Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Sport

Rosyjski bramkarz zarabia najwięcej w NHL

Choć po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą w Stanach Zjednoczonych rozważano zawieszenie rosyjskich hokeistów, ostatecznie do tego nie doszło. Co więcej, jeden z nich pobił rekord pod względem zarobków.

Źródło: Rick Madonik/ Toronto Star via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie są powody, dla których Igor Szestiorkin otrzymał najwyższy kontrakt w historii NHL dla bramkarza.
  2. W jaki sposób rosyjscy hokeiści są postrzegani w NHL w kontekście wojny na Ukrainie.
  3. Którzy rosyjscy gracze oprócz Szestiorkina są uznawani za topowych w NHL i jakie osiągnięcia mają na swoim koncie.

Igor Szestiorkin, bramkarz New York Rangers – jednego z klubów założycielskich NHL – podpisał nowy, ośmioletni kontrakt o wartości 92 mln dolarów (11,5 mln dolarów na sezon). To najwyższy kontrakt w historii NHL dla bramkarza. Szestiorkin pobił rekord należący wcześniej do Kanadyjczyka Careya Price’a, co jednak nie zaskoczyło środowiska hokejowego – mowa o jednym z najlepszych bramkarzy w lidze.

Fenomen Szestiorkina

– Igor to jeden z najlepszych bramkarzy ostatnich lat w NHL. Prawdopodobnie, gdyby nie jego forma, Rangersi nie zaszliby tak daleko w fazie play-off w ostatnich sezonach. Negocjacje kontraktu trwały długo, a mówiło się o tym od miesięcy. Władze klubu bardzo chciały przedłużyć umowę, stąd rekordowa kwota 92 milionów dolarów za osiem lat gry – zwraca uwagę Sebastian Królicki, właściciel portalu hokej.net.

Ostatnio drużyna Rangersów radzi sobie słabiej, co zwraca uwagę na słabszą postawę defensywy, a także samego Szestiorkina. Mimo to nadal pozostaje on jednym z czołowych bramkarzy ligi i potrafi wybronić dla swojego zespołu wiele meczów.

– Szestiorkin jest w doskonałym wieku dla bramkarza, jeszcze przed trzydziestką. Już udowodnił swoją wartość świetną dyspozycją, zasługując na takie apanaże. W sezonie 2021/22 zdobył nagrodę Vezina dla najlepszego bramkarza ligi, a po tym sezonie kończył się jego poprzedni kontrakt. Klub chciał zabezpieczyć newralgiczną pozycję, ponieważ wpływ bramkarza na wynik drużyny w hokeju szacuje się na 50-70 proc. Szestiorkin gra już szósty sezon w New York Rangers i potwierdził, że jest godnym następcą Henrika Lundqvista, ikonicznej postaci tego zespołu, który na początku XXI wieku strzegł bramki Rangersów. Już teraz Szestiorkin pobił kilka rekordów „króla Henryka” – jak nazywają Lundqvista fani Rangersów – mówi Patryk Rokicki, ekspert ds. hokeja w TVP Sport.

Rosjan jest więcej

Zauważa, że kontrakty w NHL są znacznie niższe niż w innych zawodowych ligach w USA. Często gracze z NBA, nawet ci niższego pokroju, zarabiają znacznie więcej niż hokeiści. Dlatego klub nie żałował przeznaczenia takiej kwoty, aby zapewnić sobie spokój w bramce na kolejne sezony. Nie dziwi go wieloletni kontrakt.

– W NHL gwiazdy przed trzydziestką, które mogą grać na najwyższym poziomie jeszcze przez 8–10 lat, często podpisują sześcio- lub ośmioletnie kontrakty. Dlatego długość umowy Szestiorkina nie jest zaskoczeniem – mówi ekspert TVP Sport.

Szestiortkin nie jest w NHL jedynym hokeistą z Rosji.

