Wojna handlowa nabiera tempa: Chiny prowadzą śledztwo w sprawie Nvidii
Napięcia między Stanami Zjednoczonymi i Chinami rosną jeszcze przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa na prezydenta USA. Wystarczyła jego zapowiedź podwyżki ceł na chińskie produkty, aby wywołać reakcję Państwa Środka. Eksperci spodziewali się zaostrzenia wojny handlowej, ale nie przewidzieli, że nastąpi tak szybko i przybierze taki obrót.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Dlaczego Chiny zdecydowały się rozpocząć śledztwo w sprawie Nvidii.
- Jakie zarzuty wobec amerykańskiej spółki formułuje chiński regulator rynków finansowych.
- Jakie mogą być dalsze konsekwencje tej sprawy dla big techu.
Chiński regulator rynków finansowych ogłosił wszczęcie śledztwa dotyczącego zakończonej w 2020 r. transakcji przejęcia izraelsko-amerykańskiej firmy Mellanox przez Nvidię. Druga co do wielkości spółka na świecie pod względem kapitalizacji rynkowej została oskarżona o praktyki monopolistyczne polegające na łączeniu produktów w sprzedaży.
Nvidia, według oskarżeń, dołącza do swoich kart graficznych narzędzia sieciowe wyprodukowane w fabrykach dawnego Mellanoxa. Taki zabieg miałby pozbawić inne firmy dostępu do udziałów w rynku, co stoi w sprzeczności z warunkami przejęcia określonymi przez Pekin. Zgoda wydana przez Chiny w 2020 r. była uzależniona od tego, czy przejęcie nie będzie miało negatywnego wpływu na chińskie firmy technologiczne.
Gorący temat
Decyzja o działaniach wobec jednej z czołowych amerykańskich spółek technologicznych to dotychczas najostrzejszy krok Chin w odpowiedzi na ograniczenia handlowe wprowadzone przez administrację Trumpa, a zapowiadane również przez obecne władze USA. Choć w ostatnich miesiącach Chiny zakazały eksportu kilku kluczowych materiałów używanych przez amerykański sektor technologiczny i militarny, były to ruchy bardziej pragmatyczne niż medialne. Tymczasem decyzja o śledztwie przeciwko Nvidii – gwieździe nowojorskiej giełdy, której kurs w tym roku wzrósł o 183 proc. – to symboliczny cios w big tech.
Przedstawiciele Nvidii odpowiedzieli na zarzuty w oficjalnym stanowisku, podkreślając gotowość do współpracy i zapewniając, że odpowiedzą na wszystkie pytania regulatora dotyczące działalności spółki. Wyjaśnienia zakończyli stwierdzeniem: „Ciężko pracujemy, aby dostarczać najlepsze możliwe produkty w każdym regionie działalności i wywiązujemy się z naszych zobowiązań wszędzie, gdzie prowadzimy biznes.”
Chiński regulator oskarżył Nvidię o niewywiązywanie się z warunków przejęcia Mellanoxa, które zakończono w 2020 r. Transakcja, warta 7 mld dolarów, została zaakceptowana przez Pekin pod warunkiem, że nie wpłynie negatywnie na chińskie firmy technologiczne. Nvidia miała m.in. obowiązek publicznego udostępniania informacji o nowych technologiach i produktach Mellanoxa w ciągu 90 dni od ich powstania. Według regulatora warunek ten nie został spełniony, choć szczegóły dotyczące rzekomych naruszeń nie zostały podane.
Historia nie zawsze się powtarza
Chińska Państwowa Administracja ds. Regulacji Rynku od dawna budzi postrach wśród firm technologicznych. Odegrała kluczową rolę w popandemicznej walce z gigantami, takimi jak Tencent, a jej decyzje potrafią wpłynąć na notowania spółek na wschodnich rynkach. W przypadku Nvidii reakcja była jednak znikoma – kurs akcji spadł jedynie o 3 proc., co może wskazywać zarówno na ograniczone znaczenie chińskiego rynku dla Nvidii, jak i na zaufanie inwestorów do spółki.
