Rozbudowa węgierskiej elektrowni atomowej Paks II napotyka kolejne problemy
Inwestycja w Paks II od lat zmaga się z rosnącymi kosztami, wieloletnimi opóźnieniami i kontrowersjami wokół współpracy Węgier z Rosją. Teraz pojawił się kolejny kłopot – Trybunał Sprawiedliwości UE uchylił decyzję Komisji Europejskiej, która zatwierdziła pomoc państwa dla tej inwestycji. Sprawa ma także poważny wymiar polityczny dla Fideszu.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Trybunał Sprawiedliwości UE uchylił decyzję Komisji Europejskiej w sprawie pomocy państwowej dla elektrowni Paks II.
- O ile wzrosły koszty tego przedsięwzięcia i jak bardzo opóźnił się termin jego realizacji.
- W jaki sposób spór o Paks II może zagrozić politycznej pozycji Viktora Orbána i jego partii Fidesz.
Trybunał Sprawiedliwości UE uchylił kilka dni temu decyzję Komisji Europejskiej, zatwierdzającą pomoc państwową przyznaną przez węgierski rząd dla elektrowni jądrowej Paks II. Sędziowie uznali, że KE powinna była dokładniej zbadać, czy pomoc ta była zgodna z unijnymi przepisami o zamówieniach publicznych. Tymczasem taka analiza nie została przeprowadzona lub była zbyt pobieżna. Problem w tym, że węgierska oferta została skierowana bez przetargu bezpośrednio do rosyjskiej firmy Nizhny Novgorod Engineering, należącej do państwowego koncernu Rosatom. Co więcej, Rosja w umowie z Węgrami zobowiązała się udzielić państwowej pożyczki na sfinansowanie większości inwestycji.
Przypomnijmy, że Komisja Europejska nie zgłaszała zastrzeżeń i 6 marca 2017 r. zatwierdziła pomoc państwową Węgier przy budowie dwóch nowych reaktorów elektrowni Paks. Tę decyzję zaskarżyła jednak Austria. 30 listopada 2022 r. Sąd UE skargę oddalił. Austriacy nie dali jednak za wygraną i złożyli odwołanie do TSUE. W zeszłym tygodniu okazało się, że było warto – Trybunał w Luksemburgu, rozpatrujący sprawę w drugiej instancji, uchylił nie tylko wyrok Sądu UE, ale także samą decyzję Komisji Europejskiej.
Mimo wyroku inwestycja nie stanie
W praktyce wyrok oznacza, że cały proces zatwierdzania pomocy państwowej musi zostać przeprowadzony od nowa. Nie oznacza to jednak automatycznego wstrzymania inwestycji – jak podkreśla János Bóka, węgierski minister ds. UE, nie wydano formalnego zakazu prowadzenia prac. Werdykt TSUE rodzi jednak poważną niepewność co do prawnych i finansowych podstaw projektu. Rośnie też ryzyko, że koszty inwestycji ponownie wzrosną, a jej zakończenie jeszcze się opóźni.
A są to problemy, z którymi rozbudowa elektrowni jądrowej Paks II boryka się od lat. Z powodu wielokrotnego przesuwania terminu rozpoczęcia budowy znacząco wzrosły jej koszty. W pierwotnej węgiersko-rosyjskiej umowie z 2014 r. zapisano, że Paks II pochłonie 12,5 mld euro. Jednak z czasem podwykonawcy kilkukrotnie aktualizowali swoje wyceny i – jak podaje dziennik „Népszava”, powołując się na Andrása Pergera z niezależnego węgierskiego think tanku Energiaklub – ostateczne koszty mogą być nawet dwukrotnie wyższe.
Wystarczy wspomnieć, że koszty samych robót ziemnych, które rozpoczęły się niemal dwa lata temu, miały wynieść 179 mln euro, a już osiągnęły prawie 524 mln euro.
Opóźnienie zwiększyło się do 12 lat
Termin oddania do użytku nowej siłowni coraz bardziej się oddala. W umowie podpisanej w 2014 r. przez Viktora Orbána i Władimira Putina przewidywano, że elektrownia zacznie działać w 2023 r.. Projekt napotkał jednak szereg przeszkód prawnych, politycznych i technicznych, związanych m.in. z koniecznością wprowadzania zmian w planach. Efekt to gigantyczne opóźnienie. Ostatnio Péter Rákóczi, rzecznik prasowy Paks II, zapowiedział, że oba nowe bloki zostaną podłączone do sieci dopiero „w pierwszej połowie lat 30.” i „z pewnością” do 2035 r.
Węgierski rząd stara się sprawiać wrażenie, że nic się nie stało i minimalizuje znaczenie wyroku Trybunału. Péter Szijjártó, minister spraw zagranicznych, twierdzi, że wyrok TSUE w żadnym stopniu nie opóźni realizacji projektu Paks II.
„Nie tylko nie spowolni postępu inwestycji, ale nawet nie ograniczy jej zakresu. Przeciwnie – w ostatnich miesiącach przyspieszyliśmy projekt” – zapewnił szef węgierskiej dyplomacji. Dodał też w swoim stylu, że jest stanowczo za wcześnie, by przeciwnicy Węgier i ich bezpieczeństwa energetycznego otwierali szampana. „Dzięki Paks II zrobimy w tej dziedzinie ogromny krok naprzód” – podkreślił minister Szijjártó.
Fidesz ma kolejny, przedwyborczy problem
Ewentualne kolejne opóźnienie realizacji projektu mogłoby stanowić dla Fideszu poważny problem wizerunkowy i jeszcze bardziej osłabić jego poparcie społeczne. A trzeba pamiętać, że na wiosnę przyszłego roku na Węgrzech odbędą się wybory parlamentarne. Liderem sondaży jest opozycyjna wobec rządu i partii Viktora Orbána TISZA. Ugrupowanie kierowane przez Pétera Magyara coraz ostrzej krytykuje współpracę Fideszu z Kremlem – również w sektorze energetycznym.
Rząd Viktora Orbána nadal importuje rosyjską ropę naftową, mimo że po lutym 2022 r. większość państw Unii Europejskiej wstrzymała jej zakup. Co więcej, Budapeszt stanowczo sprzeciwia się próbom ograniczenia importu tego surowca podejmowanym przez Komisję Europejską.
Węgry kontynuują również współpracę z Rosją w zakresie energetyki jądrowej. Tymczasem przykład Finlandii pokazuje, że możliwa jest inna droga – po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie Helsinki zrezygnowały z podobnego projektu, również planowanego z udziałem Rosatomu.
Główne wnioski
- Wyrok TSUE uderza w rozbudowę węgierskiej elektrowni atomowej. Trybunał w Luksemburgu unieważnił zgodę Komisji Europejskiej na pomoc państwa dla Paks II. Oznacza to konieczność ponownego przeprowadzenia całej procedury i wprowadza znaczną niepewność prawną oraz finansową wokół projektu.
- Koszty budowy Paks II rosną, a termin uruchomienia się oddala. Pierwotny budżet inwestycji wynosił 12,5 mld euro, ale może się okazać nawet dwukrotnie wyższy. Start bloków planowano na 2023 r., obecnie mówi się o 2035 r.
- Sprawa Paks II ma również poważny wymiar polityczny. Rząd Viktora Orbána bagatelizuje problemy i broni współpracy z Rosją w sektorze energetycznym. Kolejne opóźnienie inwestycji mogłoby zaszkodzić Fideszowi przed przyszłorocznymi wyborami, zwłaszcza że rosnąca w siłę opozycja coraz mocniej krytykuje uzależnienie Węgier od rosyjskich surowców.