Sprawdź relację:
Dzieje się!
Biznes

Zarządzający: To zagranica odpowiada za wzrost zmienności na GPW

W ostatnich latach obserwujemy rosnący udział kapitału zagranicznego w obrotach na warszawskiej giełdzie. Zjawisko to niesie zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki. Najbardziej dotkliwym problemem, zdaniem zarządzających polskimi funduszami akcji, jest zwiększona zmienność kursów, wynikająca ze specyficznego sposobu inwestowania przez zagraniczne fundusze.

Zdjęcie oka patrzącego na kursy giełdowe
Źródło: Jaap Arriens/NurPhoto via Getty Images

Z tego artykułu dowiesz się…

  1. Co zmieniło się na polskim rynku akcji w ostatnich latach, a co pozostało bez zmian.
  2. Czemu dominacja zagranicznego kapitału na GPW powoduje wzrost zmienności cen akcji.
  3. Jak można zapobiec problemowi dużych wahań notowań polskich spółek.

Wiele już powiedziano o korzyściach wynikających z zainteresowania polskim rynkiem akcji przez fundusze z USA, Wielkiej Brytanii czy Francji. Wyższe kursy, większa płynność, prestiż polskich spółek, a także nowe inwestycje w kraju – to tylko niektóre z pozytywnych aspektów. Jeszcze do niedawna trudno było sobie wyobrazić, że wzrost udziału zagranicznego kapitału w jakikolwiek sposób mógłby zaszkodzić GPW. Dziś jednak łatwiej dostrzec negatywne skutki tego trendu, szczególnie gdy spojrzymy na to z perspektywy czasu.

Cofnijmy się na chwilę do roku 2010: prezydentem Polski zostaje Bronisław Komorowski, w mediach dominują tematy katastrofy smoleńskiej, afery hazardowej oraz walki rządu z producentami dopalaczy. Tymczasem na warszawskiej giełdzie WIG20 osiąga poziom ponad 2700 punktów, a udział zagranicznego kapitału w obrotach wynosi około 40 proc. W tamtym czasie toczyły się dyskusje o tym, jak dalszy napływ kapitału zza granicy mógłby pomóc polskiemu rynkowi akcji, szczególnie w kontekście „nieefektywności OFE”, na którą premier Donald Tusk narzekał publicznie.

Dziś, choć premierem jest znowu ta sama osoba, krajobraz polityczny i medialny wygląda zupełnie inaczej. Co więcej, zmienił się również poziom WIG20 – ale nie tak, jak można by oczekiwać. Obecnie główny indeks polskiej giełdy oscyluje wokół 2150 punktów, co oznacza spadek o kilkanaście procent w stosunku do poziomu sprzed 14 lat… Co jednak najbardziej zaskakujące, w tym samym czasie udział zagranicznego kapitału w obrotach na GPW wzrósł do około 65 proc.

Osoby na bieżąco śledzące sytuację na warszawskiej giełdzie wskazują na dwa główne powody słabego zachowania naszego indeksu WIG20. Po pierwsze, trudną sytuację geopolityczną – wojna za wschodnią granicą wpływa na stabilność rynków. Po drugie, spadające zaufanie do lokalnego rynku, bo PPK cieszy się małym zainteresowaniem i edukacja giełdowa kuleje. 

Fakt, obecne wyzwania są znaczące, ale czy sytuacja 14 lat temu była prostsza? Wówczas nie było wojny w Ukrainie, ale kraj przeżywał tragedię smoleńską, która wstrząsnęła polityczną i społeczną stabilnością. PPK zastępowały wtedy OFE, które również wzbudzały kontrowersje. Trudno również powiedzieć, że Polacy posiadali wtedy większą wiedzę o giełdzie.

Mimo to główny indeks GPW, WIG20, notował wzrosty, a gwałtowne zmiany kursów, jeśli występowały, były łatwiejsze do wyjaśnienia na podstawie konkretnych zdarzeń rynkowych. Dziś, jak twierdzą zarządzający polskimi funduszami, sytuacja jest inna – zmienność kursów coraz częściej wynika z działań inwestorów zagranicznych.

Nasze realia 

Przykłady ostatnich notowań obrazują problem. W ubiegłym tygodniu kurs PGE wzrósł o 6 proc. przy obrotach wynoszących zaledwie 22 mln zł, co podniosło wartość rynkową spółki o 700 mln zł. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Banku Pekao – kurs spółki o wartości rynkowej prawie 36 mld zł wzrósł o 5 proc., mimo braku jakichkolwiek informacji, które mogłyby uzasadnić taką zmianę.

Kiedyś zadaniem dziennikarza ekonomicznego było znalezienie przyczyny tak wyraźnych zmian. Dziś jest to często niemożliwe, ponieważ inwestorzy zagraniczni w większości działają pasywnie. Traktują GPW jako koszyk dużych spółek, a nie miejsce do inwestycji w konkretne podmioty.

– Nasz rynek akcji zazwyczaj traktowany jest przez inwestorów zagranicznych jako dobra ekspozycja na trend wzrostowy spółek cyklicznych, czyli tych, które radzą sobie relatywnie dobrze w obliczu poprawy globalnej koniunktury gospodarczej. W efekcie napływy kapitału zagranicznego na GPW są często uzależnione od zmian narracji inwestorów co do globalnej gospodarki – wyjaśnia Alan Witczak, zarządzający funduszami w VIG/C-Quadrat TFI.

