Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Świat

Rozwój czy stagnacja? Co dalej z gospodarkami państw Europy Środkowo-Wschodniej

Ostatnie trzy dekady to czas spektakularnego rozwoju ekonomicznego państw naszego regionu. Uczestnicy konferencji Impact w Bukareszcie zastanawiali się, czy tak będzie także w przyszłości i które czynniki – kolejne inwestycje, rozwój innowacji, wzrost produktywności, czy kłopoty demograficzne odegrają kluczową rolę.

Uczestnicy konferencji Impact w Bukareszcie (od lewej) Ciprian Dascalu, Maciej Reluga, Nina Vujanović, Geoff Gottlieb oraz Grzegorz Nawacki zastanawiali się, co będzie miało największy wpływ na rozwój gospodarczy państw CEE.
Uczestnicy konferencji Impact w Bukareszcie (od lewej) Ciprian Dascalu, Maciej Reluga, Nina Vujanović, Geoff Gottlieb oraz Grzegorz Nawacki zastanawiali się, co będzie miało największy wpływ na rozwój gospodarczy państw CEE.

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. W jakim tempie rozwijała się w ostatnich latach rumuńska gospodarka i jak plasuje się na tle ekonomik państw Europy Środkowo-Wschodniej.
  2. Jakie czynniki miały dotychczas kluczowy wpływ na rozwój gospodarczy naszego .
  3. Które impulsy dają nadzieję na dalszy wzrost ekonomiczny państw CEE, a co może się okazać czynnikiem ryzyka i dlaczego.

Przygotowany przez XYZ raport „Romania on the rise: Europe’s new economic powerhouse?” („Rumunia na fali: Nowa potęga gospodarcza Europy?”) spotkał się z wielkim zainteresowaniem uczestników konferencji Impact w Bukareszcie.

Rumunia tuż za Polską

Z całą pewnością nie wszyscy uczestnicy konferencji zdawali sobie zapewne sprawę z tego, że w 2023 r. rumuńska gospodarka wyprzedziła czeską. Stała się tym samym drugą co do wielkości gospodarką, po Polsce, w Europie Środkowo-Wschodniej. W latach 2019-2023 średnia roczna stopa realnego wzrostu tamtejszego PKB per capita wyniosła 3,5 proc. Rumunia w latach 2004-2023 podwoiła swój PKB per capita. To oznacza, że w ciągu tych dwóch dekad była regionalnym liderem wzrostu. Niewiele za nią plasowały się: Bułgaria, Litwa i Polska. Czechy, Słowacja i Węgry pozostały bardziej w tyle.

Nic więc dziwnego, że pytanie o dotychczasowy rozwój gospodarczy Europy Środkowo-Wschodniej i jego przyszłość stało się jednym z kluczowych pytań tegorocznego Impactu Bukareszt. Odpowiedzieć na pytania starali się uczestnicy debaty, którą moderował Grzegorz Nawacki, założyciel i redaktor naczelny XYZ.

Demografia mamy kłopot

Przyszły rozwój gospodarczy naszego regionu będzie zależał od wzrostu Niemiec i wzmocnienia strefy euro uznał Maciej Reluga, członek zarządu i główny ekonomista Banku Santander.

Okazało się jednak, że był w tej opinii dość odosobniony, ponieważ większość uczestników dyskusji skupiła się na zupełnie innych czynnikach.

Ciprian Dascalu, główny ekonomista rumuńskiego BCR Banku podkreślał m.in. znaczenie demografii i związanym z nią spadkiem liczby pracowników, przede wszystkim fizycznych. W jego opinii skutkiem tego stanu rzeczy jest spadek wysokiej wcześniej konkurencyjności ekonomicznej państw CEE.

W ciągu najbliższych pięciu lat tempo wzrostu ekonomicznego regionu będzie niższe, niż w czasie minionych dziesięciu lat stwierdził Ciprian Dascalu.

Produktywność – jest nadzieja

Nina Vujanović, ekonomista z Banku Centralnego Czarnogóry wierzy natomiast w przyspieszenie ekonomii regionu, które ma wynikać m.in. ze wzrostu produktywności, większej mobilności pracowników oraz innowacji.

To, że na krótką metę perspektywy są dobre przyznaje także Maciej Reluga.

Z przyjemnością mogę powiedzieć, że Polska i Rumunia mogą liczyć w przyszłym roku na mocny wzrost gospodarczy na poziomie 3,5 proc., pozostałe państwa regionu około 3 proc., niektóre mniej stwierdził przedstawiciel Santandera.

Uznał jednocześnie, że wciąż poważnym problemem jest inflacja. Ten czynnik miałby dotyczyć szczególnie dwóch państw regionu: Czech i Węgier. Inna kwestia, która będzie miała wpływ na rozwój regionu to planowana na kolejne lata konsolidacja finansów publicznych.

