częstochowy i co musi się stać, by ten dług zmniejszyć.
- Jakie drużyny mogą stać się wkrótce satelickimi klubami Rakowa.
Wideocast
Powiększ wideo
Wideocast
Powiększ wideo
Przed tym sezonem Raków pobił rekord transferowy Ekstraklasy: za 11 mlm euro sprzedał Ante Crnaca do Norwich City. Nie był to jedyny transfer Rakowa w letnim okienku, bo z Rakowa odeszli też m.in. Vladan Kovacević czy John Yeboah. Na wszystkich transferach klub zarobił 20 mln euro.
– W potocznej opinii istnieje paralela pomiędzy sprzedażą zawodników a pozyskaniem gotówki, co nie jest rzeczywistością. Najczęściej transfery sprzedażowe nawet za wielkie kwoty są rozłożone w czasie na lata: dwa, trzy, czasem cztery. Wobec czego duże transfery dają trochę więcej poduszki stabilizacyjnej na przyszłość, a nie duże, jednorazowe zastrzyki gotówkowe. Trzeba liczyć, że te 20 mln euro jest rozłożone po 25 proc. na najbliższe cztery lata – mówi pytany o transferowa zyski prezes Rakowa Piotr Obidziński.
Ppotwierdza, że wcześniejsza gra w europejskich pucharach, udana sprzedaż zawodników do znanych i uznanych klubów oraz dołączenie do Europejskiego Stowarzyszenia Klubów (ECA) sprawiły, że pozycja Rakowa na europejskiej mapie piłkarskiej znacznie się poprawiła.
– Ostatnie okno transferowe pokazało, że marka Rakowa jest coraz bardziej rozpoznawalna i szanowana. Dostajemy coraz mniej groszowych zapytań o dobrych piłkarzy. Przestaliśmy być traktowani jak mały klubik z Polski, który może jest na musie i sprzeda swojego młodego zawodnika z długą umową za 200-300 tys. euro.
Rekordowe zyski, właścicielski dług
W najbliższym okienku klub z Częstochowy zamierza raczej wydawać niż zarabiać. Zespół ma zamiar wzmocnić kadrę przed spodziewaną grą w europejskich pucharach. Dlatego istotne było wzmocnienie innej gałęzi przychodów – siatki sponsorskiej. Niedawno na koszulkach Rakowa pojawiło się logo Hisense.
– Faktycznie noga sponsoringowa, jeśli chodzi o nogi finansowania klubu, bardzo urosła w ostatnich latach. W przyszłym sezonie przekroczymy 20 milionów złotych z przychodów sponsorskich z samych strojów. Myślę, że jest to liczba topowa w lidze – tłumaczy Piotr Obidziński.
Te wpływy są o tyle istotne, że Raków jest zadłużony. Szczęśliwie jedynym wierzycielem jest właściciel klubu Michał Świerczewski.
– Nie mamy oczywiście innego długu niż dług właścicielski. Ale to dalej jest dług i dalej jestem rozliczany z tego poziomu zadłużenia. Wysokość długu będzie ujawniona w swoim czasie w sprawozdaniu finansowym. Mam nadzieję, że nie przekroczy on jakichś takich przerażających barier. Natomiast zakładam również, że w kolejnym sezonie zostanie znacząco zredukowany. Jeśli oczywiście wszystkie filary, czyli Europa plus działalność transferowa, w rozumieniu pozyskiwanie, szkolenie i sprzedaż zawodników, zostanie utrzymana na zadowającym poziomie. Sama Europa powoduje, że jesteśmy budżetowo na zero – wymienia prezes Rakowa.
W planach właściciela zespołu jest poszerzenie piłkarskiego portfolio. Michał Świerczewski prowadził rozmowy o zakupie słowackiego Tatrana Preszów. Mówi się o tym, że klubem satelickim Rakowa zostanie drużyna zza miedzy – Skra Częstochowa.
