Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes Polityka

Z biznesu do deregulacji – i z powrotem. Rafał Brzoska o lekcjach ze SprawdzaMY. „To nie był polityczny teatr" (WYWIAD)

O tym, co było najtrudniejsze w pracy nad deregulacją, jak udało się przełamać polityczne podziały, co dalej z zespołem i jakie wnioski wyciąga ze 100 dni pracy, a także o tym, czy przedsiębiorcy stworzą partię – mówi Rafał Brzoska, przedsiębiorca, twórca InPostu i lider zespołu SprawdzaMY.

Rafał Brzoska, twórca i prezes InPost Group. Fot. Jakub Kuźmiński/XYZ
Fot. Jakub Kuźmiński/XYZ

Z tego wywiadu dowiesz się…

  1. Jak Rafał Brzoska podsumowuje 100 dni pracy SprawdzaMY – z czego jest zadowolony, a z czego nie. I co było najtrudniejsze.
  2. Co dalej z zespołem, czy i jak inicjatywa deregulacyjna będzie kontynuowana.
  3. Jakie plany ma Rafał Brzoska i czy wierzy w to, że przedsiębiorcy stworzą nową partię.

XYZ, Grzegorz Nawacki: Gdyby można było cofnąć czas do 10 lutego, gdy na GPW premier Donald Tusk rzucił panu rękawicę, proponując pokierowanie zespołem deregulacji, to – znając skalę zaangażowania i efekty – podjąłby pan ją jeszcze raz?

Rafał Brzoska, twórca InPostu, lider zespołu SprawdzaMY:
Z pełnym przekonaniem – tak. Choć kosztowało to mnóstwo pracy i nerwów, uważam, że warto było. Zespół SprawdzaMY wykonał gigantyczną robotę – 600 ekspertów przeanalizowało ponad 16 tys. zgłoszonych propozycji, blisko 500 pomysłów przekazaliśmy rządowi, z czego 185 zostało przyjęte. A 15 ma już status ustaw podpisanych przez prezydenta. To efekt pracy ludzi, którzy nie robili tego dla poklasku, tylko z przekonania, że państwo może działać sprawniej. Efekty pokazują, że o deregulacji mówimy na serio, że to nie był żaden polityczny teatr.

Co było najtrudniejsze: skompletowanie zespołu, tempo prac i ich skala, czy może to, że próbowano panu przypiąć polityczną łatkę?
Zdecydowanie to ostatnie. Ciężkiej pracy się nie boję, a my – ludzie biznesu – potrafimy budować zespoły i szybko tworzyć procesy oraz mechanizmy. Ale od początku istniała pokusa, by projekt SprawdzaMY zamienić w mięso armatnie polityki. I to było najtrudniejsze – oderwać tę inicjatywę od bieżących wojenek. Pierwsze dwa tygodnie były piekielnie trudne, ale postawiliśmy na transparentność, konsultacje społeczne, stronę internetową, otwartość na związki zawodowe, rozmowy z opozycją. To zbudowało wiarygodność.

Rzeczywiście udało się zbudować koalicję dla regulacji ponad podziałami partyjnymi.
W tym projekcie zobaczyłem, że polityka – choć brutalna – potrafi się czasem zorganizować wokół wspólnego celu. To było dla mnie światełko w tunelu. Nagle okazało się, że ponad 400 posłów – niezależnie od barw – potrafi podnieść rękę za ustawami deregulacyjnymi. To w Polsce rzadkość – proszę mi pokazać, jaki inny temat w ostatnim czasie zbudował taką zgodę. Dobrze byłoby, gdyby politycy w ten sposób potrafili działać w tematach strategicznie ważnych dla Polski. One powinny być wyłączone z bieżącej politycznej nawalanki.

