Wódka w saszetce: nie wszystko, co jest legalne, jest etyczne. Producent Voodoo Monkey liczy straty
Alkohol w tubkach zszokował polski rynek spożywczy i opinię publiczną na tyle, że interweniował sam premier. Ostatecznie producent postanowił wycofać produkt ze sprzedaży. Teraz Ministerstwo Rolnictwa w trybie pilnym zmienia przepisy regulujące sprzedaż trunków w określonych opakowaniach.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak wyglądały prace nad zmianą rozporządzenia zakazującego sprzedaży alkoholu w tubkach.
- Kto odpowiada za wprowadzenie produktu spożywczego na rynek i za jego wycofanie?
- Czy producent ma prawo do odszkodowania od państwa za straty związane z wycofaniem produktu z rynku?
Firma OLV, producent owocowych i warzywnych musów, wprowadzając na rynek Voodoo Monkey, wywołała ogromne zamieszanie, a do sprawy odnieśli się m.in. premier Donalda Tuska i przedstawiciele władz.
– Pod naciskiem opinii publicznej producent zdecydował się wycofać produkt, argumentując, że w momencie jego tworzenia nie złamano żadnych obowiązujących przepisów. Wykorzystano jednak formę opakowania kojarzoną dotychczas z produktami dla młodszych odbiorców – ocenia Marek Myślicki, Chief Growth Officer w agencji reklamowej Stor9, specjalizującej się w influencer marketingu.
Zauważa, że podobna sytuacja ma miejsce w branży tytoniowej, gdzie producenci jednorazowych papierosów, prześcigają się w kształtach, kolorach i nawiązaniach lifestylowych, aby przyciągnąć młodszych konsumentów.
Małpki w tubkach zmieniają polskie prawo
Pod wpływem afery Voodoo Monkey, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW) szybko zmobilizowało się do pracy nad nowym rozporządzeniem.
– Premier polecił ministrowi rolnictwa przygotowanie projektu rozporządzenia zakazującego sprzedaży produktów takich jak alkohol w tubkach. Pośpiech sprawił jednak, że powstał kolejny legislacyjny bubel. Projekt wymaga, aby napoje spirytusowe o objętości do 200 ml były pakowane wyłącznie w butelki lub puszki, ale… nie precyzuje, czym dokładnie są te pojemniki, a to pozostawia pole do swobodnej interpretacji. Do tego, dotyczy on napojów spirytusowych, jak wódki, likiery czy whisky, a nie wszystkich alkoholi. Przykładowo napoje zawierające mniej niż 15 proc. alkoholu nie będą objęte tym rozporządzeniem – wylicza dr Patryk Kalinowski, prawnik z Centrum Prawa Żywnościowego i Produktowego A. Szymecka-Wesołowska, D. Szostek sp.k.
Kalinowski podkreśla, że takie niedopracowane przepisy, klecone na szybko i niedbale, mogą wywołać więcej kontrowersji w obrocie gospodarczym niż sam alkohol w saszetkach.
– Trwają również prace nad nowelizacją ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, więc możemy spodziewać się dalszych emocji w tej sprawie. Problem w tym, że sami twórcy przepisów w naszym kraju nie do końca wiedzą, czego zakazują i co chcą osiągnąć – dodaje Patryk Kalinowski.
Jak produkt trafia na rynek. Jak go wycofać?
W świetle prawa żywnościowego to podmiot wprowadzający żywność na rynek jest odpowiedzialny za jej jakość, bezpieczeństwo oraz zgodność ze standardami, tym samym odpowiadając za ewentualne wycofanie produktu z obrotu.
– Wycofanie produktów niezgodnych z wymaganiami w zakresie bezpieczeństwa żywności to standardowa praktyka producentów. Jednak procedura wycofania alko-tubek, różni się od tej stosowanej w przypadku produktów zagrażających zdrowiu i życiu konsumentów. W tym przypadku decyzja została podjęta z własnej inicjatywy przez producenta – mówi Przemysław Rzodkiewicz, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Warto pamiętać, że decyzja o wprowadzeniu produktu na sklepowe półki jest bardzo skomplikowana. Sam proces poprzedzony jest szeregiem decyzji, zarówno ze strony producenta, jak i dystrybutorów.
– To tylko oznacza, że czerwona lampka nie zapaliła się w jednym miejscu, ale na kilku etapach – ocenia Marek Myślicki.
Ktoś zatwierdza, sprawdza i na końcu podpisuje odpowiednie umowy i dokonuje zamówień. Na każdym z tych etapów można oszacować ryzyko nie tylko pod kątem przepisów prawa, ale także etyki, odbioru społecznego i wpływu na wizerunek firmy.
