W związku nieformalnym jak w małżeństwie. Rząd tnie projekt, lecz ulgi podatkowe zostawia
Projekt ustawy o statusie osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu niebawem ujrzy światło dzienne. Centrum Informacyjne Rządu przekazało nam, że trwają ostatnie szlify i wyliczenia finansowe do Oceny Skutków Regulacji. To właśnie one mogą mieć kluczowe znaczenie przy planie zrównania preferencji podatkowych osób w związkach nieformalnych z tymi, które przysługują małżeństwom. Zaprezentowany przez polityków Lewicy i Polskiego Stronnictwa Ludowego projekt zakłada bowiem taką reformę.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Co zmieni ustawa o statusie osoby najbliższej i wspólnym pożyciu, która ma zastąpić dotychczasową koncepcję związków partnerskich.
- Czy prawa osób w związkach nieformalnych – w tym podatki i składki na ZUS – będą zbliżone do tych, które przysługują małżonkom.
- Czym różni się ustawa Lewicy od rządowego projektu.
Status osoby najbliższej będzie warunkowany umową u notariusza rejestrowaną w Urzędzie Stanu Cywilnego. Taki akt stanie się podstawą do uzyskania prawa decyzji o pochówku najbliższej osoby, dostępu do informacji o jej stanie zdrowia i dokumentacji medycznej, objęcia partnera ubezpieczeniem zdrowotnym oraz prawa do dziedziczenia. Na mocy nowej ustawy osoby w związkach zyskają również prawo do mieszkania po zmarłym partnerze oraz prawo do renty rodzinnej.
Preferencje podatkowe mają zostać zrównane z przysługującymi małżonkom. Będzie można skorzystać ze zwolnienia z podatku od spadków i darowizn oraz od czynności cywilnoprawnych, a także wspólnie się rozliczać. Te dwie ostatnie kwestie rodzą pytania o ryzyko nadużyć w celu uzyskania korzyści podatkowych. Te mogą rocznie przekraczać 27 tys. zł – tyle wynosi maksymalna korzyść podatkowa przy wspólnym rozliczeniu.
Wspólne rozliczenie jak u małżonków
Zacznijmy jednak od tego, na czym polega wspólne rozliczenie, które obecnie dotyczy jedynie małżonków. Sprawę reguluje art. 6 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Zgodnie z nim małżonkowie co do zasady podlegają odrębnemu opodatkowaniu, a wspólne rozliczenie jest możliwe wyłącznie na ich wniosek. Warunkiem jest istnienie wspólności majątkowej, a z preferencji mogą skorzystać wyłącznie osoby rozliczające się według skali podatkowej. Podatnicy liniowi oraz ryczałtowcy są wyłączeni z tego rozwiązania.
Jak to działa? Najpierw sumowane są dochody każdego z małżonków. Po odliczeniu kosztów uzyskany wynik dzieli się na pół. Tak wyliczoną podstawę opodatkowania mnoży przez właściwą stawkę podatku – 17 lub 32 proc. Zasada jest prosta: im większa dysproporcja w dochodach, tym wyższa korzyść podatkowa, bo można uniknąć wejścia w 32-procentowy próg podatkowy.
Polski Ład w 2022 r. ułatwił korzystanie z tej preferencji. Nie trzeba już czekać, aż upłynie pełny rok od daty ślubu. Można pobrać się nawet 31 grudnia i rozliczyć wspólnie cały rok.
Pole do nadużyć?
Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy w InFakcie, wyjaśnia, że maksymalna korzyść podatkowa wynikająca ze wspólnego rozliczenia sięga 27,6 tys. zł rocznie. W związku z powyższym pojawia się pytanie, czy projektowane przepisy nie stworzą pola do nadużyć. Kto zweryfikuje, czy umowa o wspólnym pożyciu nie będzie zawierana wyłącznie w celach podatkowych?
– Notariusz zapewnia bezpieczeństwo obrotu i możliwość jednoznacznej identyfikacji partnerów, co ma kluczowe znaczenie przy późniejszym wspólnym rozliczeniu nie tylko podatku – wyjaśnia Piotr Juszczyk.
