Sieć Badawcza Łukasiewicz z nowymi priorytetami. Bardziej modernizacja niż przełomowe innowacje [WYWIAD]
Największym problemem instytutów Sieci Badawczej Łukasiewicz jest niski poziom komercjalizacji wyników prac badawczych. Dlaczego przychody z tej kategorii stanowią tylko 1,1 proc. ogółu i jaki jest plan na uaktywnienie instytutów – wyjaśnia prezes sieci Hubert Cichocki.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego w Polsce trudno z jednej zainwestowanej w badanie i innowacje złotówki, uzyskać zwrot dla gospodarki w wysokości 4-7 zł.
- Co jest powodem bardzo niskich przychodów z komercjalizacji osiąganych przez instytuty Łukasiewicza. Z czego utrzymuje się obecnie Sieć?
- Z jakich powodów bardziej realne dla instytutów badawczych Łukasiewicza jest odnoszenie sukcesów z realizacji projektów na rzecz unowocześniania i modernizowania równych sektorów gospodarczych niż kreowanie przełomowych innowacji. Jaka jest strategia dalszego działania Sieci Badawczej Łukasiewicz?
Anna Bełcik, XYZ: Minister finansów Andrzej Domański wskazał niedawno, że każda złotówka zainwestowana w badania i innowacje generuje od 4 do 7 zł zwrotu dla gospodarki. Odnosząc się do polskich realiów, jest to wyłącznie teoretyczne czy już praktyczne wyliczenie?
Hubert Cichocki, prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz: Konieczne jest rozgraniczenie typów nakładów – na naukę oraz na badania i rozwój (B+R), ponieważ nie są to tożsame kategorie. Pierwsze są często rozumiane jako nakłady na funkcjonowanie sektora szkolnictwa wyższego. Drugie stanowią tylko część nakładów na sektor B+R i nie obejmują finansowania dydaktyki. Pamiętać należy, że nakłady na B+R obejmują zarówno wydatki rządowe, jak i nakłady sektora przedsiębiorstw.
W Polsce w ostatnich latach nastąpił skok wydatków na B+R – osiągnęły one według danych Eurostatu poziom ok. 1,5 proc. PKB. Około jednej trzeciej tej puli to wydatki rządowe, reszta pochodzi od firm. Proporcje są w zasadzie tożsame jak np. w Niemczech czy Holandii. Skoro więc sektor przedsiębiorstw aktualnie odpowiada za dwie trzecie nakładów, to właśnie on ma kluczowe znacznie dla dalszego podnoszenia poziomu krajowych nakładów na B+R.
Wyliczenia, o których mówił pan minister Domański, są charakterystyczne dla badań w ekonomii opartych na analizach empirycznych dużych zbiorów danych. Podam przykład – w trakcie prac nad strategią Łukasiewicza analizowaliśmy dostępne dane dotyczące wpływu wydatków zbrojeniowych na poziom wydatków na B+R w gospodarce. Okazuje się, że w Stanach Zjednoczonych ok. 9 proc. wydatków zbrojeniowych przeznaczane jest na obszar badań i rozwoju. Wiemy także, że 10-procentowy wzrost wsparcia na obronność przekłada się na 5-6-procentowe podniesienie nakładów na B+R w obszarze cywilnym. Oczywiście wyniki te będą trudne do osiągnięcia w Polsce, choćby z tego powodu, że znaczną część pieniędzy przeznaczamy na zakup gotowych technologii zagranicznych.
Wsparcie dla big techów czy lokalnych firm
Czy państwo w obecnych czasach nie powinno inwestować przede wszystkim w rodzime małe i duże firmy technologiczne, zamiast koncentrować się na wzmacnianiu na naszym runku i tak mocnej już pozycji big techów? Po ogłoszeniu przez premiera Donalda Tuska strategii gospodarczej wśród polskich przedsiębiorców w tym kontekście zawrzało. W przemówieniu padła deklaracja otwartości wobec amerykańskich gigantów – Google, Microsoft, IBM itd., nie została wymieniona za to nazwa żadnej polskiej firmy IT.
