Stopień alarmowy Charlie w gotowości. Dlaczego nie Delta?
Premier Donald Tusk zapowiedział w sejmie, że jeszcze we wtorek wyda zarządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego Charlie. Ma obowiązywać na „określonych liniach kolejowych”. To efekt sobotniego aktu terrorystycznego na linii kolejowej łączącej Warszawę z Lublinem i przejściem granicznym w Dorohusku.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Co oznacza stopień alarmowy Charlie i kiedy zostanie wprowadzony.
- Jakie będą konsekwencje jego wprowadzenia.
- Gdzie będzie obowiązywał i jak długo.
Jeszcze we wtorek, szef rządu ma podpisać stosowne zarządzenie, wprowadzające stopień alarmowy Charlie. Wprowadza się je na mocy Ustawy o działaniach antyterrorystycznych z 2016 r.; w przypadku wystąpienia (lub zagrożenia nim) zdarzenia o charakterze terrorystycznym.
Skala jest czterostopniowa, a stopnie alarmowe to Alfa, Bravo, Charlie i Delta. Co oznaczają i co oznacza wprowadzenie stopnia alarmowego Charlie? Gradację stopni alarmowych i zadania dla administracji państwowej (oraz obywateli) można znaleźć na grafice, opublikowanej przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Publikujemy ją poniżej:

Skupmy się na stopniu Charlie. Założeń głównych jest kilka. Na polecenie ministra spraw wewnętrznych wprowadzone zostaną m.in. całodobowe dyżury we wskazanych urzędach lub jednostkach organizacyjnych organów administracji publicznej. Pojawią się także dyżury osób funkcyjnych, mających wdrożyć procedury działania na wypadek zdarzeń o charakterze terrorystycznym. Państwo, mówiąc obrazowo, zwiększa gotowość "na wypadek, gdyby".
"W wykazie zadań po wprowadzeniu tego stopnia są też sprawdzenie dostępności obiektów wyznaczonych na zastępcze miejsca czasowego pobytu na wypadek ewakuacji ludności oraz ograniczenie do minimum liczby miejsc ogólnodostępnych w obiekcie i rejonie obiektu" – podaje Polska Agencja Prasowa.
Zajrzyjmy zatem do Ustawy o działaniach antyterrorystycznych. Stwierdza ona, że "Trzeci stopień zagrożenia można wprowadzić w przypadku wystąpienia zdarzenia potwierdzającego prawdopodobny cel ataku o charakterze terrorystycznym, godzącego w bezpieczeństwo lub porządek publiczny albo w bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej".
– W tym przypadku za takie zdarzenie należałoby uznać akt dywersji na linii kolejowej łączącej Warszawę z Lublinem – mówi podpułkownik Maciej Moryc, były oficer Służby Wywiadu Wojskowego, obecnie analityk ds. bezpieczeństwa.
Charlie będzie na liniach kolejowych. Czujność i więcej ochrony
W uzasadnionych przypadkach można wprowadzić ścisłą kontrolę osób i pojazdów przy wejściu i wjeździe na teren obiektów. Należy też ograniczyć możliwość parkowania pojazdów przy obiektach chronionych. Uprawnionym osobom, wyznaczonym do wykonywania zadań ochronnych ma zostać wydana broń i amunicja oraz środki ochrony osobistej.
Przepisy przewidują też "wprowadzenie dodatkowego całodobowego nadzoru nad miejscami, które tego wymagają, a do tej pory nie były objęte nadzorem. Należy też zapewnić ochronę środków transportu służbowego poza terenem obiektu, wprowadzić kontrole pojazdu przed wejściem do niego i jego uruchomieniem".
Nie zobaczymy na ulicach uzbrojonych po zęby policjantów czy żołnierzy. To nie stan wojenny, a raczej zwiększenie czujności. I pewne nowe kompetencje dla określonych osób i instytucji, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo wewnętrzne.
Stopień alarmowy Charlie w praktyce – co oznacza dla przeciętnego obywatela?
W ocenie Macieja Moryca, wprowadzenie stopnia alarmowego Charlie jest na razie wystarczające.
– Wprowadzenie stopnia Charlie oznacza w szczególności podjęcie określonych działań przez służby – głównie policję i ABW – których aktywność wzrośnie w zakresie kontroli bezpieczeństwa zgromadzeń czy transportu. To przede wszystkim wprowadzenie pewnych kompetencji dla określonych osób. Np. komendant główny policji będzie mógł wskazywać konkretnych ludzi, odpowiedzialnych za wdrożenie stosownych procedur – wyjaśnia ppłk Maciej Moryc.