– W przypadku alko-tubek należało wyjść poza ramy przepisów prawa i ocenić projekt właśnie z perspektywy etyki. Coś tutaj zawiodło i w efekcie mamy zupełnie niestandardową sytuację. Nie przypominam sobie podobnej historii z rynku FMCG, w której kontrowersyjny produkt i jego dystrybucja wymagały interwencji premiera. Owszem, zdarzały się reklamy naruszające standardy etyczne, ale nigdy nie dochodziło do tak bezpośredniego działania ze strony najwyższych władz– dodaje Andrzej Gantner.
Produkt legalny = produkt etyczny?
W branży alkoholowej zgodność z prawem to warunek konieczny ale, jak się okazuje, nie zawsze wystarczający.
Zdaniem Andrzeja Gantnera historia z alko-tubkami powinna być lekcją dla przedsiębiorców, pokazującą, że przed wejściem w newralgiczne społecznie kategorie, takie jak alkohol, warto dokładnie przemyśleć swoje działania.
– Z jednej strony są przepisy, ale z drugiej strony jest etyka, której żadne przepisy nie regulują. Etyka to system wartości, którym powinien posługiwać się przedsiębiorca, zachowując czujność dotyczącą całego łańcucha produkcji i dystrybucji – podkreśla dyrektor PFPŻ.
Sama branża alkoholowa, ze względu na ograniczenia dotyczące reklamy, od lat poszukuje sposobów na dotarcie do konsumentów i zwiększenie sprzedaży.
– Przykłady takie jak „łódka” Bols, obecność w teledyskach raperów docierających głównie do młodzieży, sponsoring festiwali, „małpki”, gotowe do spożycia shoty czy mixy alkoholu z popularnymi napojami, aż po VooDoo Monkey, pokazują, że pomimo legalności nie zawsze są to działania w pełni etyczne – twierdzi Marek Myślicki.
Jego zdaniem, nawet jeśli nie zakładamy celowego działania producenta (choć trudno to stwierdzić), ewidentnie zabrakło tu kontroli ze strony kogoś, kto mógłby obiektywnie ocenić zagrożenie – czy to doświadczonej agencji marketingowej, czy PR-owej.
Czy producent ma prawo do odszkodowania od państwa za straty związane z wycofaniem produktu z rynku?
– Nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, by przedsiębiorca zdecydował się na spór z państwem polskim w podobnej sprawie, ale taka możliwość, w świetle prawa, oczywiście istnieje. Obserwuję polski rynek spożywczy od kilku lat i nie przypominam sobie innej sytuacji związanej z wycofaniem produktu, która wywołałaby takie emocje i tak szeroką debatę publiczną – mówi Patryk Kalinowski.
Zdaniem eksperta
Alkohol w tubkach – dla rynku szokujące była wizualne podobieństwo do owocowych musów
Mini wywiad
Wywiad z Andrzejem Gajowniczkiem, prezesem spółki Real (powiązanej kapitałowo z firmą OLV), producentem Voodoo Monkey
Jaki był pana cel, kiedy wprowadzał pan na rynek produkty Voodoo Monkey, alkohol w opakowaniach typu pouch, czyli tubkach?
Wejście w zupełnie nową kategorię produktów. Od wielu lat prowadzę firmy – uczciwą działalność gospodarczą, której naturalnym celem jest rozwój. A Voodoo Monkey to alkohol w tubkach, prawidłowo oznaczony, który miał być alternatywą dla takich samych produktów w butelkach. Został wprowadzony na rynek po długim procesie przygotowywania produkcji, spełnieniu wszystkich prawnych wymogów i tak jak wszystkie inne alkohole był dostępny tylko w wyznaczonych miejscach na stoiskach z alkoholem. Voodoo Monkey był skierowany wyłącznie do dorosłych osób, a opakowanie i oznakowanie zostały zatwierdzone przez powołane do tego urzędy. Na tamtym etapie nikt nie zakwestionował sposobu pakowania ani samego opakowania. Kiedy jednak opinia publiczna skrytykowała produkt i zarzuciła nam wprowadzanie w błąd, natychmiast wycofałem go z rynku i wstrzymałem produkcję. Decyzja była oczywista. Nie zamierzałem kierować produktu do młodych odbiorców, popieram wszelkie rozwiązania nakierowane na skuteczne ograniczenie korzystania z używek, w tym alkoholu, przez młodych ludzi.
Jak pan odebrał zarzuty polityków i opinii publicznej mówiące o tym, że po pana produkty mogą omyłkowo sięgać najmłodsi konsumenci?