– Pracujemy nad odbudową relacji ze Skrą Częstochowa. To jest nasz naturalny partner, ale rozumiemy też poziom ryzyka jaki jest na Skrze. Jeździmy, rozmawiamy z klubami. Śledzimy rynek czeski, słowacki, ale też trochę odleglejsze rynki – pod kątem modelu federacyjnego i właścicielskiego. Ale żadne decyzje jeszcze nie zapadły – mówi Piotr Obidziński.
– Klub satelicki i stworzenie grupy klubów to na pewno są nowe możliwości. To niekoniecznie musi być model właścicielski, bo trzeba pamiętać, że on jest nie do końca akceptowany przez krajowe i międzynarodowe federacje. Ale może być model federacyjny, czyli bliskiej współpracy z innymi klubami. Ponadto, bazując na relacjach właścicielskich, staramy się współpracować z klubami pierwszoligowymi, co widać na przykład po skali wypożyczeń między Rakowem a Stalą Rzeszów i Miedzią Legnica – dodaje w podcaście „Sport to pieniądz”.
Stadion obiecany
Problemem – również finansowym – pozostaje stadion. Obecny nie mieści wszystkich chętnych do oglądania meczów z wysokości trybun. Nie spełnia też wymogów gry w rozgrywkach europejskich. Doskwiera też brak lóż. W kampanii samorządowej nowy stadion dla Rakowa obiecywał prezydent miasta Krzysztof Matyjaszczyk. Wcześniej Częstochowę odwiedził premier Mateusz Morawiecki, deklarując 40 mln złotych rządowego wsparcia na budowę miejskiego stadionu.
– Myślę, że jeśli wszystkie sektory gospodarki próbowały pozywać polityków o obietnice spełnione bądź niespełnione ze względów na zmiany wyborcze, to nasze państwo bardzo szybko by pogrążyło się w konflikcie wewnętrznym. Trzeba być realistą. Nie mogliśmy nie przyjąć tego wsparcia, tak jak druga strona sugerowała, bo to każdy polityk walczy o swoje, a rolą zarządzającego klubem jest umiejscawiać się w sytuacji politycznej. Przypomnę, że to nie były pieniądze dla Rakowa, tylko dla miasta Częstochowy, więc podmiotem, który dostawał ten czek nie był Raków Częstochowa, a miasto Częstochowa – mówi prezes Rakowa.
Raków czeka na wsparcie ze strony miasta, bo jak tłumaczy prezes klubu, w polskich realiach klubów nie stać na budowę obiektów za własne pieniądze.
– Kolosea zawsze były w gestii państwa jako takiego od czasów antycznych. W pierwszej lidze i w Ekstraklasie jest jeden prywatny stadion, zresztą też jest bardziej obiektem niż stadionem – u lidera I ligi w Bruk-Becie. Kluby nie mają jeszcze w Polsce takich możliwości budżetowych i tak stabilnej pozycji. Kasy w polskiej piłce jest ciągle za mało w stosunku do PKB. W piłce brytyjskiej w stosunku do PKB brytyjskiego jest kilkukrotnie więcej. To się zmienia, bo nasza piłka jest coraz lepsza, w ogóle nasz sport polski jest coraz lepszy, coraz więcej jest prywatnych inwestorów – zauważa Piotr Obidziński.
Prezes Rakowa pozytywnie zapatruje się na likwidację przepisu o młodzieżowcu. W ostatnich sezonach w polskich klubach musiał grać co najmniej jeden polski piłkarz, którzy nie ukończył 22. roku życia. Jeśli młodzi piłkarze nie uzbierali łącznie wymaganej przepisami liczby minut, drużynę czekała kara finansowa, co spotkało m.in. Raków.
– Po pierwsze przepis o młodzieżowcu, jak każdy przepis wymuszający czy dający fory komuś, to jest taka sama patologia jak punkty za pochodzenie na studia w latach osiemdziesiątych czy siedemdziesiątych, nic nie wnosząca. Nigdy takie rozwiązania nie przynoszą pozytywnych efektów – mówi Piotr Obidziński.
