Pilne
Sprawdź relację:
Dzieje się!
Sport

Młodzi piłkarze opuszczają Ekstraklasę i... do niej wracają. Jaki jest przepis na udany transfer zagraniczny?

20-letni Jan Ziółkowski za 6,6 mln EUR został kupiony przez AS Romę z Legii Warszawa. To kolejny w ostatnich latach transfer młodego piłkarza do zagranicznego klubu Ale w letnim oknie transferowym byliśmy świadkami także ich powrotów do Ekstraklasy. Robert Gumny po kilku latach spędzonych w Bundeslidze związał się z Lechem Poznań, z którego trafił do Niemiec, natomiast Bartłomiej Wdowik po roku wrócił do Jagiellonii Białystok w ramach wypożyczenia. O czym to świadczy?

Maxi Oyedele - reprezentant Polski, były pomocnik Legii Warszawa, który przeniósł się do francuskiej Ligue 1. Jego początki w drużynie RC Strasbourg nie należą do udanych.
Maxi Oyedele – reprezentant Polski, były pomocnik Legii Warszawa, który przeniósł się do francuskiej Ligue 1. Jego początki w drużynie RC Strasbourg nie należą do udanych. Fot. Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. W jakim wieku warto rozważyć transfer do zagranicznego klubu. 
  2. Dlaczego kariery Roberta Lewandowskiego i Sebastiana Szymańskiego mogą być postrzegane jako modelowe. 
  3. Co sprawiło, że Bartosz Kapustka i Robert Gumny wrócili do polskiej ligi.

W czerwcu 2024 roku Sporting Braga zapłacił 1,5 mln euro za Bartłomieja Wdowika, lewego obrońcę Jagiellonii, który w Ekstraklasie wyróżniał się inklinacjami do gry ofensywnej. Na obczyźnie jednak furory nie zrobił. Został szybko wypożyczony do drugoligowego niemieckiego Hannoveru 96, gdzie przegrywał walkę o miejsce w składzie z Yurim Ribeiro, byłym defensorem... Legii Warszawa.

– Bartłomiej Wdowik został brutalnie zweryfikowany za granicą. W Ekstraklasie robił użytek ze stałych fragmentów gry, a sama defensywa w jego wykonaniu była wątpliwa. W lepszych ligach to nie przeszło i szans na granie nie było. Trzeba było wracać do Polski i dobrze, że się na to zgodził – ocenia Tomasz Hatta, redaktor igol.pl.

Niepotrzebny pośpiech?

Warto się zastanowić, czy historia Wdowika dowodzi, że czasami na wyjazd może być za wcześnie. Nie jest to wprawdzie najmłodszy piłkarz (rocznik 2000). Wydaje się jednak, że gra na Zachodzie okazała się wyzwaniem ponad jego siły.

– W polskiej lidze jest trend, by szybko wyjeżdżać. Nie wszyscy piłkarze jednak są na to gotowi. Zdarza się, że nie mają też wpływu na decyzję o transferze, bo kluby i menedżerowie nie uwzględniają ich zdania. Sądzę, że młodzi gracze powinni rozwijać się w Polsce na wczesnym etapie kariery. Modelowym przykładem dobrze poprowadzonej kariery, bez zbyt szybkiego wyjazdu na Zachód, był Robert Lewandowski. Przez kilka lat grał w seniorach, w dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych w naszym kraju. Uzyskał regularność w ciągu dwóch sezonów w Ekstraklasie. Dzięki temu łatwiej było mu odnaleźć się w Niemczech – wyjaśnia Cezary Kucharski, agent piłkarski.

Kto przekonał Mourinho?

Inną modelową karierą jest droga, jaką pokonał Sebastian Szymański. Były legionista, który w polskiej lidze wyróżniał się nieszablonowymi zagraniami, znalazł uznanie w Rosji, Holandii i Turcji.