Kiedy zagraniczne fundusze tracą wiarę w globalną gospodarkę lub decydują się zmniejszyć ekspozycję na Polskę, ich działania mogą wywołać gwałtowne spadki kursów akcji na GPW. W takich przypadkach kapitał jest wycofywany jednocześnie ze wszystkich spółek wchodzących w skład koszyka polskich akcji. Jeśli w takim koszyku dużą wagę mają spółki, takie jak Bank Pekao – co często ma miejsce, ponieważ banki należą do największych podmiotów na GPW – ich kursy mogą gwałtownie spaść w wyniku zamykania pozycji przez zagraniczne fundusze.

– Wzrost zmienności notowań spółek z GPW w ostatnich latach to fakt. Powodem, obok czynników geopolitycznych, jest popularność funduszy pasywnych, które moim zdaniem stanowią większość kapitału zagranicznego na GPW. Fundusze te odzwierciedlają ruchy indeksów giełdowych, inwestując jednocześnie w wiele spółek. Decyzje inwestorów indywidualnych o wejściu lub wyjściu z takich funduszy, często podejmowane pod wpływem medialnych informacji, nasilają spadki wycen i zwiększają zmienność, szczególnie na rynkach nierozwiniętych, gdzie lokalny kapitał odgrywa mniejszą rolę – wyjaśnia Piotr Grzeliński, dyrektor zarządzania akcjami rynku krajowego w Pekao TFI.

Rozwój technologii giełdowej dodatkowo potęguje zmienność. Duże transakcje na akcjach największych polskich spółek są realizowane w ułamku sekundy dzięki zaawansowanym systemom.

– Trzeba uwzględnić wpływ technologii umożliwiającej szybkie składanie zleceń przez klientów zagranicznych funduszy. Napływy i odpływy kapitału z funduszy pasywnych wpływają na wiele spółek jednocześnie, często bez istotnych informacji fundamentalnych. Do tego dochodzi handel algorytmiczny (HFT), który na mniej płynnych rynkach, takich jak GPW, dodatkowo zwiększa zmienność cen – dodaje Michał Skowroński, zarządzający funduszami w Noble TFI.

Warto wiedzieć

Ciekawa zależność. A może przypadek?

Zagraniczne fundusze lubią inwestować w duże spółki, na których akcjach zawsze odbywa się handel. Jak zauważa Alan Witczak, zarządzający VIG/C-Quadrat TFI, dzięki temu zmienność cenowa na walorach małych i średnich spółek na GPW jest stosunkowo niska. Co ciekawe, Michał Kulbacki, analityk XYZ wskazał niedawno w artykule, że stopa zwrotu z akcji mniejszych polskich firm, które należą do indeksu sWIG80, w ostatnich latach była wyższa niż z inwestycji w nieruchomości.

Co z tym zrobić? 

Specjaliści wskazują, że zmniejszenie zmienności cenowej na polskim rynku akcji jest możliwe, jeśli udział polskiego kapitału w obrotach na GPW wzrośnie. Nie chodzi jednak o eliminację zagranicznych funduszy – ich obecność jest korzystna – lecz o zrównoważenie obrotów poprzez aktywniejsze uczestnictwo polskich inwestorów.

– Konieczne jest zbilansowanie obrotów rynkowych, czyli procentowy wzrost udziału kapitału polskich inwestorów w łącznych obrotach na GPW. Co istotne, nie chodzi o zmniejszenie aktywności zagranicznych funduszy, ale o większe zaangażowanie polskiego kapitału. Fundusze inwestycyjne, GPW, KNF i administracja rządowa powinny skupić się na działaniach edukacyjnych oraz promocji inwestowania w akcje jako długoterminowej formy oszczędzania. Czas obalić mit, że lokaty bankowe i nieruchomości to jedyne sensowne formy inwestowania – podkreśla Piotr Stopiński.

Rosnąca liczba inicjatyw edukacyjnych, promujących inwestowanie na GPW, to dobry kierunek, ale zaufanie Polaków do rynku kapitałowego wciąż pozostawia wiele do życzenia.

– GPW i inni interesariusze rynku kapitałowego słusznie koncentrują się na edukacji i promocji długoterminowego inwestowania, ale zaufanie do rynku jest nadal niskie. Mimo licznych zachęt niewielu Polaków korzysta z PPK, a regularne napływy do funduszy akcji mogłyby nie tylko ustabilizować ceny na GPW, ale także stać się impulsem dla całego rynku. Wzrost lokalnego kapitału zachęciłby również nowe firmy do wejścia na giełdę, zamiast wybierania innych form pozyskiwania środków – zauważa Michał Skowroński.

Eksperci podkreślają, że oprócz edukacji konieczne są dodatkowe narzędzia wspierające inwestowanie na GPW. Wzrost dochodów rozporządzalnych, lepsza oferta produktowa lokalnych instytucji finansowych, a nawet podatkowe zachęty mogłyby skłonić Polaków do lokowania oszczędności na rynku kapitałowym.

– To dobry moment, aby stworzyć realną alternatywę dla nieruchomości, które Polacy nadal postrzegają jako najbezpieczniejsze aktywo oszczędnościowe – dodaje Michał Skowroński.

Główne wnioski

  1. Choć napływ zagranicznego kapitału na GPW ma dobre strony, to wiąże się też z negatywnymi konsekwencjami.
  2. Duże zagraniczne fundusze inwestycyjne o strategii globalnej oraz fundusze pasywne nie inwestują w konkretne spółki, ale w koszyk wielu podmiotów
  3. Kiedy z własnej inicjatywy lub pod presją klientów zagranica wycofuje kapitał z GPW, mocno spadają kursy wielu spółek, mimo że ich wartość fundamentalna nie zmieniła się