– Wśród topowych rosyjskich graczy w NHL poza Szestiorkinem trzeba wymienić jeszcze kilka nazwisk. Jednym z tych zawodników jest jego kolega klubowy z New York Rangers – Artemi Panarin, natomiast Aleksandr Owieczkin ma już wręcz status legendy rozgrywek. Obecnie „goni” rekord Wayne’a Gretzky’ego pod względem liczby goli w NHL i być może w tym sezonie wyprzedzi Kanadyjczyka. Choć ostatnio kontuzja przeszkodziła Rosjaninowi w kontynuowania tego pościgu. Trzecim hokeistą, którego warto docenić, jest Nikita Kuczerow. On wyśrubował rekord punktów wśród rosyjskich graczy w NHL: napastnik Tampa Bay Lightning zdobył 144 punkty w poprzednim sezonie (44 gole i 100 asyst), ma też dwa Puchary Stanleya wywalczone w barwach tej drużyny. Znakomicie punktuje w sposób regularny od dłuższego czasu. Nie można też zapominać o wiernym kompanie Sidneya Crosby’ego – Jewgieniju Małkinie (Pittsburgh Penguins) i Kiryle Kaprizowie (Minnesota Wild) – mówi Patryk Rokicki.

Hokej i wojna

W lutym 2022 r. kierownictwo NHL zerwało wszelkie kontrakty z rosyjskimi partnerami biznesowymi w reakcji na zbrojną napaść Rosji na Ukrainę. Podjęto również decyzję o zamknięciu rosyjskojęzycznej wersji oficjalnej strony ligi. Niemniej rosyjscy hokeiści nadal grają za oceanem i mają takie same prawa jak inni zawodnicy.

W czerwcu 2022 r. Pob Rossi, dziennikarz „The Athletic”, informował na portalu X, że rosyjscy gracze nie będą w najbliższej przyszłości wprowadzani do Galerii Sław z powodów politycznych, mimo że nominacje uzyskali m.in. Siergiej Gonczar, Aleksander Malcew, Borys Michajłow i Aleksandr Mogilny. Jednakże ogólnie rzecz biorąc, działania Amerykanów wobec rosyjskich sportowców nie są radykalne.

Przykładem jest Aleksandr Owieczkin – ikona NHL i jeden z najbardziej kontrowersyjnych graczy w kontekście polityki. Kontrowersje budzą jego bliskie relacje z Władimirem Putinem. W 2023 r. Owieczkin otrzymał odznaczenie specjalnym dekretem Putina, mimo że od lat gra w Stanach Zjednoczonych. Przed wyborami prezydenckimi w Rosji w 2018 r. otwarcie agitował na rzecz Putina, tworząc „Drużynę Putina” i publicznie wyrażając poparcie dla przywódcy Federacji Rosyjskiej.

Owieczkin, mający na koncie tytuły mistrza świata oraz triumf w prestiżowym Pucharze Stanleya, był przez lata wykorzystywany przez Putina jako symbol sukcesu rosyjskiego i globalnego sportu. Choć sam zawodnik dyplomatycznie wyrażał chęć pokoju, znalazł się w ogniu krytyki amerykańskiej opinii publicznej. Kiedy poproszono go o komentarz na temat Putina, powiedział: „On jest moim prezydentem, prawda? Jestem z Rosji. Co mogę więcej powiedzieć?”.

Słowa te cytowały m.in. „Washington Post” i Sports.ru.

Rosyjscy hokeiści bez banicji

Zdaniem Patryka Rokickiego na początku rzeczywiście rozważano, czy rosyjscy zawodnicy powinni zostać zawieszeni w NHL.

– Spodziewałem się, że do tego nie dojdzie. Warto pamiętać, że każdy klub NHL działa jako osobna firma z określonym budżetem i limitem płacowym, co zapewnia względną równość między drużynami. Załóżmy, że w jednym zespole gra trzech klasowych rosyjskich hokeistów, a w innym tylko jeden lub żaden. Gdyby zawieszono Rosjan, klub z trzema gwiazdami z tego kraju byłby w znacznie gorszej sytuacji niż ten, który straciłby jednego zawodnika albo w ogóle by nie ucierpiał. Takie decyzje mogłyby wywołać ogromne protesty wśród klubów – tłumaczy Patryk Rokicki.

