Sprawdź relację:
Dzieje się!
Polityka Świat

Środkowoeuropejscy „Trumpowie” chcą władzy. Wybory 2025 (część III)

Mieszkańcy naszej części Europy kilkanaście razy pójdą w tym roku do urn wyborczych. W efekcie tych elekcji urząd obejmie czterech prezydentów, mandaty dostanie 561 posłów i posłanek do czterech parlamentów i wyłonione będą setki członków i członkiń władz samorządowych w pięciu państwach.

Andrej Babiš, miliarder, polityk, były i prawdopodobnie także przyszły premier Czech.
Andrej Babiš, miliarder, polityk, były i prawdopodobnie także przyszły premier Czech. (fot. Gabriel Kuchta/Getty Images)

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Jakie siły polityczne mają największe szanse na sukces w nadchodzących, jesiennych wyborach parlamentarnych w Czechach i kto jest prawie pewnym kandydatem na nowego premiera.
  2. Dlaczego te wybory mogą mieć decydujące znaczenie dla przyszłości kraju i jaki związek z tym mają programy takich partii, jak ANO, SPD, czy Motoristé sobě.
  3. Ile wspólnego z Donaldem Trumpem ma założyciel partii ANO Andrej Babiš.

Wybory do czeskiego parlamentu będą jednymi z najważniejszych w tym roku w naszej części Europy. Zdecydują bowiem, czy kolejny kraj w Europie Środkowej pójdzie drogą „demokracji nieliberalnej”, jaką kroczą już Węgry Viktora Orbána i Słowacja Roberta Fico, czy nie.

Partia Andreja Babiša prowadzi

Sąsiedzi zza Olzy pójdą do urn najpewniej we wrześniu lub październiku (poprzednie wybory odbyły się 8 i 9 października 2021 r.) i wybiorą 200 deputowanych do tzw. sněmovny, czyli niższej izby parlamentu (wybory do czeskiego senatu odbywają się co dwa lata, przy czym za każdym razem wyłaniana jest jedna trzecia składu wyższej izby). Dwoma najważniejszymi uczestnikami tej potyczki będą populistyczny ruch ANO (po czesku „tak”) milionera i byłego premiera Andreja Babiša oraz centroprawicowa koalicja Spolu (po czesku „razem”) trzech partii ODS, TOP 09 i KDU-ČSL której naturalnym liderem jest szef rządu Petr Fiala.

Petr Fiala, profesor politologii, były rektor Uniwersytetu Masaryka, polityk lider Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) i premier Czech.
Petr Fiala, profesor politologii, były rektor Uniwersytetu Masaryka, polityk-lider Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) i premier Czech. (fot. Pier Marco Tacca/Getty Images)

Według ostatniego sondażu, jaki w tym miesiącu przeprowadziła agencja STEM dla stacji CNN Prima News liderujące ANO może liczyć na 33,9 proc. głosów (wzrost o 0,2 punkty proc., w stosunku do poprzedniego badania z grudnia 2024 r.), a Spolu – na 18,4 proc. (spadek o 2,7 p.p.). Do sněmovny dostaliby się również kandydaci pięciu innych ugrupowań, czyli:

  • współrządzącego ze Spolu liberalnego, ugrupowania samorządowców Burmistrzowie i Niezależni (STAN) – 9,4 proc. głosów (wzrost o 1 p.p.),
  • skrajnie prawicowej, nacjonalistycznej, antyimigranckiej i antyunijnej Wolności i Demokracji Bezpośredniej (SPD) – 8,1 proc. (spadek o 0,8 pp),
  • centrowej, liberalnej Czeskiej Partii Piratów (Piráti) – 6,8 proc. (wzrost o 0,9 p.p.),
  • lewicowo-populistycznej i antyzachodniej koalicji Stačilo! (po czesku „dość!”) na czele z Komunistyczną Partią Czech i Moraw (KSČM) – 5,3 proc. (spadek o 0,2 p.p.)
  • prawicowo-populistycznego również antyzachodniego (będącego w gruncie rzeczy przeciwieństwem zielonych ugrupowań) nowego ruchu Motoristé sobě (co można przetłumaczyć jako „kierowcy sami dla siebie”), który używa skrótu AUTO – 5 proc. (wzrost o 0,9 p.p.).

Na razie potrzebny koalicjant

Takie poparcie przekładałoby się aż na 85 mandatów dla partii Andreja Babiša ANO, czyli jej historyczny rekord (patrz wykres). Do większości w niższej izbie brakowałoby tylko 16 posłów. Takim zasobem – oprócz głównej współrządzącej koalicji Spolu (sondaż daje jej 44 miejsca w  sněmovni) – dysponować miałyby jeszcze współtworzący gabinet STAN z 22 mandatami oraz opozycyjne SPD – z 18 posłami. Pozostałe partie, które przekraczają próg wyborczy 5 proc., wprowadziłyby do parlamentu skromniejszą reprezentację: Piráti – 13 osób, a Stačilo! i AUTO – po dziewięć.

