Strasburg mówi Budapesztowi „nie”. Węgierska opozycja zachowa immunitet
Parlament Europejski odrzucił trzy wnioski władz Węgier o uchylenie immunitetu politykom opozycji, uznając, że w tych przypadkach mogła wystąpić motywacja polityczna, a nie prawna. Europosłowie uznali, że oskarżeni nie mieliby gwarancji sprawiedliwego i bezstronnego procesu przed sądem w Budapeszcie. Tymczasem dwa wnioski polskich władz o uchylenie immunitetów Michałowi Dworczykowi i Danielowi Obajtkowi uzyskały poparcie PE.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Z jakiego powodu Parlament Europejski nie odebrał immunitetów politykom, których przed sądem chciały postawić węgierskie władze.
- Jakie oskarżenia ciążą na Ilarii Salis oraz Péterze Magyarze.
- Czy wnioski o zdjęcie immunitetów europosłom mają związek z napiętą sytuacją polityczną na Węgrzech.
Parlament Europejski głosował w tym tygodniu nad uchyleniem immunitetu kilku europosłom. W Polsce najwięcej emocji wzbudziła decyzja dotycząca dwóch polityków Prawa i Sprawiedliwości – Michała Dworczyka i Daniela Obajtka – którzy utracili poselską ochronę.
Duże zainteresowanie wywołała również sprawa włoskiej europosłanki Ilaria Salis, związanej z lewicowym Sojuszem Zielonych i Lewicy (AVS). Mimo wniosku węgierskiego sądu, Parlament Europejski zdecydował o pozostawieniu jej immunitetu. Przedstawiciele PiS ostro skrytykowali decyzję, przypominając, że Salis jest oskarżana o pobicie uczestników prawicowej demonstracji w Budapeszcie w 2023 r. Politycy partii rządzącej publikowali zdjęcia mężczyzny, którego – według węgierskiej prokuratury – miała wówczas zranić.
Włoszka spędziła kilka miesięcy w więzieniu na Węgrzech, a podczas pobytu w areszcie zdobyła mandat europosłanki. W czerwcu ubiegłego roku została zwolniona z aresztu, jednak postępowanie przeciwko niej trwa. Wniosek o uchylenie jej immunitetu był więc próbą kontynuacji sprawy. Sama Ilaria Salis utrzymuje, że zarzuty mają charakter polityczny i są efektem presji węgierskich władz na krytyków rządu Viktora Orbána.
Trzy wnioski w sprawie lidera opozycji
Znacznie mniej uwagi poświęcono decyzji o pozostawieniu immunitetu Péterowi Magyarowi, liderowi węgierskiej partii TISZA. Opozycyjne ugrupowanie notuje w sondażach wyższe poparcie niż rządzący Fidesz Viktora Orbána, a jego przewodniczący urasta do rangi najpoważniejszego rywala premiera. Wybory parlamentarne na Węgrzech zaplanowano na wiosnę przyszłego roku, więc każdy ruch wobec Magyara ma obecnie silny wydźwięk polityczny.
W tej sytuacji większość europosłów, zgodnie z opinią Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego, uznała, że próby odebrania Magyarowi immunitetu i postawienia go przed sądem mogą mieć charakter polityczny. Zarzuty wobec lidera TISZY budzą wątpliwości – węgierskie władze złożyły trzy wnioski o uchylenie immunitetu, oskarżając go o kradzież telefonu oraz zniesławienie byłego posła Fideszu Györgya Simonki i prawicowego Ruchu Naszej Ojczyzny (MHM).
Dla wielu obserwatorów decyzja Parlamentu Europejskiego to gest sprzeciwu wobec wykorzystywania wymiaru sprawiedliwości do walki politycznej. To także sygnał dla Budapesztu, że unijne instytucje coraz uważniej przyglądają się sytuacji opozycji na Węgrzech.
Awantura w klubie, telefon w Dunaju
Do rzekomej kradzieży telefonu komórkowego miało dojść w czerwcu ubiegłego roku w jednym z klubów nocnych w centrum Budapesztu. Jako pierwszy opisał to prorządowy tabloid „Ripost”, twierdząc, że Péter Magyar bawił się w towarzystwie kilkunastu osób, był „po spożyciu dużej ilości alkoholu” i „zachowywał się agresywnie”. Gazeta dodała również, że miał składać kobietom propozycje seksualne, lecz kilka tygodni później sprostowała tę informację.
