Rodzinny PIT to dopiero początek. „Ofensywa legislacyjna Nawrockiego to grunt pod 2027 rok”
Prezydent Karol Nawrocki skierował do Sejmu oczekiwany przez wyborców, choć kosztowny projekt podatkowy. Aby go przeforsować, rząd będzie musiał zwiększyć podatki, zaoszczędzić na wydatkach lub zaciągnąć kolejny dług. Eksperci nie mają wątpliwości, że głowa państwa jeszcze nie raz postawi rząd w patowej sytuacji.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czy prezydencka inicjatywa ustawodawcza postawi rząd w sytuacji bez wyjścia.
- Jak będą się kształtowały relacje na linii prezydent-koalicja rządząca i jaki będą mieć wpływ na proces legislacyjny.
- Czy prawodawstwo w Polsce wobec impasu politycznego zostanie, czy może już zostało sprowadzone do roli PR-owego narzędzia.
– To próba zaszachowania oponenta na drodze legislacyjnej. Opinia publiczna nie interesuje się tym, czy państwo ma pieniądze na realizację danego pomysłu. Chodzi tylko o opowieść o tym, że w Polsce może być lepiej. To też narracja o tym, jak wygląda Polska „za rządów Tuska”. Kwestia deficytu i finansowania obietnic schodzi na drugi plan – mówi Krzysztof Izdebski, dyrektor ds. rzecznictwa i rozwoju w Fundacji Batorego.
„Muszą znaleźć się pieniądze dla polskich rodzin”
Prezydent Nawrocki jak obiecał, tak zrobił. Skierował do Sejmu projekt noweli ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.
Nowela zakłada, że rodzice z co najmniej dwójką dzieci nie zapłaciliby podatku dochodowego od zarobków do kwoty progu podatkowego. Ten jednocześnie miałby wzrosnąć ze 120 do 140 tys. zł. Taki limit przysługiwałby na każdego rodzica z osobna. Jak czytamy w uzasadnieniu, koszt samego przesunięcia progu podatkowego wyniesie nawet 5 mld zł rocznie. Zwolnienie rodzin z PIT wiązać się będzie ze spadkiem dochodów budżetowych rzędu 13-14 mld zł. Skąd wziąć te pieniądze? Jak czytamy w uzasadnieniu, planowane zmiany w CIT, które w dużym uproszczeniu polegają na uszczelnieniu podatku i których skutki finansowe jednocześnie trudno oszacować, mają być wystarczające.
„Źródłem finansowania proponowanych rozwiązań są zmiany wprowadzane w ustawie CIT, Ordynacji podatkowej i ustawie o KAS, które wpływają bezpośrednio na dochody budżetu państwa, ich wprowadzenie może przynieść dodatkowe dochody w efekcie zwiększenia transparentność działań dużych przedsiębiorstw w zakresie rozliczeń podatkowych oraz społeczną presję na uczciwe rozliczanie dochodów przez grupy kapitałowe” – czytamy w uzasadnieniu.
Eksperci podatkowi nie mają jednak wątpliwości, że samo uszczelnianie podatków i „społeczna presja” na ich płacenie, programu nie sfinansuje.
Zdaniem eksperta
Niepewne finansowanie prezydenckiej reformy
„Muszą się znaleźć środki finansowe dla polskich rodzin – dzisiaj i zawsze” – czytamy z kolei na stronie Prezydenta RP. Czy brak konkretnego planu finansowania zgłoszonej reformy stał się nowym „standardem” w polskiej legislacji? Inicjatywa ustawodawcza prezydenta rządzi się własnymi prawami.
„Cóż szkodzi obiecać”
– Procedura legislacyjna wynikająca z prezydenckiej inicjatywy ustawodawczej nie jest w żaden sposób uregulowana. Prezydenckie projekty ustaw nie muszą mieć Oceny Skutków Regulacji [OSR – red.], powinny mieć jedynie uzasadnienie. W przypadku inicjatyw podejmowanych przez rząd czy posłów, mamy obowiązek załączania OSR. Prezydent nie musi zatem przeprowadzać konsultacji, angażować środowisk eksperckich – wyjaśnia Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego.