W moim przekonaniu to nie alternatywa, ale koniunkcja. Potrzebujemy zarówno istotnych inwestycji korporacji międzynarodowych, często wymagających znacznych nakładów kapitałowych, jak i mechanizmów wzmacniania lokalnego sektora przedsiębiorstw, szczególnie w obszarach specjalizacji, które nie są pomijalne w sensie statystycznym. A aktywność dużych firm międzynarodowych wzmacnia np. dyfuzję know-how i tworzy łańcuch lokalnych firm kooperujących. Rząd natomiast prowadzi aktywną działalność dotyczącą wzmacniania firm lokalnych. Dobrym przykładem jest opracowana przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii, przyjęta raptem kilka dni temu „Polityka Promocji Gospodarczej Polski”. Jej kluczowym elementem jest wsparcie naszych eksporterów.
Pana zdaniem polscy przedsiębiorcy są dobrze promowani za granicą?
Proszę pamiętać, że problem umiędzynaradawiania przedsiębiorstw to nie tylko kwestia promocji, ale przede wszystkim inwestycji w ich produkcję. Innymi słowy, jeśli chcemy np. sprzedawać nasz produkt czy usługę na dodatkowym rynku, musimy mieć możliwość wyprodukowania i dostarczenia ich w odpowiednio dużej ilości. To wymaga często ogromnych nakładów inwestycyjnych. A ryzyko „utopionych kosztów” łatwiej podejmować firmom, które osiągnęły już określoną skalę działalności, mają dostęp do tańszego finansowania oraz zakumulowany kapitał.
Niewielkie szanse na przełomowe innowacje
Innowacyjna gospodarka powinna opierać się na podwykonawcach czy firmach, które napędzają rozwój rynku poprzez własne technologie?
Problemem naszego rynku jest ograniczona liczba dużych, rodzimych przedsiębiorstw w sektorze prywatnym, także korporacji. Takie firmy gwarantują utrzymanie centrów B+R oraz kluczowych procesów generujących marże w kraju, a tym samym zwiększają liczbę miejsc pracy. Pamiętajmy jednak, że zwykle, aby zdrowa firma znacząco urosła, potrzeba czasu. Nie załatwi się tego z dnia na dzień. Koncerny – niemieckie czy szwajcarskie, które dziś są potężnymi korporacjami, zaczynały swoją działalność w dziewiętnastym wieku. Jakiś czas temu przeczytałem gdzieś, że rodzina największego posiadacza nieruchomości w Wielkiej Brytanii zaczynała je nabywać w trakcie wojen napoleońskich.
Nie mamy zatem ani wystarczających pieniędzy, ani czasu. A w światowym wyścigu o innowacje nikt na nas nie zaczeka.
Ważnym zadaniem jest zwiększanie efektywności prowadzenia działalności gospodarczej przez przedsiębiorstwa z branż tradycyjnej gospodarki, także poprzez wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań. Czasem potrzebne są innowacyjne rozwiązania technologiczne, czasem zaś wystarczą innowacje w modelu biznesowym. Jest wiele nisko wiszących owoców w obszarze jakości procesów w sektorze przedsiębiorstw. Czasem jest to zastosowanie rozwiązań z zakresu AI do obsługi określonego typu procesów biznesowych, czasem potrzeba zastosowania lepszych materiałów niezbędnych do stworzenia produktu finalnego.
Głośno się mówi o tym, że biznes i przemysł nie znajdują wielu innowacji na uczelniach, a badania podstawowe nie odpowiadają potrzebom szybko rozwijającego się rynku. Dostrzega pan potrzebę reformy sektora naukowego?
Zawsze jest przestrzeń do modernizacji. Wydaje się, że „podział pracy” w sektorze nauki jest dobrze zaprojektowany. Uczelnie w zasadniczej mierze zajmują się dydaktyką i z tego zadania wywiązują się bardzo dobrze. W tych ramach prowadzone są także badania podstawowe. Mamy również instytuty PAN i instytuty badawcze, które też koncentrują się na działalności z zakresu badań podstawowych. No i instytuty Łukasiewicza, które skoncentrowane są na pracach rozwojowych i badaniach aplikacyjnych.