Chyba wszyscy za tym tęsknimy. Są przecież tematy, które jedna partia zacznie, a inna skończy – mówię o inwestycjach energetycznych, CPK czy reformach edukacji i sądownictwa. Powinniśmy oczekiwać od polityków uzgodnienia wizji.
Dokładnie. To, co mi się marzy, to sytuacja, w której politycy potrafią usiąść w duchu konsensusu, i powiedzieć: „To robimy wspólnie, bo to dla dobra kraju”. Taka lista spraw: energia, migracje, stanowiska w UE. To by było coś. Bo aktualnie są mistrzami tworzenia podziałów, a przeciąć sznurek jest łatwo. Ale niech go pan spróbuje potem połączyć, by miał taką samą wytrzymałość. Dużo tracimy jako kraj przez te podziały. Może to rola nowego prezydenta – być takim łącznikiem, mediatorem, który mówi: panowie, siadacie z jednej i drugiej strony, robimy wspólny stół w ważnych sprawach dla Polski – owalny, żeby nie wzbudzać u nikogo emocji.

Co dalej ze SprawdzaMY? Był pan motorem napędowym prac.
Zakończyliśmy „sprint deregulacyjny”, czyli pierwszy etap, który zbiegł się z końcem polskiej prezydencji w UE. Przekazaliśmy 350 propozycji i 150 dodatkowych, czyli dużo więcej, niż zakładaliśmy – bo pierwotnie mówiliśmy o 300. Z tego 185 trafiło do formalnego procesu legislacyjnego. Część już przeszła, część jest w toku prac. Ale zespół działa dalej. Monitorujemy przebieg prac w komisjach sejmowych, reagujemy, gdy ktoś próbuje dopisać dziwne przepisy – a to się zdarzało. Ja się nie wycofuję ze wspierania projektu deregulacji, ale nie muszę już być obecny  w pierwszej linii działań operacyjnych. Teraz, do końca roku, jest czas na pilnowanie tego, co złożyliśmy. To taka mrówcza, głównie prawnicza i ekspercka praca. Później zobaczymy efekty – jeśli będą zadowalające, to jestem pewien, że zaangażowani będą chcieli kontynuować pracę. Korzystając z okazji, dziękuję wszystkim zaangażowanym w projekt – członkom rad eksperckich, ekspertom branżowym, prawnikom, działom backofficowym i wsparcia technicznego, project managerom i każdej osobie, która chociaż przez chwilę wspierała ten projekt – również czytelnikom i obserwatorom zgłaszającym i komentującym pomysły. A na koniec – organizacjom przedsiębiorców, NGOsom, samorządom i ich szefom, którzy mimo ryzyka od początku angażowali się w ten projekt.

Kto będzie nowym liderem SprawdzaMY?

Zarządzać będzie komitet sterujący złożony z przedstawicieli kluczowych organizacji zrzeszających przedsiębiorców.

Który ze zrealizowanych projektów cieszy pana najbardziej? I którego z odrzuconych żałuje pan najbardziej?
Przyznam szczerze, że te sztandarowe dla mnie: możliwość wyboru właściwości sądu przy sporach gospodarczych na taki, który jest najmniej obłożony np. w mniejszej miejscowości – by przyspieszyć uzyskanie sprawiedliwego wyroku, a nie czekać w Warszawie na wyrok np. 3-5 lat, skrócenie kolejek pacjentów do specjalistów przez łatwe umawianie i kasowanie wizyt w aplikacjach IKP/mObywatel, wprowadzenie szybkiej ścieżki ściągania należności dzięki wdrożeniu KSeF czy domniemanie niewinności podatnika w sporze z aparatem państwa  jeszcze nie weszły w życie – bardzo na to liczę. Ale na pewno jestem bardzo zadowolony ze wszystkich projektów choć trochę poprawiających sądownictwo. O tych, które dostały od rządu żółtą czy czerwoną kartkę, nie zapominamy – nie odpuszczamy. Próbujemy je dopracować, przygotować nowe argumenty.

