Spór Nawrocki-Tusk. Fogiel przypomina czasy Lecha Kaczyńskiego
W pierwszym miesiącu kohabitacji prezydenta Nawrockiego i premiera Tuska doszło do pierwszego sporu o krzesło. Polaków zabrakło w Białym Domu na spotkaniu dotyczącym wojny w Ukrainie. Czy sporu można było uniknąć? W "XYZ Polityki" pytamy o to Radosława Fogla, posła Prawa i Sprawiedliwości. W rozmowie także m.in. o sytuacji Ukrainy, relacjach z USA, pomyśle zmiany Konstytucji i planach PiS-u.
Z tego odcinka dowiesz się…
- Czy według Radosława Fogla sporu o krzesło można było uniknąć.
- Co dla Polski mogą oznaczać rożne scenariusze pokoju między Ukrainą a Rosją.
- Jak PiS zapatruje się na pomysł prezydenta o zmianie Konstytucji.
Wideocast
Powiększ video
Wideocast
Powiększ audio
Za prezydentem Karolem Nawrockim i premierem Donaldem Tuskiem pierwszy "spór o krzesło". Dotyczył uczestnictwa w rozmowach europejskich liderów z prezydentem USA Donaldem Trumpem i prezydentem Ukrainy. W poniedziałek w Białym Domu byli przywódcy z Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, a także Finlandii. Przedstawiciela Polski zabrakło. Czy sporu między Pałacem Prezydenckim a rządem można było uniknąć? Poseł Radosław Fogiel z Prawa i Sprawiedliwości dopatruje się winy rządu.
– Do sporu potrzeba dwóch stron. Mam wrażenie, że cały ten problem jest wywoływany na użytek polskiej polityki wewnętrznej przez ośrodek rządowy, przez Kancelarię Premiera i przez ministra spraw zagranicznych, który - jak sądzę - działa na życzenie premiera. Przez kilka ostatnich tygodni, grubo przed zaprzysiężeniem, rząd trajkotał, że politykę zagraniczną prowadzi Rada Ministrów. Próbował wyrugować prezydenta nawet z jego kompetencji konstytucyjnych, bo tam jest mowa jednak o współdziałaniu prezydenta z rządem – komentuje Radosław Fogiel.
Spór o krzesło. Polaków nie było w Białym Domu
Zdaniem polityka PiS to prezydent Karol Nawrocki mógłby wziąć udział w poniedziałkowym spotkaniu, gdyby na jednej z wcześniejszych wideokonferencji minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zgłosił chęć uczestnictwa przez przedstawiciela Polski.
– Albo się mówi, że rząd prowadzi politykę zagraniczną i prezydent z nim współdziała. To znaczy, gdyby rząd zgłosił akcję z Polski do tego spotkania w Waszyngtonie, to wtedy pan prezydent mógłby w nim wziąć udział – ocenia Radosław Fogiel.
W sieci argumentami przerzucali się szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz oraz minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Minister Przydacz, podobnie jak poseł Fogiel, twierdził, że to szef MSZ-u powinien zgłosić chęć udziału Polski w poniedziałkowym spotkaniu w Białym Domu. Wicepremier kontruje mówiąc, że minister Przydacz otrzymał transkrypcję rozmowy, w której brał udział i nie było tam mowy o zgłaszaniu chęci uczestnictwa.
– Nie było mowy, bo minister Sikorski o tym nie mówił. To wydaje się być naturalne – ocenia Radosław Fogiel.
Fogiel przypomina czasy Lecha Kaczyńskiego
Czy zatem wystarczyło zgłosić chęć udziału Polski, nawet jeżeli podczas spotkania nie ustalano listy uczestników spotkania w Białym Domu?
