Rewolucja streamingowa w transmitowaniu sportu. Co planuje Netflix?
Obecnie wszystkie mecze Ligi Mistrzów można oglądać w CANAL+EXTRA, a jedno spotkanie w kolejce – w ramach sublicencji – transmituje TVP. Jednak przetarg na prawa do transmisji Champions League od sezonu 2027/28 może oznaczać prawdziwą rewolucję na rynku medialnym i kolejny zwrot na korzyść platform streamingowych.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak doszło do tego, że dla platform streamingowych transmitowanie meczów Ligi Mistrzów stało się kolejnym etapem rozbudowy oferty sportowej.
- Jakie standardy w pokazywaniu lig zagranicznych wprowadziła w Polsce platforma Viaplay.
- W jaki sposób CANAL+ dokonał rzeczy bez precedensu w polskim streamingu.
W ostatnim czasie można odnieść wrażenie, że Netflix coraz wyraźniej przymierza się do transmisji międzynarodowych wydarzeń sportowych. Streaming nie ogranicza się już do filmów i seriali – sport staje się jednym z kluczowych narzędzi przyciągania widzów.
– Każda większa platforma streamingowa wie, jak ważne są transmisje sportowe. Nawet osoby niezainteresowane sportem zobaczą reklamy takich treści na ekranie startowym. Netflix należy do platform, które dostrzegły fenomen sportu już kilka lat temu i zaczęły go wykorzystywać, nie kupując jednocześnie praw transmisyjnych – mówi Sebastian Muraszewski, pracownik firmy Plum Research analizującej rynek platform streamingowych.
Jak dodaje, okazało się, że sportowe seriale dokumentalne to strzał w dziesiątkę. Pasjonaci danych dyscyplin wykupowali dodatkowe subskrypcje, by móc je obejrzeć. Pozostali abonenci zyskiwali szansę na poznanie nowego sportu – często takiego, który stawał się ich kolejnym hobby.
Trudno nie zauważyć, że kibice mogą oglądać coraz więcej sportowych dokumentów. Choć tradycyjne stacje telewizyjne również rozszerzają ofertę o takie produkcje (np. CANAL+Sport), znamienne jest, że dokument o Wojciechu Szczęsnym powstał niedawno dla Amazon Prime Video. Wcześniej na tej platformie ukazały się dwa filmy o polskich piłkarzach: „Lewandowski. Nieznany” oraz „Kuba” (o Jakubie Błaszczykowskim). Wszystkie są dostępne w ramach subskrypcji Prime Video.
Wiele języków
– Teraz wchodzimy w nową erę – zaangażowania gigantów branży bezpośrednio w prawa transmisyjne. Apple zapłaciło 700 mln dolarów za możliwość pokazywania Formuły 1 przez pięć lat na rynku amerykańskim. Z kolei Prime Video transmituje czwartkowe mecze NFL oraz – od tego sezonu – wiele spotkań NBA. Disney+ coraz śmielej działa w Europie, pokazując wszystkie mecze piłkarskiej Ligi Mistrzyń z komentarzem w dwunastu wersjach językowych, w tym po polsku – podkreśla Sebastian Muraszewski.
Platformy streamingowe zabiegają teraz o możliwość pokazywania jednego meczu w każdej rundzie Ligi Mistrzów na wyłączność. Dysponują ogromnymi zasobami finansowymi, więc nie stoją na straconej pozycji. Latem br. DAZN transmitowało za darmo mecze Klubowych Mistrzostw Świata – wystarczyło zalogować się na stronie, by śledzić turniej w USA.
– Do niedawna DAZN w Polsce kojarzono głównie z boksem, a KMŚ mogły to wyobrażenie zmienić. Dla kibiców dużą zachętą był darmowy dostęp do meczów. W trakcie przerwy między sezonami, mimo często nocnych godzin, była to atrakcja – możliwość zobaczenia rywalizacji europejskich drużyn z ekipami z innych kontynentów, poznania różnorodnego futbolu, nawet nowozelandzkiego… – mówi Tomasz Górski, który współpracował z DAZN podczas klubowego mundialu.
Nie tylko futbol
W sportowej ofercie Netflixa można znaleźć serial o kulisach transferu Luisa Figo z FC Barcelony do Realu Madryt, czy historię Hope Solo, jednej z najbardziej charyzmatycznych bramkarek USA.
– Netflix mocno rozsiadł się w świecie sportów walki. Freak fighty, WWE czy gale z najlepszymi kartami roku – wszędzie tam amerykańska platforma zbiera doświadczenia i planuje dalszy rozwój. W zeszłym miesiącu pojawiły się też pierwsze transmisje imprez w ramach Riyadh Season. To saudyjski tour o coraz większym znaczeniu w świecie sportu – zwraca uwagę Sebastian Muraszewski.