Ten projekt dał panu możliwość oglądania polityki z bardzo bliska. Jakie wnioski?
Dał mi bardzo klarowną odpowiedź: polityka to nie jest moja bajka. Umiem budować zespoły, działać projektowo, ale świat polityki to inna prędkość, inny sposób myślenia. Nie zamierzam się angażować politycznie, jeśli tego dotyczy pytanie. Mam inne priorytety.

Jakie?
Po pierwsze – biznes. Rozwijamy ekspansję międzynarodową InPostu, w najbliższym czasie będzie się dużo działo w tym obszarze. Po drugie – działalność społeczna i moja rola w Radzie Pracodawców RP. Chciałbym, żeby ta organizacja była silnym, spójnym głosem biznesu, który potrafi działać konstruktywnie, a nie tylko reaktywnie. O działalności filantropijnej nie wspominam, bo to stała część mojego życia, a poza tym większość pracy na tym polu wykonuje za mnie moja wspaniała żona.

Nowym obszarem pana aktywności jest działanie w organizacjach w USA. O tyle zastanawiające, że InPost jeszcze nie prowadzi tam biznesu.
Polska nie istnieje na radarze amerykańskich inwestorów – przynajmniej nie tak, jak powinna. Rozmawiam z kongresmenami, senatorami, ludźmi z biznesu – i często słyszę: „Polska? Aha, to tam, gdzie jest wojna niedaleko”. Tymczasem mamy świetne wskaźniki: wzrost gospodarczy, inwestycje w obronność, położenie geostrategiczne. Trzeba to lepiej sprzedać. Niestety, administracja robi to zbyt słabo – więc ktoś musi pokazać kierunek.

Zabrzmiało to trochę jak robota dla ambasadora.
Nie chcę się porównywać, ale faktem jest, że budżet PAIH to ok. 200 mln zł dzielonych na kilkadziesiąt krajów – to zdecydowanie za mało. Co gorsza, zdecydowana większość idzie na przyciąganie zagranicznych inwestorów do Polski, a nie na wspieranie polskich firm w ekspansji zagranicznej. Na dodatek działania koncentrują się często na rozdawaniu ulg podatkowych. Nie tędy droga. Powinniśmy pokazywać atuty naszego kraju: jakość instytucji, przewidywalność prawa, siłę gospodarki, wielkość rynku czy jakość kadr. I to są powody, dla których inwestorzy powinni u nas inwestować – a nie po to, by nie płacić podatków. Gdy InPost rozmawiał z brytyjskim rządem o inwestycji, nikt nie zaczynał rozmowy od ulg podatkowych.

Dużo się mówi o tym, że na scenie politycznej zrobiło się miejsce dla nowej partii. Pojawiają się spekulacje, że stworzą ją środowiska przedsiębiorców.
Nie wierzę w to – środowiska przedsiębiorców nie są po to, by uprawiać politykę, lecz wspierać tych polityków, którzy na serio chcą zmieniać kraj i zdają sobie sprawę, że bez przedsiębiorców i słuchania ich głosu gospodarka po prostu „nie pojedzie”. A bez rozwoju gospodarczego, kraj nie będzie się rozwijał.  

Jakie są strategiczne wyzwania dla Polski?
Po pierwsze: bezpieczeństwo – nie tylko militarne, ale energetyczne i cyfrowe. Musimy być zdolni do samoobrony, bo świat coraz bardziej dzieli się na bloki.
Po drugie: kierunek rozwoju gospodarczego – musimy odpowiedzieć, czy chcemy postawić na AI, przemysł, zbrojeniówkę, czy jeszcze coś innego.
Po trzecie: pozycja Polski w Unii Europejskiej – tu czas na reformy, także deregulacyjne. Ostatnio jeden z rumuńskich przedsiębiorców mnie podpytywał, bo okazuje się, że tamtejszy rząd też chce powołać analogiczny zespół. Byłoby wspaniale, gdyby Polska była motorem deregulacji w Europie.
Po czwarte: sztuczna inteligencja – dziś Europa ją dławi regulacyjnie, a my musimy się pozycjonować jako lider zmian.