Centrum Informacyjne Rządu informuje, że domyślną formą dla umowy o wspólnym pożyciu będzie rozdzielność majątkowa. Osoby w związku będą mogły wybrać wspólność majątkową oraz wspólne rozliczanie podatku dochodowego, ale będzie to możliwe dopiero po roku od zawarcia umowy. „To jedna z form zabezpieczenia w ramach projektu” – czytamy w odpowiedzi.
– Obecnie przepisy o wspólnym rozliczeniu małżonków dają taką możliwość nawet przy zawarciu związku małżeńskiego w Sylwestra. Wprowadzenie rocznego okresu karencji przed możliwością wspólnego rozliczenia partnerów to rozsądne zabezpieczenie przed nadużyciami, choć nie eliminuje ryzyka pozornych umów. A do tego powstanie nierówność podatkowa. W mojej ocenie wstąpienie w związek partnerski wyłącznie dla korzyści podatkowych jest ryzykowne. Trzeba pamiętać, że poprzez taką umowę wchodzimy we wspólność majątkową i wzajemne roszczenia. Sama korzyść podatkowa może być znacząca – nawet do 27,6 tys. zł rocznie przy obecnej skali podatkowej. Natomiast inne ryzyka są wysokie – podsumowuje Piotr Juszczyk.
Wprowadzenie rocznego okresu karencji przed możliwością wspólnego rozliczenia partnerów to rozsądne zabezpieczenie przed nadużyciami, choć nie eliminuje ryzyka pozornych umów.
Dziedziczenie i darowizny bez podatku
Ustawa Lewicy z października 2024 r. zakładała prawo dziedziczenia i spadku bez podatku dla osób w związku partnerskim. Zgodnie z deklaracją Lewicy i PSL rozwiązanie to ma zostać utrzymane także w nowej wersji projektu.
W obecnym stanie prawnym partnerów w związkach nieformalnych traktuje się jak osoby trzecie. Dziedziczą po sobie wyłącznie wtedy, gdy sporządzili testamenty – i nawet wtedy obciążeni są podatkiem od spadku, który może wynosić aż 20 proc. Tak samo skonstruowane są przepisy dotyczące podatku od darowizn: małżonek jest z niego zwolniony, a partner zapłaci podatek do 20 proc.
– W kontekście podatkowym osoby żyjące w związkach partnerskich są obecnie traktowane tak, jakby należały do III grupy podatkowej. Po wejściu zmian w życie obejmie je zwolnienie od podatku od spadku i darowizn – takie jak w przypadku członków najbliższej rodziny (tzw. grupa „0”). To rozwiązanie postulowane od lat – tłumaczy Anna Misiak, doradca podatkowy w MDDP.
To sprawia, że chociaż osoby w związkach partnerskich mieszkają razem i od lat współtworzą gospodarstwo domowe, nie są traktowane jak najbliższa rodzina na równi z małżeństwami. Fakt, że nie mogły do tej pory przekazywać sobie majątku bez podatku czy dziedziczyć po sobie, budził duże kontrowersje. Zdarza się, podobnie jak u małżonków, że dysproporcje w dochodach są znaczące albo że partnerzy wspólnie gromadzą przez lata spory majątek. Mimo to nie mogą bez podatku dziedziczyć ani przekazać sobie darowizny.
– Po śmierci jednego z partnerów drugi powinien mieć zabezpieczenie finansowe i korzystać z podobnych praw jak członkowie najbliższej rodziny, w tym małżonkowie. Prawa podatkowe wiążą się jednak również z obowiązkami – gwarantowanie określonych uprawnień pociąga za sobą także określone obowiązki, tak jak w przypadku małżonków – podsumowuje Anna Misiak.
Osoby w związkach partnerskich nie są traktowane jak członkowie najbliższej rodziny na równi z małżeństwami. Fakt, że nie mogły do tej pory przekazywać sobie majątku bez podatku czy dziedziczyć po sobie, budził duże kontrowersje.