Prezydent ma zatem możliwość przedłożenia projektu bez analizy skutków finansowych jego wdrożenia. W przypadku noweli ustawy o PIT w uzasadnieniu na próżno szukać informacji o zrównoważeniu finansów samorządów, do których trafiają dochody z PIT. Zdaniem Małgorzaty Samborskiej, ekspertki podatkowej z Grant Thornton, propozycja prezydenta nie doczeka się realizacji.

– W świetle objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu przez Komisję Europejską wszystkie kosztowne propozycje podatkowe – są mało realne do wprowadzenia w najbliższych latach. Należy je zatem traktować bardziej jako element gry politycznej niż realny plan legislacyjny – mówi Małgorzata Samborska.
Ekspert z Fundacji Batorego dodaje, że każdy, kto korzysta z inicjatywy ustawodawczej, w tym prezydent, powinien przewidzieć skutki wdrożenia proponowanych rozwiązań. Nasz rozmówca nie ma jednak wątpliwości, że w tym przypadku celem nie jest procedowanie ustawy samo w sobie. Celem jest postawienie większości parlamentarnej w kłopotliwej sytuacji.
Wobec kryzysu praworządności w Polsce współpraca prezydenta z rządem byłaby bardziej wskazana niż konkurencyjna działalność legislacyjna.
– To próba wpuszczania przeciwnika na miny. Taki ruch niekoniecznie ma na celu dobro państwa. To nie jest próba efektywnego rozwiązywania problemów Polaków, lecz element walki politycznej. Wobec kryzysu praworządności w Polsce współpraca prezydenta z rządem byłaby bardziej wskazana niż konkurencyjna działalność legislacyjna – mówi Krzysztof Izdebski.
Niespełnione obietnice? „Polityczne złoto dla Nawrockiego”
Rodzinny PIT był jedną z obietnic Trzeciej Drogi przed wyborami w 2023 roku. Rok później resort finansów w odpowiedzi na interpelację poselską w tej sprawie (nr 2292) odpowiedział, że „nie wyklucza, że w przyszłości postulat ten zostanie poddany analizie”. Pomysł jednak przepadł, co postanowił wykorzystać Karol Nawrocki.
Podobny scenariusz może ziścić się w przypadku obietnicy podwyższenia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. To jedna z deklaracji Koalicji Obywatelskiej, od której już teraz, z uwagi na koszty, odcina się Ministerstwo Finansów. Karol Nawrocki w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” zadeklarował, że w razie niespełnienia tej obietnicy przez koalicję rządzącą, sam złoży w Sejmie projekt ustawy.

– Ofensywa legislacyjna Karola Nawrockiego w oczach jego obozu politycznego jest zapewne uzasadniona biernością rządu. Koalicja nie realizuje obietnic, więc wykorzystuje to prezydent. Donald Tusk obiecał zbyt wiele, a dla Nawrockiego to „nisko wiszący owoc”. Trudno, żeby prezydent przepuścił taką okazję i nie wyprzedził koalicji w realizacji obietnic. Pokaże wówczas swoją sprawczość i obraz prezydenta, który jest za obniżką podatków. To polityczne złoto dla Karola Nawrockiego i jego środowiska – mówi ekspert z Fundacji Batorego.
Zastój do 2027 roku?
Brak współpracy na linii rząd-prezydent rodzi pytania o przyszłość legislacji i los zapowiedzianych projektów. Inicjatywy prezydenta mogą skończyć swój żywot w sejmie, zaś weto Nawrockiego może być ostatecznym hamulcowym dla rządzących.
