Rumuński gigant spożywczy ma apetyt na polskich producentów. Stworzył specjalny fundusz
Trinity Investments, za którym stoi Scandia Food, chce zbudować portfel spółek spożywczych wart nawet miliard złotych. Planuje konsolidację różnych branż, głównie w Polsce i Rumunii. Fundusz jest otwarty na koinwestorów.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Scandia Food, która ma już doświadczenie w M&A, postanowiła stworzyć fundusz przejmujący rozmaitych producentów żywności.
- Na jak dużą skalę zamierza działać i jakich firm szuka.
- Jakie cele fundusz stawia przed przyszłymi spółkami portfelowymi.
Polska ma ambicje zajęcia silniejszej pozycji na globalnej arenie technologicznej. Na razie jednym z najmocniejszych lokalnie sektorów pozostaje produkcja żywności. Napędzają go nie tylko takie tuzy jak Maspex i inni giganci liczący przychody w miliardach złotych, ale też mnóstwo mniejszych firm.
Ten potencjał dostrzegł nowy fundusz private equity (PE) – Trinity Investments Management. Zamierza konsolidować różne segmenty rynku spożywczego w Europie Środkowej i Wschodniej (CEE) z naciskiem na Polskę i Rumunię, które odpowiadają za ponad połowę ludności i PKB regionu. Za funduszem stoi Scandia Food, czyli jeden z największych rumuńskich koncernów spożywczych – lokalny lider na rynku konserw mięsnych, zwłaszcza pasztetów, rozwijający się też w kierunku m.in. dań gotowych.
– Chcemy kupić 8-10 firm wartości ok. 25 mln euro każda, więc dążymy do początkowej wartości portfela na poziomie 200-250 mln euro [po przeliczeniu po obecnym kursie ok. 840 do 1 mld zł – red.]. Ponieważ w ok. 60 proc. planujemy wykorzystać zewnętrzne finansowanie dłużne, to docelowa kapitalizacja funduszu powinna wynieść ok. 100 mln euro – zapowiada Mateusz Topp, współzałożyciel i partner zarządzający Trinity Investments Management.
Warto wiedzieć
Rumuński gigant
Scandia Food urosła w ciągu dekady z 60-70 mln euro do 160-170 mln euro rocznych obrotów – z marżą EBITDA rzędu 14-15 proc. – nie licząc przychodów z przetargów służących np. humanitarnemu wsparciu w związku z wojną w Ukrainie czy Strefie Gazy.
– Jest skoncentrowana na rodzimym rynku, eksport do Mołdawii czy miejsc z liczną diasporą rumuńską jak Hiszpania czy Włochy ma niewielki udział. Od czasu prywatyzacji firma jest w rękach dwóch rodzin. W kierowanie nią, zaangażowane jest już drugie pokolenie, w tym Andrei Ursulescu, oraz profesjonalni menedżerowie. Z uwagi na to doświadczenie jesteśmy przekonani, że będziemy dobrym kandydatem do przejmowania lokalnych, rodzinnych firm – mówi Mateusz Topp, partner zarządzający Trinity Investments Management.
Scandia jest aktywna na polu M&A. W ciągu siedmiu lat dokonała sześciu przejęć, największych o wartości części udziałowej (bez uwzględnienia potencjalnego długu) zbliżonej do 10 mln euro.
– Skupiała się na wzmocnieniu dotychczasowej oferty, np. wędlin, albo wejściu w komplementarne obszary, w tym żywność mrożoną i zupy w puszkach. Poprzez fundusz dalej koncentrujemy się na rynku spożywczym, bo na nim się dobrze znamy, ale patrzymy znacznie szerzej. Szukamy nowych możliwości, dlatego np. Profi [lider polskiego rynku pasztetów zmienił właściciela w marcu – red.] mimo swojej atrakcyjności nie interesowałby nas ze względu na zbyt duże podobieństwa w ofercie – wyjaśnia Mateusz Topp.
