Tanią ropą w Rosję, rykoszetem w innych sąsiadów UE
Prezydent USA Donald Trump zapowiedział podjęcie kroków w celu obniżenia cen ropy naftowej na światowych rynkach. Jego działania prawdopodobnie osłabią rosyjską gospodarkę i doprowadzą do zakończenia wojny na Ukrainie. Jednocześnie jednak ograniczą dochody państw Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, co może wywołać kryzys migracyjny w Europie.


Z tego artykułu dowiesz się…
- Co oznacza globalna obniżka cen ropy naftowej dla wojny na Ukrainie?
- Jakie mogą być skutki polityki energetycznej Trumpa dla UE i jej bliskiego sąsiedztwa?
- Jak UE może przygotować się na skutki uboczne polityki energetycznej Trumpa?
Już w dniu zaprzysiężenia na prezydenta USA Trump wydał rozporządzenia dotyczące sektora paliwowego. Wprowadził stan wyjątkowy w przemyśle energetycznym, na mocy którego zniesiono szereg ograniczeń w zakresie wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego, w tym zezwolono na jego realizację na gruntach federalnych. Zniesione zostały przepisy środowiskowe ograniczające prace wydobywcze na Alasce. Trump zapowiedział też wycofanie USA z Porozumienia Paryskiego dotyczące Ochrony Klimatu. Ogłosił też, że zwróci się do państw OPEC, na czele z Arabią Saudyjską, o wspólne działania na rzecz redukcji cen ropy naftowej na światowych rynkach. W ciągu zaledwie tygodnia od zaprzysiężenia Trumpa cena baryłki ropy obniżyła się aż o 8 proc. (z 82 dolarów do 75 dolarów).
Drill baby drill a wojna na Ukrainie
Tania ropa naftowa przede wszystkim ma służyć poprawie konkurencyjności amerykańskiej gospodarki i zahamowaniu światowego trendu inflacyjnego występującego od czasu pandemii. W latach 2020-2024 globalne ceny produktów i usług wzrosły o prawie 30 proc. Obniżenie cen ropy naftowej ma zredukować ceny benzyny, obniżając w ten sposób koszty transportu, co finalnie ma wpływ na wysokość cen produktów na sklepowych półkach. Ponadto ceny ropy naftowej są powiązane z cenami gazu, który jest wiodącymi składnikiem przy produkcji energii cieplnej i elektrycznej. Wpływa on zatem na koszty prądu i ogrzewania, co ostatecznie przekłada się na koszty produkcji przemysłowej.
Z powyższych zależności doskonale zdawał sobie sprawę Władimir Putin, redukując dostawy gazu do UE począwszy od zimy 2021 r. Wybuch wojny na Ukrainie przypadł na okres planowanego najwyższego wzrostu kosztów energii elektrycznej w ramach tzw. zielonej transformacji gospodarek UE. W tym samym czasie realizowane były postpandemiczne programy pobudzania popytu (Europejski Fundusz Odbudowy oraz bidenowska stymulacja gospodarki USA). Rozpoczęcie wojny wraz z ograniczeniem podaży gazu stało się zatem dodatkowym czynnikiem prowadzącym do wywołania kryzysu inflacyjnego w Europie. Miał on z jednej strony ograniczyć środki, które państwa członkowskie UE mogły przeznaczyć na wsparcie dla Ukrainy, a z drugiej strony wywołać radykalne nastroje społeczne prowadzące do oddolnych nacisków na rzecz spełnienia żądań Putina.
Decyzje Trumpa mają uniemożliwić Rosji kontynuację wojny. Inspiracją dla nich jest ruch podjęty przez administrację Ronalda Reagana w 1986 r. Wówczas po raz pierwszy doszło do porozumienia dwóch największych światowych producentów ropy naftowej – USA i Arabii Saudyjskiej – na rzecz radykalnego obniżenia cen tego surowca poprzez zwiększenie jego wydobycia. Był to cios, który położył na łopatki gospodarkę Związku Radzieckiego. W ciągu zaledwie kilku lat ZSRR przegrał wojnę w Afganistanie, utracił wpływy w Europie Środkowej i ostatecznie rozpadł się w 1991 r. Jest duże prawdopodobieństwo, że działania podjęte przez Trumpa doprowadzą do podobnego scenariusza w odniesieniu do współczesnej Rosji.
Co tania ropa oznacza dla sąsiedztwa UE
Decyzje Trumpa prawdopodobnie wywołają jednak negatywne skutki nie tylko dla Rosji, ale też dla państw Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Czołowi producenci ropy i gazu z tego regionu to oprócz Arabii Saudyjskiej: Irak, Iran, Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA), Kuwejt, Katar, Algieria, Libia, Oman i Egipt. Z handlu tymi surowcami żyje też najludniejszy kraj Afryki – Nigeria. Będąca 19. gospodarką świata Arabia Saudyjska, która od lat dywersyfikuje swoje dochody może być skłonna do poparcia propozycji Trumpa. Zmniejszenie zysków z tytułu eksportu węglowodorów, może być dla niej akceptowalnym kosztem do poniesienia, w zamian za osłabienie innych państw regionu i w konsekwencji wzmocnienie w nich swoich wpływów. Tym bardziej że redukcja cen ropy i gazu może dotkliwie uderzyć w jej największego rywala – Iran.
