Rosja buduje umocnienia, Finlandia i kraje bałtyckie też. Co z polską Tarczą Wschód?
Niepokojące doniesienia z Finlandii. Przy granicy z tym krajem Rosjanie mają rozbudowywać swoje instalacje militarne, co – zdaniem analityków – może sygnalizować przyszłą eskalację sytuacji, a być może nawet działania zbrojne. Na taki scenariusz szykują się również kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia. Także Polska, budująca Tarczę Wschód, zabezpiecza swoją granicę wschodnią.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Co dzieje się na pograniczu fińsko-rosyjskim.
- Jak sposobią się do obrony inne kraje: Litwa, Łotwa i Estonia.
- Co z polskim projektem ochrony i obrony granicy, znanym jako Tarcza Wschód.
Niemalże dwa lata temu Finlandia stała się członkiem NATO. Po latach tzw. bliskiego stowarzyszenia z Sojuszem Północnoatlantyckim nasz północny sąsiad włączył się do największego sojuszu militarno-obronnego świata. Oczywiście nie było to w smak Rosji.
Serwis NEXTA donosi, że Rosja rozbudowuje linie umocnień przy granicy z Finlandią. Ujawniono zdjęcia satelitarne, pokazujące rozbudowę rosyjskich baz, umocnień i infrastruktury wojskowej.
Na zdjęciach widać m.in. nowe rzędy namiotów, magazyny na pojazdy wojskowe, remonty schronów dla myśliwców oraz aktywność budowlaną w dawnych bazach, m.in. śmigłowcowej, dotąd niemal nieużywanej.
Rosja rozwija umocnienia. Kto ma się czego bać?
Granica fińsko-rosyjska jest dziś jedną z najdłuższych w Europie. Liczy ponad 1340 km. Przez lata była dość bezpieczna, jednak wejście Finlandii do NATO zmieniło reguły gry, a Finowie zaczęli z większą obawą spoglądać w stronę wschodniej granicy. Tym bardziej że fiński wywiad wojskowy przewiduje, iż po ewentualnym zakończeniu wojny rosyjsko-ukraińskiej, na północ (czyli na granicę fińską) może zostać przesuniętych tysiące rosyjskich żołnierzy.
Finowie od dawna zresztą szykują się do ewentualnego starcia. I szykują się dobrze. Liczące niecałe 690 tys. mieszkańców Helsinki, mają niezwykle rozbudowany system podziemnych schronów, mogących pomieścić więcej ludzi, niż liczy ludność stolicy.
Warto zaznaczyć, że fińskie podejście do obrony kraju jest nieco inne niż np. Polski czy państw bałtyckich. Podczas gdy Polska, Litwa, Łotwa i Estonia rozwijają na granicach wschodnich (z Rosją i Białorusią) duże systemy umocnień, Finowie zdają sobie sprawę, że przy ataku wzdłuż tak rozciągniętej granicy nie będą mogli wiele zdziałać. Z tego względu ich plan polega na wpuszczeniu przeciwnika w głąb kraju i stopniowe niszczenie go na własnej ziemi.
Według jednego z rozmówców XYZ z kręgu resortu spraw zagranicznych w Finlandii nie widać szczególnego zaniepokojenia.
– Nie widać nerwowych ruchów ani nie słychać też żadnych alarmujących sygnałów ze strony fińskich partnerów – uważa, chcący zachować anonimowość rozmówca.
Skąd zatem alarmistyczne tony wzbudzane przez NEXTĘ? Być może wiąże się to z planowanymi na wrzesień dużymi manewrami wojskowymi Rosji i Białorusi, znanymi jako ZAPAD (ros. Zachód). Te cykliczne manewry są źródłem niepokoju w NATO, które obawia się nie tyle otwartej agresji rosyjskiej, ile raczej działań pod progiem wojny: aktów sabotażu, dywersji, incydentów, prób naruszeń granicy czy infrastruktury.
"Te doniesienia nie zmieniają sytuacji"
Były ambasador RP w Finlandii Jarosław Suchoples, wskazuje, że te doniesienia nie zmieniają sytuacji w zasadniczy sposób.
– Dziś w dobie nowoczesnej artylerii rakietowej czy pocisków balistycznych to, że gdzieś ulokuje się jakieś dowództwo czy nawet batalion wojska, nie ma aż takiego znaczenia. W mojej ocenie Rosja będzie chciała demonstrować, także przy pomocy środków militarnych, że Bałtyk nie jest morzem wewnętrznym UE, ani NATO – mówi dyplomata.
Jest także kwestia zainteresowania Rosji kontrolą nad bogatymi w surowce obszarami Arktyki oraz północnymi szlakami żeglugowymi.
Warto podkreślić, że dla Rosji kluczowe znaczenie mają bazy lotnicze zlokalizowane w obwodzie murmańskim. Trzy obiekty znajdują się, jak opisuje portal TVP Info, w Siewieromorsku na Półwyspie Kolskim nad Morzem Barentsa. Tam zlokalizowana jest także główna baza Floty Północnej rosyjskiej marynarki wojennej. Bazy te są położone około 115 km od granicy z Norwegią przy Kirkenes oraz około 200 km od Laponii, należącej do Finlandii.