Na Słowacji, czy w Czechach ten proces już się zaczął. Inne kraje, w tym m.in. Rumunia planują go przeprowadzić w przyszłym roku – potwierdził ekonomista z BCR Banku.

Dodał, że konsolidacja wcale nie musi być negatywnym czynnikiem.

Duże, a być może nawet kluczowe znaczenie dla rozwoju ekonomicznego regionu miały w ostatnich latach inwestycje. Wskazuje na to zresztą również wspomniany raport XYZ.

Inwestycje – jako gamechanger

Nina Vujanović uznała inwestycje, a w szczególności inwestycje zagraniczne za gamechanger.

Od momentu wejścia kolejnych państw regionu do Unii Europejskiej, zagraniczne inwestycje ogromnie przyczyniły się do wzrostu gospodarczego i zwiększenia produktywności – stwierdziła Nina Vujanović.

Pytanie o przyszłość inwestycji.

Wszystko zależy od tego, o jakim horyzoncie czasowym mówimy. Moim zdaniem w dłuższym terminie ten trend będzie negatywny m.in. ze względu na demografię – uznał Maciej Reluga.

Ekonomista przyznaje jednocześnie, że Europa Środkowa potrzebuje dalszego wzrostu w tej dziedzinie.

Bez niego czeka nas stagnacja. Przy czym, przez stagnację rozumiem także niewielki wzrost na poziomie 2-3 proc., ale… to nadal jest stagnacja – powiedział przedstawiciel Santandera.

Problem dotyczy zwłaszcza Polski, ponieważ udział inwestycji w PKB jest na relatywnie niskim poziomie.

Powiem przekornie, że w mojej opinii poziom inwestycji w regionie jest wystarczający. Ten problem dotyczy właściwe tylko dwóch państw, czyli Polski i Bułgarii – stwierdził natomiast Geoff Gottlieb, stały przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego na Europę Centralną, Wschodnią i Południowo-Wschodnią.

Jego zdaniem na innych rynkach to nie skala inwestycji, tylko raczej poziom produktywności oraz deficyt siły roboczej stanowią barierę dla gospodarczego rozwoju. Na obniżenie konkurencyjności państw naszej części Europy istotny wpływ mają również wysokie ceny energii. Co ciekawe, inni uczestnicy debaty tego problemu właściwie nie dostrzegali, a przynajmniej nie wspominali o nim.

Możliwe, że kapitał będzie lokowany w CEE nawet jeśli będzie relatywnie droższy, ze względu na zbieżność wartości politycznych – powiedział przedstawiciel MFW.

Według niego możliwe jest jednak i to, że zagraniczne inwestycje powędrują po prostu tam, gdzie warunki będą bardziej konkurencyjne.

Dla rozwoju regionu istotna jest nie tylko liczba bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Znaczenie ma też to, jakiej są jakości i rodzaju – stwierdziła Nina Vujanović.

Innowacje – jako priorytet

Uważa ona, że problem stanowią też badania i ich rozwój. W szczególności chodzi o to, że inwestycje sektora prywatnego w tę dziedzinę nie są obecnie wystarczające. Firmy koncentrują się bowiem bardziej na inwestycjach w produkcję.

Tymczasem nawet podmioty, które na co dzień ze sobą konkurują, mogą się też od siebie wiele nauczyć. Dlatego trzeba bardzo dbać o własność intelektualną i skupić się na dokonywanych lokalnie innowacjach – uznała ekonomista z Banku Centralnego Czarnogóry.

Cieszę się, że wiele mówimy tu o innowacjach. Jednak trzeba zauważyć, że ich stworzenie w Europie Środkowej jest znacznie trudniejsze niż wdrożenie rozwiązań, jakie powstały w innych miejscach. I to jest jedną z przyczyn, że w państwach regionu powstało stosunkowo niewiele własnych marek. Szansą na pojawienie się tu silnych marek jest koncentracja na lokalnych, krajowych innowacjach. I wiem, że nie jest to takie proste – podsumował Geoff Gottlieb.

Główne wnioski

  1. Po wstąpieniu kolejnych państw regionu do Unii Europejskiej zaczęły do nich masowo napływać inwestycje. To dzięki nim gospodarka Polski, Rumunii i innych krajów radykalnie wtedy przyspieszyła.
  2. Teraz jako CEE jesteśmy jednak już w innym miejscu. Dalszy dynamiczny wzrost ekonomii państw regionu stoi pod znakiem zapytania. Powodem są m.in. czynniki demograficzne, czy rosnący deficyt rąk do pracy.
  3. Nadzieją są inwestycje – coraz trudniej je przyciągać – oraz innowacje, o które też nie jest łatwo, bo firmy nie inwestują w nie tyle, ile powinny. Prościej jest je sprowadzić niż wy pracować na miejscu.