Manewr zastosowany przez administrację Reagana w 1986 r. doprowadził do destabilizacji politycznej w regionie Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. W latach 1989-1996 miało miejsce kurdyjskie powstanie w Iraku. W latach 1990-1991 doszło do I wojny w Zatoce Perskiej. W latach 1992-2001 Algieria toczyła wojnę z islamistycznymi terrorystami finansowanymi m.in. przez Arabię Saudyjską. W 1994 r. toczyła się wojna domowa w Jemenie.
Destabilizacja Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu grozi kryzysem migracyjnym w Europie. Kryzys lat 2015-2016, kiedy to 1,8 mln osób w sposób nielegalny przekroczyło terytorium UE, był pokłosiem: wojny w Afganistanie, arabskiej wiosny (w tym wojen domowych w Syrii i Libii) i gwałtownego spadku cen ropy naftowej w 2014 r. (ze 160 dolarów do 72 dolarów za baryłkę). Niskie ceny ropy wzmacniają bowiem czynniki wpływające na migrację. Obniżają poziom życia społeczeństwa, co zachęca do szukania pracy za granicą. Degradacja ekonomiczna prowadzi do radykalizacji społeczeństw, co grozi obaleniem reżimów autorytarnych i zaprowadzeniem w ich miejsce rządów fundamentalistów religijnych lub walk o władzę. Z kolei osłabienie poziomu bezpieczeństwa i ingerujące w wolność osobistą decyzje islamistów, zachęcają obywateli do opuszczenia kraju. Jednocześnie zmniejszenie kontroli nad terytorium i zerwanie współpracy z państwami UE w zakresie przeciwdziałania nielegalnej migracji, sprzyjają działalności siatek przemytników ludzi.
Jak przygotować UE na skutki uboczne taniej ropy
UE musi podjąć działania służące do ograniczenia ryzyka wystąpienia kryzysu migracyjnego. Dla USA tego rodzaju problemy w Europie są obojętne, a nawet mogą być pożądane jako czynnik osłabiający UE jako potencjalnego konkurenta gospodarczego. Dlatego państwa członkowskie i unijne instytucje muszą wypracować rozwiązania we własnym zakresie. Przede wszystkim konieczna jest intensyfikacja inwestycji energetycznym w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Powinny one dotyczyć zarówno zwiększenia importu ropy naftowej i gazu (z Libii, Algierii, Egiptu, Iraku itd.), ale też rozwoju alternatywnych źródeł energii. Wskazać tu należy m.in. budowę paneli słonecznych na Saharze oraz inwestycje w zielony wodór. Przywrócenia wymaga również zaniedbany w wyniku wojny w Strefie Gazy, format Wschodniośródziemnomorskiego Forum Gazowego – organizacji państw mającej na celu eksplorację zasobów gazu u wybrzeży Izraela, Egiptu, Cypru i greckich wysp.
UE powinna też popierać rządy państw regionu, które zapewniają bezpieczeństwo wewnętrzne, względnie świeckie prawo (lub brak egzekucji islamistycznych przepisów) i współpracują z UE w zakresie przeciwdziałania nielegalnej migracji. Takimi rządami dysponują Maroko, Algieria, Tunezja, Jordania i Egipt. Państwa członkowskie UE muszą też zdecydować, kogo wspierają w Libii. Francja stoi po stronie marszałka Chalify Haftara, a Włochy popierają rząd w Trypolisie. Bardzo ważne jest też kontrolowanie procesu utrwalania władzy w Syrii. Jeżeli tamtejsze rządy zdominują islamiści, co jest bardzo prawdopodobne, kraj ten ponownie stanie się źródłem nielegalnej migracji do UE.
Tania ropa i gaz mogą też zniechęcać europejskie firmy i państwa do inwestycji w energię atomową i odnawialne źródła energii. Zaniechanie ich byłoby poważnym błędem, którego konsekwencje byłyby widoczne podczas kolejnego okresu wzrostu cen węglowodorów np. jeśli za cztery lata władzę w USA odzyskają Demokraci. Potencjalne oszczędności UE z tytułu zmniejszenia kosztów importu węglowodorów powinny być inwestowane w budowę elektrowni atomowych, wiatrowych, wodnych i słonecznych. W ten sposób paradoksalnie antyekologiczna polityka Trumpa może długofalowo przyczynić się do dalszej zielonej transformacji UE.

Główne wnioski
- Polityka energetyczna Trumpa może doprowadzić do zakończenia wojny na Ukrainie i upadku Rosji. Uderzy jednak też w gospodarki państw Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.
- Niskie ceny ropy naftowej i gazu mogą doprowadzić do wybuchu kryzysu migracyjnego na granicach UE.
- Sposobem na zabezpieczenie UE przed skutkami ubocznymi polityki energetycznej Trumpa jest współpraca, zwłaszcza w dziedzinie energetyki, z państwami Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.