Równość także przy składkach
Zgodnie z deklaracją rządzących, podatkowe rozwiązania zaproponowane przez Lewicę znajdą odzwierciedlenie we wspólnym projekcie z PSL. Pod znakiem zapytania pozostaje jednak kwestia składek. Obecnie osobom w związkach nieformalnych nie przysługują uprawnienia zastrzeżone dla małżonków w obszarze zabezpieczenia społecznego – m.in. objęcie małżonka ubezpieczeniem zdrowotnym czy dziedziczenie prawa do emerytury i renty.
– Październikowy projekt zakładał możliwość objęcia drugiej osoby w związku partnerskim różnymi świadczeniami z ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego. To dobre rozwiązanie i mam nadzieję, że pojawi się także w nowym projekcie – dodaje Anna Misiak.
Jak czytamy w pierwotnym projekcie Lewicy, nowe prawo rozszerzałoby katalog osób uprawnionych do otrzymania renty rodzinnej. Zwiększałoby także liczbę osób mogących skorzystać z zasiłku opiekuńczego w razie choroby partnera. W konsekwencji prowadziłoby to do wzrostu potencjalnych wydatków ze środków funduszy emerytalno-rentowych. Z drugiej strony – jak podkreślono – wydatki te równoważone byłyby składkami, które ubezpieczony partner odprowadza do tych funduszy.
Ile zostanie z projektu Lewicy?
„Propozycja rządu jest skrajnie zachowawcza. Ma na celu wytworzenie jak największego dystansu między rodzinami zakładanymi przez osoby LGBT+ a resztą społeczeństwa. Dobitnie pokazuje to konferencja o projekcie ustawy, podczas której do społeczności LGBT+ odniesiono się wyłącznie na poziomie aluzji” – czytamy w stanowisku stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza.
Jego autorzy słowo „kompromis” nie bez powodu biorą w cudzysłowie. Ich zdaniem umowa spisana u notariusza to nie to samo, co pełnoprawny związek partnerski, nie mówiąc już o małżeństwie. Jak wskazują, „projekt degraduje życie rodzinne osób LGBT+ do poziomu umowy cywilnoprawnej”.
W piśmie zwrócono uwagę, że projekt okrojono, zanim zajął się nim parlament. Lewica – chcąc zwiększyć szanse na przyjęcie ustawy – zdecydowała się na współpracę z PSL, który okazał się hamulcowym. Jak podsumowała Urszula Pasławska z PSL, projekt wyłącza kwestie światopoglądowe i „uwzględnia różne wrażliwości”. Pomija m.in. kwestie związane z dziećmi (adopcję i pieczę), a także „nie narusza w żaden sposób ani nie szkodzi instytucji małżeństwa”. Zgodnie z deklaracją rządzących, prawnym „pewniakiem” w projekcie mają być wspólne rozliczenie partnerów oraz przepisy dotyczące podatku od spadków i darowizn.
Główne wnioski
- Projekt ustawy o związkach partnerskich zastąpi ustawa o statusie osoby najbliższej i wspólnym pożyciu. Według zapowiedzi rządu projekt przygotowany wraz z PSL „okrojono”, co wywołuje krytykę, że jest zbyt konserwatywny i „degraduje życie rodzinne osób LGBT+ do poziomu umowy cywilnoprawnej”.
- Zgodnie z deklaracjami rządzących osoby w związkach nieformalnych mają korzystać z tych samych preferencji podatkowych co małżeństwa – mowa o wspólnym rozliczeniu oraz zwolnieniu z podatku od spadków i darowizn. Wciąż niejasne pozostają przepisy dotyczące składek na ZUS.
- Próba zrównania praw podatkowych osób w związkach nieformalnych z małżonkami to krok w stronę bardziej sprawiedliwego systemu. Pary w takich związkach, podobnie jak małżeństwa, będą mogły zaoszczędzić na preferencjach podatkowych nawet kilkanaście tysięcy złotych.


