Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Stratedzy niemieckiej firmy inwestycyjnej wierzą w surowce

Dawno przycichła optymistyczna narracja związana z inwestowaniem w miedź, węgiel czy nawet ropę, ale to nie oznacza, że ceny surowców już nie wzrosną, przekonują stratedzy Deutsche Bank Wealth Management

Fragment logo Deutsche Banku
Źródło: Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. We wzrost notowań jakich czterech surowców wierzą stratedzy Deutsche Bank Wealth Management
  2. Jakie zmiany legislacyjne mogą wpłynąć na znaczenie jednego z nich
  3. Czemu w kontekście surowców kluczowa jest sytuacja na arenie międzynarodowej

Eksperci firmy inwestycyjnej stworzonej przez jeden z największych banków na świecie przedstawili swoją strategię na ostatnie tygodnie 2024 r. Odnieśli się do kluczowych aktywów z perspektywy zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego, więc standardowo sporo uwagi poświęcili akcjom i obligacjom, ale obszernie skomentowali też rynek surowców.

Złoto dla zuchwałych

Surowcowym  „top-pickiem” strategów jest niewątpliwie złoto. Hossa na ten surowiec trwa już od kilku kwartałów i ma trwać nadal, czemu nie przeszkodzi nawet osiągnięty w październiku rekordowy poziom ceny.

Stratedzy wierzą, że poza oczywistymi czynnikami sprzyjającymi hossie, czyli m.in. normalizacją stóp procentowych w USA, osłabieniem kursu dolara, zakupami banków centralnych, dojdzie rosnący deficyt fiskalny połączony z coraz większą globalną kreacją pieniądza. Za uncję złota przyjdzie być może zapłacić prawie 3 tys. dolarów.

Miedź i ropa mogą zaskoczyć

Złoto złotem, a co z miedzią? Większość inwestorów postawiła na tym metalu krzyżyk. I chyba niesłusznie. Większość inwestorów postawiła na metalu krzyżyk po wywołanej zbyt optymistycznymi oczekiwaniami co do popytu hossie z I połowy 2024 r., a Deutsche Bank WM twierdzi, że to błąd i wskazuje na dotychczas pomijane duże zapotrzebowanie z rynku surowców fizycznych w Chinach (zazwyczaj patrzy się na popyt na kontrakty giełdowe na metale). Państwo Środka doświadcza wyraźnego postępu technologicznego w produkcji samochodów elektrycznych (infrastruktura do ładowania i baterie) i fotowoltaice (moc i efektywność), dzięki czemu obie branże się rozwijają, wyraźnie napędzając popyt na miedź.

Chiny mają też ogromny wpływ na rynek ropy. Dlaczego ten wpływ pozostaje negatywny? Wszystko rozbija się o nieprzewidywalność sektorów budowlanego i przemysłowego. Historycznie oba sektory generowały duży popyt na czarne złoto, ale od czasu pandemii pozostaje on anemiczny.

Jeżeli chodzi o ropę, po stronie podaży również wygląda to kiepsko, bo zdaniem ekspertów, OPEC+ produkuje zbyt dużo ropy, a zapowiedziany plan ograniczenia wydobycia nie przekonał inwestorów. Stratedzy Deutsche Banku WM uważają jednak, że na koniec roku baryłka brentu będzie kosztować ponad 80 dolarów, czyli więcej niż obecnie. Nic dziwnego, skoro na Bliskim Wschodzie wrze.

Węgiel będzie w cenie

Niestety, nie tylko tam – konflikt zbrojny na Ukrainie przez długi czas był ważnym tematem w kontekście prognoz dla cen węgla w Europie. Ograniczony dopływ gazu na Stary Kontynent spowodował kryzys energetyczny, który na pewien czas przywrócił znaczenie paliw kopalnych i sprawił, że węgiel powrócił do łask. Sytuacja jednak się stabilizuje, czyli ceny spadają. Mimo to eksperci uważają,  że w dłuższej perspektywie na rynku pojawi się niedobór surowca i zbiec się to może w czasie z pierwszymi skutkami wprowadzenia granicznego podatku węglowego (CBAM).

Główne wnioski

  1. Mimo trwającej stosunkowo długo hossy kurs złota może dalej rosnąć, bo wspiera go wiele czynników
  2. Cenom ropy może pomóc zmiana oczekiwań wobec podaży, a kurs miedzy będzie zależny bardziej od popytu
  3. Węgiel ponownie o sobie przypomni, jeżeli jego niedobór surowca zbiegnie się w czasie z pierwszymi skutkami wprowadzenia granicznego podatku węglowego