Jestem nimi zdziwiony. Wchodząc w wyraźnie oznaczone w sklepach strefy sprzedaży alkoholi mocnych, nie szukamy produktów dla najmłodszych i mamy świadomość, jaki rodzaj towaru jest tam dostępny. Opakowanie i oznaczenie wykluczało pomyłkę. Na półkach jest też wiele formatów bardzo różnych opakowań w tym np. kolorowych puszek czy kartoników. Nie wchodząc w dyskusję z opinią publiczną, wycofałem jednak produkt. To dla nas nowa kategoria i wyciągamy wnioski także z aspektów, które mogły przyczynić się do takiej, a nie innej reakcji opinii publicznej. Jeszcze raz podkreślam: naszym celem nie było kierowanie produktu do dzieci i zarzuty tak formułowane bolą mnie najbardziej. Nie jesteśmy cynikami, których celem jest kierowanie alkoholu do dzieci.
Jakie są konsekwencje tej sytuacji?
Bardzo duże. Trudno mi chwilami powstrzymać emocje wobec stawianych zarzutów. Sytuacja jest krzywdząca dla mnie i mojej firmy. Uzyskałem wszelkie regulowane restrykcyjnym prawem zgody i pozwolenia. Zbudowałem linie technologiczne i produkcyjne, poniosłem koszty ogromnych inwestycji. Wprowadziłem na rynek alkohol w opakowaniach dostępnych na wielu rynkach światowych takich jak Wielka Brytania, USA, Brazylia, Japonia, Korea Południowa, a także na rynkach UE, Włochy, Holandia, Czechy, Słowacja, Litwa, Węgry. Wycofałem produkt i wstrzymałem produkcję, straty finansowe są więc oczywistą konsekwencją. Wszystkie oddziały Real także niezwiązane z produkcją Voodoo Monkey, przeszły już wiele kontroli i ciągle jesteśmy nękani kolejnymi, np. dziś rozpoczęły się cztery. Czujemy się zastraszani. Nie obawiamy się, bo zachowujemy wysokie standardy produkcji i pełną transparentność. Niemniej wszyscy koncentrujemy czas i energię na tych procesach, bo intensywność działania organów skutecznie utrudnia nam w tej chwili biznes.
Czy będzie się pan domagał odszkodowania od państwa?
Jeszcze nie wiem.
Co pan zrobi z wycofanymi produktami Voodoo Monkey?
Na razie leżą u mnie w magazynie.
Czy żałuje pan, że wprowadził ten produkt na rynek?
Dzisiaj zrobiłbym to inaczej. Jedno jest jednak niezmienne: ani kilka tygodni temu, ani dzisiaj ten produkt nie łamał prawa i nie był w naszych założeniach kierowany do najmłodszej grupy odbiorców. Wycofałem go natychmiast, kiedy takie zarzuty przybrały na sile. Przeprosiłem za negatywne i niezamierzone skojarzenia, dla kogo jest produkt. Oprócz dużego biznesu, którym kieruję, mam dzieci i wnuki – najważniejsze osoby w moim życiu. Liczę, że sytuacja, której doświadczyłem biznesowo i dyskusja, która przetacza się przez media, a dotyczy ograniczenia spożycia alkoholu i innych używek przez młode osoby, przyczyni się do efektywnych a nie tylko efektownych rozwiązań.
Warto wiedzieć
Real w liczbach
Real powstał w 1990 r. jako spółka cywilna. Był jednym z pierwszych przedsiębiorstw prywatnych w Polsce północno-wschodniej, które zajmowały się handlem zagranicznym z krajami byłego Związku Radzieckiego. W 1996 r. ze spółki cywilnej została wyodrębniona spółka akcyjna Real zajmująca się handlem i przetwórstwem rolno-spożywczym.
W kolejnych latach firma Real nabywała nowe zakłady, modernizowała i rozbudowywała już istniejące . Z racji dużego zatrudnienia, powyżej 250 osób, spółka nie mogła korzystać z dopłat unijnych, koszty inwestycji pokrywane były ze środków własnych i kredytów komercyjnych.
Obecnie Real S.A. ma 9 zakładów w trzech województwach, zatrudnia 1300 osób. Spółka przetwarza ponad 250 tys. ton owoców rocznie. 2023 r. spółka zakończyła z 591,1 mln zł przychodów ze sprzedaży i 42,2 mln zł zysku netto.
Główne wnioski
- Firma OLV, producent owocowych i warzywnych musów, wprowadzając na rynek alkohol w tubce pod logo Voodoo Monkey, nie złamała prawa.
- W branży alkoholowej zgodność z prawem to warunek konieczny. Jednak nie zawsze wystarczający. Z jednej strony są przepisy, z drugiej strony jest etyka, której z kolei żadne przepisy nie regulują.
- Producent ma prawo do odszkodowania od państwa za straty związane z wycofaniem produktu z rynku.