Jakkolwiek nie oceniać złożoności zagadnienia, niepodważalnym faktem jest niski poziom transferu technologii ze świata nauki do świata gospodarki. Jest tutaj znaczne pole do poprawy.
Niskie przychody sieci z komercjalizacji
W strukturze przychodów instytutów Łukasiewicza tylko 1,1 proc. stanowią te pochodzące z komercjalizacji wyników prac badawczych? Dlaczego tak mało?
Decyzje strategiczne podejmowane w organizacji w poprzednim okresie nie odzwierciedlały konieczności koncentracji na działalności podstawowej, a więc komercjalizacji wyników prac badawczych. Nie chciałbym koncentrować się jednak na analizie przeszłości.
Jeśli nie wstecz, to popatrzmy w przyszłość. Jakie cele do zrealizowania mają instytuty w najbliższych latach?
Bazując na dotychczasowych kompetencjach i najmocniejszych stronach instytutów, określiliśmy cztery perspektywiczne obszary działania. Na nich będziemy koncentrować naszą działalność i finansowanie. Są to: obronność i bezpieczeństwo państwa, obszar wielkiej chemii, transformacja energetyczna oraz gospodarka o obiegu zamkniętym.
Proszę zauważyć, że obszary te odpowiadają z jednej strony istotnemu zadaniu państwowemu, którego realizacja wymaga rozwiązań technologicznych, z drugiej zaś branż, które są specjalizacją instytutów. Łukasiewicz będzie dostawcą rozwiązań technologicznych dla rozwijającego się krajowego przemysłu zbrojeniowego, ale także wielkiego procesu transformacji energetycznej.
W strategii dalszego działania Sieci Badawczej Łukasiewicz nie pojawiają się dziedziny, które już dziś napędzają rozwój innowacyjnych światowych gospodarek: AI, deeptech, technologie kwantowe itp. Celowo?
Strategia organizacji musi być oparta na krytycznej analizie jej dotychczasowej działalności oraz zasobów. W Polsce często się zdarza, że instytucje publiczne rozpraszają swoje działania na zbyt wiele płaszczyzn. W Łukasiewiczu nie ma dziś odpowiednich zdolności do prowadzenia badań podstawowych w zakresie sztucznej inteligencji. Rozwiązania te możemy traktować funkcjonalnie, używać jako innowacje w istniejących procesach biznesowych – takie zasoby już posiadamy. Podejście to znajduje odzwierciedlenie w jednym z naszych kierunków działalności, tj. cyfryzacji. Chcemy uczestniczyć w transformacji cyfrowej procesów biznesowych w polskich przedsiębiorstwach.
Źródła utrzymania instytutów Łukasiewicza
Jak ma się to przełożyć na wyniki finansowe ?
Ważne są właściwe miary wyników. Najważniejszą kwestią jest skokowe zwiększenie przychodów z tytułu komercjalizacji, a więc sprzedaży patentów, udzielania licencji, a także korzyści z posiadanych udziałów w spółkach odpryskowych (tzw. spin-off) – z ok. 1 proc. do ok. 9 proc. To zadanie ambitne, ale możliwe do zrealizowania, biorąc pod uwagę strukturę przychodów podobnych do naszej organizacji zagranicznej.
Musimy ponadto rozpocząć wdrażanie konkretnych modeli biznesowych za pomocą spółek odpryskowych, których ilość dziś jest śladowa. Za 10 lat chcielibyśmy posiadać udziały w kilkunastu takich firmach, zbudowanych na podstawie o technologii powstałych w instytutach Sieci.
Obraliśmy także istotne cele w obszarze B+R. Konieczne jest zwiększenie liczby projektów realizowanych w formule konsorcjum, zarówno z partnerami akademickimi, jak i z sektorem przedsiębiorstw. Obecnie poziom ten wynosi 11 proc., chcielibyśmy znacząco go zwiększyć do poziomu 35 proc.
Z czego obecnie utrzymują się instytuty?
Kategorii źródeł przychodów jest kilka. Ok. 25 proc. ogółu przychodów stanowi subwencja. Ok. 35 proc. to kategoria szeroko rozumianej działalności gospodarczej, w której mieści się np. sprzedaż usług badawczo-rozwojowych, certyfikacja, szkolenia, ale także regularna działalność produkcyjna. Ok. 20 proc. to kategoria tzw. pozostałych przychodów, w niej znajduje się np. wynajem nieruchomości. 20 proc. to także działalność badawczo-rozwojowa.