– Co do tego też mam pewne wątpliwości. Jak już przywołujemy te komunikacje w mediach społecznościowych, to ja przywołam wpis twitterowy Ursuli von der Leyen, która mówiła, że po posiedzeniu tzw. koalicji chętnych, w której brał udział właśnie minister Sikorski, było spotkanie z prezydentem Zełenskim i ona napisała, że na prośbę prezydenta Zełenskiego będzie mu towarzyszyć w Waszyngtonie. Więc coraz bardziej sytuacja wygląda w ten sposób, że zaproszony przez Donalda Trumpa był prezydent Zełenski. On z kolei zgłosił chęć, żeby towarzyszyli mu przedstawiciele krajów europejskich, na co Donald Trump z pewnością wyraził zgodę. Tę grupę zapraszał prezydent Zełenski. Dla mnie ten wpis Ursuli von der Leyen jest dowodem. Poza tym, cóż to znaczy, że nie było mowy o zgłaszaniu? Jeżeli by minister Sikorski postanowił się zgłosić, to ta mowa by była – twierdzi polityk PiS.
– To jest ta sama metoda działania, jaką pierwszy rząd Donalda Tuska stosował wobec świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego. Tam też było podważanie kompetencji prezydenta. W sferze werbalnej były zapewnienia o woli współpracy, były górnolotne hasła o interesie narodowym, po czym non stop mieliśmy do czynienia z atakami, złośliwościami i utrudnianiem pracy prezydentowi – uważa poseł opozycji.
Relacje z USA
Wcześniej to na prośbę Białego Domu to prezydent Karol Nawrocki, a nie premier Donald Tusk, brał udział w telekonferencjach z prezydentem USA. Ze strony rządowej dobiegają sygnały, że premier może ustąpić pola prezydentowi Nawrockiemu ze względu na jego przyjazne relacje z Donaldem Trumpem.
– Tradycyjnie dużo bardziej naturalnym rozmówcą dla prezydenta Stanów Zjednoczonych w polskich warunkach, tak się utarło, jest prezydent. Premier jest raczej partnerem dla wiceprezydenta. Co nie zmienia faktu, że kiedy premier Jarosław Kaczyński był z wizytą w Waszyngtonie spotkał się z George’em Bushem. Ale nie mylmy dwóch kwestii. Jeżeli rząd nie podejmie decyzji, że Polska jako państwo, niezależnie od tego, czy premier, prezydent, minister, czy sprzątaczka ma siedzieć przy jakimś stole, no to przecież prezydent nie będzie wbrew rządowi działał. No przecież gdyby tak było, to mielibyśmy znowu festiwal oskarżeń, że prezydent ingeruje w politykę zagraniczną – komentuje Radosław Fogiel.
Fogiel: niech rząd powie jasno
– Pan prezydent jest otwarty na kontakty z Amerykanami. Jest w stanie wykorzystać swoje relacje z administracją prezydenta Trumpa, ale nie będzie robił roboty za rząd. Możliwe, bardzo jest to prawdopodobne, że była taka umowa, że odcinek amerykański bierze na siebie – sugeruje poseł PiS.
– Przestańmy oszukiwać opinię publiczną, że jeżeli pan prezydent jest wiodącym w tych relacjach, to prowadzi relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Niech rząd powie jasno. Tę część kompetencji Rady Ministrów oddajemy na przykład Biuru Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta. Tylko, że oni nie chcą tego powiedzieć – dodaje.
Czy dobre relacje prezydenta Nawrockiego z Donaldem Trumpem nie powinny wystarczyć, by był oczywistym uczestnikiem poniedziałkowego spotkania w Białym Domu?
– Wracamy do tego samego. Być może pan prezydent Nawrocki by tam był. Gdyby przedstawiciel polskiego rządu w randze ministra spraw zagranicznych i wicepremiera wyraził wolę obecności Polski przy tym stole – kontruje poseł PiS.
Brak Polski w Białym Domu. Niepisane porozumienie?
Czy mogło istnieć niepisane porozumienie między rządem a Pałacem Prezydenckim ws. niewysyłania polskiego przedstawiciela do Białego Domu? Takie tezy sugerują niektórzy publicyści. W tym scenariuszu Polski nie było tego dnia w Białym Domu, ponieważ nie mogła zapewnić Ukrainie nowych gwarancji.
