Spore zmiany proponowane przez Hołownię. Ekspert wskazuje ryzyko
Szymon Hołownia zaproponował zmiany w prawie wyborczym, które jego zdaniem mają uratować wybory prezydenckie. Zasugerował również zmianę w ustawie o mandacie posła w reakcji na azyl polityczny posła PiS Marcina Romanowskiego na Węgrzech. Jego plany ocenia konstytucjonalista prof. Piotr Uziębło.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie zmiany proponuje Szymon Hołownia w sprawie wyborów prezydenckich.
- Jak chce legislacyjnie zareagować na ruch Marcina Romanowskiego oraz zapobiec w przyszłości podobnym przypadkom.
- Co na temat jego propozycji sądzi prof. Piotr Uziębło, konstytucjonalista z Uniwersytetu Gdańskiego.
W ubiegłym tygodniu marszałek Sejmu Szymon Hołownia zaprezentował posłom projekt ustawy dotyczący stwierdzenia ważności wyboru prezydenta RP przez Sąd Najwyższy. Spotkał się w tej sprawie również z prezydentem Andrzejem Dudą. Jeszcze przed tym spotkaniem przekonywał na konferencji prasowej, że nie spotkał się z negatywnymi reakcjami ze strony przedstawicieli klubów parlamentarnych i kół poselskich prezentując im te założenia. Zgłaszano jednak wątpliwości i obawy.
Propozycja Hołowni w sprawie wyborów prezydenckich
– Stałem na stanowisku, że nie da się już bardziej tego chaosu pogłębić. Jesteśmy w sytuacji, w której będziemy mieć może dwóch lub trzech prezydentów, a jeżeli ktoś wygra przewagą 20-30 tys. głosów to za naszą wschodnią granicą znajdzie się ktoś, kto będzie próbował zrobić z tego sytuację dramatyczną. Wiemy, co dzieje się w Gruzji i co działo się w Rumunii i jakie były tam próby ingerencji w wybory – mówił w piątek w Sejmie Szymon Hołownia.
Stałem na stanowisku, że nie da się już bardziej tego chaosu pogłębić
Marszałek Sejmu uzasadniał, że jego projekt to reakcja na obawy, że o ważności wyborów prezydenckich, które odbędą się wiosną przyszłego roku, może decydować Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Izba ta jest nieuznawana m.in. przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Według TSUE nie jest ona sądem.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej bywa traktowana przez Prawo i Sprawiedliwość jako koło ratunkowe w przypadku niekorzystnych dla PiS decyzji Państwowej Komisji Wyborczej. W tej Izbie zasiadają wyłącznie sędziowie wskazani przez Krajową Radę Sądownictwa powołaną obsadzoną przez PiS w 2018 r.
- Propozycja lidera Polski 2050 zakłada, że odwołania od decyzji PKW w trakcie kampanii wyborczej rozpatrywać będzie trzyosobowy skład wylosowany z sędziów trzech izb, w których zasiadają tzw. starzy sędziowie sprzed zmian wprowadzanych przez poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości. To Izba Cywilna, Izba Karna, a także Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
- O ważności wyborów orzekałyby te trzy izby. Wyłączone byłyby: Izba Kontroli Nadzwyczajnej oraz Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
„Krok w lepszym kierunku”
Prof. Piotr Uziębło, specjalista w zakresie prawa konstytucyjnego oraz prodziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, ocenia to jako krok „mimo wszystko w lepszym kierunku”.
– Nie mówię, że to rozwiązanie idealne, bo idealnie byłoby, gdyby Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych mogła funkcjonować, ale zdajemy sobie sprawę, że na tę chwilę nie ma takiej możliwości. Wymagałoby to rozwiązań systemowych i współpracy z prezydentem. Można zakładać, że skoro ta izba jest pomysłem prezydenta, to może być krytyczny wobec takich rozwiązań. To rozwiązanie, które poprawiłoby sytuację. Jest problem znacznej grupy neosędziów w tych trzech izbach, jednak nikt nie kwestionuje pozycji samych izb, które działają legalnie. W ubiegłym tygodniu marszałek Sejmu Szymon Hołownia zaprezentował posłom projekt ustawy, dotyczący stwierdzenia ważności wyboru prezydenta RP przez Sąd Najwyższy. Spotkał się w tej sprawie również z prezydentem Andrzejem Dudą. Jeszcze przed tym spotkaniem przekonywał na konferencji prasowej, że nie dotarły do niego negatywne reakcje ze strony przedstawicieli klubów parlamentarnych i kół poselskich prezentując im te założenia. Zgłaszano jednak wątpliwości i obawy.