„Nawrocki zapowiedział podjęcie próby wprowadzenia kosztownych ulg podatkowych – wszystko w czasie obowiązywania unijnej procedury nadmiernego deficytu. Większość parlamentarna stoi przed trudnym zadaniem skutecznego rządzenia. Są jednak dziedziny, w których można przeprowadzać niezbędne, choć ograniczone reformy, pomimo potencjalnej blokady ze strony nowego prezydenta” – czytamy w komentarzu Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Analityk FOR Bartłomiej Jabrzyk przypomniał o możliwości zmiany rozporządzeń niezależnie od woli głowy państwa. Ekspert przypomniał jednak, że rozporządzenia nie mogą w świetle prawa ograniczać swobód obywatelskich ani nakładać na obywateli nowych ciężarów. Ta zasada legislacyjna bywała już w pandemicznej przeszłości lekceważona.
Warto wiedzieć
Weto prezydenta
W trakcie bieżącej kadencji parlamentu spośród 184 uchwalonych ustaw prezydent Andrzej Duda zawetował jedynie sześć, a siedem skierował do Trybunału Konstytucyjnego. Duda nie podpisał zatem jedynie 7 proc. przedstawionych mu do podpisu ustaw.
Kiedy zatem można wprowadzać zmiany w postaci rozporządzenia?
– Wymienić można, chociażby zmianę praktyk kontrolnych urzędów, uproszczenie formularzy, złagodzenie obowiązków nakładanych przez ustawy na poszczególne podmioty, a nawet pewne zmiany dotyczące podatków. Przykładowo, chociaż do zniesienia konkretnych podatków wymagana jest ustawa, to są pewne (pozostawione przez PiS) furtki. Chociażby art. 146ef w związku z art. 146 ustawy o podatku od towarów i usług daje możliwość stosowania obniżonych stawek VAT na wybrane grupy towarów rozporządzeniem ministra finansów. Wreszcie minister finansów może w ogóle zawiesić pobór podatku w drodze aktu wykonawczego – komentuje ekspert FOR.
„Grunt pod wybory”
2027 r. jest nieprzypadkową datą. Zdaniem naszego rozmówcy z Fundacji Batorego, Karol Nawrocki już buduje kapitał polityczny z myślą o wyborach parlamentarnych za dwa lata.
– Niewykluczone, że kolejne lata pod względem legislacji będą sprzyjać prezydentowi. To on może zaszachować rząd Donalda Tuska. Karol Nawrocki ewidentnie wybrał dla siebie rolę prezydenta konkretnego obozu politycznego, a nie „prezydenta wszystkich Polaków”. Polaryzacja i mobilizacja własnego elektoratu napędzają poparcie dla danego obozu politycznego. To jednak nie zawsze jest zbieżne z interesem kraju. A wszystko po to, by w 2027 roku u władzy znalazło się Prawo i Sprawiedliwość i być może Konfederacja – prognozuje Krzysztof Izdebski.
Jak do tego czasu będzie wyglądała relacja na linii rząd-prezydent?
Nie mam wątpliwości, że w najbliższym czasie scena polityczna będzie areną wątpliwych merytorycznie sporów, które będą pokazywać też, że kwestie ważne społeczeństwa pozostaną na dalszym planie.
– Już teraz widzimy, że współpraca jest trudna. Można przypuszczać, że będzie już tylko trudniejsza. Do 2027 r. napięcie będzie rosło. Nie mam wątpliwości, że w najbliższym czasie scena polityczna będzie areną wątpliwych merytorycznie sporów, które będą pokazywać też, że kwestie ważne społeczeństwa pozostaną na dalszym planie. Kooperacja rządu i głowy państwa przez kolejne miesiące i lata będzie wyglądała dokładnie tak samo, jak w pierwszych dwóch tygodniach – podsumowuje ekspert.
Główne wnioski
- Karol Nawrocki kieruje do Sejmu kosztowny projekt podatkowy bez jednoczesnego wskazania sposobu finansowania zaproponowanej reformy.
- Zdaniem ekspertów inicjatywa ustawodawca prezydenta została sprowadzona do roli politycznego narzędzia, przy którym interes społeczny schodzi na drugi plan.
- Niewykluczone, że działania legislacyjne prezydenta, są „przygotowaniem gruntu” przed wyborami parlamentarnymi w 2027 r.