Według relacji „Ripost” jeden z gości klubu zaczął nagrywać polityka. Doszło do sprzeczki i przepychanki między nim a osobami towarzyszącymi Magyarowi. W trakcie zajścia polityk miał wyrwać mężczyźnie telefon, schować go do kieszeni, a po wyjściu z klubu wyrzucić do Dunaju.
Zupełnie inaczej tę sytuację przedstawia Péter Magyar i jego współtowarzysze. Ich zdaniem filmujący mężczyzna był „płatnym prowokatorem”, który zaczepiał bawiących się z politykiem młodych ludzi, a następnie obrażał rodzinę i dzieci Magyara. W pewnym momencie europoseł wyrwał mu telefon z ręki, po czym doszło do szarpaniny. Ochrona wyprowadziła polityka z lokalu, a kwestia wyrzucenia telefonu do rzeki pozostaje niewyjaśniona.
„Nawet gdybym spędził resztę życia, wrzucając palety telefonów komórkowych do Dunaju – czego nie zrobię – nie wyrządziłbym narodowi węgierskiemu tyle szkody ani nie ukradłbym tyle pieniędzy, ile Viktor Orbán i jego oligarchowie kradną w ciągu jednej godziny” – powiedział Péter Magyar, cytowany przez Euronews.
Zniesławienie Simonki i narodowych konserwatystów
W sprawie dotyczącej Györgya Simonki chodzi o to, że lider TISZA oskarżył byłego posła Fideszu o oszustwa budżetowe i nazwał go przestępcą. Jak informuje niezależny portal nepszava.hu, Simonka pozwał Magyara zarówno cywilnie, jak i karnie.
Podobny charakter ma trzecia sprawa, w której TISZA oskarżona jest o zniesławienie skrajnie prawicowej partii MHM (Ruch Naszej Ojczyzny). Magyar określił ją jako ugrupowanie satelickie Fideszu. To – jak relacjonują węgierskie media – wywołało gniew jej liderów i doprowadziło do kolejnego pozwu.
Słowne pojedynki Magyara z Orbánem
Parlament Europejski nie zgodził się na uchylenie immunitetu Péterowi Magyarowi, liderowi węgierskiej opozycyjnej partii TISZA. Polityk nie unika jednak konfrontacji.
„Jestem gotów w każdej chwili zrzec się immunitetu, o ile Viktor Orbán i jego rząd spełnią prośbę naszego narodu i dołączą Węgry do Prokuratury Europejskiej. Wtedy przekonamy się, kto trafi do więzienia na dłużej – ja czy on” – stwierdził Magyar.
Tymczasem premier Viktor Orbán ostro skrytykował decyzję europosłów, pisząc w swoich mediach społecznościowych: „Kradzież? Handel poufnymi informacjami? Nie martw się, Bruksela cię wyciągnie z kłopotów!”.
Według szefa węgierskiego rządu Magyar działa w interesie Brukseli, realizując polecenia unijnych biurokratów. Taki przekaz wpisuje się w stały element narracji Fideszu, według której tylko partia Orbána gwarantuje suwerenność Węgier. Opozycja natomiast reprezentuje interesy Brukseli, co – jak utrzymują rządowe media – miałoby oznaczać utratę niezależności państwa. Mówił o tym w lipcu tego roku w rozmowie z xyz.pl Andrzej Sadecki z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Immunitet zachowała również Klára Dobrev, polityczka z Partii Demokratycznej. W jej przypadku Parlament Europejski także uznał, że nie mogłaby liczyć na sprawiedliwy i bezstronny proces przed węgierskim sądem.
Główne wnioski
- Parlament Europejski podjął decyzję w sprawie immunitetów kilku europosłów. Przyjął wnioski polskich władz, odbierając ochronę Michałowi Dworczykowi i Danielowi Obajtkowi, natomiast odrzucił analogiczne wnioski węgierskie. Péter Magyar, Klára Dobrev i Ilaria Salis zachowali immunitet, ponieważ PE uznał, że w ich krajach istnieje ryzyko braku bezstronnego procesu.
- Decyzje mają także wyraźny kontekst polityczny – zwłaszcza w przypadku Pétera Magyara, którego partia TISZA wyprzedza w sondażach Fidesz Viktora Orbána.
- Zbliżające się wybory parlamentarne na Węgrzech – zaplanowane na wiosnę przyszłego roku – tylko potęgują napięcie polityczne, czyniąc z decyzji PE symboliczny cios w wizerunek Orbána tuż przed kampanią.