– Pomalutku pokonywał kolejne szczebelki hierarchii klubowej. Był wyróżniającą się postacią w Legii. Jako pierwszy przystanek wybrał Dynamo Moskwa, gdzie stał się gwiazdą ligi rosyjskiej. Po ataku Rosji na Ukrainę w porę uciekł i został wypożyczony do Feyenoordu Rotterdam, gdzie również spisywał się znakomicie. W Fenerbahçe został ulubieńcem Jose Mourinho (Portugalczyk stracił pracę po niepowodzeniu w eliminacjach Ligi Mistrzów – red.). Nie jest to idealny okres, bo miewa wahania formy, ale w pewnym momencie był liderem klasyfikacji kanadyjskiej. Gdyby nie upór Portugalczyka, który nie pozwalał Szymańskiemu odejść, być może już dawno grałby w jednym z klubów Top 5 – mówi Bartosz Wieczorek, dziennikarz TVP Sport specjalizujący się w polskim futbolu.

Co jest dobre dla juniora?

Wydaje się, że przed laty przestrogą dla innych młodych piłkarzy był casus Macieja Terleckiego. Mając zaledwie 15 lat, przeniósł się do Anderlechtu Bruksela, ale nie zaadaptował się w Belgii i szybko wrócił do Polski. Bartosz Salamon, który niedawno pożegnał się z Lechem Poznań, już przed osiągnięciem pełnoletniości zdobywał wprawdzie doświadczenie we Włoszech, przez pewien czas terminował nawet w Milanie, ale jednak nie może o sobie mówić jako o piłkarzu spełnionym.

– W agencji box2box, którą tworzymy razem z Piotrem Jóźwiakiem, wychodzimy z założenia, że wyjazd zawodnika do zagranicznego klubu w wieku juniorskim niesie za sobą spore ryzyko. Uważamy, że najczęściej konieczne jest przejście ścieżki seniorskiej. Oczywiście nie można powiedzieć, że piłkarz, który zdecyduje się na taki transfer w wieku 16-17 lat, na pewno sobie nie poradzi. Dążymy jednak do tego, aby taki gracz nabrał doświadczenia przez rozegranie co najmniej półtora lub dwóch sezonów w piłce seniorskiej w Polsce. Wtedy można założyć, że taki wyjazd będzie miał większe szanse powodzenia. Nasza agencja stara się, by zawodnik do tego czasu się usamodzielnił i komunikował w języku angielskim w sposób swobodny – mówi Rafał Szczypczyk, agent piłkarski.

Niebezpieczna Premier League

Być może wybór angielskiej Premier League, która jest uznawana za najlepszą i – co za tym idzie – najbardziej wymagającą ligę na świecie, nie jest dobry dla piłkarzy w stosunkowo młodym wieku, którzy wcześniej uczyli się futbolu w Polsce. To oczywiste, że między futbolem w naszym kraju i na Wyspach jest przepaść.

– Sprawa jest bardzo złożona. Niektórzy piłkarze wybierali złe kluby na początku swojej zagranicznej przygody, rzucając się na zbyt głęboką wodę. Można tu wymienić przypadki Bartosza Kapustki (Leicester City) czy Jarosława Jacha (Crystal Palace). Taki kierunek jak Anglia zawsze kusi. Trzeba jednak mieć jasność, do jakiego klubu się idzie i jakie tam są perspektywy na granie. Mamy też takie przypadki jak Kamil Jóźwiak, który pograł trochę w zagranicznych ligach (Derby County, Charlotte FC, Granada – red.), ale od dawna było wiadomo, że jego umiejętności nie są na tak wysokim poziomie, by gdzieś na dłużej zostać i przekonać do siebie trenera – mówi Tomasz Hatta.

Kto zagubił się w Leicester?

Znany angielski ekspert piłkarski, były napastnik m.in. Barcelony i reprezentacji Anglii Gary Lineker zachwycał się talentem Bartosza Kapustki podczas EURO 2016. Nazwał go „cudownie utalentowanym 19-latkiem” i przewidywał, że jego kariera będzie się rozwijać. Polak wówczas zagrał koncertowo w meczu z Irlandią Północną. Nie zdołał jednak unieść ciężaru oczekiwań. Dziś, choć ma 28 lat i na pewno nie jest u schyłku kariery, broni barw Legii Warszawa. Chociaż „Wojskowi” awansowali do fazy ligowej Ligi Konferencji, Kapustka miał znacznie większe aspiracje. Co poszło nie tak?

Kapustka uwierzył w swoją wielkość. Czasami trudno jest piłkarzowi zrozumieć rzeczywistość, ale transfer do Leicester City ze sportowego punktu widzenia był błędem. W aspekcie finansowym był na pewno korzystny. W momencie transferu trafił do ówczesnego mistrza Anglii. Było oczywiste, że nie będzie tam grał. Dlatego Legia powinna być dla niego drugim klubem po Cracovii. Zawodnik często ma dylemat, co wybrać: rozwój sportowy czy bycie bogatym. Jeśli chłopak ma 21 lat i propozycję milionów euro w kontrakcie, trudno oprzeć się takiej pokusie. Zagraniczne kluby często kupują potencjał danego gracza. Jeśli ktoś zagra w reprezentacji, to znaczy, że został wyselekcjonowany. Czasami ci piłkarze grają na kredyt. Tak było w przypadku Kapustki. Wszedł do dobrzej grającej drużyny, gdzie była duża konkurencja, a boom na niego szybko się skończył – uważa Cezary Kucharski.

Szanse na minuty

Dlaczego przenosiny polskich graczy z Ekstraklasy do zagranicznych lig wiążą się często z tyloma kłopotami?

Transfer polskiego talentu z Ekstraklasy jest skomplikowanym procesem. Przede wszystkim kluby chciałyby jak najwięcej zarobić. Piłkarz z kolei ma ambicję, by trafić do jak najsilniejszej ligi, gdzie mógłby liczyć na solidne zarobki. Kluczowy jest research, dokładne prześwietlenie klubu i realna ocena, czy zawodnik będzie grał, czy będzie miał trudne zadanie, by łapać minuty. Każdy ufa swoim umiejętnościom, ale czasami można zderzyć się ze ścianą, czyli z bardziej zaawansowanymi technicznie i taktycznie konkurentami. Trzeba zachować trzeźwość umysłu – mówi Bartosz Wieczorek.

Dziennikarz TVP Sport podkreśla, że wybierając klub, trzeba mieć na uwadze hierarchię w tym zespole na danej pozycji.

Transfer Kapustki do Leicester City to przykład źle wybranego klubu pod kątem szans na minuty. Oczywiście, kontuzje także przeszkodziły mu w zrobieniu większej kariery. Nie tylko w Polsce takie przypadki się zdarzają. W tym samym turnieju, EURO 2016, miała rozbłysnąć gwiazda Renato Sanchesa. Najlepszy młody zawodnik całej imprezy, który chwilę później trafił do Bayernu, w ciągu dziewięciu lat zaliczył siedem klubów. Najlepiej wypadł w LOSC Lille, ale w każdym innym rozczarowywał. Teraz wylądował w Panathinaikosie Ateny. Spory regres, jak na piłkarza, który był nazywany następną wielką gwiazdą futbolu – dodaje Bartosz Wieczorek.

Carte blanche na obczyźnie

Wydaje się, że w dzisiejszych czasach piłkarze powinni być z dala od medialnej narracji, która niejednokrotnie jest dla nich przesadnie pozytywna. Zbyt wczesne wychwalanie naszych graczy pod niebiosa może źle wpływać na ich mentalność.

Zawodnik musi mieć świadomość, że za granicą nie będzie się wyróżniał od razu. W momencie wyjazdu nie będzie traktowany tak jak w kraju, gdzie często komplementowali go dziennikarze czy najbliższe otoczenie. Za granicą na starcie jest carte blanche. Tamten rynek działa inaczej niż polski. Konkurencja jest znacznie większa. Nie uważam też, że wyznaczenie przedziału wiekowego, w którym gracz powinien dostać zielone światło na wyjazd, ma większy sens. Niemniej bardzo młodzi piłkarze podejmują ryzyko, jeśli wybierają szybko zagraniczny klub. Gdy trafiają do tamtejszej akademii, graczy konkurujących z nimi jest kilkunastu. Jeśli w ciągu 2-3 lat nie uda się przebić do seniorskiej drużyny, często kończy się to powrotem do kraju mówi Rafał Szczypczyk.

Przemysław Frankowski, który ma już 30 lat, na pierwszy zagraniczny transfer zdecydował się sześć lat temu.

Jego kariera toczy się płynnie. Nie jest to piłkarz klasy światowej czy europejskiej, a bardziej gracz ze średniej półki. Dzięki dobrym decyzjom transferowym zyskaliśmy etatowego kadrowicza. Zaryzykował, decydując się na transfer z Jagiellonii do MLS. Tam się wypromował i trafił do RC Lens, z którym zagrał w Lidze Mistrzów. Później trafił do Galatasaray, gdzie być może znów się nie sprawdził, ale po raz kolejny jest w Ligue 1, w jednym z lepszych klubów, czyli Rennes – ocenia Bartosz Wieczorek.

Powrót do Lecha to rozczarowanie?

Boczny obrońca Robert Gumny wrócił do Lecha Poznań latem 2025 roku. Dołączył do klubu jako wolny zawodnik po pięciu latach gry w Augsburgu.

Kapustce i Gumnemu brakowało charakteru, pasji w grze. Wiele by tłumaczyło, gdyby Gumny rzeczywiście był uzależniony od gry w PlayStation. Jeśli piłkarz nie wie, co znaczy regeneracja, dobry sen i nieprofesjonalnie się prowadzi, nie poradzi sobie w mocnej lidze. Oczywiście agenci mają wpływ na kariery, natomiast w 95 proc. to od piłkarza zależy, czy sprosta wyzwaniu mówi Cezary Kucharski.

Gumny i tak może pochwalić się tym, że rozegrał ponad 100 meczów na niemieckich boiskach. Tymczasem w ostatnich latach w polskim futbolu nie brakowało przecież piłkarzy, którzy kompletnie pokpili sprawę.

Możemy wymienić zawodników, którzy po prostu nie powinni wyjeżdżać z Polski, jak przykładowo Aleksander Buksa, Dariusz Stalmach czy Mateusz Skoczylas. Tam wszystko zostało źle zrobione, ale trudno zatrzymywać takich graczy, skoro zgłasza się ktoś z zagranicy. Młody Polak pragnie spróbować swoich sił w innych realiach, bo to w teorii ma mu dać dużo. Czasem kończy się to fatalnie. Zły moment na wyjazd i potem jest problem twierdzi Tomasz Hatta.

Ziółkowski podbije Włochy?

Jan Ziółkowski został piłkarzem AS Roma. Legia Warszawa ma dostać za 20-latka ok. 6 mln euro. W tej chwili mało prawdopodobne jest to, że Ziółkowski będzie grał regularnie w słynnej drużynie ze stolicy Italii. Można więc dociekać, czy podjął dobrą decyzję.

Obecnie piłkarze często zakładają, że mogą nie powtórzyć bardzo dobrego sezonu i kolejna interesująca propozycja już się nie pojawi. Dostrzegam dużą niecierpliwość, ponieważ wielu młodych piłkarzy chce jak najszybciej zrobić karierę, a wskazany jest zdrowy rozsądek. Jan Ziółkowski, który niedawno przeszedł do Romy, miał w kwestii transferu najmniej do powiedzenia. W każdym razie rzymianie kupili potencjał perspektywicznego piłkarza, który wyróżnia się w swoim roczniku w Polsce mówi Cezary Kucharski.

Evan Ndicka i Gianluca Mancini (kapitan drużyny) mają mocną pozycję na środku obrony Romy, w zespole jest jeszcze Daniele Ghilardi, gracz kupiony niedawno z Hellasu za 10 mln euro. Polak stanie przed dużym wyzwaniem.

Być może Ziółkowski będzie dostawał minuty w nowym klubie, ale Włosi patrzą na tę transakcję w dłuższej perspektywie. Nie sądzę, by były obrońca Legii w tej chwili był wzmocnieniem dla rzymskiego zespołu. Niemniej Legia chciała go sprzedać, menedżerowie także byli zwolennikami transferu. Z perspektywy piłkarskiego agenta uważam, że byłoby źle, gdyby nie grał regularnie. W Legii był graczem wyjściowej jedenastki, natomiast w Romie prawdopodobnie będą inne realia – prognozuje nasz rozmówca.

W jakim wieku wyjeżdżać na Zachód?

Czy można zatem wskazać odpowiedni moment, by opuścić rodzimą Ekstraklasę na rzecz mocniejszej ligi, czy to kwestia indywidualna?

Ściśle określony wiek nie jest najważniejszym czynnikiem. W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na samodzielność, dojrzałość zawodnika w kontekście zagranicznego wyjazdu i oczywiście poziom sportowy, który ten gracz prezentuje. Komunikacja w języku angielskim to bardzo ważny aspekt. Oczywiście byłoby idealnie, gdyby piłkarz mógł komunikować się w języku kraju docelowego, w którym zamierza kontynuować karierę. Ważną kwestią jest również pozycja, na której dany zawodnik występuje w Polsce i w jaki sposób będzie profilowany w ewentualnym klubie zagranicznym – ocenia Rafał Szczypczyk.

Trzeba mieć świadomość, że na boisku są pozycje, które wiążą się ze sporymi wymaganiami.

W Polsce z przepisu o młodzieżowcu (w klubach Ekstraklasy do końca poprzedniego sezonu zawodnicy poniżej 22 roku życia musieli zagrać przynajmniej 3 tys. minut w sezonie, w przeciwnym razie była kara finansowa – red.) najczęściej korzystali bramkarze, boczni obrońcy czy wahadłowi. Trenerzy rzadko stawiają na młodych środkowych obrońców czy napastników, bo na tych pozycjach spoczywa bezpośrednia odpowiedzialność za wynik meczu. Widać to świetnie po powołaniach do reprezentacji Polski U-19, 20 i 21. Może się więc okazać, że dla 16-letniego środkowego obrońcy perspektywa złapania sznytu uznanej zagranicznej akademii i taki wpis do CV, a po wypełnieniu 3-letniego kontraktu nawet powrót do Polski i załapanie się na ostatnie dwa lata przepisu o młodzieżowcu, ma sens – dodaje rozmówca XYZ.

Dobre przykłady

Piotr Zieliński wyjechał do Włoch w 2011 roku, w wieku zaledwie 17 lat i podpisał kontrakt z Udinese Calcio. W kolejnych latach grał w Empoli, Napoli i Interze. Choć miniony sezon nie był dla niego zbyt udany, akurat ten zawodnik pokazał, że wyjazd w młodym wieku nie musi zakończyć się fiaskiem.

Wiek 21-23 lata, po kilku latach gry w seniorach, jest odpowiedni, by wyjechać do zagranicznego klubu. Trzeba pograć minimum dwa sezony na wysokim poziomie w rodzimej lidze, rozegrać kilkadziesiąt spotkań, by mieć szansę odnieść sukces na Zachodzie. Bez gry w dorosłej piłce na poziomie Ekstraklasy trudno zrobić karierę za granicą. Przykłady udanych karier piłkarskich to potwierdzają. Lewandowski, Błaszczykowski, Piszczek czy Glik szybko weszli do seniorów, mierzyli się z wyzwaniami w młodym wieku, dzięki czemu zbudowali doświadczenie, odpowiednią praktykę na boisku – zaznaczaCezary Kucharski.

Maxi Oyedele reprezentował barwy Legii dokładnie rok. Trafił do stołecznego klubu z Manchesteru United, w którym realizował się na poziomie młodzieżowym. 20-latek teraz jest we Francji, w znanym ze stawiania na młodych piłkarzy Strasbourgu, jednak początki Polaka w tym klubie nie należą do udanych.

W ciągu ostatnich pięciu lat mieliśmy do czynienia ze sporą liczbą zawodników, którzy wyjeżdżali z Ekstraklasy i przepadali za granicą. Częstym powodem była różnica poziomu intensywności. Kariera Maxiego Oyedele, który przeszedł z Legii do Strasbourga, toczy się zbyt ekspresowo. Mocno napędził ją Michał Probierz, który zbyt wcześnie powołał go do reprezentacji Polski. Nie dziwi mnie, że tak szybko trafił do ligi Top 5, bo jest bardzo młody, ma wysoki potencjał, a do tego kusząca okazała się klauzula transferowa, zapisana w jego kontrakcie. Tacy piłkarze są najłatwiejsi do wyjęcia. Oyedele musi przystosować się do nowych realiów, innego poziomu intensywności. Trzeba będzie zacząć się martwić, jeśli zostanie odstawiony do szafy na dłużej – zwraca uwagę Bartosz Wieczorek.

Kto w Polsce prowadzi najlepszą politykę transferową?

Lech Poznań jest znany z dobrej pracy z młodzieżą. Piłkarze, którzy mają spory talent, od lat dostają szanse w zespole z ulicy Bułgarskiej. Fakt, że Kolejorz zarobił sporo na swoich młodych gwiazdach, jest znamienny. Przykłady? Jakub Moder swego czasu sprzedany za 11 mln euro do Brighton czy Jakub Kamiński, który powędrował za 10 mln do Wolfsburga.

Na pewno Lech Poznań działa bardzo ciekawie na rynku, ale trzeba docenić także Jagiellonię Białystok. Cały czas pojawiają się tam ciekawe nazwiska i działania klubu na rynku są bardzo interesujące. Można budować fajną kadrę, nie dysponując wielkimi finansami. A jeżeli chodzi o mądrą politykę Jagi, to przykładem jest Dawid Drachal. Klub łatwo się dogadał na wymianę z Rakowem, oddając Diaby-Fadigę, który był niewypałem. Pomysł na Drachala był i teraz to gracz, który może walczyć o powołanie do reprezentacji – mówi Tomasz Hatta.

I zwraca uwagę na kolejne posunięcia.

Nieco inaczej było z Norbertem Wojtuszkiem, bo po prostu wzięli go z Górnika Zabrze i w Jadze nagle odpalił na dobre. Adrian Siemieniec mądrze go sobie zbudował. Jagiellonia rozgląda się fajnie na naszym rynku, ale i konkretnie szuka za granicą, przykładowo  na rynku amerykańskim. Transfery dwóch zawodników do środka pola, którzy pokazują, że w piłkę grać potrafią, należy doceniać. Ale i tak trudno będzie oczywiście przebić Afimico Pululu, który przybył dwa lata temu – dodaje Tomasz Hatta.

Brak spektakularnego sukcesu

Pozycja Lecha Poznań jako lidera przeprowadzania ciekawych transakcji na rynku transferowym jest jednak niezagrożona.

Lech ma ugruntowaną markę za granicą, dobrą akademię. Jan Bednarek, który teraz świetnie sobie radzi w Porto, w młodym wieku został wypożyczony do Górnika Łęczna. Poznański klub potrafi mądrze zarządzać karierami swoich piłkarzy. Każdy kupujący klub patrzy na Legię, Lecha, Jagiellonię, Raków Częstochowa, drużyny, które grają w europejskich pucharach. Lech ma najlepszą reputację w szkoleniu młodzieży i wprowadzaniu jej do rozgrywek ligowych. Dlatego każdy skaut, który przyjeżdża z zagranicy, w pierwszej kolejności kieruje się do Poznania. Stamtąd pochodzi też Lewandowski, to też jest rekomendacja, która działa na korzyść Lecha. Taka marka powoduje, że młodzi, zdolni piłkarze chcą trafić do Kolejorza. Temu klubowi  łatwiej jest pozyskiwać takich piłkarzy z polskiego rynku niż innym – podsumowuje Cezary Kucharski.