Jaki był poziom przychodów i zysku Sieci Badawczej Łukasiewicz w 2023 r.?
Sieć w 2023 r. miała ok. 1,7 mld zł przychodów, jednak taka suma nie mówi nam wiele. Czymś innym są bowiem przychody z subwencji, w których przypadku każda złotówka może być wykorzystana do prowadzenia działalności statutowej, a czym innym przychody z działalności gospodarczej, obarczonej kosztami ze zwykle kilkuprocentową rentownością. Każda złotówka z działalności gospodarczej daje więc około kilku groszy na prowadzenie działalności statutowej.
Zbrojeniówka i bezpieczeństwo lekowe
Kiedy w wynikach zaczną być widoczne zmiany wprowadzane w strategii działania sieci?
Zgodnie z zapisami ustawowymi, strategia Łukasiewicza odnosi się do dwóch zakresów czasowych, 4- i 10-letniego. Dajemy sobie cztery lata na dostosowanie organizacji i wypracowanie kompetencji z zakresu transferu technologii. Dopiero po takim czasie powinniśmy widzieć znaczące efekty.
O działalności Łukasiewicza mówimy teraz w kontekście strategii, zarządzania, reorganizacji itd. Przejdźmy do praktyki – jakie przełomowe rozwiązania i technologie powstają obecnie w instytutach Łukasiewicza?
Nie chciałbym mówić o „przełomowych technologiach”, ponieważ pojęcie to ma ściśle określoną definicję i odnosi się m.in. do stworzenia całkiem nowego rynku. Wolę mówić o realnych, innowacyjnych, technologicznych rozwiązaniach, które mogą wesprzeć efektywność funkcjonowania procesów biznesowych w polskich firmach. Podam przykład konkretnej branży. Obecnie jesteśmy skoncentrowani na bardzo intensywnej pracy z polskim przemysłem zbrojeniowym, zarówno państwowym, jak i rodzącym się prywatnym, nad absorpcją technologii powstałych w Łukasiewiczu do istniejących modeli biznesowych i produktów. Mówię tutaj o istotnych rozwiązaniach z perspektywy programów amunicyjnych i suwerenności technologicznej w tym zakresie, o wykorzystaniu rozwiązań autonomicznych na polu walki (np. nasza robotyka mobilna), ale także o nowych lekkich, ceramicznych rozwiązaniach materiałowych w zakresie wyposażenia osobistego żołnierzy oraz infrastruktury pola walki.
Dobrym przykładem inwestycji w rozwiązania w zakresie suwerenności technologicznej jest także bezpieczeństwo lekowe. Nie da się go zapewnić bez substancji czynnych, których obecnie 80 proc. sprowadzamy z państw azjatyckich. Dzięki środkom z KPO jesteśmy w trakcie realizacji procesu inwestycyjnego utworzenia centrum badawczo-rozwojowego dedykowanego opracowywaniu i wytwarzaniu substancji czynnych.

Główne wnioski
- W Polskiej gospodarce osiągnięcie wysokiego poziomu zwrotu z inwestycji w B+R nie jest łatwe. Nadal znaczna część pieniędzy przeznaczana jest na zakup gotowych technologii zagranicznych.
- Obronność i bezpieczeństwo państwa, obszar wielkiej chemii, transformacja energetyczna oraz gospodarka o obiegu zamkniętym – to dziedziny, w których będzie się specjalizować Sieć Badawcza Łukasiewicz. Zdaniem jej prezesa Huberta Cichockiego pokrywają się one zarówno z kompetencjami instytutów, jak i strukturą krajowej gospodarki.
- Sieć Badawcza Łukasiewicz utrzymuje się m.in. z subwencji, sprzedaży usług badawczo-rozwojowych, certyfikacji, szkoleń oraz wynajmu nieruchomości. Komercjalizacja wyników prac badawczych wynosi znikomy odsetek. Ma się to zmienić w najbliższych latach.