Na razie jest stanowczo za wcześnie, aby prognozować, jakie będą wyników wyborów, a tym bardziej, jakie konkretnie ugrupowania utworzą nowy rząd. Mimo to jedno wydaje się bardzo prawdopodobne premierem zostanie Andrej Babiš – mówi dr Jan Škvrňák, historyk z Uniwersytetu Karola w Pradze i publicysta zajmujący się historią stosunkami czesko-polskimi.

W jego ocenie ANO będzie potrzebować koalicjanta, choć przy sprzyjającej dla tego ugrupowania sytuacji, możliwe jest i to, że samo utworzy rząd większościowy.

Tak mogłoby się stać, gdyby do niższej izby parlamentu weszły tylko np. trzy partie. To jednak scenariusz mało realny – tłumaczy ekspert.

Do wyboru, do koloru...

Z kim Andrej Babiš najchętniej współtworzyłby rząd, na razie trudno powiedzieć, bo lider ANO unika takich deklaracji. Wydaje się jednak, że takim partnerem może być STAN.

Pytanie tylko, czy STAN poszedłby na taki układ. Najmniej chętne do współpracy z Andrejem Babišem wydają się współrządzące obecnie partie ODS, KDU-ČSL i TOP 09. Z pewnością na okazję do rządzenia czeka za to SPD. Andrej Babiš jest jednak dość nieufny wobec lidera partii Tomia Okamury. Bezsprzecznie wejściem do ewentualnej koalicji z ANO byliby też zainteresowani komuniści i partia Motoristé sobě – tłumaczy dr Jan Škvrňák.

...radykalnie antyunijne ugrupowania

Od tego, jaka koalicja powstanie, zależeć będzie to, jak dalece przyszły rząd w Pradze będzie antyzachodni, a nawet prorosyjski. A żeby przekonać się, jak blisko Czechom do wejścia na tę drogę, wystarczy spojrzeć na to, kto po wyborach może współrządzić państwem (zapewne wspólnie z partią Andreja Babiša).

Tomio Okamura (w środku), szef skrajnie prawicowej, populistycznej czeskiej partii SDP w towarzystwie Marine Le Pen, przewodniczącej nacjonalistycznego Zjednoczenia Narodowego i Geerta Wildersa, założyciela i lidera holenderskiej Partii Wolności.
Tomio Okamura (w środku), szef skrajnie prawicowej, populistycznej czeskiej partii SDP w towarzystwie Marine Le Pen, przewodniczącej nacjonalistycznego Zjednoczenia Narodowego i Geerta Wildersa, założyciela i lidera holenderskiej Partii Wolności. (fot. Gabriel Kuchta/Getty Images)

Wśród liderów ugrupowań, które teoretycznie mogłyby się stać koalicjantami ANO ewidentnie najbarwniejszą (ale z przewagą koloru brunatnego) postacią jest wspomniany już Tomio Okamura. Jego ojciec był pół Japończykiem, pół Koreańczykiem, a matka Morawianką, on zaś jest czeskim nacjonalistą, populistą i ksenofobem, słynącym z wygłaszanych publicznie, także z parlamentarnej mównicy kontrowersyjnych poglądów. Założyciel i szef SPD wzywał np. do bojkotu kebabów i do spacerowania z psami i świniami w okolicy meczetów. Popierał też pomysł przesiedlania zamieszkujących Czechy Romów do Indii i odwiedził w więzieniu skinheada odsiadującego wyrok za zabicie Roma.

Od Tomia Okamury odciął się nawet jego starszy brat Hayato (używa też imienia Josef), praktykujący katolik, który również jest czynnym politykiem i posłem z chrześcijańsko-demokratycznej partii KDU-ČSL. Skrajnie różne niż lider SPD poglądy ma również jego młodszy brat Osamu Okamura. To architekt i zdeklarowany gej, który w jednym z wywiadów na pytanie, czy czuje się Czechem, powiedział „bardziej czuję się prażaninem”.

Radykalne, antyzachodnie hasła głosi również František Matějka, założyciel ruchu Motoristé sobě. Unia Europejska uważa za „czysto socjalistyczne narzędzie służące do kontrolowania pół miliarda ludzi mieszkających w Europie”. Jego receptą na wszelkie bolączki jest przeprowadzenie referendum dotyczącego wyjścia Czech ze Wspólnoty.

