Rynek pracy boleśnie odczuje weto prezydenta. „Pogłębi nastroje antyukraińskie”.
Weto nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niesie za sobą kosztowne reperkusje gospodarcze. Teoretycznie już od 1 października tysiące Ukraińców będą przebywać w Polsce nielegalnie. W praktyce jednak – jak twierdzą eksperci – problem i tak zostanie rozwiązany, choć w pośpiechu i z mocą wsteczną. Za legislacyjny chaos zapłacimy jednak nie tylko zawirowaniami na rynku. Najpoważniejsze skutki mogą mieć charakter społeczny.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Czy prezydenckie weto nowelizacji specustawy ukraińskiej oznacza masowe deportacje.
- W jaki sposób chaos legislacyjny odbije się na polskiej gospodarce.
- Czy konflikt na linii prezydent – koalicja rządząca pogłębi napięcia społeczne i podzieli Polaków w kwestii migracji.
Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę z 5 sierpnia 2025 r. o zmianie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa oraz niektórych innych ustaw. Powód? Głowa państwa uważa, że nasi sąsiedzi nie powinni otrzymywać świadczenia 800 plus, jeśli nie pracują.
Z tego powodu, na nieco ponad miesiąc przed upływem terminu legalnego pobytu Ukraińców w Polsce, prezydent zdecydował się odrzucić gotową ustawę i stworzyć własny projekt.
Eksperci nie mają wątpliwości: szanse na jego uchwalenie przed 30 września są znikome.
Kto i dlaczego straci prawo pobytu?
Uściślijmy: nie wszyscy Ukraińcy przebywający w Polsce stracą prawo legalnego pobytu z dniem 1 października.
– Legalny pobyt obywateli Ukrainy jest zabezpieczony decyzją Rady UE, która przedłużyła ochronę czasową do 4 marca 2026 r. Oznacza to, że osoby posiadające status „UKR” zachowują prawo do pobytu i pracy w Polsce – wyjaśnia Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy, założyciel Personnel Service.
Na mocy obowiązującej specustawy o pomocy Ukraińcom, osoby objęte ochroną mogą legalnie przebywać w kraju do 30 września br. Zawetowana nowelizacja przedłużała ten okres właśnie do 4 marca przyszłego roku. Prezydent Nawrocki złożył w Sejmie własny projekt, który – poza kwestią pobytu – przewiduje również cięcia w świadczeniu 800 plus. Jego przyjęcie przed końcem września jest jednak mało prawdopodobne – do 25 września trwają konsultacje społeczne.
Ekspert dodaje, że największa niepewność dotyczy osób przebywających w Polsce na podstawie przedłużonych wiz, kart pobytu oraz w ramach ruchu bezwizowego.
– Jeśli w najbliższych miesiącach nie zostaną przyjęte nowe regulacje, część Ukraińców może stracić prawo pobytu w Polsce – wyjaśnia Krzysztof Inglot.
Zezwolenie na pobyt czasowy. Szturm na urzędy?
Yuriy Grygorenko, dyrektor Centrum Analitycznego Gremi Personal, mówi o potencjalnych skutkach utraty prawa pobytu przez setki tysięcy Ukraińców.
– To oznacza katastrofę na rynku pracy. Nie jesteśmy przygotowani na taką zmianę – ani prawnie, ani organizacyjnie. Mam na myśli uchodźców z Ukrainy, którzy utracą możliwość legalnego pobytu, a tym samym – pracy zgodnie z prawem. Pracodawcy z kolei nagle stracą setki tysięcy pracowników w kluczowych sektorach gospodarki, i to w szczycie sezonu. Chodzi o usługi, przemysł, transport i logistykę – te branże odczują to najmocniej. Trzecia kwestia to urzędy, które nie będą w stanie nagle obsłużyć wszystkich zainteresowanych legalizacją pobytu – dodaje nasz rozmówca.
Pracodawcy nagle stracą setki tysięcy pracowników w kluczowych sektorach gospodarki, i to w szczycie sezonu.
Przedstawiciel Gremi Personal wyjaśnia, że teoretycznie każdy, kto z dniem 30 września straci prawo pobytu w Polsce, powinien już teraz udać się do urzędu i złożyć wniosek o pobyt czasowy.
– Samo złożenie wniosku wystarcza, by przedłużyć legalność pobytu – do czasu jego rozpatrzenia. Problem w tym, że nie sposób obsłużyć wszystkich zainteresowanych. Ukraińcy przebywaliby w Polsce legalnie aż do decyzji, ale nie ma fizycznej możliwości, by urzędy przyjęły taką liczbę wniosków – stwierdza Yuriy Grygorenko.
Ekspert dodaje, że zezwolenie na pobyt czasowy może być wydawane nawet na trzy lata. Problemem pozostaje jednak czas oczekiwania, który w niektórych regionach wynosi nawet rok.
Pracodawcy w potrzasku
Sami pracodawcy mogą złożyć oświadczenie o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom. W takim przypadku zawarta umowa staje się legalna, a procedura może zająć zaledwie kilka dni. Jak jednak zauważa przedstawiciel Gremi Personal, takie oświadczenie będzie bezużyteczne, jeśli potencjalny pracownik nie będzie miał ważnego zezwolenia na pobyt.
Ekspert apeluje, by cudzoziemcy nie polegali wyłącznie na działaniach ustawodawcy i samodzielnie zadbali o legalność swojego pobytu.
– Nie powinniśmy zakładać, że specustawa będzie obowiązywać bezterminowo. Każdy obywatel Ukrainy miał – i nadal ma – prawo złożyć wniosek o pobyt czasowy. Ci, którzy to zrobili, nie muszą dziś obawiać się konsekwencji prezydenckiego weta. To jednak proces długi, żmudny i często kosztowny. Ukraińcy nierzadko płacą prawnikom, by pomogli im w przejściu przez formalności – mówi ekspert z Gremi Personal.
– Weto prezydenta wprowadza poważną niepewność – zarówno dla migrantów, jak i dla polskiego rynku pracy. Po stronie społecznej oznacza to niepewność dla około miliona Ukraińców przebywających w Polsce, ich obawy o możliwość dalszego pobytu i pracy po 30 września 2025 r. – dodaje Krzysztof Inglot.
Odpływ pracowników i masowa deportacja?
Nasi rozmówcy są zgodni: politycy prędzej czy później uchwalą przepisy gwarantujące obywatelom Ukrainy dalszy legalny pobyt. Jednak do tego czasu chaos legislacyjny może negatywnie odbić się na nastrojach społecznych, a w dłuższej perspektywie – również na gospodarce.
– Przymusowa deportacja? Jeśli patrzymy wyłącznie na literę prawa, to 1 października wszyscy obywatele Ukrainy przebywający bez zezwolenia powinni zostać deportowani. Rzeczywistość jednak nie jest czarno-biała. Nawet jeśli do 30 września nie zostaną uchwalone odpowiednie przepisy, ten scenariusz wydaje się mało realny. Niewykluczone, że projekt prezydencki zostanie przyjęty z mocą wsteczną – podsumowuje Yuriy Grygorenko.
Nie oznacza to jednak, że sytuacja pozostaje bez zmian. Zdaniem naszego rozmówcy już sama informacja o wecie prezydenta może wzbudzić niepokój wśród obywateli Ukrainy.
– Jeśli ktoś rozważał wyjazd z Polski, to prawdopodobnie teraz szybciej się na niego zdecyduje. Nawet jeśli ustawa ostatecznie zostanie przyjęta, Ukraińcy już dziś odczuwają niepewność – dodaje ekspert.
Warto wiedzieć
Ukraińcy a polski rynek pracy
Siedmiu na dziesięciu obywateli Ukrainy, którzy uciekli przed wojną do Polski, pracuje zawodowo. Ich aktywność oraz związany z nią wzrost produktywności po stronie polskich firm i pracowników wygenerowały 2,7 proc. PKB w 2024 r.
Zdaniem ekspertów nasz rynek pracy nie odnotuje odpływu pracowników „tu i teraz”. Niewykluczone, że pracodawcy – w oczekiwaniu na zalegalizowanie pobytu swoich pracowników – nie zdecydują się na zrywanie z nimi umów.
– Ustawa zostanie uchwalona na szybko i z mocą wsteczną. Podejrzewam, że obejdzie się bez deportacji, a pracodawcy nie poniosą odpowiedzialności za ewentualne nielegalne zatrudnienie Ukraińców w okresie oczekiwania na przedłużenie pobytu – podsumowuje nasz rozmówca z Gremi Personal.
Weto prezydenta może mieć jednak inne „skutki uboczne”.
Ukrainiec „niewygodny” na rynku
– Z powodu niepewności legislacyjnej pracodawcy będą dążyć do dywersyfikacji zatrudnienia. Nie będą już tak skłonni jak dotąd, by przyjmować obywateli Ukrainy. To dla nich ryzykowna decyzja – prawo jest niestabilne. W rozmowach kwalifikacyjnych Ukrainiec może wypaść gorzej – nie ze względu na brak umiejętności, lecz z powodu niepewnego statusu prawnego i niestabilności przepisów – dodaje Yuriy Grygorenko.
W rozmowach kwalifikacyjnych Ukrainiec może wypaść gorzej – nie ze względu na brak umiejętności, lecz z powodu niepewnego statusu prawnego i niestabilności przepisów.
Ewentualny odpływ siły roboczej może obniżyć PKB o kilka procent, zwiększyć koszty rekrutacji i szkoleń, a także zachwiać stabilnością sektorów silnie opartych na pracy migrantów – takich jak rolnictwo czy transport. Krzysztof Inglot wskazuje również na potencjalne skutki społeczne prezydenckiego weta.
– Istnieje realne ryzyko wzrostu nastrojów antyukraińskich. Niepewność prawna może zatrzymać proces integracji, zniechęcić do długoterminowego osiedlania się w Polsce i podważyć stabilność rynku pracy – stwierdza nasz rozmówca.
Z badania Centrum Analitycznego Gremi Personal sprzed roku wynika, że zaledwie 19 proc. Ukraińców deklarowało chęć pozostania w Polsce na dłużej. Rok wcześniej było to aż 38 proc.
"Szkoda, że narracja jest jednostronna"
– Ukraińcy zdążyli już sobie zakodować, że nikt ich w Polsce nie chce. Od 2022 r. tylko się w tym przekonaniu utwierdzają. To jednostki łamią prawo, ale konsekwencje spadają na cały naród.
Cudzoziemcy pracują, płacą podatki, zasilają system składkami. Łatają luki na rynku pracy – wykonują zawody deficytowe. Często zatrudniani są poniżej swoich kwalifikacji: lekarka czekająca na nostryfikację dyplomu pracuje jako salowa w szpitalu. Takich przypadków można mnożyć.
Szkoda, że w debacie publicznej narracja o Ukraińcach jest jednostronna. Nikt nie mówi o tym, jak realnie wpływają na gospodarkę – podsumowuje ekspert z Gremi Personal.
Główne wnioski
- Tysiącom Ukraińców grozi utrata prawa legalnego pobytu w Polsce z powodu braku stosownej ustawy. Nawet jeśli pożar legislacyjny zostanie ostatecznie ugaszony, skutki prezydenckiego weta i tak będą odczuwalne.
- Niepewność prawna może doprowadzić do odpływu pracowników z kluczowych dla gospodarki sektorów – takich jak transport, logistyka czy przemysł.
- Eksperci nie mają wątpliwości: chaos legislacyjny pogłębi napięcia społeczne. – Ukraińcy od dawna czują się w Polsce jak nieproszeni goście. Weto prezydenta to dla nich kolejny policzek – mówi Yuriy Grygorenko.