Konstytucjonalista wskazuje, że trzy izby SN, które według projektu marszałka Sejmu miałyby zajmować się protestami wyborczymi oraz orzekać o ważności wyborów – nie budzą niepewności konstytucyjnych ani w zakresie prawa unijnego. Takie wątpliwości budzą Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Izba Odpowiedzialności Zawodowej.
– Wątpliwe jest, czy nie byłoby to formalne stworzenie osobnego sądu pod egidą SN uzależnionego w dużej mierze od Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Tutaj pojawiają się dodatkowe wątpliwości co do sprawowania mandatu przez panią Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego. Jest to jednak rozwiązanie, które może nieco przeciąć klincz. Należałoby przenieść na te izby równie kwestię rozpatrywania skarg na rozstrzygnięcia Państwowej Komisji Wyborczej – nie tylko w sprawach wyborczych, ale również w kwestii finansowania partii politycznych – komentuje ekspert.
Jest to jednak rozwiązanie, które może nieco przeciąć klincz twierdzi prof. Piotr Uziębło
Jest to jednak rozwiązanie, które może nieco przeciąć klincz
Według prof. Uziębły Izba Kontroli Nadzwyczajnej w obecnej formule powinna być zlikwidowana.
– Być może receptą byłby powrót do tego, co było wcześniej. Mieliśmy izbę zajmującą się sprawami publicznymi, ale funkcjonującą w innej formule i taką, która nie będzie swoistą autonomiczną izbą Sądu Najwyższego. To musiałyby być izby włączone w struktury SN. Nie może też być zastrzeżeń co do sposobu powołania sędziów SN oraz ich kwalifikacji merytorycznych i moralnych, bo takie wątpliwości przynajmniej w kilku przypadkach się pojawiają. Jeśli pojawiają się zarzuty dotyczące nieetycznych postępowań we wcześniejszej pracy zawodowej, to powinna mieć miejsce eliminacja. Przypominam przypadek, gdy Samoobrona chciała wskazać do Trybunału Konstytucyjnego panią Lidię Bagińską [w 2006 r. – red.]. Wzbudzała wątpliwości i nacisk samych sędziów doprowadził do jej rezygnacji. Nie muszą to być rozwiązania prawne, może to być nacisk środowiskowy wywierający presję na osoby, które mandatu sprawować nie powinny ze względu na swoją przeszłość – ocenia prodziekan WPiA UG.
Reakcja na sprawę Romanowskiego
W piątek Szymon Hołownia odniósł się również do sprawy posła PiS Marcina Romanowskiego, który uzyskał azyl polityczny na Węgrzech. Były wiceminister jest poszukiwany przez polskie służby w sprawie nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości.
Szymon Hołownia poinformował, że prezydium Sejmu jednogłośnie (po roku kadencji nadal nie ma w nim przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości, które nie delegowało nikogo po niezgodzie większości sejmowej na Elżbietę Witek) uznała, że sprawowanie mandatu posła przez Marcina Romanowskiego nie jest możliwe, gdy przebywa on na Węgrzech. Do szefa Kancelarii Sejmu oraz do sejmowej komisji regulaminowej trafiły wnioski o wyciągnięcie konsekwencji wobec polityka PiS.
– Widzę tu jasną decyzję o trwałym uchylaniu się od wypełniania swojego poselskiego mandatu. Zwracamy się do służb, by jak najszybciej wyciągnąć konsekwencje wobec posła Romanowskiego, bo skoro nie chce wypełniać mandatu, to nie powinien pobierać uposażenia, bo niby dlaczego mielibyśmy mu płacić? Formuła usprawiedliwiania nieobecności nie jest tu wystarczająca, bo usprawiedliwić można nieobecność na posiedzeniach, ale nie można usprawiedliwić nieobecności w okręgu wyborczym. Pan poseł stwierdził, że nie będzie wykonywał mandatu, bo nie będzie go w okręgu, którym nie jest Budapeszt. Jak rozumiem, nie będzie też obecny na posiedzeniach Sejmu i komisji. Postaramy się, by wola pana posła została obciążona konsekwencjami. To sytuacja bez precedensu. Nie mieliśmy sytuacji, by poseł chował się przed polskim sądem – mówił marszałek Sejmu.