Chociaż również w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu.

Lech Poznań może być wzorem, jeśli chodzi o promocję i sprzedaż wychowanków. Tylko to nie ma żadnego znaczenia, jeśli ci sami piłkarze nie robią kroku do przodu za granicą. Który ze sprzedanych zawodników Kolejorza zrobił furorę w Europie? Praktycznie żaden. Kuba Kamiński ma swoje wzloty i upadki w Niemczech, karierę Kuby Modera utrudniają kontuzje, Kamil Jóźwiak przepadł jak kamień w wodę, Tymoteusz Puchacz zmienia kluby jak rękawiczki, a Filip Marchwiński już na starcie przygody we Włoszech zerwał więzadła. Robert Gumny miał sporą liczbę meczów w Niemczech, ale ile miał dobrych? Można policzyć na palcach jednej ręki. Jego powrót do Polski to dobra wiadomość, może pomóc swoim doświadczeniem. Ale czy to dobra wiadomość dla Lecha? Niekoniecznie – uważa Bartosz Wieczorek.

Niepowodzenia wychowanków za granicą utrudniają sytuację Lecha w kontekście kolejnych transferów wychodzących.

Kozubal czy Gurgul nie zostaną sprzedani wyżej. Lech nie ma bowiem w ostatnich latach historii wychowanka, którym może się pochwalić w każdym zakątku Europy – konkluduje Bartosz Wieczorek.

Główne wnioski

  1. Wydaje się, że historie takie jak Piotra Zielińskiego, który wyjechał do Włoch w wieku zaledwie 17 lat, stanowią wyjątek. Z reguły przyjmuje się, że 21-23 lata to odpowiedni wiek na pierwszy zagraniczny transfer. Piłkarz ma za sobą już kilka lat gry w seniorach. Aby poradzić sobie na Zachodzie, trzeba spędzić 1,5-2 sezony w rodzimej lidze. Czasami jednak trudno odrzucić ofertę mocnego klubu, który nawet po niepełnym sezonie na poziomie PKO BP Ekstraklasy jest skłonny pozyskać zawodnika z naszej ligi. Dowodzą tego historie Jana Ziółkowskiego i Maxiego Oyedele. Czas pokaże, czy obaj poradzą sobie w ligach TOP 5. 
  2. Robert Lewandowski, który najpierw grał z powodzeniem w ówczesnej drugiej, a dzisiejszej pierwszej lidze, później zaś już w najwyższej klasie rozgrywkowej, broniąc barw Lecha Poznań, przeszedł modelową ścieżkę kariery. Doświadczenie zdobyte na polskich boiskach i tytuł króla strzelców dodały mu pewności siebie. Gdy trafił do ligi niemieckiej, nie miał problemów z adaptacją.
  3. Podobną drogę przeszedł Sebastian Szymański, który wyróżniał się w Ekstraklasie. Po okresie spędzonym w Legii nie wybrał od razu klubu z absolutnego topu. Przeniósł się do ligi rosyjskiej, gdzie występował z powodzeniem w zespole Dynama Moskwa. Był na tyle dobry, że po rosyjskiej inwazji na Ukrainę zaliczył kolejny sportowy awans, czyli transfer do Feyenoordu Rotterdam. Ponieważ tam stanął na wysokości zadania, wkrótce został piłkarzem Fenerbahce i zdobył zaufanie słynnego trenera Jose Mourinho, byłego szkoleniowca tej drużyny. Choć miewał gorsze momenty, ustabilizował formę we właściwym dla siebie otoczeniu. Przenosił się do klubów z aspiracjami, ale nie z samego topu, gdzie o wiele trudniej byłoby o grę w podstawowym składzie.