The Six Kings Slam był dostępny na całym świecie w serwisie Netflix. Turniej z udziałem sześciu najlepszych tenisistów globu przyniósł ogromne emocje – trzy intensywne dni (15–18 października) rywalizacji w Arabii Saudyjskiej. W finale Jannik Sinner pokonał Carlosa Alcaraza, dając kibicom kolejny rozdział rywalizacji dwóch najwybitniejszych graczy naszych czasów.
– Transmisje Six Kings Slam przeprowadzono bez najmniejszych problemów, z komentarzem w kilku językach, choć zabrakło polskich sprawozdawców. W 2026 r. o Netfliksie będzie jeszcze głośniej. W marcu platforma będzie wyłącznym japońskim nadawcą baseballowych mistrzostw świata – World Baseball Classic. To odważny ruch, biorąc pod uwagę wagę tych rozgrywek w Japonii. Trzy lata temu w co drugim japońskim domu środowy poranek upływał pod znakiem finału WBC, w którym Shohei Ohtani poprowadził Japończyków do zwycięstwa nad USA – tłumaczy pracownik Plum Research.
Baseball kością niezgody?
W Azji opinie dotyczące zmian na rynku medialnym są podzielone.
– Ohtani jest dziś jeszcze lepszy i jeszcze ważniejszy dla swoich rodaków niż kilka lat temu. Pokazały to ostatnie dwa finały World Series (MLB). Część ekspertów krytykuje fakt, że transmisje nie będą dostępne w otwartej telewizji. Cena abonamentu pozostaje jednak przystępna, więc można spodziewać się dużego napływu subskrybentów – mówi Sebastian Muraszewski.
Japończycy uwielbiają baseball, a Amerykanie – własną odmianę futbolu.
– Transmisje NFL i rozgrywek akademickich dominują w rankingach oglądalności. Trudno sobie wyobrazić, co mogłoby im zaszkodzić. Netflix nie mógł tego ignorować. Platforma zaproponowała NFL 150 mln dolarów za prawa do dwóch świątecznych meczów każdego roku. Kibice dopisali: w Boże Narodzenie 2024 r. spotkania obejrzało 30 mln widzów, zachęconych także występem Beyoncé w przerwie meczu Texans–Ravens – dodaje nasz rozmówca.
Dotychczasowe transmisje sportowe na Netfliksie – plusy i minusy
Czy platforma wyciąga wnioski?
– Netflix odrobił lekcję po awariach, które miały miejsce podczas specjalnego odcinka na żywo programu „Love is Blind” oraz walki Mike’a Tysona z Jakiem Paulem. Popularne transmisje NFL przebiegły bez zarzutu, a platforma wydaje się mieć za sobą większość technicznych problemów. Bezpośrednie transmisje są o wiele bardziej skomplikowane niż udostępnianie tysięcy nagranych wcześniej materiałów. Działania największych graczy mogą poprawić standardy całej branży. Owocem doświadczeń Netflixa jest to, że transmisje odbywają się na niemal każdym urządzeniu z dostępem do internetu. A to znacznie ułatwia życie widzom – zauważa Sebastian Muraszewski.
Zwróciliśmy już uwagę na ekspansję Netflixa, a z perspektywy ostatnich lat da się również ocenić zmiany w polskim streamingu. Przykłady transmisji w Viaplay, DAZN oraz rekordowa liczba meczów Ligi Mistrzów w CANAL+Online wskazują, że rodzi się nowy trend.
– Polski rynek transmisji sportowych jest nietypowy, jeśli chodzi o liczbę nadawców i modele udostępniania kanałów sportowych. Czasem można się w tym pogubić. Wynika to częściowo z gwałtownie rosnących kosztów praw transmisyjnych, dlatego stacje telewizyjne szukają sposobów na dzielenie się prawami lub nowych kanałów dystrybucji – ocenia pracownik Plum Research.
Koniec rewolucji Viaplay
25 maja 2025 r. zakończył się sezon Premier League, uznawanej za najlepszą ligę piłkarską świata. Viaplay z tej okazji przygotowało pożegnalne studio, a transmisja była realizowana również na YouTubie. Platforma miała szeroką ofertę piłkarską – pokazywała Premier League i Bundesligę, a wcześniej także europejskie puchary: Ligę Europy i Ligę Konferencji. Viaplay, firma z kapitałem szwedzkim, dokonała rewolucji w polskich mediach sportowych – przejmując prawa do Premier League, sprawiła, że CANAL+Sport po 26 latach przestał transmitować mecze z Wysp Brytyjskich.