Dużą część akcjonariatu producenta półprzewodników stanowią inwestorzy instytucjonalni, a ci dzięki dużej wiedzy i zasobom ludzkim potrafią zazwyczaj trafnie przewidzieć, jakie mogą być skutki takiej potyczki prawnej, jak ta zaistniała w ostatnich dniach. Zazwyczaj sugerują się danymi historycznymi, jednak tym razem jest trochę inaczej.
Pesymiści przypominają, że w podobnej sytuacji Qualcomm, również oskarżony o działania monopolistyczne, przegrał z chińskim regulatorem, płacąc w 2015 r. karę w wysokości 975 mln dolarów. Optymiści (których jest większość) zwracają jednak uwagę na inne realia geopolityczne oraz fakt, że Qualcomm był wówczas bardziej zależny od chińskiego rynku.
Analitycy zajmujący się akcjami Nvidii zauważają, że działania antymonopolowe to kluczowa broń chińskiego rządu przeciw zagranicznym firmom. Gdy ich działalność rozwija się zbyt szybko, Chiny hamują ich wzrost, blokując fuzje lub przejęcia (dotyczy to firm sprzedających produkty na chińskim rynku, na który większość gigantów technologicznych ma ekspozycję). Największą zablokowaną transakcją było przejęcie holenderskiego NXP przez amerykański Qualcomm, warte około 44 mld dolarów w 2018 r. Był to drugi cios w tę spółkę, ponieważ jak wspomnieliśmy, już w 2015 r. chiński regulator nałożył na nią karę w wysokości około 975 mln dolarów za działania monopolistyczne. W obu przypadkach Qualcomm nie był w stanie przeciwstawić się Państwowej Administracji ds. Regulacji Rynku, która doskonale zdawała sobie sprawę, jak istotnym rynkiem dla spółki są Chiny.
Teraz regulator postanowił powtórzyć wcześniejszy sukces, stawiając sobie dwa cele: zmusić Nvidię do zapłacenia kary za działania monopolistyczne oraz do sprzedaży przejętej spółki w związku z naruszeniem warunków transakcji. Jednakże znikoma reakcja rynku, widoczna w minimalnym spadku kursu akcji, sugeruje, że niewielu spodziewa się realizacji tych zamierzeń, i to z kilku powodów.
Po pierwsze, Qualcomm generował niemal połowę swoich przychodów w Chinach, podczas gdy Nvidia, według najnowszego raportu finansowego, prowadzi w tym kraju jedynie 15 proc. swojej sprzedaży, co znacznie wzmacnia jej pozycję negocjacyjną. Spadek tej liczby z 22 proc. w poprzednim roku nie wynika z braku sukcesu w Chinach, ale z amerykańskich sankcji, które ograniczyły sprzedaż określonych produktów Chińczykom, oraz z lepszych wyników w Dolinie Krzemowej i Europie, które stopniowo zwiększają swój udział w ogólnych przychodach spółki. Mimo że kwartalne przychody Nvidii w Chinach przekraczają 5 mld dolarów, kwota ta nie jest kluczowa dla globalnego biznesu firmy. Niektórzy analitycy sugerują nawet, że Nvidia mogłaby całkowicie wycofać się z Chin bez znaczących szkód dla swojej działalności.
Po drugie, amerykańska spółka może liczyć na wsparcie rządu USA, niezależnie od tego, czy zdecyduje się walczyć z chińskim regulatorem, czy też kapitulować i wycofać się z rynku. Waszyngton od lat podejmuje działania mające na celu utrzymanie Chin w tyle w wyścigu technologicznym związanym z półprzewodnikami. Administracja Joe’ego Bidena skłaniała swoich sojuszników, takich jak Holandia i ASML Holding, do ograniczenia współpracy z Chinami, co stanowi przykład tej strategii. W związku z tym rząd Stanów Zjednoczonych prawdopodobnie chętnie wesprze Nvidię w zamknięciu jej chińskiego biznesu lub w załagodzeniu konfliktu z chińskim regulatorem. Tym bardziej, że ograniczenie dominacji handlowej Chin ma być jednym z głównych celów nadchodzącej drugiej kadencji Donalda Trumpa.