Fundusz zamiast klasycznych fuzji i przejęć
Menedżer ma duże doświadczenie w bankowości inwestycyjnej, był m.in. dyrektorem zarządzającym Raiffeisen Investment Polska. Gdy w 2015 r. bank postanowił wycofać się z Polski, założył ze wspólnikiem butikową firmę doradczą – Comet Advisory. Jej pierwszym klientem została Scandia, wówczas klient korporacyjny Raiffeisena w Rumunii. Przerodziło się to w długofalową, regularną współpracę w obszarze M&A (fuzji i przejęć) w różnych krajach.
– Andrei Ursulescu [prezes Scandii oraz współtwórca i współzarządzający Trinity – red.] od jakiegoś czasu nosił się z zamiarem zwiększenia dywersyfikacji działalności firmy. Przeanalizowaliśmy więc dogłębnie rumuński i polski rynek spożywczy i pozytywnie zaskoczyła nas liczba firm o wartości ok. 25 mln euro ze stabilną sytuacją finansową, często bez długu i pozostających w rękach właścicieli zastanawiających się nad sukcesją. Liczba i wartość potencjalnych transakcji nas zadziwiła, przerastała możliwości finansowe Scandii w krótkim okresie, a szkoda przegapić taką szansę – mówi Mateusz Topp.
Tak pojawiła się koncepcja stworzenia funduszu. Scandia jest w stanie sfinansować dwie transakcje w tym roku, a następnie jedną rocznie. Takie tempo nie zaspokaja jednak jej apetytu, więc po pierwszych przejęciach otworzy się na szersze grono inwestorów – na dwóch poziomach. Po pierwsze, na tzw. limited partners (pasywnych inwestorów w funduszu) w postaci publicznych inwestorów instytucjonalnych albo family offices (podmiotów zarządzających majątkiem zamożnych rodzin). Po drugie, na koinwestorów w konkretnych projektach, którzy mogliby podzielić się doświadczeniem w określonym sektorze.
– O założeniu funduszu zadecydowały też ograniczenia w bankowym finansowaniu M&A. Firmy są klientami korporacyjnymi i trafiają w tryby maszyny korporacyjnej. A ta z reguły nie najlepiej radzi sobie w zakresie elastyczności finansowania niezbędnej w M&A, związanej np. z earn-outami [ustaleniem ostatecznej wartości transakcji na bazie przyszłych wyników – red.]. Starając się o kredyt na przejęcie zagraniczne, trafia się na węzeł gordyjski, związany na przykład z nieznajomością prawa lokalnego w korporacyjnych zespołach bankowych. Ten obszar to domena działu finansowania strukturalnego w bankach, którego głównym klientem są fundusze. Dlatego prościej dotrzeć do nich jako Trinity niż Scandia – wyjaśnia Mateusz Topp.
Zdaniem eksperta
Inwestowanie w fundusze wyszłoby polskim firmom na dobre
Lokalny sektor spożywczy przyciąga zainteresowanie funduszy. Accession Capital Partners finansował rozwój Profi – firmy o bardzo podobnym profilu działalności do Scandia Food – Innova Capital jest zaangażowana w Oshee, a niedawno MCI Capital zaangażował się w Nice To Fit You. Warta odnotowania jest również inwestycja Benefitu Systems w mniejszościowy pakiet spółki SmartLunch. Na rynku VC również obserwujemy ciekawe firmy z tego sektora. Naszą uwagę przykuwa m.in. rozwój Fresh Inset, HiProMine, Protein Resources czy też Foodsi.
Dojrzałe, rentowne firmy z potencjałem konsolidacji
Wybierając potencjalne spółki do portfela, fundusz patrzy w pierwszej kolejności na sektor. Musi być ogólnie rentowny i mieć potencjał konsolidacji, żeby unikać przejmowania perełek w swoich niszach.