Andrej Babiš będzie miał zapewne do wyboru również partie prozachodnie. Pole do popisu może być szerokie,

zwłaszcza że ewentualną współpracę z poszczególnymi partiami testuje już na szczeblu lokalnym na poziomie poszczególnych krajów (odpowiedników polskich województw). Na przeszkodzie z pewnością nie będą też stały osobiste przekonania szefa ANO. Dlaczego? To najlepiej ilustruje dowcip, który już kilka lat temu, opowiadali sobie Czesi:

Jakie poglądy ma Andrej Babiš?

Wszystkie.

Trochę Trump, a trochę Berlusconi

Na razie zaś były i zapewne przyszły czeski premier najchętniej nawiązuje wprost do amerykańskiego prezydenta-elekta (kiedyś porównywano go także z nieżyjącym już włoskim przedsiębiorcą i trzykrotnym premierem Silvio Berlusconim). Andrej Babiš czasami idzie dosłownie krok w krok za Donaldem Trumpem. Tak, jak ostatnio, kiedy pod koniec grudnia oznajmił, że w kwestii kryptowalut Czechy powinny pójść w ślady Donalda Trumpa, który chce, aby bitcoin stał się częścią rezerw strategicznych USA. Pierwszym krokiem w tym kierunku powinna być zmiana podatków i wprowadzenie sprawiedliwszych zasady opodatkowania kryptowalut.

Jak bardzo zdaniem dr Jana Škvrňáka do lidera ANO pasuje określenie „czeski Trump”?

– Są pewne cechy wspólne. Obaj są bogaci i obaj nie mają poglądów, tylko interesy. Każdy ma też kogoś, z kim toczył własną wojnę. Dla Trumpa w jego pierwszej kadencji były to elity, dla Andreja Babiša, gdy był wicepremierem, a zwłaszcza premierem – po prostu polityczni oponenci, niezależnie od tego, jacy oni byli. Natomiast „nasz Trump” jest znacznie bardziej powściągliwy w publicznych wypowiedziach niż oryginał z USA – mówi czeski historyk i publicysta.

Ważne wybory samorządowe

W tym roku w pięciu krajach naszego regionu odbędą się również wybory municypalne. W maju w tym celu do urn pójdą Chorwaci, w czerwcu – Łotysze, a w październiku – Gruzini, Estończycy i prawdopodobnie mieszkańcy Macedonii Północnej. Wydawać się może, że wyłonienie władz samorządowych to bardzo lokalna sprawa, która jest interesująca włącznie dla mieszkańców poszczególnych miast i gmin. Przykład Estonii pokazuje jednak, że może być zupełnie inaczej.

Kristen Michal, lider Estońskiej Partii Reform i od 2024 premier kraju.
Kristen Michal, lider Estońskiej Partii Reform i od 2024 r. premier kraju. (fot. Thierry Monasse/Getty Images)

Ugrupowania rządzące na czele z Estońską Partią Reform premiera Kristena Michala forsują zmianę konstytucji, która pozbawiłaby niektórych mieszkańców kraju, prawa do udziału w wyborach do tamtejszych samorządów. Chodzi przede wszystkim o to, aby w elekcji nie mogli brać udziału obywatele Rosji i Białorusi, państw, które po agresji Putina na Ukrainę są w Estonii uważane za agresorów. Dotychczas, od 2003 r. takie osoby, jeśli miały zezwolenie na pobyt rezydenta długoterminowego lub na pobyt stały, mogły głosować w wyborach lokalnych.

W listopadzie przez Riigikogu, czyli zgromadzenie państwowe przeszło pierwsze czytanie projektu zmian w konstytucji. Forsowana nowelizacja budzi jednak kontrowersje, szczególnie na wschodzie kraju, gdzie w niektórych regionach etniczni Rosjanie, czy osoby rosyjskojęzyczne stanowią większość mieszkańców.

O tegorocznych wyborach w Europie Środkowej czytaj także w pierwszej i w drugiej części tekstu.

Główne wnioski

  1. Największym poparciem społecznym przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi w Czechach cieszy się populistyczne ANO Andreja Babiša. I to ta partie prawdopodobnie będzie tworzyć nowy rząd. Pytanie, czy sama, czy w koalicji, a jeśli tak, to z kim.
  2. Wśród potencjalnych partnerów ANO są skrajne, antyzachodnie ugrupowania takie, jak SPD czy Motoristé sobě. Ewentualnym koalicjantem może też być prounijny STAN.
  3. Na czele rządu stanie zapewne Andrej Babiš, który sam chciałby uchodzić za czeskiego Donalda Trumpa. I ma wiele wspólnego z amerykańskim prezydentem-elektem. Nawet majątek obu polityków jest porównywalnej wartości.