– Nie mam pojęcia czy tak było. Nie mogę tego wykluczyć, bo w kontekście tego co mówiłem, być może jest to możliwe. Jeżeli był taki gentleman's agreement między prezydentem a premierem, że np. właśnie tam są kraje, które teraz chcą coś zaoferować Ukrainie, to skąd ten atak? Polska już swoją część roboty wykonała. Znowu przywołam czasy prezydentury śp. Lecha Kaczyńskiego –komentuje polityk PiS.
Spotkanie w Białym Domu. Było inaczej
Wizyta Wołodymyra Zełenskiego w Białym Domu różniła się od tej, do której doszło w lutym. Wtedy iskrzyło między nim a prezydentem USA i jego zastępcą J.D. Vance'em. Tym razem atmosfera była bardziej przyjazna.
– Sam Donald Trump sprawiał wrażenie, że trochę inaczej podchodzi do tego tematu, ale i prezydent Zełenski ewidentnie wyciągnął wnioski. Lepiej się do tego przygotował. Wyciągnął wnioski z tej nieszczęsnej sytuacji, która miała miejsce kilka miesięcy temu, gdzie zupełnie niepotrzebnie wchodził na przykład w polemikę z tezami, które w sposób oczywisty były wygłaszane czy przez J.D. Vance'a, czy przez samego Donalda Trumpa do amerykańskiego audytorium. To były tezy przeznaczone na rynek wewnętrzny – ocenia Radosław Fogiel.
– Ukraińcy nie są oczywiście w łatwym położeniu. Sytuacja na froncie albo się nie posuwa, albo się posuwa niestety w kierunku, który nie jest dla nich korzystny. Ostatnie dni przyniosły zmasowaną ofensywę wojsk rosyjskich. Pytanie tak naprawdę, co jest gotów zaakceptować prezydent Zełenski, a w zasadzie co jest gotów zaakceptować ukraiński naród – mówi polityk PiS.
Ustępstwa Ukrainy na rzecz Rosji? "Niekorzystne dla Polski"
Rosjanie żądają utrzymania zagarniętych terenów. Według Radosław Fogla pokój na takich warunkach mógłby być niebezpieczny z punktu widzenia Polski.
– Rosjanie licytują bardzo wysoko. Mówi się o przejęciu kontroli nad tymi okupowanymi regionami, na uznaniu aneksji Krymu. To byłyby ogromne straty terytorialne dla Ukrainy. To oczywiście z punktu widzenia Polski byłoby też rozwiązanie niekorzystne. Jako kraj niebędący mocarstwem jesteśmy beneficjentami ładu opartego o zasady prawa międzynarodowego. Polska w dużo większej mierze musi opierać się o prawo międzynarodowe – mówi Radosław Fogiel.
– Taki sygnał (ustępstwa terytorialne wobec Rosji - red.) byłby bardzo niekorzystny, ale byłby też niekorzystny z punktu widzenia innych krajów. Na przykład często w kontaktach z Amerykanami staramy się używać tego argumentu, zwłaszcza dla tych, którzy mają uwagę skierowaną na obszary Pacyfiku, że tego typu sygnał byłby również odczytany przez Chiny w kontekście Tajwanu. Stoję twardo na stanowisku, że nie ma mowy o siłowych zmianach granic. Ale mamy jeszcze ten wymiar niestety realnej polityki i tutaj być może sami Ukraińcy zmęczeni już wojną tymi stratami mogą pójść na ustępstwo – ocenia były przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych.
Zmiana Konstytucji? Prezydent Nawrocki zaskoczył PiS
W środę Onet poinformował, że prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski wysłał do amerykańskiego Sądu Najwyższego obszerny raport krytykujący polski rząd. Radosław Fogiel nie chce komentować sprawy. Nie wierzy w te doniesienia.