Postaramy się, by wola pana posła została obciążona konsekwencjami
Zaproponował zmianę w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Ponieważ prawo nie działa wstecz, ewentualne zmiany ustawowe nie obejmą Marcina Romanowskiego. Ma to jednak działać w przypadkach, gdyby inni politycy poszli w jego ślady. Wiadomo już, że koleni politycy PiS mogą stracić immunitety.
Nowy przepis, proponowany przez Szymona Hołownię, ma brzmieć następująco: „Poseł lub senator w czasie pozbawienia wolności lub wobec którego wydano postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania, nie wykonuje praw i obowiązków wynikających z niniejszej ustawy”.
– Nie możemy tego zrobić inaczej, skoro była Zjednoczona Prawica tak testuje polskie prawo, więc musimy je bronić przed kombinatorami i oszustami – powiedział marszałek Sejmu.
„Wygaszenie mandatu jest dyskusyjne”
Według prof. Uziębły ta sprawa jest bardziej skomplikowana prawnie niż propozycje Szymona Hołowni dotyczące wyborów prezydenckich.
– Fundamentem powinny tu być podstawy konstytucyjne. Na gruncie regulaminowym i ustawy o mandacie posła i senatora wszystkiego nie rozwiążemy. Możemy tu szukać rozwiązań o charakterze finansowym, ale trudno tu o rozwiązania systemowe. To problem naszej Konstytucji. Rozwiązaniem mogłoby być pozbawienie takiego posła lub senatora praw publicznych, ale to procedura długoletnia i w trakcie takiego procesu mandat mógłby wygasnąć wraz z końcem kadencji. Możliwe jest ograniczenie praw socjalnych, ale wygaszenie mandatu jest dyskusyjne. Może warto zastanowić się nad wprowadzeniem instytucji zastępcy posła lub senatora, jak ma to miejsce w innych krajach europejskich, ale trudno tu coś na gorąco zaproponować. Nie widzę tu prostego rozwiązania ze względu na konstrukcję wolnego mandatu oraz fakt, że parlamentarzysta jest nieodwoływalny, a ponadto byłoby to ograniczanie praw jednostki. Moim zdaniem art. 31 ustęp 3. Konstytucji raczej trudno byłoby tu wykorzystać do ograniczenia praw jednostki – uważa prof. Uziębło.
Na gruncie regulaminowym i ustawy o mandacie posła i senatora wszystkiego nie rozwiążemy. Możemy tu szukać rozwiązań o charakterze finansowym, ale trudno tu o rozwiązania systemowe
Zdaniem eksperta nie da się ustawowo pozbawić Marcina Romanowskiego mandatu poselskiego. Jak podkreśla prof. Piotr Uziębło, dobry obyczaj legislacyjny nakazywałby, gdyby wszystkie zmiany dotyczące zasad sprawowania mandatu posła i senatora oraz zmiany dotyczące prawa wyborczego, wchodziły w życie od kolejnej kadencji, „by nie wprowadzano zmian doraźnie korzystnych dla większości parlamentarnej”.
Główne wnioski
- Szymon Hołownia chce, by protestami wyborczymi oraz orzekaniem w sprawie ważności przyszłorocznych wyborów prezydenckich zajmowały się zespoły sędziów z trzech izb Sądu Najwyższego z pominięciem dwóch izb, które budzą wątpliwości prawne.
- Druga propozycja marszałka Sejmu zakłada prawne stwierdzenie, że parlamentarzysta nie może sprawować mandatu posła w czasie pozbawienia wolności lub tymczasowego aresztowania.
- Prof. Piotr Uziębło ocenia, że propozycja dotycząca wyborów prezydenckich jest krokiem w dobrą stronę, jednak potrzeba tu rozwiązań systemowych, a nie jedynie doraźnych. Konstytucjonalista ma jednak wątpliwości co do legislacyjnej reakcji marszałka Sejmu na ruch Marcina Romanowskiego. Zdaniem prawnika podstawą działań prawnych powinna tu być Konstytucja, a nie ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora.