Włoski UniCredit przejmuje i buduje bank przyszłości Europy. Jeszcze dekadę temu miał miliardy strat
Niełatwo znaleźć w Europie bank, który byłby w ostatnim czasie tak aktywny na polu potencjalnych przejęć w sektorze finansowym, jak grupa UniCredit. Trudno uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno włoski bank był pod ścianą i spędzał sen z powiek unijnym nadzorcom. Dziś to efektywny i rentowny podmiot z ambitnym bankierem inwestycyjnym na czele. Właśnie wszedł do Polski.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego fuzje i przejęcia stały się nieodłączną częścią europejskiej ekspansji UniCreditu.
- Z jakimi wyzwaniami mierzył się włoski kredytodawca w trakcie i po kryzysie finansowym.
- Jakie starania podejmuje, by zmienić krajobraz europejskiej bankowości.
Mijają dwa tygodnie, odkąd na ulicach największych polskich miast zaczęła pojawiać się charakterystyczna biała jedynka na czerwonym tle. To znak, że po ośmiu latach nieobecności do kraju wraca włoska grupa bankowa UniCredit, do 2017 r. będąca właścicielem Banku Pekao. To właśnie w Polsce, na bazie przejętego w marcu 2025 r. Aion Banku i pod kierownictwem Wojciecha Sobieraja (szefa rady nadzorczej) i Nielsa Ludorffa (prezesa banku), powstaje "bank przyszłości Europy", który ma wprowadzić Włochów do europejskiej ekstraklasy.
Równolegle Włosi starają się przejąć Commerzbank. We wrześniu 2024 r. kupili niemal 10 proc. akcji tego drugiego największego niemieckiego kredytodawcy i ogłosili chęć dalszych zakupów. Rok po tym wydarzeniu UniCredit ma już 28 proc. i jest największym akcjonariuszem podmiotu kontrolującego też polski mBank.
W listopadzie Włosi przejęli jeszcze rumuński oddział greckiego Alpha Banku, który zostanie połączony z lokalnym biznesem UniCreditu. Próbowali też kupić włoskiego rywala – Banco BPM. W kwietniu 2025 r. dostali na to zgodę nadzorców. Ostatecznie zrezygnowali z transakcji, obwiniając za to włoski rząd. Nie zamknęli jednak drzwi.
Obserwując poczynania UniCreditu, trudno dziś znaleźć inny europejski podmiot, który przez ostatnie półtora roku z równą determinacją poszukiwał tylu okazji do przejęć i fuzji. Tym trudniej uwierzyć, że bank jeszcze 15 lat temu sam sprawiał problemy i budził niepokój unijnych nadzorców. Pokazujemy, jak się zmienił i wskazujemy, jakie czynniki najmocniej na to wpłynęły.
UniCredit urósł dzięki przejęciom innych banków
Fuzje i przejęcia są na stałe wpisane w historię UniCreditu. Choć bank jako start wskazuje 1870 r., kiedy to działalność rozpoczął Banca di Genova (późniejszy Credito Italiano), to współczesny UniCredit powstał de facto w 1998 r. wskutek fuzji Unicredito i Credito Italiano.
W 1999 r. przejmował kolejne podmioty, zaczął też ekspansję zagraniczną. Wziął wtedy na cel Polskę i Bułgarię. W tym samym roku w konsorcjum z niemieckim Allianzem przejął pakiet kontrolny (52 proc.) prywatyzowanego wówczas Banku Pekao. Wraz z nim zyskał też oddział w Ukrainie. Ponadto brał udział w prywatyzacji bułgarskiego Bulbanku.
Sześć lat później kupił niemiecki HypoVereinsBank, a wraz z nim pośrednio Bank of Austria, który był wtedy akcjonariuszem m.in. rosyjskiego IMB i polskiego BPH. W Warszawie transakcja napotkała na spory opór. Połączenie drugiego na polskim rynku Pekao i trzeciego BPH stworzyłoby bowiem podmiot większy niż państwowy PKO BP. Aby przerwać impas, BPH podzielono, wyłączając z niego 200 oddziałów, które trafiły do innego inwestora (GE Money Banku). Banki się połączyły, a Bank Pekao na lata odskoczył konkurencji, choć nigdy nie dogonił PKO BP.
W 2007 r. UniCredit przejął jeszcze Capitalię, wskutek czego przybliżył się do lidera włoskiej bankowości, Intesy SanPaolo. Pod względem liczby oddziałów i aktywów musiał uznawać wyższość konkurenta z Turynu, ale pod względem wartości rynkowej mediolański UniCredit był nie tylko największy we Włoszech, ale wręcz drugi w Europie. Transakcja miała jednak efekt uboczny – Capitalia wniosła do UniCreditu wysoki odsetek niespłacanych na czas kredytów (NPL).
Po wszystkich tych transakcjach UniCredit działał w 22 krajach, na których zatrudniał 174 tys. osób i miał 10,2 tys. placówek. Większość jego przychodów przypadała na Włochy, Niemcy i Austrię. Spośród rynków Europy Środkowo-Wschodniej najwyższe udziały rynkowe miał w Bośni i Hercegowinie, Chorwacji, Bułgarii i Polsce.
Podczas kryzysu potrzebował dodatkowego kapitału
Ambitne plany fuzji i przejęć pokrzyżował kryzys finansowy. Choć władze UniCreditu rozważały sięgnięcie po wsparcie rządów włoskich i austriackich, to ostatecznie samodzielnie podniosły kapitał w drodze emisji akcji. W lutym 2010 r. po dokapitalizowaniu kwotą 4 mld euro UniCredit podniósł tzw. współczynnik kapitałowy Tier1 do 7,4 proc. (6,4 proc. na początku 2009 r.).
Kilka miesięcy później poinformował o pomyślnym przejściu europejskiego stress-testu prowadzonego przez unijnych nadzorców. To badanie sprawdzające, jak banki radzą sobie w skrajnych warunkach gospodarczych i rynkowych. Spośród pięciu włoskich banków lepiej od UniCreditu wypadła tylko Intesa SanPaolo.

Mimo tego ówczesny szef banku Alessandro Profumo musiał pożegnać się ze stanowiskiem. Ustąpił wskutek nacisków wewnętrznych, będących następstwem przejmowania wpływów nad UniCreditem przez zagranicznych inwestorów. Włoskie fundacje posiadające wtedy ok. 11 proc. udziałów zarzucały, że Profumo pozwolił zwiększyć inwestorom z Libii udział w banku do 7,6 proc.(rok później prawa z tych akcji zostały zamrożone wskutek unijnych sankcji). Dodatkowo 5 proc. przypadało funduszowi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Nowy szef – Federico Ghizzoni – przeprowadził kolejne podwyższenia kapitału (w drodze emisji obligacji w 2010 r. oraz emisji akcji z prawem poboru w 2011 r.). W efekcie współczynnik Tier1 banku urósł na początku 2012 r. do 10,4 proc. Przekraczał istotnie wymogi unijnego nadzorcy i stwarzał podwaliny do głębszej restrukturyzacji i późniejszego dalszego rozwoju.
Duże rezerwy i odpisy doprowadziły UniCredit do strat
Bank, podobnie jak jego włoscy konkurenci, mierzył się z rosnącym udziałem niespłacanych na czas długów, głównie kredytów (NPL). W połowie 2012 r. było ich już niemal 80 mld euro, czyli 8,1 proc. finansowania udzielonego przez mediolańską grupę. Aż 57 mld euro przypadała na rynek włoski. 8,4 mld euro pochodziło z biznesu niemieckiego, a tylko 1,9 mld euro z Banku Pekao.
Ghizzoni zaczął zatem mocną restrukturyzację i czyszczenie bilansu banku. Oznaczało to m.in. dowiązywanie ogromnych rezerw na NPL i utratę wartości innych aktywów. W trzecim kwartale 2011 r. UniCredit zaraportował 10,6 mld euro straty netto. Przyczyniło się do tego 8,7 mld euro odpisów związanych z przejęciami w Europie Wschodniej. Jak podawał wtedy Reuters, wartość banków w Ukrainie i Kazachstanie została de facto spisana do zera, a UniCredit utworzył dodatkowo odpisy na greckie obligacje czy wartość marek HVB i Bank of Austria.
To jednak nic w porównaniu z działaniami banku w kolejnych latach. W czwartym kwartale 2013 r. UniCredit zaraportował 15 mld straty netto. Zmniejszył wartość banku we Włoszech, Austrii oraz biznesu w Europie Środkowo-Wschodniej, ale pozostawił dodatnią wycenę (goodwill) Pekao. Chodzi o to, że w momencie kupowania powyższych biznesów, wyceny przejmowanych podmiotów były bardzo wysokie. Po kryzysie mocno spadły, co wymusiło ich urealnienie.
Strata w czwartym kwartale 2013 r. była nie tylko najwyższą w historii banku, ale też – jak donosił "The Wall Street Journal" – piątą pod względem wartości stratą w europejskiej bankowości od 2005 r.
– Zrobiliśmy to, ponieważ pozwoliła nam na to nasza solidna pozycja kapitałowa. Mamy teraz zabezpieczenie przed ryzykiem na tym samym poziomie co w 2008 r. – mówił wtedy Ghizzoni.
Włosi wyemitowali akcje, by spełnić wymogi kapitałowe
W czwartym kwartale 2016 r. gdy bankiem kierował już nowy dyrektor generalny Jean Pierre Mustier, UniCredit znów zaksięgował 13,5 mld euro straty. Jej powodem były odpisy związane ze sprzedażą kredytów NPL, wpłaty na włoski fundusz kredytów NPL i koszty związane z restrukturyzacją banku. Bank znów przestał spełniać wymogi kapitałowe, dlatego w lutym 2017 r. wyemitował 13 mld euro akcji z prawem poboru.
"Mustier i dyrektor finansowy, Mirko Bianchi, przejechali 100 tys. kilometrów w ciągu około miesiąca, aby pozyskać wsparcie dla emisji. Po sprzedaży prywatnego odrzutowca banku w ramach cięcia kosztów obaj dyrektorzy wykonali to zadanie, korzystając z transportu publicznego i unikając drogich restauracji" – opisywał wtedy The Banker.
Europejski Bank Centralny (EBC) zażądał od UniCreditu i innych włoskich banków przedstawienia planu na pozbycie się problematycznych kredytów.
Bank sprzedawał biznesy i ograniczał zatrudnienie
Równolegle do księgowania dodatkowych odpisów i rezerw bank przechodził głęboką restrukturyzację. Plan strategiczny na lata 2013-2018 obejmował zmniejszenie zatrudnienia o 8,5 tys. pracowników. Aż 5,7 tys. przypadało na osoby pracujące we Włoszech. W grudniu 2016 r. plan zaktualizowano, by objął redukcję do 2019 r. łącznie 14 tys. etatów. Cel udało się osiągnąć rok wcześniej. Bank zamknął także 944 oddziały, głównie w Europie Zachodniej oraz zrezygnował z wielu używanych aplikacji. W efekcie koszty działania UniCreditu spadły szybciej, niż zakładały prognozy mediolańskiej instytucji.
Bank zaczął także wycofywać się z części rynków. W 2014 r. sprzedał podczas debiutu giełdowego część akcji Fineco, cyfrowego brokera, a pięć lat później całkowicie wycofał się z inwestycji. Dwa lata później wyszedł z Ukrainy. W grudniu 2016 r. natomiast podpisał umowę sprzedaży Amundi za 3,5 mld euro firmy zarządzającej aktywami Pioneer Investments oraz za 500 mln euro biznesu kartowego włoskiej grupie SIA. W tym samym miesiącu pozbył się pakietu kontrolnego nad Bankiem Pekao, który trafił w ręce konsorcjum PZU i PFR. Za 32,8 proc. akcji zainkasował 10,6 mld zł, sporo więcej niż w 1999 r., gdy obejmował 50 proc. udziałów Banku Pekao (4 mld zł). Bank zaczął też wycofywać się z tureckiego banku Yapi. W 2022 r. sprzedał wszystkie jego akcje.
Kontynuował też starania na rzecz ograniczania odsetka kredytów NPL. W 2016 r. sprzedał amerykańskiej firmie Fortress portfel niespłacanych na czas kredytów o wartości 17,7 mld euro. To ten sam podmiot, który rok wcześniej, wspólnie z włoskim funduszem Prelios przejął UniCredit Credit Management, czyli spółkę UniCreditu zajmującą się zarządzaniem portfelem kredytów NPL o wartości 2,5 mld euro.
UniCredit uprościł strukturę i badał księgi rywala
Na początku 2021 r. stery UniCreditu przejął czwarty dyrektor generalny – Andrea Orcel – bankier inwestycyjny, który w latach 2014-2018 kierował bankowością inwestycyjną UBS, a wcześniej przez ok. 20 lat zajmował stanowiska kierownicze w amerykańskim Bank of America Merrill Lynch. Jako bankier uczestniczył m.in. w transakcjach UniCreditu, kładąc fundamenty pod fuzję banków w 1998 r. To od niej zaczęła się współczesna historia włoskiego kredytodawcy.
Orcel obejmował bank tuż po tym, jak konkurencyjna Intesa SanPaolo przejęła UBI Banca i tym samym mocno odskoczyła UniCreditowi. Mediolan nie miał też jasnych kierunków dalszego rozwoju. Nowy szef włoskiego kredytodawcy odpowiedział na postulaty pracowników dotyczące uproszczenia struktur banku. Agencja Reuters wskazywała, że Orcel zastąpił 27-osobowy komitet wykonawczy, zespołem 15 osób. Niemal dwukrotnie zredukował liczbę wewnętrznych komitetów.
Już w momencie obejmowania stanowiska miał na horyzoncie perspektywę pierwszej potencjalnej akwizycji. Chodziło o Banca Monte dei Paschi di Siena (MPS), którego włoski rząd uratował przed upadłością (podczas kryzysu finansowego i wskutek prewencyjnej rekapitalizacji w 2017 r.). UniCredit zaczął wprawdzie badać księgi MPS. Finalnie rozmowy się załamały.
Bank notuje rekordowe zyski i znów myśli o przejęciach
Równolegle bank z każdym rokiem poprawiał wyniki finansowe (z wyjątkiem 2020 r., gdy zanotował nieznaczną stratę). Nie musiał już tworzyć dużych rezerw i odpisów. Niespłacane na czas ekspozycje stanowiły w 2021 r. 3,6 proc. jego bilansu, a w trzecim kwartale 2025 r. zaledwie 2,6 proc. Ich wartość spadła przez pięć lat o 45 proc. do 11,6 mld euro. UniCredit korzystał też na wyższych dochodach prowizyjnych (napędzanych rosnącą sprzedażą produktów inwestycyjnych) oraz utrzymywaniu kosztów pod kontrolą (+0,4 proc. rok do roku w trzecim kwartale 2025 r.).
Bank szybko zwiększa rentowność. W 2021 r. zysk netto UniCreditu urósł do 3,5 mld euro z 0,8 mld euro rok wcześniej. W 2024 r. grupa pochwaliła się rekordowym 9,7 mld euro zysku netto. Obecny rok ma przynieść kolejną poprawę – bank liczy, że zaksięguje 10,5 mld euro zysku, a po dziewięciu miesiącach jego wynik to 8,7 mld euro. To sprawia, że grupa zwiększa ambicje na 2027 r. Teraz celuje, że osiągnie co najmniej 11 mld euro zysku netto w tej perspektywie.
– Jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia najlepszego roku w historii – komentuje Andrea Orcel.
Wygląda na to, że wierzą w to również inwestorzy. Akcje banku od początku roku urosły o 63 proc. i wycena UniCreditu zbliża się właśnie do 100 mld euro. Jest blisko wejścia do pierwszej piątki europejskich banków z najwyższą wyceną. Pod względem skali aktywów plasuje się na 16 miejscu. Jeśli zrealizuje zapowiadane przejęcia i plany, może zwiększyć pozycję w obu tych rankingach.
Lista podmiotów do przejęcia nie jest zamknięta. We wrześniu 2025 r. Andrea Orcel podczas konferencji inwestorskiej BofA Securities wskazał Polskę, Włochy i Niemcy jako trzy kluczowe rynki pod kątem potencjalnych fuzji i przejęć. Uważa, że takie transakcje mogłyby zmienić historię kapitałową grupy oraz wpłynąć istotnie na jej rentowność.
Główne wnioski
- Włoska grupa UniCredit przejmuje europejskie banki i ma ochotę na kolejne akwizycje. Po tym, jak w 2024 r. przejęła budowany przez polskich menedżerów Aion Bank, a potem rumuński Alpha Bank, zaszokowała rynek wchodząc do akcjonariatu niemieckiego Commerzbanku. Obecnie jest już największym akcjonariuszem tego ostatniego podmiotu, kontrolującym 28 proc. jego akcji.
- To właśnie na bazie fuzji i przejęć powstał współczesny UniCredit. Bank już w pierwszych latach po połączeniu Unicredito i Credito Italiano brał udział w prywatyzacjach w Polsce i Bułgarii, przejmował też dużego kredytodawcę w Niemczech i rywala z południa Włoch. Plany dalszego rozwoju pokrzyżował kryzys finansowy, który wymusił dokapitalizowanie, bolesne straty i konieczność stopniowego czyszczenia bilansu i wyprzedaży części majątku.
- Po dawnych problemach nie ma już ani śladu. UniCredit notuje rekordowe zyski i podnosi prognozy finansowe. Ma wyjątkowo niski odsetek niespłacanych na czas kredytów, wysokie współczynniki kapitałowe, a na jego czele stoi bankier inwestycyjny, który ma za sobą wiele dużych fuzji i przejęć.