– Viaplay wyznaczyło nowe trendy. Byliśmy w internecie, bez ograniczeń dotyczących liczby transmitowanych spotkań, co było korzystne zarówno dla dziennikarzy, jak i kibiców, którzy mieli duży wybór. W Anglii sobotnie mecze o 16:00 odbywają się równolegle, więc widz sam decydował, co ogląda. Multiliga, która wówczas nie była standardem na polskim rynku, dziś stała się normą – także dzięki Viaplay – uważa Tomasz Górski, który komentował mecze w Viaplay, a obecnie pracuje w Polsacie Sport.
A dlaczego projekt – ceniony m.in. za wysoki poziom merytoryczny dziennikarzy (np. transfery Andrzeja Twarowskiego i Przemysława Pełki z CANAL+) – po kilku latach się zakończył?
– Viaplay na długo pozostanie symbolem streamingu sportowego w Polsce. To właśnie agresywne licytacje w przetargach o prawa transmisyjne przypieczętowały los platformy. Zastrzeżenia budziła także aplikacja i strona internetowa, na której zdarzały się poważne błędy, czasem uniemożliwiające oglądanie transmisji – mówi Sebastian Muraszewski.
Stacja, której redaktorem naczelnym był Paweł Wilkowicz, miała – zdaniem wielu – dynamiczną, młodą, bardzo zaangażowaną ekipę, co stanowiło o sile projektu.
– Viaplay zatrudniło dziennikarzy najwyższej klasy, a posiadane prawa pokazywało możliwie szeroko. Wszystkie mecze Premier League, Bundesligi, 2. Bundesligi, Championship, kilkugodzinne studia, transmisje MLB czy turniejów darterskich? Platforma była wolna od ograniczeń telewizyjnych i w pełni z tego korzystała. Choć pewne elementy irytowały, np. ograniczenie dostępności powtórek do dwóch dni po emisji – podkreśla nasz rozmówca.
Kobiecy football na fali
W ofercie Viaplay ważne miejsce zajmowały też kobiece rozgrywki piłkarskie, które zyskały znacznie większą ekspozycję niż wcześniej.
– Kiedyś piłka kobieca była w Polsce pomijana, a Viaplay było pionierem w transmitowaniu meczów zagranicznych lig, takich jak Frauen-Bundesliga czy Women’s Super League. Kobiecy mundial okazał się dużym sukcesem platformy, także dzięki temu, że redaktor naczelny Paweł Wilkowicz ma talent do wyszukiwania kompetentnych ekspertów. Warto wspomnieć Weronikę Możejko, świetną promotorkę kobiecego futbolu, czy selekcjonerkę Ninę Patalon – mówi Tomasz Górski.
Nawet pewne niedogodności nie były przeszkodą.
– Choć mecze rozgrywano w nocy (turniej odbywał się w Australii i Nowej Zelandii), przyniosły ogromne emocje. Nadal pamiętam dramatyczne okoliczności, w których wyłoniono zwycięzcę meczu Szwecja–USA, który komentowałem. Cieszę się, że kobiecy futbol ligowy pozostał w Polsce, a ja ponownie mogę komentować spotkania Women’s Super League z Weroniką Możejko – tym razem w Polsacie Sport – dodaje komentator.
Za co jeszcze widzowie cenili tę platformę?
Tomasz Górski podkreśla, że w Viaplay nie było reklam w przerwach meczów.
– Mogliśmy rozpocząć transmisję dziesięć minut przed pierwszym gwizdkiem albo nawet dokładnie w momencie startu meczu. Mieliśmy dużą swobodę. W telewizji zwykle wchodzi się na antenę pięć minut przed meczem. W Viaplay – jeśli nie było studia – mogłem teoretycznie mówić do woli. Anturaż też był mocną stroną platformy: świetni dziennikarze, wydawcy, newsroom, fantastyczny szef, nieszablonowe magazyny, sporo żartów. Część widzów uważa, że w tradycyjnej telewizji jest więcej merytoryki, ale czasami brakuje luzu, jaki panował w studiu Premier League w Viaplay.
Z duchem czasu
29 stycznia 2025 r. był dniem bez precedensu w historii polskiej telewizji. Tego dnia CANAL+ pokazał na żywo wszystkie 18 spotkań ostatniej kolejki fazy ligowej UEFA Champions League, rozgrywanych jednocześnie o 21:00.
– Stacje telewizyjne doskonale widzą, jakie możliwości daje internet. Jak wspomniano wcześniej przy przykładzie CANAL+ i Ligi Mistrzów – pokazanie jednej kolejki w całości wymagałoby uruchomienia nowych kanałów telewizyjnych i wynajęcia kosztownej pojemności satelitarnej. Część transmisji udało się przenieść do internetu, ale i tak konieczne jest wyłączanie niektórych niesportowych kanałów w czasie Ligi Mistrzów, by utrzymać odpowiednią jakość. Po własną platformę warto sięgać nie tylko ze względów technicznych. To także szansa na zdobycie abonentów bez pośredników w postaci operatorów kablowych czy satelitarnych – uważa Sebastian Muraszewski.