– Dopóki pan prezes Święczkowski się do sprawy nie odniesie, nie mam zielonego pojęcia, czy w ogóle ten fakt miał miejsce – mówi poseł PiS.
W prezydenckim orędziu Karol Nawrocki zapowiedział chęć zmiany Konstytucji. Zaskoczył tym polityków PiS.
– To, że obecna Konstytucja jest tworem niedoskonałym, nie jest dla nikogo tajemnicą. Sami mówiliśmy jako Prawo i Sprawiedliwość o tym wielokrotnie. Pierwsza rzecz, która się nasuwa, to konstrukcja Konstytucji, która siłą rzeczy ośrodek prezydencki i ośrodek rządowy nastawia przeciwko sobie. Wiemy z czego to wynika. To wynika z konkretnego kontekstu historycznego, w którym ta konstytucja powstawała. A powstawała po trudnej prezydenturze Lecha Wałęsy. Próbowano nie dopuścić do sytuacji, w której prezydent będzie miał zbyt dużo władzy. Dzisiaj po doświadczeniach prawie 30 lat, być może tu można dokonywać korekty – mówi Radosław Fogiel.
Wcześniej takie próby podejmował prezydent Andrzej Duda. Jednak nawet w rządzącym wówczas PiS nie było woli współpracy.
– To była inicjatywa prezydencka. Też nie chodziło o to, żeby stworzyć wrażenie, że to właśnie szeroko pojęty obóz PiS te kwestie zawłaszcza. Bo wtedy trudno o porozumienie. Specyfiką zmiany Konstytucji jest to, że nie wystarczy zwykła większość. Tu naprawdę musi znaleźć się polityczny konsensus. Pan prezydent Nawrocki już zapowiedział konkretne działania. Też będziemy się przyglądać im z zainteresowaniem – ocenia były rzecznik PiS.
Konferencja programowa PiS
Na jesień PiS zapowiada konferencję programową. Radosław Fogiel potwierdza, że ma odbyć się pod koniec października w Katowicach.
– To będzie konferencja programowa. Duża debata intelektualna, która ma być pierwszym krokiem do stworzenia nowego, uaktualnionego programu PiS na nadchodzące wybory. Koordynuje to pan premier Piotr Gliński. Z tego co wiem to tam będzie ponad setka paneli dyskusyjnych, kilkanaście takich zasadniczych i bardzo wiele uzupełniających. Ale nie będę na razie nic więcej zdradzał – zapowiada Radosław Fogiel.
Główne wnioski
- Radosław Fogiel uważa, że sporu o krzesło można było uniknąć. Jego zdaniem wina leży po stronie rządu. Na argumenty o uprzywilejowanej pozycji prezydenta Karola Nawrockiego w relacjach z Donaldem Trumpem oraz uznaniu jej przez rząd, odpowiada, że to minister Radosław Sikorski powinien zgłosić chęć udziału Polski w poniedziałkowych rozmowach w Białym Domu, nawet jeżeli nie było takiego tematu.
- Poseł PiS uważa, że najlepszym scenariuszem dla Ukrainy (ale również Polski) byłoby odzyskanie terytoriów zagarniętych przez Rosję. Bierze jednak pod uwagę scenariusz, w którym Ukraińcy będą musieli zgodzić się na ustępstwa. To może być ryzykowne nie tylko dla Polski i krajów tej części Europy. To byłby również sygnał groźny dla bezpieczeństwa na Pacyfiku, w tym także dla interesów USA w tej części świata. Chiny mogłyby odczytać to jako zielone światło w próbach przejęcia Tajwanu.
- Radosław Fogiel uważa, że obecna Konstytucja wymaga korekt. Gdy próby zmienienia jej inicjował prezydent Andrzej Duda, PiS nie podejmowało tematu. Czy za Karola Nawrockiego będzie inaczej? Były rzecznik PiS zapowiada, że partia będzie przyglądać się tym działaniom.