Trump: gaz, gaz i jeszcze raz ropa
Nominacje nowego prezydenta USA na kluczowe stanowiska związane z energetyką wskazują, że będzie dążył do zwiększenia wydobycia paliw kopalnych. To może oznaczać niższe ceny gazu i ropy na świecie, ale także wyhamowanie rozwoju odnawialnych źródeł energii.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jaki jest plan Donalda Trumpa na politykę energetyczną i kto obejmie kluczowe funkcje w tym obszarze w nowej administracji.
- Jak wygląda produkcja i konsumpcja gazu ziemnego i ropy w USA.
- Jakie mogą być skutki polityki energetycznej dla USA i Europy.
Stany Zjednoczone są eksporterem netto gazu, jeśli chodzi o ropę naftową – są samowystarczalne. Polityka energetyczna Donalda Trumpa sprawi prawdopodobnie, że USA będą wydobywały jeszcze więcej tych surowców. Kluczowym skutkiem będzie ich większa podaż na światowym rynku, a to powinno wpłynąć na spadek cen. To może być dobra informacja dla Europy, która jest importerem netto gazu i ropy. Jednocześnie będzie to poważne wyzwanie dla rozwoju zielonej energii.
Donald Trump ogłosił w ostatnich dniach nominacje na kluczowe pozycje związane z polityką energetyczną w swojej administracji. Sekretarzem Energii ma zostać Chris Wright, obecny prezes spółki Liberty Energy, jednej z największych spółek oferujących technologię do tzw. szczelinowania hydraulicznego (ang. fracking), czyli wydobywania ropy naftowej i gazu zimnego z łupków. Z kolei Sekretarzem Spraw Wewnętrznych ma być Doug Burgum, dotychczasowy gubernator Północnej Dakoty, czyli jednego z głównych stanów, gdzie wydobywa się najwięcej ropy i gazu metodą frackingu. Burgum ma również zostać przewodniczącym Narodowej Rady Energetycznej (National Energy Council), którą Trump planuje utworzyć.
„Drill, baby, drill” mówił Trump w trakcie kampanii wyborczej, co było zapowiedzią zwiększenia wydobycia gazu i ropy w USA (można to dosłownie przetłumaczyć jako „wierć, kochanie, wierć”). Nowy prezydent wskazywał, że chce znieść ograniczenia środowiskowe w wydobyciu surowców energetycznych. Planuje znieść także ograniczenia w eksporcie skroplonego gazu LNG, nałożone przez administrację Bidena z powodów klimatycznych. Jest też wysokie prawdopodobieństwo, że Trump drugi raz wycofa USA z Porozumienia paryskiego, czyli globalnego porozumienia na rzecz przeciwdziałaniom zmian klimatu. Pierwszy raz zrobił to w pierwszej kadencji, jednak później administracja Joe Bidena ponownie przyłączyła USA do porozumienia.
Trump był mocno wspierany przez środowiska tzw. niezależnych producentów ropy i gazu, czyli firmy wykorzystujące metodę frackingu. Kluczowe nominacje w administracji i jego zapowiedzi potwierdzają, że będzie chciał wspomóc te przedsiębiorstwa.
Obecnie Stany Zjednoczone są największym producentem ropy i gazu na świecie. W 2023 r. wyprodukowały gaz o wartości energetycznej ponad 10 tys. TWh. To prawie dwa razy więcej, niż drugi największy światowy producent tego surowca, czyli Rosja. USA w ub. r. wyprodukowały również ropę o wartości energetycznej ponad 9,5 tys. TWh, o połowę więcej niż druga w rankingu Arabia Saudyjska. Widać jak szybko dzięki zastosowaniu technologii frackingu w II poł. lat 2000. wzrosła produkcja obu surowców. W przypadku ropy naftowej było możliwe zwiększenie wydobycia o 150 proc. przez ostatnie 15 lat. Z kolei wydobycie gazu w tym okresie uległo podwojeniu.
Na skutek zwiększenia produkcji Stany Zjednoczone stały się eksporterem netto gazu, a od 2022 r. są samowystarczalne także w przypadku ropy naftowej. To sprawia, że ceny gazu są tam kilkukrotnie niższe niż w Europie, obecnie różnica między cenami dostaw na giełdach w USA i w Holandii, które stanowią benchmark dla cen na obu kontynentach, jest aż siedmiokrotna. Duża produkcja ropy naftowej pozwala natomiast w pewnym stopniu uniezależnić się od państw OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową).
Jakie będą konsekwencje ekspansywnej polityki USA w zakresie wydobywania ropy i gazu? Najważniejszy powinien być spadek ich cen na światowym rynku. Stany Zjednoczone są eksporterem netto gazu ziemnego, a w ostatnich latach osiągają równowagę w handlu ropą naftową. Zwiększony wolumen wydobycia obu surowców będzie więc w całości trafiał na rynki zagraniczne, a efektem wyższej podaży będą niższe ceny.
To dobra informacja z punktu widzenia Europy, która jest dużym importerem netto obu surowców. Może to obniżyć zwłaszcza ceny gazu LNG, a także wzmocnić stabilność ich dostaw. Z kolei tańszy gaz z USA, to osłabienie bodźca powrotu do importu gazu z Rosji. Może to więc też pośrednio wzmocnić bezpieczeństwo, zwłaszcza Europy Środkowo-Wschodniej.
Innym skutkiem może być poprawa konkurencyjności amerykańskiego przemysłu. Dostęp do jeszcze tańszej energii dla firmy z USA może równoważyć inne decyzje, które chce podjąć Trump, zwłaszcza deportację milionów imigrantów.
Polityka energetyczna Trumpa będzie jednocześnie dużym ciosem dla rozwoju odnawialnych źródeł energii i zielonej transformacji. Przede wszystkim można spodziewać się mniejszego wsparcia ze strony rządu USA dla rozwoju technologii odnawialnych. Z kolei tańsza ropa i gaz na światowych rynkach, to mniejsze zachęty do inwestycji w zieloną energię na świecie. Do tego przykład USA zwiększającego wydobycie paliw kopalnych zachęci zapewne inne państwa do podjęcia podobnych działań.
Główne wnioski
- Donald Trump zapowiedział zwiększenie wydobycia paliw kopalnych, a na kluczowe pozycje związane z polityką energetyczną wskazał osoby związane z branżą wydobywczą.
- USA jest eksporterem netto gazu, a krajowa produkcja ropy naftowej pokrywa w całości konsumpcję. Zwiększenie wydobycia będzie więc oznaczało większą podaż tych surowców na światowym rynku, a to wpłynie na spadek cen.
- Taka polityka może mieć pozytywne skutki dla europejskiej gospodarki, która jest dużym importerem netto obu surowców. Polityka Trumpa z dużym prawdopodobieństwem zahamuje jednak rozwój technologii odnawialnych źródeł energii.