W tym miejscu warto przytoczyć wypowiedź znanego dziennikarza, który dziś pełni funkcję kierowniczą w stacji.
– Transmisja wszystkich osiemnastu spotkań 8. kolejki Ligi Mistrzów UEFA to ogromne wyzwanie – zarówno merytoryczne, jak i logistyczne. Jeszcze nigdy w historii polskiej telewizji nie pokazywano tylu meczów Champions League jednocześnie. Postaramy się temu sprostać. Mamy doświadczenia z ostatnich kolejek Ekstraklasy, kiedy obsługiwaliśmy dziewięć meczów w jednym czasie – teraz będzie ich dwa razy więcej. Zachęcam do śledzenia Multiligi Mistrzów UEFA w CANAL+ EXTRA 1, gdzie będziemy łączyć się na bieżąco z poszczególnymi stadionami. Jeśli ktoś będzie chciał obejrzeć wybrany mecz 8. kolejki, zrobi to w naszym serwisie streamingowym CANAL+. Na osiemnastu specjalnych kanałach pokażemy wszystkie spotkania na żywo. To wydarzenie bez precedensu – mówił wtedy Michał Kołodziejczyk, dyrektor redakcji sportowej CANAL+.
Igrzyska na bogato
Podczas ubiegłorocznych paryskich IO każdego dnia na antenach Eurosportu oraz na platformie MAX komentowanych było ponad 100 godzin transmisji. MAX zebrał w tym czasie bardzo pozytywne recenzje.
– Nie wyobrażam sobie oglądania igrzysk olimpijskich czy turniejów wielkoszlemowych wyłącznie w tradycyjnych kanałach telewizyjnych. Statystyki platform streamingowych wyraźnie to potwierdzają. CANAL+ i MAX korzystają z rozwiązań rozwijanych z myślą o rynkach francuskim i amerykańskim. Z kolei Polsat Box Go czy wzorowane na nim Eleven to projekty krajowe. Nadawcy eksperymentują też z rozszerzaniem pakietów statystyk meczowych, w czym prym wiedzie TVP i CANAL+. Te stacje mają za sobą również epizodyczne transmisje na swoich kanałach na YouTube – mówi Sebastian Muraszewski.
Coraz więcej takich podmiotów pojawia się także w Polsce.
– Nie można zapominać o serwisach obsługujących mniej popularne rozgrywki, jak Pilot WP, Emocje.TV czy ukraińskie Megogo, które w okresie świątecznym pokaże polskim widzom Puchar Narodów Afryki – z polskim komentarzem. Mamy ten komfort, że należymy do światowej czołówki pod względem dostępu do szybkiego internetu: zarówno mobilnego (w tym 5G), jak i kablowego, gdzie światłowód stał się standardem. Ceny są jednymi z najniższych na świecie, a limity danych – praktycznie nieodczuwalne. To wszystko sprawia, że streaming ma w Polsce świetne warunki rozwoju – podsumowuje Sebastian Muraszewski.
Główne wnioski
- Platformy streamingowe od pewnego czasu intensywnie rozwijają sportowe dokumenty. Amazon Prime Video przygotował ofertę dla fanów polskiej piłki – wyprodukował filmy o Robercie Lewandowskim, Jakubie Błaszczykowskim i Wojciechu Szczęsnym. Dokumenty to jednak nie wszystko. Netflix ma już na koncie transmisję m.in. tenisowego turnieju The Six Kings Slam z udziałem Jannicka Sinnera i Carlosa Alcaraza. To może być przedsmak transmisji piłki nożnej na najwyższym klubowym poziomie.
- Viaplay, które miało w swojej ofercie m.in. Premier League i Bundesligę, czyli dwie czołowe ligi piłkarskie Europy, przyzwyczaiło widzów do pełnego wykorzystania posiadanych praw. Platforma transmitowała wszystkie mecze – także symultanicznie, na różnych streamach – i zapewniała rozbudowane studia eksperckie, nieograniczone sztywnymi ramami czasowymi telewizji linearnej.
- Choć CANAL+Sport nie jest platformą streamingową, stacja rozwija własny serwis CANAL+Online, który w minionym sezonie Ligi Mistrzów pozwolił dokonać rzeczy bez precedensu w polskich transmisjach sportowych. Pokazanie wszystkich osiemnastu spotkań 8. kolejki Champions League, rozgrywanych jednocześnie, było ogromnym wyzwaniem na wielu płaszczyznach, lecz zakończyło się jednoznacznym sukcesem. CANAL+ udowodnił, że potrafi działać wszechstronnie i elastycznie, dostosowując transmisje do potrzeb współczesnego odbiorcy.