Tego dnia 176 lat temu zmarł Fryderyk Chopin. Uważajcie, mówiąc o tym dzieciom!
Kiedy w kuchni mojego domu padły słowa, że Fryderyk Chopin niewyobrażalnie się nacierpiał, nim zmarł, wybuchłam płaczem. Nie miałam pojęcia, że nie ma go już wśród nas! Gdy się ledwo sięga blatu, można być przecież przekonanym, że Fryderyk, o którym tyle się rozprawia, świetnie się ma. Szczęśliwie mama oszczędziła mi wówczas wiedzy bardziej rozbudowanej. Czytając rozdzierające relacje z paryskiego mieszkania przy placu Vendôme, nawet teraz zdarza mi się ocierać łzy.
Z tego artykułu dowiesz się…
- W jakich okolicznościach w Paryżu 1849 r. odszedł Fryderyk Chopin.
- Jak wyglądał ostatni apartament kompozytora, w którym znajdowały się m. in. liczne kosztowne prezenty od króla Francji, rodziny Rothschildów czy królowej angielskiej.
- Jak wyglądało imienne zaproszenie na pogrzeb Chopina.
„Pan Fr. Chopin, sławny pianista, zmarł dziś rano na chorobę piersiową, na którą cierpiał już od dawna. P. Chopin miał zaledwie 39 lat.” – podawał w 1849 r. poczytny francuski dziennik „Le National”.
Jak wynika z relacji osób przebywających tamtej nocy w jego paryskim mieszkaniu, kompozytor odszedł 17 października 1849 r. o godzinie drugiej nad ranem. Wiadomość o jego śmierci wstrząsnęła miastem. W salonach natychmiast tężeć zaczęła bardzo niejednoznaczna aura – osobliwa mieszanina autentycznego bólu i rozdarcia z najpróżniejszym wymiarem egzaltacji. Wielu miało ambicję podzielić się z prasą osobistą i pełną goryczy relacją z tamtego smutnego zajścia, mimo że nawet nie przebywali wówczas w Paryżu! Przyjaciel kompozytora wyznawał natomiast w liście, że pióro wysuwało mu się z dłoni za każdym razem, gdy tylko miał wspomnieć o chorobie Fryderyka, bo strach przelany na papier stałby się jeszcze bardziej rzeczywisty…
Konkurs Chopinowski, zgodnie z tradycją, ucichł na jeden dzień 17 października, a wielu z jego uczestników wysłuchało mszy żałobnej w stołecznej Bazylice św. Krzyża. Pianistów tych nieustająco pyta się na okoliczność konkursu, jak w tak młodym wieku zdołali osiągnąć tak olbrzymią dojrzałość interpretacyjną. Odpowiadają w zasadzie jedno, choć w różnych językach – kluczem jest emocjonalna bliskość. Zbieżność odczuć z osobą, którą poznać mogą jedynie z nut i listów. Ckliwostka? Przenigdy, raczej nieosiągalna dla wielu z nas, głęboka artystyczna wrażliwość.
Lektyka jak bombonierka
„Grać jeszcze nie zacząłem – komponować nie mogę – nie wiem, jakie siano będę jadł niedługo” – pisał Chopin w czerwcu 1849 r. z nasłonecznionych, zielonych przedmieść Paryża. Niebawem, bo już w końcu miesiąca, nadał do swojej siostry przejmujący list, prosząc ją o przyjazd. Ze względu na srogie uwarunkowania polityczne nie było to proste. Za wstawieniem się odpowiednio ustosunkowanego grona car Mikołaj wyraził jednak zgodę, żeby Ludwika Jędrzejewicz opuściła Królestwo Polskie. Uskarżający się już na liczne dolegliwości Chopin przeprowadził się wówczas do nowego, wytwornie urządzonego wnętrza pełnego najkosztowniejszych mebli, prześwitującej na słońcu porcelany, palisandru, hebanu, misternych chińskich haftów…
„A że wiedziano o jego książęcym guście, więc mu nie dawano byle czego. Były tam wspaniałe dary od króla Ludwika Filipa i jego rodziny, od królowej angielskiej, od Rotszylda, Bóg wie od kogo jeszcze” – relacjonował Antoni Jędrzejewicz, siostrzeniec Chopina i jego spadkobierca.