Pokrywa się to ze słowami ambasadora Suchoplesa. Rosjanie od czasu wybuchu wojny w Ukrainie mocniej akcentują swoją obecność na dalekiej północy. Mają dzisiaj w tym rejonie więcej baz wojskowych niż należące do NATO USA i Norwegia.
Granice – budować, umacniać, wzmacniać i bronić
Wszystko to sprawia, że najbardziej zagrożone przez Rosję kraje decydują się na wzmacnianie granic. Robią to kraje bałtyckie, robi to Polska, budując pasy umocnień, składające się z płotów, rzędów betonowych zapór przeciwczołgowych, nazywanych zębami smoka, ale także systemu elektronicznego nadzoru i powiadamiania o naruszeniach granicy. MON chwaliło się na początku lutego, że prace na niektórych odcinkach udało się zakończyć przed czasem.
Ale Tarcza Wschód to nie tylko umocnienia stworzone przez człowieka. To również występujące w Polsce bagna, wiatrołomy, gęste lasy i tereny podmokłe, utrudniające lub wręcz uniemożliwiające przedostanie się wojsk ewentualnego przeciwnika w głąb kraju. A jak wygląda to w przypadku naszych sąsiadów z Litwy, Łotwy i Estonii?
– Budują i wzmacniają te bariery od kilku lat. Większość inicjatyw i zmian na granicach opisałem w komentarzu na stronach Ośrodka Studiów Wschodnich dwa lata temu i do dziś sytuacja zmieniła się raczej symbolicznie. Większość informacji, jaka pojawia się w lokalnej prasie, jest bardzo ogólnikowa – mówi Bartosz Chmielewski, ekspert ds. krajów bałtyckich z OSW.
Dodaje, że największy problem z budową infrastruktury na granicy ma Łotwa. Chmielewski tłumaczy, że Łotwa jest krajem, gdzie duże inwestycje infrastrukturalne buksują w miejscu ze względu na ociężałość biurokracji.
Ale prace postępują. W ubiegłym roku na granicy łotewsko-białoruskiej zbudowano metalowe ogrodzenie o długości prawie 145 km. Powstała także infrastruktura dla łotewskiej Straży Granicznej. Stworzenie ogrodzenia i wspomnianej infrastruktury kosztowało 125 mln euro, przy czym – jak podają łotewskie media – 95 proc. środków pochodziło ze środków państwowych. Stworzono także kładki piesze i drogi do prowadzenia patroli samochodowych.
W tym roku Łotysze wyasygnowali 45 mln euro na wojskowe wzmocnienie swojej wschodniej granicy, w tym na wyposażenie jej w czujniki, miny, przygotowanie punktów artyleryjskich i infrastruktury drogowej. Równolegle tworzone są stałe składy zasobów i punkty fortyfikacyjne. Budowa pasa umocnień ma trwać na Łotwie do 2028 r. i pochłonąć łącznie 303 mln euro.
W trudniejszej sytuacji są Estończycy, którzy dzielą z Rosją długi odcinek granicy wodnej. Łączna długość granicy to ponad 333 km. Budowa umocnień estońskich jest podzielona na dwie zasadnicze części: liczący 207 km odcinek lądowy i rzeczny. Reszta to trzy połączone ze sobą jeziora: Pskowskie, Lammi i Pejpus. Estończycy, jako główny powód przeciągającej się budowy, wskazują żmudne procedury oparte o prawo zamówień publicznych. W Estonii koszt budowy szacowany jest na ok. 170 mln euro.
Zdaniem eksperta
Gen. Gromadziński: Te projekty to na razie koncepty
Do Tarczy Wschód należy podchodzić jak do projektu szerokiego, wychodzącego poza wojsko. To powinno być operacyjne przygotowanie terenu między Bugiem a Wisłą, ale nie możemy zapomnieć także o terenie północy kraju, przy granicy z obwodem królewieckim. Nie mówmy zatem o linii styku wojsk. Mówmy o rejonach koncentracji wojsk i koncentracji czy manewrowania artylerii. Mówmy o drogach dojazdowych, o lotniskach zapasowych. W planie prowadzenia operacji obronnej to wszystko powinno być ujęte. To nie wycinkowe ustawianie zapór, kozłów i płotów, które dobrze wygląda PR-owo, ale niekoniecznie nadaje się do obrony granicy. Priorytetem powinno być operacyjne przygotowanie terenu do obrony, a nie ochrony.
Główne wnioski
- Finowie dostrzegają ruchy wojsk rosyjskich i rozbudowę infrastruktury wojskowej u swoich granic.
- Finlandia ma inną koncepcję ochrony swojej długiej granicy z Rosją niż Polska czy kraje bałtyckie, rozważają wpuszczenie przeciwnika w głąb kraju.
- W Polsce oraz krajach graniczących z Białorusią i Rosją trwa budowa umocnień. Jest to proces powolny, czasochłonny i wymagający dużych nakładów finansowych.