Ponadto rosyjscy gracze w większości nie wspierali otwarcie imperialistycznych działań Putina ani agresji na Ukrainę. To profesjonalni sportowcy, którzy pracują w Ameryce Północnej i uczciwie zarabiają na życie. Dlatego NHL zdecydowało, że nie będzie im odbierać tej możliwości.

Przedstawiciel TVP Sport odniósł się również do sytuacji rosyjskiej i białoruskiej federacji w międzynarodowych strukturach hokejowych po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę.

– Od czasu agresji obie federacje – Rosji i Białorusi – są zawieszone w Międzynarodowej Federacji Hokeja. Zawieszenie zostało przedłużone na sezon 2024/25, co oznaczało m.in. brak udziału Białorusi w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich. Temat Rosji na igrzyskach w Mediolanie wciąż jest otwarty, ponieważ „sborna” to jedna z potęg światowego hokeja. Władze federacji zdecydują, czy zawieszenie Rosjan zostanie przedłużone na sezon 2025/26, co wykluczyłoby ich z igrzysk. Białoruś już teraz nie ma takiej szansy, natomiast Rosja, z racji swojej pozycji, nie musi grać w eliminacjach, w przeciwieństwie do Białorusi – dodaje ekspert.

Warto zauważyć, że wiele krajowych federacji podeszło rygorystycznie do kwestii gry zawodników w rosyjskich ligach. Ci, którzy pozostali w Rosji po inwazji, zostali wykluczeni z możliwości gry w reprezentacjach swoich krajów.

– Obecnie w polskiej lidze nie ma rosyjskich zawodników. Decyzja o ich nieściąganiu do Polski jest bezpośrednim efektem rosyjskiej agresji. Przed wojną Rosjanie byli obecni w wielu drużynach, np. w Comarch Cracovii stanowili znaczną część zespołu. Gdyby nie doszło do napaści, z pewnością mielibyśmy kilku, a nawet kilkunastu rosyjskich graczy w polskiej lidze – podsumowuje Patryk Rokicki.

Jedno jest pewne – ocena sytuacji Rosjan w NHL nie może być zero-jedynkowa. Czy możemy surowo potępiać ludzi tylko za ich narodowość, jeśli nie popierają wojny? To niezwykle delikatna kwestia, w której należy kierować się, co oczywiste, racjami moralnymi. Nie można jednak stygmatyzować osób rosyjskiego pochodzenia, które nie wspierają zbrodniczej polityki Putina ani nie są zwolennikami neoimperializmu Kremla.

Główne wnioski

  1. Władze NHL uznały za konieczne zerwanie z rosyjskimi partnerami biznesowymi, gdy rozpoczęła się pełnoskalowa inwazja na Ukrainę, natomiast nie zdyskwalifikowały hokeistów z Rosji. Stanowisko kierownictwa jest jasne: sportowcy nie mogą odpowiadać za czyny polityków.
  2. Rosjanie przez lata wyrobili sobie w USA renomę w zawodowym hokeju. Lukratywny kontrakt Szestiorkina to wisienka na torcie. Do tej pory uznanie za oceanem zyskali bowiem również tacy gracze jak Artemi Panarin, Nikita Kuczerowa, a przede wszystkim Aleksandr Owieczkin.
  3. Mimo że gwiazdy rosyjskiego hokeja nie są banitami w klubowych rozgrywkach, to w rozgrywkach międzypaństwowych wciąż nie ma miejsca dla Rosjan w najważniejszych turniejach. Jest to kara nałożona na nich przez władze światowego hokeja w związku z agresją na Ukrainę. Analogicznie postępuje UEFA.