Arcydziełem sztuki tapicerskiej i stolarskiej Jędrzejewicz nazywał również lektykę, w której Chopina noszono, kiedy nie miał już możliwości pokonywać schodów.
„Było to istne pieścidełko, kształtem zupełnie imitujące karetkę, z szybami po bokach, jak przy zwykłej karecie. Wnętrze, obliczone na jedną osobę, całe było wyścielone jedwabiem, a całość robiła wrażenie prześlicznej bombonierki…”.
Czytając ciągnące się stronami, podniosłe opisy tego wysmakowanego rzemiosła, człowiek mógłby niemalże Chopinowi pozazdrościć. Gdyby nie fakt, że kompozytor z coraz większym trudem łapał już wtedy oddech. Jego nogi rozpierał obrzęk, który pojawia się w listach jako „wodna puchlina”. Odkrztuszana przez niego krew coraz obficiej plamiła wszystkie te eleganckie tekstylia…
Słój ze spirytusem i sercem
Dokładnie nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną śmierci Chopina. Wśród tez współczesnych naukowców najczęściej wymieniane są jednak ciężkie powikłania bardzo zaawansowanej gruźlicy. Trudno również o jednoznaczne wnioski z zachowanych zapisków. Odchodzenie Chopina było wydarzeniem, o którym wręcz wypadało fantazjować w towarzystwie…
„Wszystkie wielkie damy paryskie uważały za swój obowiązek zemdleć w jego pokoju” – pisała słynna śpiewaczka Paulina Viardot. Była zniesmaczona liczebnością natrętów szlochających u wezgłowia kompozytora.
Zdaniem badaczy w ostatnich godzinach życia przy Chopinie czuwało jednak jedynie grono najbliższych mu osób. Kiedy odszedł, jego ciało poddano sekcji, a następnie zabalsamowano, zdjęto również pośmiertną maskę oraz wykonano formę, żeby sporządzić odlew dłoni. Pogrzeb Fryderyka Chopina odbył się 30 października w paryskim kościele św. Magdaleny, a wybrane imienne zaproszenia opatrywane były kosmykiem jego włosów przytwierdzonym do karty czerwonym lakiem. Podczas wspomnianej sekcji, wyjęte zostało również serce kompozytora. Następnie zostało włożone do szklanego słoja pełnego spirytusu, w którym trafiło do Warszawy. Przejeżdżając z obawą przez granicę, Ludwika Jędrzejewicz chowała ten słój pod suknią. Następnie został on ujęty w skrzyneczkę wykonaną z hebanu i opatrzoną srebrzonymi napisami, a dalej w skrzynkę dębową, opieczętowaną. Serce spoczęło w lewym filarze bazyliki św. Krzyża i to właśnie przy nim 17 października przystawać będą zapewne uczestnicy Konkursu Chopinowskiego, kiedy ponownie zabrzmi msza żałobna.
Zgodnie z życzeniem Chopina 176 lat temu to właśnie „Requiem” Wolfganga Amadeusza Mozarta wypełniło monumentalne wnętrza kościoła św. Magdaleny, nim kondukt odprowadził jego trumnę na paryski cmentarz Père–Lachaise. Majestatyczne, muzycznie zachwycające „Requiem d–moll” powstało zaledwie 58 lat przed tym wydarzeniem. Słabnący w chorobie Mozart pospiesznie pracował nad nim jeszcze w pierwszych dniach grudnia w poczuciu, że komponuje mszę żałobną na własną śmierć. Odszedł w Wiedniu 5 grudnia, w wieku o kilka lat młodszym niż Chopin.
Główne wnioski
- Fryderyk Chopin odszedł 17 października 1849 r. w paryskim mieszkaniu przy placu Vendôme. Zdaniem współczesnych badaczy przyczyną jego śmierci były ciężkie powikłania gruźlicy.
- O tym, jak bardzo kompozytor był ceniony, świadczyła m. in. sensacyjna atmosfera towarzysząca temu przykremu wydarzeniu. Członkowie ówczesnych elit stawiali sobie wręcz za ambicję, żeby móc podzielić się osobistą relacją z mieszkania Chopina, nawet jeśli nie było ich wówczas w Paryżu.
- Podczas niecałych dwóch dekad mieszkania we Francji kompozytor zgromadził ogromną liczbę rzadkich i cennych wyrobów. Gdyby dobytek ten nie spłonął w Warszawie, stanowiłby niezwykle imponujący materiał dla muzeum.