Strefa euro na drodze do twardego lądowania
Wskaźniki PMI mierzące nastroje wśród największych firm mocno spadły w listopadzie.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Ile wyniosły wstępne odczyty wskaźników nastrojów PMI w strefie euro w listopadzie.
- Które sektory odnotowały największe pogorszenie koniunktury.
- Dlaczego słabe dane gospodarcze mogą nie przekonać EBC do głębszych cięć stóp procentowych.
Koniunktura w strefie euro wyraźnie słabnie – w listopadzie do problemów w przemyśle dołączyło spowolnienie w sektorze usług. Nadzieją na poprawę może być istotne luzowanie polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny oraz dalsze osłabienie euro względem dolara. Takie kroki wiążą się jednak z ryzykiem – mogą napędzać inflację i zaostrzyć napięcia handlowe między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi.
Wstępny odczyt wskaźnika PMI dla gospodarki strefy euro spadł w listopadzie do 48,1 pkt., co wskazuje na recesję. W porównaniu z poprzednim miesiącem pogorszyły się niemal wszystkie miary – PMI dla koniunktury i produkcji w przemyśle, a także koniunktury w usługach. Wskaźniki te są opracowywane na podstawie ankiet przeprowadzanych wśród menedżerów odpowiedzialnych za zakupy w dużych przedsiębiorstwach. Wartości powyżej 50 pkt. sygnalizują poprawę aktywności, natomiast poniżej tego poziomu – jej spadek.
Coraz wyraźniej słabnie koniunktura w największych gospodarkach Europy – Niemczech i Francji. W Niemczech wskaźnik PMI Composite obrazujący łączną kondycję przemysłu i usług spadł do 47,3 pkt. wobec 48,6 pkt. w październiku, osiągając najniższy poziom od dziewięciu miesięcy. We Francji wskaźnik spadł do 44,8 pkt. z poziomu 48,1 pkt. w poprzednim miesiącu, co jest najgorszym wynikiem od dziesięciu miesięcy.
W listopadzie szczególnie źle radziły sobie usługi. PMI dla usług w strefie euro spadł do 49,2 pkt. wobec 51,6 pkt. w październiku, co sygnalizuje, że sektor znalazł się w recesji. Wyraźne pogorszenie nastąpiło zarówno w Niemczech, jak i we Francji.
Koniunktura w przetwórstwie przemysłowym pozostaje bardzo słaba. Wyraźne pogorszenie nastąpiło w ciągu ostatniego miesiąca we Francji. Natomiast w Niemczech sytuacja lekko się poprawia, jednak PMI wciąż sygnalizuje głęboko recesyjne nastroje.
Badania PMI pokazują pierwsze sygnały bardzo niepokojącego zjawiska: stagflacji, czyli wzrostu cen przy jednoczesnej stagnacji. Wynikają one głównie z podwyżek cen w usługach, spowodowanych rosnącymi kosztami, zwłaszcza rosnącymi płacami. To było szczególnie widoczne w Niemczech, gdzie w wyniku negocjacji płacowych, nominalne podwyżki były największe od trzydziestu lat.
Firmy zwracają także uwagę na niepewność związaną z czynnikami politycznymi. Dotyczyło to zarówno sytuacji globalnej (wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA i obawy o podwyższenie ceł) oraz krajowej (upadek rządu i przedterminowe wybory w Niemczech, ryzyko upadku rządu we Francji).
Opublikowane dane były wyraźnie gorsze od oczekiwań rynkowych.
Optyka XYZ
Powiedzmy sobie wprost: pesymizm w niemieckiej i francuskiej gospodarce dosłownie wylewa się ze wstępnych odczytów PMI. W komentarzu do wyników sprzed miesiąca pisałem, że w europejskiej gospodarce działał już tylko jeden silnik – sektor usług. Dziś, po publikacji nowych danych, wątpliwości nie ma: oba silniki – przemysł i usługi – odmówiły posłuszeństwa. Trzymając się lotniczej metafory, można powiedzieć, że największe gospodarki Europy są w fazie swobodnego spadku, zmierzając wprost ku twardemu lądowaniu, czyli recesji.
Przed takim scenariuszem strefę euro mogą potencjalnie uchronić dwa czynniki: mocniejsze obniżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny oraz osłabienie euro względem dolara.
EBC stoi jednak przed trudnym wyborem: ratować koniunkturę albo czekać na trwały powrót inflacji do celu. Pierwsza opcja zakłada cięcie stóp o 50 pb. na grudniowym posiedzeniu, druga – ograniczenie obniżki do 25 pb. lub nawet pauzę w cyklu. Dotychczas w tym roku bank obniżał stopy trzykrotnie, za każdym razem o 25 pb., jednocześnie wyrażając obawy związane ze zbyt wysokim wzrostem cen usług. Najnowsze dane PMI nie tylko nie rozwieją tych obaw, ale wręcz mogą je wzmocnić.
Decyzja o ostrzejszym cięciu stóp jeszcze bardziej osłabiłaby euro, które już teraz jest najsłabsze względem dolara od 2022 r. Ostatnio taka deprecjacja miała miejsce na początku lat 2000. Słabe euro korzystnie wpływa na eksport, poprawiając jego cenową konkurencyjność, zwłaszcza w handlu z USA.
Jednak te potencjalne rozwiązania wiążą się z poważnymi skutkami ubocznymi. Jeśli EBC zdecyduje się na większe obniżki, a ceny wciąż będą rosły, przy jednoczesnym braku poprawy koniunktury, bank znajdzie się w bardzo trudnym położeniu. Ponowne podwyżki stóp w takiej sytuacji mogłyby całkowicie zniszczyć nastroje rynkowe.
Z kolei jeszcze słabsze euro, to ryzyko eskalacji napięć w relacjach handlowych z USA. Krótko mówiąc: może to zachęcić Donalda Trumpa do bardziej zdecydowanej postawy i nałożenia wyższych ceł na towary z Europy.
Sądzę, że pomimo tych obaw, EBC zdecyduje się na większą obniżkę, aby uchronić strefę euro przed załamaniem gospodarczym. Czy to wystarczy? Rośnie ryzyko, że nie.
Główne wnioski
- Wstępne odczyty wskaźników PMI w strefie euro w listopadzie sygnalizują dalsze pogarszanie się sytuacji gospodarczej. Wyraźny spadek nastrojów widać zwłaszcza w sektorze usług.
- W badaniach są widoczne symptomy bardzo niepokojącego zjawiska: stagflacji, czyli połączenia inflacji ze stagnacją.
- Czynnikami, które mogą poprawić sytuację, są cięcia stóp EBC oraz osłabienie euro względem dolara, co może pomóc eksportowi do USA. Jednak ryzykiem dla takiego scenariusza są rosnące ceny i możliwość wzrostu napięć handlowych między UE a USA.