Jak budować pozycję Polski w świecie? Kto jest sojusznikiem?
Na pewno największym gwarantem naszego bezpieczeństwa są USA – z nimi powinniśmy bardzo dbać o relacje.

Takim są USA sojusznikiem, że nakładają na nas cła.
Akurat eksport Polski do USA nie jest specjalnie narażony na cła – może 0,5 proc. eksportu zostanie nimi objęte. A Polska, która najmocniej w Europie zwiększa wydatki na obronność, ma atuty w rozmowach z USA. Warto je wykorzystać. Dlaczego nie możemy wynegocjować korzystnej umowy handlowej, jak Wielka Brytania?

Pytanie, czy z Trumpem jesteśmy w stanie cokolwiek wynegocjować?
Jako przedsiębiorca powiem, że jak się chce robić biznes, to się zawsze da dogadać. Gorzej, jak ktoś nie chce – wtedy tylko się pozoruje działania. Z prezydentem Trumpem trzeba być gotowym na wszystko. Ale polityka to gra interesów, nie emocji. Jeśli dobrze rozegramy karty – czy to w relacjach z USA, czy z Chinami – możemy dużo zyskać.

Chiny to nasz sojusznik czy wróg?
Myślę, że niewiele osób zdaje sobie sprawę, w jak wielu dziedzinach już dziś dominują i jakie mają ambicje. Dlatego tutaj nie mam wątpliwości, że trzeba jednomyślności UE, wspólnego nastawienia i wspólnych reguł. W pojedynkę każdy kraj jest za słaby.

Zastanawiam się, czy nie jest pan zbyt optymistyczny, mówiąc, że z Trumpem da się rozmawiać. Wszak w kilka miesięcy od „miłości” z Elonem Muskiem doszli do tego, że prezydent mówi o jego deportacji z kraju.
Trudno mi to komentować… Powiem tylko, że od początku mówiłem, że dwóm tak silnym osobowościom ciężko będzie współpracować. Cieszę się też, że od samego początku jasno mówiłem, że DOGE i SprawdzaMY nie mają ze sobą nic wspólnego – że zupełnie inaczej myślimy o deregulacji i inaczej działamy. Z Elonem Muskiem łączy mnie tylko to, że obaj w młodości dużo graliśmy w Cywilizację.

Napisaliśmy o tym, bo uznaliśmy to za ważne i ciekawe. Dla pełnej transparentności informujemy, że fundusz RiO, należący do Omeny Mensah i Rafała Brzoski, prezesa i akcjonariusza InPostu, jest inwestorem w XYZ.

Główne wnioski

  1. Deregulacja jest możliwa – i może działać ponad podziałami
    Zespół SprawdzaMY przygotował ponad 500 konkretnych propozycji zmian, z których aż 185 zostało zaakceptowanych, a 15 to ustawy już podpisane przez prezydenta. To dowód, że realna zmiana państwa jest możliwa, jeśli oprze się ją na kompetencjach, współpracy i apolitycznym podejściu.
  2. Polska musi stać się krajem przyjaznym dla innowacji i inwestycji
    Rafał Brzoska podkreśla, że obecnie Polska nie istnieje na radarze amerykańskich inwestorów tak, jak na to zasługuje. Przejrzyste, proste przepisy i mniej biurokracji, to warunki konieczne, by odblokować nasz potencjał gospodarczy.
  3. Biznes może działać na rzecz dobra wspólnego – bez aspiracji politycznych
    Choć jego zaangażowanie w deregulację miało silny wpływ na życie prywatne i zawodowe, Brzoska nie zamierza wchodzić do polityki. Wierzy, że przedsiębiorcy mogą – i powinni – angażować się w budowę sprawnego państwa, zachowując niezależność i pragmatyzm.