Lojalność przede wszystkim
Eksperci podkreślają, że Nvidia nie powinna obawiać się skutków chińskiego śledztwa, mogąc liczyć na pełne wsparcie władz swojego kraju. Dzieje się tak mimo faktu, że w USA coraz częściej poruszany jest temat jej dominacji na rynku półprzewodników oraz działań, które niektórzy uznają za monopolistyczne – co można uznać za ironię losu. Karty graficzne Nvidii stanowią fundamentalny element nowych systemów opartych na dużych modelach językowych i innych rozwiązaniach wykorzystujących sztuczną inteligencję. Wysokie ceny, ograniczona podaż i ogromny popyt jedynie wzmacniają jej pozycję jako bezwzględnego lidera, co wyraźnie odzwierciedlają rosnące wyniki finansowe firmy.
Kilka tygodni temu agencja Bloomberg poinformowała, że amerykański Departament Sprawiedliwości zbiera informacje w celu ustalenia, czy Nvidia narusza prawo antymonopolowe. Z nieoficjalnych źródeł wynika, że firmę podejrzewano o utrudnianie klientom zmiany produktów na konkurencyjne oraz o karanie tych, którzy nie korzystali wyłącznie z jej produktów – na przykład poprzez ograniczenie dostępu do informacji.
Podobne dochodzenie toczyło się we Francji w ubiegłym roku. Początkowo nieoficjalne, zdobyło rozgłos po kilku miesiącach prowadzenia. Szef tamtejszej agencji antymonopolowej podczas konferencji wspomniał, że w przyszłości może pojawić się oskarżenie, jednak dotychczas sprawa pozostaje bez rozstrzygnięcia. Niedługo później Unia Europejska wszczęła własne badanie mające na celu ustalenie, czy w branży półprzewodników nie dochodzi do działań szkodliwych dla konkurencji. Wyniki tego dochodzenia również nie zostały jeszcze opublikowane.
Chiny natomiast jako pierwsze otwarcie poinformowały o śledztwie i oskarżeniach. Taki ruch ma sens z politycznego punktu widzenia – nie chodzi tylko o sprawiedliwość czy wspieranie lokalnych spółek, ale także o uderzenie w USA. Państwo Środka, dysponując ograniczonymi możliwościami w rywalizacji z Amerykanami, po wyczerpaniu takich środków jak zakaz eksportu kluczowych minerałów (ostatnio gal i german), sięga po nowe, nieszablonowe rozwiązania.
Zdaniem eksperta
Nie tylko polityka
Nie jest tajemnicą, że Chiny działają przede wszystkim w interesie lokalnego rynku i krajowych producentów, starając się ograniczyć udział zagranicznego kapitału w gospodarce. Trudno jednoznacznie ocenić, czy śledztwo antymonopolowe ma uzasadnienie merytoryczne, ponieważ jego kontekst wydaje się bardziej polityczny niż faktyczny. Możliwe jednak, że zarzuty mają swoje podstawy – w październiku amerykański Departament Sprawiedliwości wszczął odrębne postępowanie antymonopolowe przeciwko Nvidii.
Główne wnioski
- Chiński regulator oskarżył Nvidię o praktyki monopolistyczne mając na względzie nie tylko sprawiedliwość, ale także trwającą wojnę handlową z USA.
- W najgorszym przypadku big techowi grożą: kara finansowa, konieczność sprzedaży zakupionego cztery lata temu biznesu albo wycofanie się z rynku chińskiego.
- Eksperci wskazują, że spółka technologiczna nie musi się obawiać skutków śledztwa, bo ma solidne fundamenty biznesu i wsparcie własnego kraju.