– Oczekujemy od firm przewidywalnego zysku i rentowności na poziomie zbliżonym do średniej w danej branży, bo np. w mleczarstwie jest ona znacznie niższa niż w dodatkach do żywności. Nie jesteśmy zainteresowani restrukturyzacjami, bo nie mamy w tym kompetencji. Poza tym chcemy, by spółki były w stanie już w krótkim terminie same finansować kolejne przejęcia. Minimalna wielkość obrotów jest uzależniona od osiąganej marży. Z reguły będzie wynosić 20-40 mln euro, ale planujemy też złożyć ofertę na podmiot z przychodami na poziomie 100 mln euro – informuje Mateusz Topp.
Większość jego rozmówców to osoby myślące o emeryturze, które mają trudności w przekazaniu biznesu, więc chcą sprzedać 100 proc. udziałów – od razu albo z odroczeniem części pakietu – i się wycofać.
– Zazwyczaj mają wokół siebie grupę osób długo i mocno związanych z firmą. Skoro wszystko działa dobrze, to byłoby z nami coś nie tak, gdybyśmy mieli z takich zespołów zrezygnować. Będziemy jednak pracować nad tzw. długą ławką, by móc w razie potrzeby zastąpić ludzi niezastąpionych. Przyszły nabywca musi mieć pewność, że przejmie spółkę wraz z zespołem gotowym do jej dalszego prowadzenia – mówi partner zarządzający Trinity Investments Management.
Zdaniem analityka
Jest w co inwestować
Wyzwaniami dla producentów żywności, które mogą wpływać na zainteresowanie inwestycjami w Polsce, są na pewno rosnące koszty pracy i dynamicznie zmieniające się otoczenie regulacyjne – zarówno na poziomie krajowym, jak i unijnym, w tym nacisk na redukcję śladu węglowego. Obecność inwestorów zagranicznych na rynku krajowym jest zauważalna m.in. wśród dużych spółek mięsnych, piekarniczych, producentów słodyczy i napojów.
Cel: podwojenie przejmowanych biznesów
Fundusz będzie realizował strategię „buy and build”, prawdopodobnie każda ze spółek portfelowych będzie następnie konsolidować swój sektor: skupując komplementarne biznesy w kraju albo konkurentów za granicą w obrębie CEE, z naciskiem na Polskę i Rumunię.
– W tym roku chcielibyśmy sfinansować co najmniej jedną z dwóch zaawansowanych transakcji w Polsce i jedną w Rumunii, a widzimy już kolejne 2-3 firmy. W konsekwencji pierwsze cztery lata chcemy poświęcić kupowaniu, a nasz średni horyzont inwestycyjny będzie wynosić pięć-siedem lat. Potrojenie skali biznesu w tym okresie będzie trudne, ale podwojenie to realny cel – zapowiada Mateusz Topp.
Stworzenie funduszu ma pomóc Scandii przede wszystkim w wykorzystaniu finansowej nadwyżki kapitału do dywersyfikacji majątku. Przy wychodzeniu funduszu ze spółek będzie potencjalnie jednym z kandydatów do przejęcia, ale na rynkowych zasadach, bez preferencji.
– Celem funduszu jest osiągnięcie maksymalnej wartości z każdej inwestycji. Najprościej będzie to zrobić, znajdując inwestora finansowego czy branżowego gotowego przejąć cały biznes. Jeśli takich kandydatów będzie niewielu lub skala biznesu będzie to uzasadniała, to bierzemy pod uwagę również IPO [pierwszą ofertę publiczną poprzedzającą debiut na giełdę – red.] – tłumaczy Mateusz Topp.
Polska atrakcyjnym kierunkiem dla Rumunów
W Polsce Trinity przyjrzał się setkom spółek i w pierwszej fazie wytypował ponad 50 w sześciu sektorach. Po tzw. ruszeniu w teren zostało ich 10-20 i z kilkoma z nich chciałby się porozumieć.