Negatywnie ocenia politykę informacyjną władz, która była mało spójna i "momentami wręcz potęgowała chaos".
Wystarczająco, czy za mało? „Do zamachu jednak doszło"
Inaczej patrzy na to były oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nie zgadza się na podanie nazwiska. Zadaje pytanie, czy w obecnych warunkach nie powinien być wprowadzony czwarty najwyższy stopień, czyli Delta.
– Mieliśmy przecież do czynienia z konkretnym aktem terrorystycznym. Nie przyniósł on oczekiwanych przez przeciwnika rezultatów, ale do zdarzenia jednak doszło. W przypadku Charlie poruszamy się w sferze wysokiego, ale jednak tylko potwierdzonego prawdopodobieństwa wystąpienia zagrożenia na konkretnej infrastrukturze – mówi oficer.
Oznacza to, jak wyjaśnia, jeszcze większą czujność i wysoką gotowość służb państwowych wobec możliwości wystąpienia kolejnych zdarzeń.
– Jeśli służby uzyskają sygnały o możliwych kolejnych tego rodzaju działaniach, Delta zostanie wprowadzona bardzo szybko – ocenia oficer.
Inspiracja? Nie tylko. „Przekazano know-how"
Co to oznacza obywateli? Władze będą mogły np. zarządzić ewakuację ludzi i mienia, ograniczyć poruszanie się ludzi i pojazdów na miejscu ewentualnego zdarzenia itp. Szczegóły poznamy, gdy premier Tusk podpisze już zarządzenie.
– Słysząc zapowiedzi, będzie to zapewne oznaczało zwiększony nadzór na terenach kolejowych i okołokolejowych, czyli w praktyce większą kontrolę dworców i linii kolejowych. Być może na określonych terenach, które poznamy z podpisanego zarządzenia, będzie więcej patroli, może pojawią się np. funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej – mówi ppłk Maciej Moryc.
Dodaje też, że w niedzielę mieliśmy do czynienia z działaniami nie tylko inspirowanymi przez Rosjan.
– Moim zdaniem doszło do współpracy zamachowców ze służbami rosyjskimi i białoruskimi. Przekazanie know-how, dobór miejsca, techniki uderzenia – to daje asumpt do mówienia o ścisłej współpracy. A służby rosyjskie po prostu miały w tym interes – tłumaczy płk Moryc.
Część kinetyczna i element kognitywny. Rosjanie uderzyli w czułe punkty
Wyjaśnia przy tym dwa aspekty takiego działania. Po pierwsze, było to uderzenie w infrastrukturę krytyczną, czyli linię transportową. To część, jak określa się to w wojsku i służbach "kinetyczna".
Ale w tym przypadku mowa także o działaniu w ramach wojny kognitywnej, informacyjnej. Dlaczego? Ponieważ mamy do czynienia z podważaniem zaufania do państwa i jego organów oraz wzbudzanie niechęci na tle narodowościowym.
– Tyle że nie możemy zastosować tu prostego kwantyfikatora "zamach dokonany przez Ukraińców". To był zamach dokonany przez służby rosyjskie tylko rękoma obywateli Ukraińców" – podsumowuje oficer.
Jest to o tyle istotne, że według słów polskich polityków, udało się zidentyfikować sprawców ataku. Premier poinformował we wtorek, iż ustalone osoby to dwóch obywateli Ukrainy, działających i współpracujących od dłuższego czasu z rosyjskimi służbami. Co ciekawe, jeden ze sprawców był nawet zatrzymany za działalność dywersyjną na Ukrainie. Obaj uciekli na Białoruś.
Główne wnioski
- Stopień alarmowy Charlie nie oznacza dużych obostrzeń ani utrudnień dla obywateli. Najważniejszym założeniem ma być podniesiona gotowość służb, szczególnie w obiektach infrastruktury kolejowej.
- Były funkcjonariusz Służby Wywiadu Wojskowego, podpułkownik Maciej Moryc ocenia, że stopień Charlie jest w obecnych warunkach wystarczający.
- Sprawcy niedzielnego ataku na linię kolejową, łączącą Warszawę z przejściem granicznym w Dorohusku zostali zidentyfikowani, ale uciekli na Białoruś.