– Ze strony inwestorów finansowych nie odczuwamy szczególnej konkurencji – pewnie sektor nie zapewnia im oczekiwanej stopy zwrotu albo celują w większe spółki. Widzimy natomiast mocne zaangażowanie międzynarodowych korporacji obecnych w Polsce, które szukają komplementarnych biznesów. Jedna z nich w zeszłym roku zgarnęła nam interesującą firmę sprzed nosa – mówi Mateusz Topp.
Podkreśla, że polski biznes i w ogóle Polska ma w Rumunii bardzo dobrą prasę od lat, podobnie jak ostatnio Rumunia w Polsce. Działa w tym kraju wiele rodzimych firm jak np. Maspex i Citronex, co nie uszło uwadze PKO BP, który otworzył tam w styczniu oddział korporacyjny.
– Po transformacji ustrojowej w Rumunii scementowała władzę jedna opcja polityczna i na przełomie wieków było widać w statystykach wolniejszy rozwój niż w Polsce. Ostatnio te różnice się niwelują. Rumunię kojarzymy z południowoeuropejskim podejściem do życia, ale etyka pracy, znajomość angielskiego czy zachowanie ludzi na ulicach jest bardzo podobne do Polski. Wierzę, że obie gospodarki będą w kolejnych latach wyróżniać się w regionie CEE – podsumowuje współtwórca Trinity Investments Management.
Warto wiedzieć
Rumunia błyszczy w Europie Środkowej i Wschodniej
Ostatnie 30 lat to okres niezwykłego rozwoju gospodarczego naszej części Europy – wszystkie z państw, które przystąpiły do Unii Europejskiej, cieszą się nieporównywalnie lepszą sytuacją gospodarczo-społeczną niż przed trzema dekadami, wynika z raportu „Romania on the rise: Europe’s new economic powerhouse?” autorstwa XYZ.
Pozytywnie na tle krajów regionu wyróżnia się Rumunia, lider wzrostu w ciągu ostatnich 20 lat. W latach 2004-2023 r. tamtejsza gospodarka podwoiła PKB per capita, w bardzo zbliżonym tempie rosły gospodarki Litwy, Polski i Bułgarii. Najważniejsza miara poziomu życia – PKB per capita w standardzie siły nabywczej, czyli dochód w przeliczeniu na jednego mieszkańca po uwzględnieniu różnicy w poziomach cen – wyniosła w Rumunii w 2023 r. według Eurostatu 78 proc. unijnej średniej wobec 80 proc. w Polsce.
– Najciekawsze jest jednak porównanie wzrostu Rumunii do najbardziej spektakularnego cudu gospodarczego ostatnich kilku dekad, czyli Korei Południowej. Według danych Banku Światowego zaledwie 27 lat zajęło rumuńskiej gospodarce przejście z poziomu 15 tys. do 40 tys. PKB per capita w parytecie siły nabywczej (w cenach stałych z 2021 r.). Korei Południowej zajęło to 22 lata, podobnie jak Polsce. Z kolei Chile, najbogatsza duża gospodarka Ameryki Południowej, do dzisiaj nie osiągnęła takiego poziomu – mówi Michał Kulbacki, analityk XYZ.

Główne wnioski
- Scandia Food znalazła m.in. w Polsce więcej atrakcyjnych firm spożywczych, niż byłaby w stanie przejąć. Ponadto uzyskanie kredytu na akwizycje, zwłaszcza zagraniczne, nie jest proste. Dlatego postanowiła stworzyć fundusz, w który mają zaangażować się z czasem także inni inwestorzy.
- Trinity Investments chce kupić w ciągu czterech lat do dziesięciu firm wartości ok. 25 mln euro każda. Kapitalizacja funduszu ma wynieść ok. 100 mln euro, a reszta pieniędzy ma pochodzić z zewnętrznych źródeł dłużnych, np. kredytu.
- Fundusz oczekuje od firm przewidywalnego zysku i rentowności na poziomie zbliżonym do średniej w danej branży, a także obrotów z reguły na poziomie co najmniej 20-40 mln euro.